
-
72recenzje
-
67ocen
-
50pozytywnych
-
17negatywnych
-
6.4średnia
-
75%pozytywnych
-
1.2odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Być może McQueenowi nie udało się osiągnąć stuprocentowej dokładności w swoich odtworzeniach historycznych, być może nie z każdego poruszonego tematu wycisnął wszystko, co się dało, nawet biorąc pod uwagę ograniczony metraż. Nie można mu jednak odmówić tego, że kompleksowo opowiedział historie ludzi, którymi nikt do tej pory w kinie popularnym się nie zajmował i zrobił to w znakomicie przemyślanym i różnorodnym wydaniu.
-
Dokument Sama Soko skutecznie sprawdzi się jako film popularyzujący bardzo ciekawą i istotną postać z barwnego kraju, który niestety wciąż w wyobrażeniach wielu jest pustynią naznaczoną sporadycznymi lepiankami, a także jako równie przykry, co dający kroplę nadziei na zmiany, obraz systemowej niesprawiedliwości. Jest przy tym lekki i bezpretensjonalny, przeplatając dynamiczne montaże z intymnymi obserwacjami.
-
Rzeczywistość roku 2020 sama w sobie wystarczająco daje o sobie znać i najlepszym, co Sacha Baron Cohen mógł tym filmem osiągnąć, było zabranie nas na pocieszną, emocjonalnie satysfakcjonującą przejażdżkę z lubialnymi bohaterami, która na przekór wszystkiemu pozwala nabrać dystansu do chaotycznej rzeczywistości za oknem. Udało mu się osiągnąć to z nawiązką. To kolejny, bardzo zabawny i oświecający, film o Boracie.
-
Paradoksalnie Dni są jednym z filmów, który może zyskać na oglądaniu w zaciszu domowym, poza bezpośrednim odczuciem festiwalowego pędu, społecznego doświadczenia pełnej sali kinowej. To film nie dla każdego, ale też nie elitarny. To nie film, który wniesie rewolucyjne zmiany w Wasze spojrzenie na życie i rzeczywistość społeczną, ale też nie film zbędny. To małe arcydzieło, które może być dokładnie tym, czego akurat w tym momencie potrzebujecie.
-
Asystentka nie jest dla każdego, jej defetyzm i poczucie bezsilności wobec przykrej codzienności wielu kobiet może też nie być tym, co jest najbardziej potrzebne w filmowym dyskursie feministycznym. Jednak oprócz bycia doskonałą formalnie i pozostającą w pamięci historią, robi jeszcze jedną ważną rzecz - uwrażliwia na problem i przypomina, że wojna o prawa i godne traktowanie jest daleka od rozstrzygnięcia. Jeszcze nie czas na składanie parasolek.
Najwyżej ocenione
-
To właśnie Cleo, jej cichy dramat, jest sercem i duszą filmu, przywodząc na myśl społecznikowskie klasyki w rodzaju "Umberto D." De Siki.
-
Spełnia się jako rewelacyjnie skonstruowany i niedający o sobie zapomnieć film grozy, rozkładająca na łopatki czarna komedia, gratka dla badaczy popkulturowych tropów oraz barometr nastrojów społecznych epoki Trumpa.
-
Paradoksalnie Dni są jednym z filmów, który może zyskać na oglądaniu w zaciszu domowym, poza bezpośrednim odczuciem festiwalowego pędu, społecznego doświadczenia pełnej sali kinowej. To film nie dla każdego, ale też nie elitarny. To nie film, który wniesie rewolucyjne zmiany w Wasze spojrzenie na życie i rzeczywistość społeczną, ale też nie film zbędny. To małe arcydzieło, które może być dokładnie tym, czego akurat w tym momencie potrzebujecie.
-
W ostatnich minutach "Portretu kobiety w ogniu" Céline Sciamma nie tylko bezlitośnie rozdziera nasze serca druzgocącą, emocjonalną "kropką nad i" opowieści, której finał de facto znaliśmy od pierwszej sceny, ale i wręcz nawołuje do przepisania na nowo historii, wróć, herstorii sztuki. Idzie kilka kroków dalej niż Paul Thomas Anderson w swojej subwersji archetypu muzy, jaką była "Nić widmo", bo całkowicie odcina się od opresyjnych narzędzi podglądackiego "męskiego spojrzenia".
-
Kilka drobnych potknięć nie powstrzymuje mnie przed nazwaniem nowego Blade Runnera filmem wybitnym. To wbijające w fotel na prawie trzy godziny, estetyczne doznanie, niezwykle zgrabnie rozbudowujące świat przedstawiony i historię pierwowzoru.
Najniżej ocenione
-
Obraz, który w każdym aspekcie jest katastrofą.
-
To produkcja kaleka w wyjątkowo frapujący sposób, stworzona w dobrych intencjach, jednak całkowicie pozbawiona nie tylko dawnego pazura i wrażliwości na człowieczeństwo reżysera, ale też zdroworozsądkowej samoświadomości i szacunku dla widza.
-
Czy o Tenet można powiedzieć coś pozytywnego? Pewnie można, ale jak trywialne jest powtarzanie, że Brytyjczyk ma fach w ręku, umie w widowisko, dostał dużo pieniędzy i prawdziwy samolot zdemolował, kiedy film ogląda się zwyczajnie źle, kiedy nie satysfakcjonuje w żadnym stopniu, pozostawiając z uczuciem pustki i fizycznego wyczerpania, co jest raczej efektem odwrotnym niż spodziewany w przypadku pierwszej wysokobudżetowej premiery kinowej czasu pandemii.
-
Nawet ja, choć nie należę do szczególnych entuzjastów tego rapera, jestem zdania, że zasłużył na coś lepszego.
-
Napędzany klasizmem, pękający w szwach od stężenia nienawiści, i kąśliwej szydery. Szkodliwy, toksyczny, niedopuszczający do siebie widza na żaden stopień intymności z bohaterami, ani nawet namiastkę kontaktu z człowieczeństwem.
Odrębnie ocenione
-
Obraz, który w każdym aspekcie jest katastrofą.
-
Czy o Tenet można powiedzieć coś pozytywnego? Pewnie można, ale jak trywialne jest powtarzanie, że Brytyjczyk ma fach w ręku, umie w widowisko, dostał dużo pieniędzy i prawdziwy samolot zdemolował, kiedy film ogląda się zwyczajnie źle, kiedy nie satysfakcjonuje w żadnym stopniu, pozostawiając z uczuciem pustki i fizycznego wyczerpania, co jest raczej efektem odwrotnym niż spodziewany w przypadku pierwszej wysokobudżetowej premiery kinowej czasu pandemii.
-
Imponujące, ale niekonsekwentne dzieło.
-
Widz może wyjść z seansu lekko wstrząśnięty, ale bez żadnych perspektyw, że może cokolwiek zmienić. I to jest też największe "vice" filmu, który mimo mniejszych i większych wymienionych tu grzeszków, nadal nie najgorzej się ogląda. Ostatecznie nie staje się niczym więcej, niż wyczerpującym rachunkiem sumienia dla człowieka, którego reżyser bardzo nie lubi.
-
Rozczarowuje na każdej płaszczyźnie i jak myślę większość z nas prędzej zapamięta go jako "ten kiczowaty filmik, w którym Andrew Garfield widzi w swoim odbiciu ikonę Chrystusa", niż godne zapamiętania dzieło mistrza kina.