-
Dzieło paradoksalnie aktualne. Pod płaszczykiem komedii stylizowanej na lata 70. ujawnia siatkę złożonych napięć, które towarzyszą dziś afroamerykańskiej społeczności.
-
Nie jest w pełni udanym filmem. Czy spełnionym - to inna sprawa.
-
"Czarne bractwo" to głos potrzebny, ale przez mało atrakcyjną i wciągającą fabułę staje się głosem, który w rękach reżysera staje się słabo słyszalny. Więcej i lepiej można zrozumieć tę nienawiść w paru dokumentach wstawionych na koniec filmu, ale czy do tego trzeba obejrzeć sam film. Wątpię.
-
Ani to komedia, ani to dramat rasowy. BlacKkKlansman niespecjalnie śmieszy, niespecjalnie wzrusza, ani niespecjalnie intryguje.
-
Ale gdy trzeba opowiedzieć o tym co naprawdę ważne, w momencie gdy historia może zatoczyć koło, on stoi na posterunku, będąc pierwszym oficerem kinowego #BlackLivesMatter i módlmy się, by trwał na nim jak najdłużej.
-
Nieprzeciętne kino, stworzone z pasją i energią, ale trochę grube.
-
6.713 września 2018
-
-
Nie wnikając w meandry amerykańskiej wojny kulturowej, trzeba przyznać, że BlacKkKlansmana ogląda się naprawdę z wielką satysfakcją. Każda minuta dostarcza dowodów na reżyserską maestrię Spike'a Lee.
-
8.37 listopada 2018
-
-
Reżyser umiejętnie prowadzi swój obraz w klimacie kina gatunkowego, tworząc typowy duet partnerów policjantów, którzy początkowo tak różni od siebie zaczynają tworzyć zgraną paczkę.
-
Spike Lee, artystowski samowyklęty, w końcu wrócił na właściwe tory i ponownie zrobił, co należy. I mimo znacznie mniejszej dawki subtelności niż te 30 lat temu, wychodzi obroniony bardziej niż sam prawdopodobnie się spodziewał.
-
Nie dziw więc, że film zdobył Grand Prix na festiwalu w Cannes. Przekaz jest mocny i prosty, temat aktualny, a cała ekipa równo walczy o słuszną sprawę. Niestety, filmowe rzemiosło odchodzi gdzieś na bok, gdy polityczna kampania ma być głośniejsza od tej kontrowanej.
-
Mimo że film nosi znamiona biograficznego, bo oparty jest na wspomnieniowej książce Stallwortha, ja określiłabym go raczej jako czarną komedię którą traktujemy nie do końca serio. I w tej roli "Czarne bractwo. BlacKkKlansman" sprawdza się znakomicie.
-
Muszę przyznać, że Spike Lee wrócił. "Czarne bractwo" to z jednej strony świetne poprowadzone kino sensacyjne, ale też ostrzeżenie, iż sprawy rasizmu nie zostały do końca rozwiązane.
-
Pomimo tak wielu elementów, które składają się na ten utwór, jest on idealnie wyważony. Trudne tematy mieszają się z zabawnymi dialogami, prezentując komediodramat na najwyższym poziomie, tworząc kino zaangażowane i mainstreamowe zarazem.
-
8.39 września 2018
-
-
Jest to ważna produkcja i stworzona z potrzeby chwili, serca i rozumu.
-
Chociaż Lee wkłada w to przemówienie serce, jego warsztat oratorski ma tutaj znaczące braki.
-
Jest dobrym pomysłem dla kogoś, kto chce obejrzeć coś ważnego, jak i kogoś, kto szuka - ops - czystej maści rozrywki.
-
Podszyta absurdem, niesamowicie zabawna komedia. W wielu miejscach można zanosić się śmiechem, ale ostatecznie nie sposób pominąć tragicznego kontekstu. Ze świecą szukać filmu, który jest zaangażowany społecznie i politycznie w tak nieoczywisty sposób.
-
Lee nigdy nie wchodzi w rolę umoralniającego dydaktyka, nie interesuje go realizm. Używa fantazmatycznego wymiaru filmu, aby ujawnić nadmiar, który warunkuje nasze doświadczenie rzeczywistości społecznej.
-
Zdecydowanie zapracował na miano filmu dobrego, ale pośpiech, upraszczanie no i oczywiście samo zakończenie wywołują pewien niedosyt.
-
Spike Lee umiejętnie ukrywa przesłanie swojego filmu w rozrywkowej formie. Momentami Czarne bractwo. BlacKkKlansman przypomina wspominane w filmie kino nurtu blaxpoitation.
-
Mimo wspomnianych potknięć, Czarne bractwo pozostaje fascynującym filmem.
-
Spike Lee wali więc w widza z subtelnością młota. Jednakże w czasach, gdy najbardziej skuteczne okazuje się populistyczne mielenie ozorem, być może taki jasny przekaz jest konieczny.
-
Lata lecą, a Spike Lee ciągle mówi dokładnie o tym samym, ale już nie w tak świeżej formie jak choćby w ożywczym "Do The Right Thing" z 1989 r., które przyniosło mu światowy rozgłos. Jedno jednak trzeba Amerykaninowi oddać - dokładnie wie, co i jak chce opowiedzieć. Potrafi być na równo zabawny i poważny.
-
Jest kinem przyjemnym, przyswajalnym i zapewniającym dobrą rozrywkę. Niestety, bardzo cierpi przez wydumane ambicje swojego twórcy, pokazując, jak bardzo zmieniło się adresowanie problemów rasowych we współczesnym kinie.
-
Willie Sutton, słynny rabuś, mawiał, że napada na banki, bo właśnie tam są pieniądze i być może z podobnych pobudek Lee sięgnął po narzędzia z asortymentu popkultury - bo właśnie tam jest publiczność. Spisał się w tym wydaniu świetnie i mam nadzieję, że pozytywne reakcje na całym globie zachęca go do eksplorowania tego kierunku.
-
8.415 września 2018
-
-
Dałem się wciągnąć tej historii i uważam ją za dobre dzieło.
-
Wydaje się chwilami płaskim widowiskiem, ani na moment nie przestaje wzruszać i fascynować.
-
8.315 września 2018
-
-
Nie spodziewajmy się pełnego niuansów dramatu społecznego. Tu chodzi o rozrywkę, wzbogaconą antydyskryminacyjnym i antyfaszystowskim przesłaniem.
-
Da wam powody do śmiechu, ale nie wypuści bez chwili refleksji. Dawno nie widziałam tak świetnego duetu aktorskiego, jak John David Washington i Adam Driver.
-
Czy to znaczy, że Spike Lee wyciąga ostrą amunicję? Zdecydowanie tak. Jego kino ponownie trafia, jest aktualne i gorzkie w swoim wyrazie, a niektóre obrazki są same w sobie bardzo silne.
-
Wprawdzie Czarne Bractwo mogłoby mieć lepsze tempo i trochę więcej energii, ale to zdecydowanie warta uwagi historia o nietypowym śledztwie.
-
Choć ma świetne tempo i dobrze się go ogląda, to przez większość seansu brakuje poczucia poważnej stawki, dramaturgii i przemiany naszych bohaterów.
-
Po latach kręcenia umiarkowanie lub bardzo źle przyjmowanych filmów reżyser, przy aplauzie krytyków i widzów, zgarnął Wielką Nagrodę Jury w Cannes. W "BlacKkKlansman" zgrabnie połączył humor z mocnym politycznym przesłaniem. Szkoda tylko, że właściwie na każdym poziomie operuje oczywistościami.
-
6.716 września 2018
-
-
Spike Lee nie ma zamiaru siedzieć z założonymi rękami, ale obce jest mu również kino czysto interwencyjne. Dlatego stworzył niezwykle zabawną komedię z kluczem.
-
Naprawdę godzien zobaczenia i pomyślenia.
-
7.516 września 2018
-
-
Jeśli jednak przymkniemy na chwilę oko na wysoko postawioną przez wymienionych reżyserów poprzeczkę, będziemy w stanie czerpać naprawdę sporą przyjemność z oglądania przepełnionego świetną muzyką, genialnymi kostiumami i dopracowanymi wizerunkami z lat 70. "BlacKkKlansmana", który - prócz zaskakiwania prawdziwie absurdalną historią i spełniania funkcji czysto rozrywkowej - ma nam też coś naprawdę ważnego do zakomunikowania.
-
Dla jednych będzie zatem zabawnym, ale wciąż aktualnym komentarzem społecznym, a dla innych politycznym kryminałem. Z całą pewnością godnym obejrzenia.
-
Mimo tego zbędnego wtrącenia, to dzieło nie będzie samo w sobie wtrąceniem ani w historii kinematografii ani w kategorii projekcji, które zabierają głos w sprawach aktualnych. Kino reagujące na irracjonalizmy wzajemnego wypraszania się ludzi z planety opowiadające językiem czasami równie irracjonalnym, ale nie dla efekciarstwa, a dla niesamowitego efektu twórczego.
-
Ma piękne kolory i świetne kostiumy, styl epoki oddano doskonale. Narracyjnie w drugiej części filmu napięcie niestety spada.
-
Formę filmu można by spokojnie określić mianem groteskowego dramatu, gdyby nie to, że w niektórych swoich aspektach krzywe zwierciadło rzeczywistości okazuje się do bólu prawdziwe.