
Los Angeles. Pianista jazzowy zakochuje się w początkującej aktorce.
- Aktorzy: Ryan Gosling, Emma Stone, John Legend, Rosemarie DeWitt, Finn Wittrock i 15 więcej
- Reżyser: Damien Chazelle
- Scenarzysta: Damien Chazelle
- Premiera kinowa: 20 stycznia 2017
- Premiera DVD: 17 maja 2017
- Premiera światowa: 31 sierpnia 2016
- Ostatnia aktywność: 4 maja
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Trudno nie wpaść w zachwyt oglądając La La Land, tym bardziej że każdy z elementów tej produkcji zasługuje na wyróżnienie. Melodramat, komedia i musical w jednym, doskonale wyważone, a perfekcja realizacyjna wręcz zdumiewa.
-
Mimo wszystko jest idealny. Parafrazując znany slogan - magic is in the air. I to w tym filmie jest najcenniejsze.
-
Cholernie życiowy i cholernie prawdziwy. Jeśli przekopać się przez warstwy kodów i symboli, jeśli dotrzeć do warstwy psychologicznej, to tam naprawdę jest co oglądać.
-
Zachwyca i emocjonuje, bo wszystkie jego elementy współgrają ze sobą jak najlepsza orkiestra. I dzięki temu można się w nim zakochać po uszy.
-
Nie jest wyjątkowy. Nazwałam go, tak dla siebie "Lu Li Laj", ze względu na fakt, iż w bezsenną noc sprawdzi się, jak dobra tabletka na sen.
-
Ma wszystko, za co kochamy kino rozrywkowe: wdzięk, romans, odrobinę nostalgii i obietnicę, że spełnią się wszystkie nasze życzenia, jeśli tylko będziemy marzyć wystarczająco mocno...
-
Pomimo licznych zalet to film ma dość zasadniczą wadę - fabularnie jest on dość przeciętny.
-
Świetna produkcja rozrywkowa, która dostarcza odpowiedniej dawki pozytywnych emocji potrzebnych do poradzenia sobie z zimową chandrą oraz śnieżną pogodą.
-
Siłą filmowego obrazu jest fakt, że wszystko tu może się zdarzyć, wbrew zasadom zdroworozsądkowej logiki, za to w zgodzie z logiką kinową.
-
Jest w tym filmie magia, którą można poczuć od pierwszych scen.
-
Widz nie powinien wstydzić się czerpania przyjemności z seansu, bowiem nie zawsze film musi zmuszać do ciężkich kontemplacji. Więc może pozwólmy sobie na chwilę się zapomnieć i po prostu wybierzmy się na "La La Land".
-
Skromna historia rozpisana głównie na dwie osoby, co jakiś czas wybucha znakomitym spektaklem barw, tańca i muzyki. Słodycz i melancholia spotykają gorycz i egocentryzm.
-
Wszystko zdaje się grać w "La La Land" - dosłownie i w przenośni, a jednak nie jestem nim tak zachwycona, jak "Whiplash".
-
Warto go zobaczyć, albowiem takiego filmu jeszcze nie widzieliście.
-
Jednych "La la land" zauroczy, innych rozczaruje. Do kina warto się wybrać z uwagi na przewidywane Oscary. Ale lepiej za wiele sobie nie obiecywać.
-
Jest musicalem dla ambitniejszych widzów, który chce jednocześnie zadowolić amatorów czystej rozrywki.
-
Kinofilski "La La Land" jest filmem pełnym ciepła i miłości. Właśnie za to pokochałem tę opowieść, w której miłość przebija się przez koszmar rutyny i codzienności.
-
Młody reżyser udźwignął temat z niezwykłą gracją i stworzył jeden z najlepszych filmów roku.
-
Ponadprzeciętny pean oddany marzycielom. "La La Land" śmiało wysuwa się na podium najlepszego filmu 2017 roku.
-
Przeuroczy, przepięknie zrealizowany film o potędze miłości i sensie pogoni za marzeniami, któremu jednak trochę zabrakło, by móc nazwać go arcydziełem. Od marzycieli dla marzycieli.
-
Jest bardzo udanym filmem, świetnie zagranym, wyreżyserowanym i sfotografowanym.
-
Historia niby prosta i prosto opowiedziana. Majstersztykiem jest jednak włożenie w jedną opowieść równie dużej dawki optymizmu, co smutku, by całość nie rozleciała się na kawałki. Tu wszystko pasuje, by użyć wyświechtanej bufetowej analogii, jak marchewka z groszkiem.
-
Jest majstersztykiem sztuki inscenizacyjnej i operatorskiej. Po pierwszej scenie człowiek zastanawia się, w którym cyrku urodziła się osoba kierująca kamerą.
-
Damien Chazelle stworzył obraz, który stał się nową klasyką.
-
Tak, aktorzy wiele dają obrazowi Chazella, w czym oczywiście tkwi i zasługa reżysera. Urok i wzruszenia, jakie oferują, pozwala przymknąć oko parę potknięć.
-
Jedynym spajającym film ogniwem była dla mnie muzyka Justina Hurwitza, tylko ona łączyła poszczególne, źle wyklatkowane obrazy w jedną całość. Była jak balsam łagodzący po opalaniu. Jak zimna woda na oparzenie. Była po prostu dobrą muzyką.
-
Świat kocha marzycieli, a ja od pierwszej sceny na autostradzie pokochałam "La la land".
-
Jest historią opowiedzianą m.in. dzięki kolorom. Czerwień, żółć, zieleń, a przede wszystkim błękit, mają za zadanie wyrażać emocje, potrzeby i pragnienia bohaterów.
-
W wehikule hollywoodzkiego musicalu niesie iście dramatyczną opowieść o zderzeniu marzeń z twardą rzeczywistością. Nie pozwala widzowi osiągnąć upragnionego ukojenia, a wręcz przeciwnie - stawia go przed trudnym pytaniem o to, czy potrafi dokonać wyboru pomiędzy miłością a życiowym spełnieniem.
-
Lekki, przyjemny i powinien przypaść do gustu nawet osobom, które nie przepadają za musicalami.
-
Choć "La La Land" na kilometr trąci banałem, to filmowi nie można odmówić uroku i klasy.
-
Perfekcyjnie łączy wymogi kina muzycznego z rasowym komediodramatem.
-
Jako reanimacja gatunku naprawdę martwego spisuje się fantastycznie. Jest też najładniejszym hołdem dla magii kina w tej dekadzie.
-
Warto zobaczyć wyłącznie dla kilku scen, które świadomie powinniśmy pozbawić kontekstu całości.
-
Ostentacyjnie musicalowy już od pierwszej sceny.
-
To nie tylko bardzo solidne rzemiosło udowadniające, że warto czekać na kolejne filmy Damiena Chazelle'a, ale film także nienachalnie skłaniający nas do kilku ważnych rozważań: jakie chcemy mieć życie i czy robimy wszystko by takie było.
-
Obraz Chazelle'a jest znacznie poważniejszy, głębszy i mocniejszy niż z pozoru się wydaje.
-
Karkołomnym byłoby usilne doszukiwanie się w nim minusów, bo o ile scenariusz do "La La Land" bardziej wymagającemu widzowi może wydawać się zbyt bajkowy i mało oryginalny, tak w tym rządzącym się swoimi prawami gatunku przyjął on formę idealną.
-
Wizualnie film reprezentuje piękno. Detale i odważne kolory przywodzą na myśl Almodovara, żaden kadr nie jest przypadkowy, a feerię barw uzupełnia fantastyczna gra świateł.