Producent filmowy Eddie Mannix staje przed wyzwaniem rozwiązania zagadki zaginięcia głównej gwiazdy filmu "Ave, Cezar!".
- Aktorzy: Josh Brolin, George Clooney, Alden Ehrenreich, Ralph Fiennes, Scarlett Johansson i 15 więcej
- Reżyserzy: Joel Coen, Ethan Coen
- Scenarzyści: Ethan Coen, Joel Coen
- Premiera kinowa: 19 lutego 2016
- Premiera DVD: 30 czerwca 2016
- Premiera światowa: 1 lutego 2016
- Ostatnia aktywność: 21 listopada 2023
- Dodany: 18 lipca 2016
-
Jest przede wszystkim wyznaniem wiary w moc kina i siłę jego oddziaływania, to również zaproszenie do bezpośredniego wejścia za kulisy Fabryki Snów.
-
Nawet jeśli bracia Coen zauważają wady przemysłu filmowego to składają hołd magii kina. Ave, Cezar! jest po prostu świetnie skrojoną satyrą na Hollywood, może nie tak głęboką jak Barton Fink, ale posiadającą znacznie więcej lekkości.
-
Dzięki temu, że świetnie bawiła się ekipa, świetnie bawią się też widzowie. A przy tym na poziomie, ponieważ cięty humor amerykańskich twórców to raczej rozrywka dla wymagającego widza.
-
Coenowie opowiadają tę historię w sposób dynamiczny, skacząc z planu na plan i zasypując widza zabawnymi dialogami. Stosują ostre barwy i mocno przerysowane postacie, a jednocześnie celnie punktują wady swoich bohaterów.
-
Bardzo inteligentna komedia i fantastyczna satyra na świat filmu, który mimo lat, z pewnymi problemami nie dał sobie rady, aż do naszych czasów.
-
Jednego możemy być pewni - bracia Coen kochają kino i potrafią się nim bezbłędnie bawić.
-
Najsłabszy obraz braci z ostatnich lat.
-
Trochę sarkazmu, lekko moralizatorski ton, duża dawka humoru.
-
Nie można odmówić reżyserskiemu duetowi inteligencji i zręczności w budowaniu świata przedstawionego.
-
Wspaniała, dowcipna wizja Hollywood, którą twórcy starają się przedstawić, jakbyśmy tam byli.
-
Bracia Coen próbują wcisnąć widzowi taki właśnie nieskromny i niezdrowy, choć jakże wymagany przez Fabrykę Snów "pięknie opakowany kit", i trzeba przyznać, że robią to z niebywałym wyczuciem.
-
Nostalgiczne spojrzenie na Fabrykę Snów, pełną praktycznych dekoracji, wielkich historycznych produkcji bądź też roztańczonych musicali, w której studio opiekowało się swoimi gwiazdami, a producent mógł właściwie wszystko. Spojrzenie nostalgiczne, ale trochę przedstawione w krzywym zwierciadle. Podane z typowym dla Coenów czarnym humorem i paletą osobliwych postaci. Fanom ich twórczości zapewne przypadnie do gustu.
-
Niezły, chwilami bardzo zabawny, a mimo wszystko jest to raczej dzieło jednorazowego użytku, do którego nie będzie wracać się z nostalgią.
-
Całość składa się na pyszny obraz doskonale oddający klimat tamtych czasów - również tego, co dzieje się z dala od filmu - w polityce, na świecie.
-
Komedia jednorazowa. Nie ma w niej one-linerów do cytowania, nie wzbudza tez głębszych refleksji.
-
Kiedy jest pastiszem, to najprzedniejszego sortu. Niezawodny operator Roger Deakins, dyrektor artystyczna Dawn Swiderski i reszta ekipy technicznej reprodukują stare Hollywood tak, że budzi jednocześnie uśmiech i nostalgię.
-
Mamy do czynienia z pyszną zabawą - inteligentną, przewrotną, co też złośliwą, ale jednocześnie oddającą, co hollywoodzkie amerykańskiej fabryce snów.
-
Nie osiąga poziomu najlepszych komediowych filmów Coenów, ale z pewnością zadowoli wielu ich fanów.
-
Kapitalna satyra, ale też intrygujący religijnie film braci Coen.
-
Mieszanka moralizatorstwa, sarkazmu i pragmatyzmu zostaje podniesiona w filmie Coenów do rangi przypowieści o paradoksach, na których został zbudowany cały celuloidowy świat.
-
Panowie mieli dobry pomysł, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia.
-
Na tle gigantycznych dekoracji filmu do złudzenia przypominającego klasycznego "Ben Hura" dwóch najwytrwalszych sceptyków kamery wygłasza swoje credo.
-
Reżyserski duet frywolnie bawi się filmowymi gatunkami, żongluje konwencjami, uplastycznia na swój sposób aktorskie archetypy i nie stroni przy tym od charakterystycznego humoru. Czasami jednak zbyt mocno wyczuwa się, że największą frajdę z "Ave, Cezar!" mają sami twórcy, niekoniecznie zaś widzowie.
-
Piękny, szkoda, że troszkę o niczym.
-
Udana satyra na Hollywood lat 50., ale za bardzo dla wtajemniczonych.
-
Jazda bez trzymanki, sensu i fabuły, ale za to z mnóstwem uroku i większą liczbą gwiazd, niż to ustawa przewiduje.
-
Pełen przewrotnego humoru ukłon w stronę pięknych i próżnych lat 50. w historii Hollywood.
-
Brawurowa zabawa w kino. Inteligenta, dowcipna i pełna wdzięku.
-
Komedia o Hollywood lat 50. nie należy do najbardziej znaczących filmów braci Coen. Ale jest naprawdę śmieszna.
-
Bracia Coen wcale nie nakręcili komedii, a tylko film, który komedię udaje.
-
Kawał dobrego kina. Bawi, ciekawi, ale także skłania do wielu rozważań po seansie.
-
Wspaniały, pełen wdzięku i uroku film o robieniu filmów.
-
Spragnieni rozrywki ucieszą się na widok dopracowanego numeru stepującego Channinga Tatuma w marynarskim wdzianku, rozkosznych epizodzików "Pani Coen" - Frances McDormand i nieporadnego Jonah Hilla oraz trafionego w punkt odwzorowania "Hollywoodzkiego reżysera" w wykonaniu Ralpha Fiennesa. Dla pozostałych "Ave, Cezar!" może okazać się jednorazowym strzałem.
-
Najlepszą sceną filmu jest dla mnie dyskusja Eddiego z duchownymi różnych odłamów chrześcijaństwa, dotycząca konsultacji teologicznej nad powstającą właśnie superprodukcją historyczną. To jeden z tych momentów, gdy Coenowie są niezwykle błyskotliwi i mądrzy jednocześnie.
-
Dostaję podaną na tacy doskonałą rozrywkę, igrającą z konwencjami inteligentną komedię, dzięki której co kilka minut wybucham gromkim śmiechem.
-
Wdzięczna komedia z retorycznym pytaniem o kondycję Hollywood w tle, na poziomie kinofilskim sprawiająca widzowi dużo radości i relatywnie mało zawodu, uwodząca jak kino klasyczne i wyjątkowo bogata w złośliwą serdeczność w stylu Clarka Gable.
-
Najnowsza komedia braci Coen na pewno nie jest ich największym dziełem. Jest jednak bardzo ciepłym, błyskotliwym i zabawnym filmem, który niesie ze sobą zaskakująco mocne przesłanie.
-
Intrygujące połączenie ciętej satyry na Hollywood z nostalgicznym hołdem dla kina lat 50.
-
Dla niektórych będzie to nudne i zbyt hermetyczne, ale ja zaliczam film do grona tych lepszych produkcji braci Coen.