
- 44% pozytywnych
- 86 krytyków
- 45% pozytywnych
- 113 użytkowników
Załoga statku osadniczego "Przymierze" dociera na obcą planetę. Niebawem zdają sobie sprawę, że to pozornie rajskie miejsce w rzeczywistości jest śmiertelnie niebezpieczne.
- Aktorzy: Michael Fassbender, Katherine Waterston, Billy Crudup, Danny McBride, Demián Bichir i 15 więcej
- Reżyser: Ridley Scott
- Scenariusz: John Logan, Dante Harper
- Premiera kinowa: 12 maja 2017
- Premiera światowa: 4 maja 2017
- Dodany: 13 lutego 2017
-
Udało się. To Obcy, na jakiego czekaliśmy - wyważony, przemyślany, intrygujący.
-
Nie dorównuje jeszcze poziomem Obcy - 8 pasażer Nostromo, aczkolwiek to film bardzo dobry, który większość fanów kina science fiction będzie oglądała z wypiekami na twarzy. Mamy tu bowiem podobny klimat z elementem dreszczyku, silnie zarysowane zapadające w pamięci główne postaci i fabułę stawiającą przed nami kolejne frapujące pytania i refleksje.
-
Zapewnił mi olbrzymią frajdę. Film obfitował w momenty zachwytu, przez co bardzo szybko zapomniałem o jego niedociągnięciach.
-
Mimo pewnych niedociągnięć Scott zaserwował przyzwoity film, który, jak sądzę, z czasem nabierze jeszcze lepszych walorów. Wróciłem z resztą do niego chętnie podczas drugiego seansu w kinie i myślę, że jedną z zalet obrazu jest bycie filmem wielokrotnego użytku.
-
Solidna, krwawa, intrygująca kosmiczna przygoda z pomysłem.
-
Produkcji daleko do jakości "Ósmego pasażera Nostromo", ale fakt, że jest to zdecydowanie lepszy film niż "Obcy 3" i "Obcy: Przebudzenie" powinien być już wystarczającym pocieszeniem. Nie zmienia to jednak faktu, że po odbytym seansie czuć niedosyt.
-
Okazuje się dziwnym i trochę niezgrabnym tworem: ambitny koncept zostaje w nim na siłę wtłoczony w prymitywny schemat slashera. Mimo to budzi szacunek. Nadaje bowiem nowy wymiar czemuś, co zwykliśmy określać mianem "kosmicznej grozy".
-
Kino gatunkowe, ze świetnym temperamentem, z tradycją, bez skrupułów i nielogicznego miotania na prawo i na lewo możliwościami współczesnej techniki, gdzie sam Ridley Scott udowadnia, że wyobraźnia nie musiała zginąć w momencie pojawienia się efektów specjalnych.
-
Jeśli komuś nie przeszkadza, że film Scotta to odgrzewany kotlet, to dostanie porządny i świetnie zrealizowany film, który już widział.
-
Okazuje się bowiem umiejętnie zrealizowaną, chłodno wykalkulowaną i obliczoną na sukces hybrydą "Prometeusza" z elementami i chwytami fabularnymi, które znamy ze starego, poczciwego "Obcego"...
-
Ci, którzy nie będą oczekiwali zbyt wiele wyjdą z kina zadowoleni, bo to ciągle dobra rozrywka. Może trochę za bardzo przewidywalna, ale za to pozbawiona większych fabularnych wpadek i nadęcia "Prometeusza".
-
Scott-sprawca filmowych monumentów umarł dawno temu. Żyje natomiast autor solidnego kina rozrywkowego i powinniśmy życzyć mu wielu lat owocnej kariery.
-
Solidny dodatek do uniwersum znanego i lubianego ksenomorfa, przepiękny wizualnie, ale niepozbawiony wad, ze wskazaniem na przekombinowanie i tak już zawiłej fabuły.
-
Cały film ogląda się dobrze i na tle całego uniwersum obcego wypada ok.
-
Jest filmem godnym tytułowej serii. Na dodatek druga połowa seansu z nawiązką rekompensuje błędy pierwszej godziny.
-
Przenoszenie akcji pomiędzy planetą a statkiem kosmicznym zdało swój egzamin, tworząc swoistą hybrydę "Decydującego starcia" i "Ósmego pasażera Nostromo". Niech w tym miejscu ironicznie wybrzmi konstatacja, że sam reżyser stworzył mutację kilku znanych tworów. Zaplanowaną, skuteczną, dopasowaną do środowiska, jakim są oczekiwania współczesnego odbiorcy.
-
Warto obejrzeć choćby dla znakomitej strony formalnej, utrzymanej w kluczu znanym z "Prometeusza". Wielka w tym zasługa zarówno scenografów i operatora Dariusza Wolskiego, ale też autorów sugestywnych efektów specjalnych, którzy przy tworzeniu groteskowych kreatury ograniczyli CGI do niezbędnego minimum.
-
Mroczna mieszanka, która przynosi spełnienie w ostatnich sekwencjach. Scott pokazuje, że potrafi wykorzystywać dobrze znane elementy, by opowiedzieć intrygujący horror/thriller, który od czasu do czasu zapiera dech w piersiach.
-
Jako horror sci-fi nowy Obcy spełnia swoją rolę i pomimo strasznego zgrzytu w ostatnich 30 minutach, człowiek okazuje się być uzależnionym od tej historii. Ja jestem i wybaczam wiele.
-
Scott pokazując skąd wziął się Obcy, zdziera z filmu najważniejszą tajemnicę. Wprowadza opowieść na inne tory, które nie do końca mnie porywają.
-
Próbował połączyć ze sobą subtelność oraz filozoficzność "Prometeusza" z nostalgicznym powiewem starej sagi, z którego pożyczył różne pomysły na budowanie napięcia oraz podniesienie poziomu adrenaliny. Efekt nie jest idealny, bo taka hybryda nie przypadnie wszystkim do gustu, choć ma swój czar.
-
Zawieszony jest między filozoficznym zacięciem a trzymającym w napięciu kinem akcji. Choć momentami nieco naiwnym i przesadzonym.
-
Jest o jeden poziom gorszy od "Prometeusza", który miał chociaż świetnie wyważoną akcję i był fabularnie intrygujący.
-
Choć znacznie lepszy od Prometeusza, pozostaje niestety tylko porządnym filmem rozrywkowym, nie dorastając do legendy całej serii.
-
Typowy blockbuster i tę funkcję spełnia, ale chyba miał być czymś więcej i na tym polu niestety poległ.
-
Przymierze pierwszemu Obcemu do pięt nie dorasta. I podobnie jak Prometeusz, jest filmem o zmarnowanym potencjale. Choć tym razem chyba jeszcze bardziej niż poprzednio.
-
Nie jest to produkcja równa, a lepsze momenty przedzielone są kiepskimi, ale da się to obejrzeć bez większego bólu.
-
Jeśli byłby to film o ludziach walczących z jakimś dziwnym obcym, to byłby dobry, ale mówimy tu o kultowym Alienie. Ja naprawdę nie czułem potrzeby poznania historii tego, skąd się wziął. A teraz, gdy wiem, najchętniej bym o tym zapomniał.
-
Odrzućmy jednak na bok sentymenty i tęsknoty, a przede wszystkim fakt, kto stoi za kamerą tego filmu. Co wówczas otrzymamy? Bardzo sprawnie zrealizowany horror science-fiction opierający się na kilku znanych schematach, ale podziurawiony logicznymi błędami, które nie tylko odzierają serię z wszelkiej dramaturgii, ale kompletnie nie zazębiają się z późniejszymi odsłonami.
-
Gdyby to był pierwszy kinowy występ Ksenomorfa lub zupełnie oddzielna opowieść, to film byłby do zjedzenia w całości, bez żołądkowej rewolucji. Jednak jako kolejny epizod kultowej serii wypada blado. Nie emocjonuje jak poprzedniki.
-
Niestety partykularne elementy zostały zszyte bardzo grubymi nićmi, a obraz jako całość przypadnie do gustu tylko najbardziej zatwardziałym fanom.
-
Bezczelny, pozbawiony klimatu dawnej serii skok na kasę i nic więcej. Obawiam się, że ciąg dalszy nastąpi.
-
Widowiskowo zrealizowana, ale przewidywalna, przegadana i chwilami mocno nużąca opowieść.
-
Zaskakuje na podobnej zasadzie, jak niegdyś zrobił to Obcy kontra Predator 2 - swoją bylejakością. Oczywiście tutaj otoczka wizualna wypada lepiej i całość ma dynamiczniejsze tempo, ale tak wielką serię przekształcono na odtwórczy thriller, przy którym zjechane Life błyszczy kompetentnością.
-
Teatr jednego aktora, gdyż poza Michaelem Fassbenderem i stroną wizualną, film nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Widać, że to wyłącznie łącznik z kolejnymi częściami "Obcego", które w przyszłości zamierza zrealizować Scott.
-
Z jednej strony film Scotta jest klimatyczny, przerażający i krwawy, ale jednocześnie na tyle niepokojący, że może przypaść do gustu nie tylko wielbicielom serii czy fanom horroru, ale również amatorom kina psychologicznego, z drugiej strony jako prequel Obcego z 1979 roku nie wnosi nic nowego do dyskusji o filmie, jak i tytułowym monstrum.
-
Ładny, ale niezbyt groźny b-klasowy horror zrobiony za grube pieniądze, który mógł już lepiej całą energię włożyć w renarrację Wyspy Doktora Moreau, zamiast rozmieniać się na drobne.
-
Stanowi efektowną wizualnie ciekawostkę dla zapaleńców ekranowego Obcego, niezłe kino grozy trzymające napięcie dla niezaznajomionego z tematem widza, ale niczego nowego nie zaoferuje temu, kto wymaga świeżości podszytej porządnym scenariuszem rewolucjonizującym dotychczasową formułę.
-
Chaotyczny i niepotrzebny film, który samym sobą nie wprowadza nic nowego, a tylko subtelnie próbuje zacząć temat, który zostanie pewnie pociągnięty w scenariuszach kolejnych produkcji. Brakuje pomysłu, konsekwencji w dążeniu do ogłaszanego w wywiadach celu oraz odrobiny ryzyka.
-
Nad całością, tak pięknie wykonaną, wznosi się smród przewidywalności, krwawej estetyki rodem z kina klasy B i zupełnie zapaskudzonej fabuły, która nijak się ma do poprzedniej części.
-
Nowy "Obcy" bez dwóch wypada lepiej niż "Prometeusz. Choć ogląda się go z nostalgią, to jednak zawodzi.
-
Uwspółcześniona wersja, naładowana efektami, straciła to co najważniejsze - atmosferę strachu, izolacji, nieznanego, a przede wszystkim - tajemniczej głębi kosmosu.
-
Nie wnosi nic nowego, nie wyznacza nawet lepszego kierunku dla tej serii.
-
Chęć zbliżenia nowego odcinka do klasyki przyniosła kuriozalny odcinek, który jest dla mnie najgorszym z wszystkich dotychczasowych sześciu filmów z serii "Obcy".
-
Naprawdę chciałem polubić ten film. Jest gatunkowo dobrze zrealizowanym sci-fi, z klimatyczną, smętną kolorystyką i obcy wyglądają po prostu rewelacyjnie. Co z tego, skoro ten film pogrzebał największą zaletę całej serii - tajemniczość xenomorphów.
-
Osobom oczekującym głębokiego przesłania i w pełni wiarygodnego filmu science-fiction radzę mocno obniżyć oczekiwania.
-
Po "Prometeuszu" miałem nadzieję, że Ridley Scott wsłucha się w głosy krytyki i wyciągnie z nich wnioski przy realizacji "Alien: Covenant". Niespecjalnie to zrobił.
-
Nie ma napięcia, emocji, dreszczu, niepokoju i uczucia oddechu Obcego na plecach.
-
Smutno patrzeć na to jak Scott, sam na własne życzenie niszczy legendę, której był współautorem. Smutno patrzeć na to jak z premedytacją wykorzystuje postać Obcego do odcinania kuponów od kultowej serii.