
- 94% pozytywnych
- 105 krytyków
- 91% pozytywnych
- 248 użytkowników
Życie trzech księży ulega zmianie, kiedy ich drogi krzyżują się ponownie.
- Aktorzy: Arkadiusz Jakubik, Robert Więckiewicz, Jacek Braciak, Janusz Gajos, Joanna Kulig i 15 więcej
- Reżyser: Wojciech Smarzowski
- Scenariusz: Wojciech Smarzowski, Wojciech Rzehak
- Premiera kinowa: 28 września 2018
- Premiera światowa: 18 września 2018
- Ostatnia aktywność: 13 marca
- Dodany: 11 sierpnia 2018
-
Jeden z tych filmów, które zwykło się określać mianem ważnych, a spośród wielu innych silących się na komentowanie rzeczywistości dzisiejszej Polski wyróżnia go to, że nie popada ani w patos, ani w banał, ani tym bardziej w śmieszność.
-
Smarzowski po raz kolejny pokazał, że żadna tematyka nie jest mu straszna. Przy pomocy dobrego scenariusza i utalentowanej obsady aktorskiej stworzył film niezwykle wyrazisty, mocny, dosadny, a przy tym bardzo wiarygodny i ludzki.
-
Jesteście katolikami, więc wydaje wam się, że dla dobra Kościoła nie powinniście oglądać najnowszego filmu Smarzowskiego? Wręcz przeciwnie. Zawsze warto wyjść poza schemat, spojrzeć na organizację, której jest się członkiem z perspektywy osoby do niej nienależącej. Zresztą sami zobaczcie, a przekonacie się, że nie taki "Kler" straszny, jak go malują.
-
Przemyślana, wyjątkowa próba przybliżenia figury księdza ludziom, sprowadzenie go z ambony w szeregi owiec, ściągnięcie go w końcu z tego stopnia, na który tak usilnie wciąga go kościół i próba zmiany czegoś u hierarchów, czegokolwiek.
-
Jeśli nie daliście się ponieść owczemu pędowi i jeszcze nie wybraliście się do kina, zróbcie to. Kler to po dłuższym zastanowieniu i analizie, to zaskakująco zgrany, wielowarstwowy film.
-
Rewiry twórczości Smarzowskiego, w których czuje się najpewniej: gęste, utytłane, fizyczne, przeszywające realizmem kino rezygnacji z obowiązkowo mrocznymi moralnie hiperbolami. Subiektywizm - tak. Obiektywizm - niekoniecznie. Klęska totalna - zawsze.
-
Smarzowski znowu odpowiedział wszystkim malkontentom w najlepszy możliwy sposób. To film, którego nie ma co bojkotować, którego nie ma co propagować. To film, który w kinach wypadałoby poprzedzić wspólnym odśpiewaniem Boże coś Polskę. I który każdy powinien obejrzeć!
-
Podkreślam to jeszcze raz - w tym filmie nie ma znaczenia, jakie mamy poglądy polityczne oraz w co wierzymy. Liczy się kino i spojrzenie na nie jako na twór poruszający jakiś temat i problem. A Smarzowski zrobił to dosadnie, mocno i sprawia, że trudno o tym zapomnieć czy zignorować.
-
Z pewnością nie jest on atakiem na Kościół, a tym bardziej na wiarę. Niemniej jednak to dzieło kontrowersyjne, które uważam za potrzebne i godne polecenia.
-
Gdyńska widownia na pokazie prasowym w większości świetnie się bawiła, jednak mnie obrany przez Smarzowskiego kierunek lekko zbił z tropu. Dopiero po wprowadzeniu bardzo inteligentnie poprowadzonej intrygi reżyser całkowicie przekonał mnie do zaakceptowania owej formy.
-
Trzepanie pałą dywanu z tego, co pod niego zostało zamiecione.
-
Smarzowski wspaniale połączył staranne, wnikliwe i intymne spojrzenie na grzesznych ludzi z szerokim obrazem całej instytucji.
-
To więcej niż kino, to szansa na oczyszczenie.
-
Nie jest wybitny, ale jest wybitnie potrzebny.
-
Nie porusza niczego nowego w krytyce Kościoła. Wszystkie zawarte w filmie tematy doskonale znamy z medialnych relacji, ale Smarzowski nie łapie się tanich sensacji, aby dodać swojemu filmowi dodatkowych kontrowersji.
-
Kolejny udany film w dorobku Smarzowskiego - reżysera, który wyrasta na narodowego terapeutę. I choć jego terapie nigdy nie są przyjemne, to zawsze są potrzebne.
-
Wszystko działa bez zarzutu. Scenografia, charakteryzacja, zdjęcia, montaż i udźwiękowienie budują spójny, konsekwentny i niewygodnie prawdziwy obraz świata, do jakiego postanowił wprowadzić widzów Smarzowski. Każdy, kto obejrzy ten film, odczuje, że była to wizyta nieprzyjemna, ale z pewnością potrzebna.
-
Po seansie "Kleru" nie da się stwierdzić, czy Smarzowski jest gorliwym katolikiem czy zaciekłym antyklerykałem. Jego film jest wyważony, niezależny i głęboko ludzki. Naświetla grzechy Kościoła bez taryfy ulgowej. Ale chociaż dostajemy pięścią między oczy, to twórca nie przekreśla ulegających słabościom księży.
-
Wyszczególniłem w tym tekście wiele wad i trochę ponarzekałem, nie zmienia to jednak faktu, że uznaję Kler za jeden z najlepszych filmów, które obejrzałem w tym roku. Gdybym miał zestawić go z pozostałymi produkcjami reżysera, najnowszy obraz prawdopodobnie znalazłby się na podium.
-
To mimo słabszych stron, obraz spełniony.
-
To kino przede wszystkim o dramacie i ułomności człowieka. Cała otoczka wokół filmu jest myląca - nie dajcie się zwieść. Smarzowski to reżyser z górnej półki i doskonale wie, co robi. A dawno tak dobrze nie wiedział, jak teraz - to jest najlepszy Smarzowski od czasu "Domu złego".
-
Bardzo dobry, ważny i potrzebny film.
-
Smarzowski do kontrowersji i szokowania na tyle mocno przyzwyczaił widzów, że właściwie ciężko jest już nas zaskoczyć. "Kler" z pewnością jest mocnym filmem, ale przy tym poprowadzonym w wyważony i przemyślany sposób.
-
Nawet tych kilka mankamentów nie jest w stanie przysłonić faktu, że mamy do czynienia z dobrym filmem na bardzo ważny temat. Smarzowski z każdym kolejnym obrazem coraz mocniej udowadnia swoją odwagę w podejmowaniu tematów, których inni boją się tykać, i jednocześnie staje się coraz większym humanistą kina, starając się zrozumieć genezę zła i pokazać inną, lepszą drogę.
-
Nie wchodząc do żadnego okopu plemienia Hutu czy Tutsi, nie da się nie dostrzec sprawnego filmowego warsztatu Smarzowskiego. "Kler" nieźle się ogląda. Jak na dobrą fabułę przystało, bohaterowie zostali dobrze rozpisani, historia ma zadowalające tempo, a gdzieś po drodze pojawiają się ciekawe zwroty akcji.
-
Nie doszukałam się taniej sensacji, tylko bardzo empatyczny, jak na taką tematykę, film. Jest bardzo dobrze zarówno pod względem artystycznym jak i merytorycznym.
-
Zaskakująco ciężki film, dobrze opowiedziany i nakręcony, nie mający niczego wspólnego z komedią. Z seansu nie wychodzi się ani szczęśliwym, ani podniesionym na duchu, wręcz przeciwnie. Arkadiusz Jakubik i Jacek Braciak kradną cały film.
-
Jest to film zbyt intensywny, żeby nie wbić się w korę mózgową. Może więc prowadzić do zmiany, a w każdym razie stać się jej częścią. W tym kontekście mniej istotne jest więc pytanie, czy to wciąż sztuka, czy tylko rzemiosło szoku. Bo jeśli nawet to ostatnie, to bardzo potrzebne.
-
Niewątpliwie Kler sporo zmienił. Dał ofiarom odwagę, ułatwił im mówienie o krzywdach. Przypomniał też, że księża są tylko ludźmi.
-
Smarzowski, niczym rasowy egzorcysta, stara się wypędzić wszystkie demony rodzimego kleru. Nastał czas na polemikę, nastał czas na przyznanie się do win, nastał czas na reformy.
-
Po "Klerze" żaden wierzący nie porzuci Kościoła, a żaden ateista się nie nawróci. Smarzowski znów opowiada o słabych ludziach starających się uciszyć sumienie i jak żaden inny polski reżyser potrafi solidnie przyłożyć widzowi po głowie. Ale i tak warto zawierzyć mu swój czas.
-
Obraz, który przyczyni się do szerokich dyskusji na temat roli kościoła we współczesnym świecie. Co jednak ważne - finalny obraz nie jest aż tak polaryzujący i jednostronny, jak życzyliby sobie tego niektórzy, zarzucając reżyserowie nadmierne uproszczenia. To film przemyślany, który pokazuje złożoną sytuację i trudną drogę wyjścia.
-
Film jest gorzki, prowadzony bez tanich, sensacyjnych chwytów. I jeżeli podejdziecie do niego na spokojnie i bez uprzedzeń, przekonacie się, że prowokuje jedynie do myślenia.
-
Hipnotyzuje, szokuje - choć w dużo mniejszym stopniu niż Drogówka czy Wołyń - i nie pozostawia obojętnym. A do swojego świata wprowadza nutkę nadziei. Jest krytycznie i ostro, ale nie bez idealistycznego podejścia, że może będzie lepiej.
-
Jest dobry. Daję ósemkę, może z małym minusem za kilka szwanków. Jest też, mimo wszystko, tendencyjny.
-
W całej dyskusji nie można stracić z oczu faktu, że to po prostu film - pod względem technicznym i warsztatowym - z naprawdę wysokiej półki.
-
Naturalnie skwitować można, że stanowi to przerysowanie, robienie z przysłowiowej igły widły, jednak nie sposób odmówić Smarzowskiemu, że potrafi - przedstawiając rzeczywistość - wykreować intrygę, która przykuwa uwagę przez ponad dwie godziny.
-
Jako pełne, dojrzałe i przemyślane dzieło Kler broni się na niemal wszystkich frontach.
-
Czy więc "Kler" jest dobrym filmem? No, nie do końca, jego specyficzny styl prowadzenia narracji jest mocno chaotyczny, wizualnie nie porywa, a w wielu miejscach jest zwyczajnie poprawny. Jednak ten film nie musi być dobry, by być filmem ważnym.
-
Smarzowski stworzył film, którego wagę trudno przecenić, ale stawiając bardziej na spektakl niż wnikliwość, reżyser Kleru sam w pewien sposób zaszkodził swojemu filmowi, który - zamiast ocierać się o wielkość - jest dziełem zaledwie bardzo solidnym.
-
Trudno "Kler" nazywać produkcją rewolucyjną, czy też w jakimkolwiek stopniu wybitną, jednakże jest to bez dwóch zdań najlepszy film Smarzowskiego przynajmniej od 7 lat i premiery "Róży".
-
Porządne kino w przeważnie wyważony sposób i bez głupich uogólnień pokazujące skalę problemów, z jakimi zmaga się współczesny kościół.
-
To nie jest film Smarzowskiego, który jako całość mną najbardziej wstrząsnął, choć scena, w której Arkadiusz Jakubik jako ksiądz Kukuła kończy kazanie do wiernych, całkowicie mnie rozwaliła i mocno wzruszyła.
-
Czuje się oszukany, bo nie dostałem to na co liczyłem oglądając zwiastun i myślę, że większość osób, które idzie do kina ma podobne odczucia. Kler toczy się jak kula śnieżna zbierając dobre recenzje. W moim odczucie film jest średni z dobrymi pewnymi elementami.
-
Warto pomyśleć o Klerze jako o kamieniu milowym na pewnej drodze, może niezbyt subtelnym i na pewno nie najlepszym, ale ważnym. Ważnym, żeby uniknąć kryzysu, jaki przeżywa młody ksiądz idealista z seminarium, który żali się Kukule, że "Kościół to niby wspólnota, ale jak przychodzą kłopoty do nie ma do kogo gęby otworzyć".
-
Boli i będzie bolał. Nie jest to film pozbawiony wad, widać, że czasami reżyser aż za bardzo chce, ale trudno zachować obojętność wobec tak mocnego i wyrazistego finału.
-
Kolejny udany film w karierze Smarzowskiego. Na pewno nie najlepszy i mający swoje niedociągnięcia, ale mimo wszystko warty obejrzenia - jeśli nie w kinie, to na DVD albo w telewizji.
-
Jako całość "Kler" jest filmem dojmującym i dosadnym, a przy tym bardzo dobrze przemyślanym.