Ojciec sześciorga dzieci wychowuje swoje pociechy z dala od cywilizacyjnego świata. Przychodzi jednak dzień, w którym wszyscy muszą wrócić do realnego otoczenia.
- Aktorzy: Viggo Mortensen, George MacKay, Samantha Isler, Annalise Basso, Nicholas Hamilton i 15 więcej
- Reżyser: Matt Ross
- Scenarzysta: Matt Ross
- Premiera kinowa: 10 marca 2017
- Premiera światowa: 23 stycznia 2016
- Ostatnia aktywność: 4 października 2023
- Dodany: 2 lutego 2017
-
Jest świetnym przykładem tego, jak w intymny i familijny sposób zmusić do zastanowienia się nad ważnymi kwestiami.
-
Postać Bena nieźle zagrał Viggo Mortensen, który podobnie jak Bana w "Hannie" wręcz naturalnie zagrał przewodnika, nauczyciela i dyktatora w jednym.
-
Za sukces tej historii są odpowiedzialni głównie aktorzy. Zwłaszcza gra Mortensena to siła napędowa dla młodszego pokolenia, które nie ustępuje w kreowaniu ciekawych, wyróżniających się postaci.
-
Taką powieść napisałby pewnie John Steinbeck, gdyby urodził się w czasach kontrkultury i dzisiaj spoglądał zza zadymionego jointa na gnającą na złamanie karku Amerykę, która gdzieś po drodze zagubiła rodzinne wartości.
-
Piękne kino, nie wiem czy już czasem o tym nie wspominałem, ale zakochałem się w tym filmie.
-
Dzięki nietypowym, acz w pełni uformowanym bohaterom, dobrze napisanym dialogom oraz dynamicznej ścieżce dźwiękowej, film wciąga do swojego świata. Zgodnie z tytułem, momentami rzeczywiście jest fantastyczny. W innych - tylko dobry. Niemniej jako całość mocno przekonuje i warto poświęcić mu uwagę.
-
Pomimo poważnych tematów jakie porusza, potrafi też być niezwykle zabawny. Dawno nie widziałem filmu, który w takim stopniu kazałby mi zastanowić się nad fundamentalnymi zasadami, zgodnie z którymi funkcjonuje społeczeństwo, w którym żyję - i za to należą się brawa.
-
Bardzo dobra rozrywka zarówno dla zupełnie niewymagających widzów, jak i osób, które oglądając film potrzebują pola do większych refleksji.
-
Dobre, inteligentne kino spod znaku krytyki społecznej dla tych, co lubią dłużej pomyśleć o obejrzanym filmie. Świetne aktorstwo - powrót króla, Vigga Mortensena.
-
Chociaż "Captain Fantastic" nie stroni od wskazywania na konsekwencje skrajnie anarchistycznej postawy, to mimo wszystko nie brakuje w nim też tego swobodnego, niezależnego, hippisowskiego ducha, który porywa swym entuzjazmem. A jeśli jeszcze dodamy do tego największego przegranego tegorocznej edycji Oscarów, czyli Viggo Mortensena, to mamy już kino naprawdę wysokich lotów.
-
Niepoważny film o poważnych sprawach. Kiedy ostatnio ktoś tak pięknie i z takim wyczuciem mówił o utopii? Zamiast więc rzucać wszystko i wyjeżdżać w Bieszczady, można po prostu pobyć z Benem i jego rodziną. Kapitanie, misja zakończona sukcesem.
-
Naprawdę udane, miłe dla oka, zmuszające do dyskusji w kwestii wychowania oraz pytające o sens życia rodzinne kino drogi.
-
Jest dobrze zagrany, przyzwoicie skonstruowany, inspirujący, a jego główną wadą jest wspomniana zachowawczość. Ale temat jest ważniejszy od realizacji, która przynajmniej nie psuje przyjemności roztrząsania racji głównego bohatera.
-
Szlachetnie naiwne, głęboko oczyszczające.
-
Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się idealnie dopracowane, ale po kilkunastu minutach można odnieść wrażenie, że "Captain Fantastic" jest zbudowany wokół znalezionych w Wikipedii haseł, takich jak marksizm, trockizm, maoizm, kultura hipisowska, anarchizm, kapitalizm oraz ze wszelkich pobocznych wątków wynikających z wymienionych tu terminów.
-
Dzięki nietypowym bohaterom, dobrze napisanym dialogom oraz dynamicznej ścieżce dźwiękowej film wciąga. Zgodnie z tytułem, większość scen jest fantastyczna.
-
Przekazuje nam wartościową lekcję na temat naszego świata oraz mówi jak żyć. Wielu z nas zapomniało już jak to się robi. Produkcja ta wyróżnia się jeszcze ciekawą i wciągającą historią, świetnym aktorstwem oraz bardzo dobrym wykończeniem i niezwykle urzekającym klimatem, który poniekąd zachowuje całą opowieść w formie pewnego rodzaju baśni.
-
Bardzo słodko-gorzkie, ale i refleksyjne kino na temat życia w ogóle. A takie mądre rzeczy nie pojawiają się ostatnio zbyt często.
-
Historia bez zobowiązań o współczesności, poświęceniu i szacunku. Bezwzględna lekcja życia i podsumowanie dotychczasowej nicości rzeczywistości.
-
Poza kilkoma zabawnymi i przesiąkniętymi absurdem scenami najnowszy film Matta Rossa jawi się jako kuriozalna, pełna sprzeczności i mało przekonująca forma protestu przeciwko konsumpcyjnemu stylowi życia i wszechobecnemu podporządkowaniu możnym tego świata.
-
Wyjątkowo mądre, edukacyjne wręcz kino.
-
Chwilami zabawne, chwilami wzruszające, zawsze natomiast szczere i prawdziwe.
-
Idealne połączenie swojskiego kina niezależnego z bardziej mainstreamową, linearną strukturą.
-
Jest filmem, który w poruszający sposób mówi o stracie, o radzeniu sobie z otaczającym nas światem, o marzeniach, o potrzebie akceptacji, zrozumienia. Filmem urokliwie nakręconym, urzekająco ekscentrycznym, zaskakująco zabawnym i fantastycznie zagranym, przez szóstkę młodych aktorów, ale również przez Vigo Mortensena.
-
Ten film jest po prostu piękny i chwyta za serce. Ciężko się nie zakochać w czymś tak fantastycznym.
-
Małe wielkie kino. Trudno oderwać oczy od ekranu.
-
Fani innego, nakręconego przez Seana Penna filmu, Wszystko za życie, którzy jeszcze nie trafili na Captaina będą wniebowzięci. Wartości przewodnie tego dzieła to szczerość oraz wolność myśli i wypowiedzi.
-
Są filmy lepsze i gorsze. Są mądrzejsze i głupsze. Są emocjonujące i nudnawe. Ale takiego drugiego jak "Captain Fantastic" ze świecą szukać.
-
Do tego filmu idealnie pasuje określenie: małe, wielkie kino. Naprawdę rzadki przypadek.
-
Stawia mimo wszystko dość ciekawe pytanie. Nawet pytania.
-
Znakomicie opowiedziana, przekonywująca i piękna historia oraz oscarowy popis umiejętności Viggo Mortensena.
-
"Captain Fantastic" z uczuciem staje po stronie zrozumienia. Szuka dróg kompromisu, które może zburzą utopię, ale zbudują coś nowego, na bardziej ludzką skalę.
-
Film trochę jak jego protagonista - ma dobre intencje, chce dla nas jak najlepiej, ale czasami próbuje za bardzo i być może potrzebuje trochę dystansu. Potrafi zirytować swoim przerośniętym ego i przekonaniem o własnej słuszności, ale nie na tyle, żeby stracić do niego sympatię. Nie oczekujcie zachwytów, a kilku mądrych refleksji i emocjonalnego otulenia.
-
Oprócz debaty na temat sposobów wychowywania dzieci Captain Fantastic proponuje widzowi romantyczną historię o nonkonformizmie i akceptacji własnej tożsamości.
-
Porzućmy pomysły, aby wybrać się do kina na komercyjną pozycję, a wybierzmy się na obraz, który przeniesie nas w nietypowy świat. Brakuje w kinematografii takich filmów, więc sięgajmy po nie, póki jest okazja!
-
Naiwny uniwersalizm Rossa nie boli - film ma swoją kompozycyjną "gęstość", dwie godziny mijają w dziwnym odbiorczym ferworze, w całkowitym oddaniu bohaterom i ich niekonwencjonalnej wrażliwości.
-
Piękny, zabawny i mądry film - jeżeli grają go w Waszym kinie, to idźcie koniecznie.
-
Dzięki połączeniu kina niszowego z tym przyswajalnym dla przeciętnego "niedzielnego kinomana", a także poruszeniu tematów, nad którymi warto zatrzymać się i zastanowić, udało się stworzyć obraz, który na długo zapada w pamięć.
-
Przefajny film, który dowodzi, że naprawdę ciekawe dzieło może powstać bez wielkich i kasowych nazwisk, kasy na fajerwerki - i nawet bez niesamowitych zwrotów akcji w scenariuszu.
-
Obraz z pozoru niepozorny. Niezwykły w swej zwyczajności. Powolny i wolny - od fałszu, nadmiernej egzaltacji, nieodwołalnych osądów, natrętnego moralizowania. Bez zwrotów akcji, a będący zwrotem ku alternatywnej rzeczywistości pełnej słodyczy i goryczy.
-
O ile Holland poległa w "Pokocie" również artystycznie, a przesłanie jej ekoterrorystycznego filmu jest co najmniej bałamutne, to Ross mówi nam coś mądrego o przedawkowanej przez rewolucjonistów Erze Wodnika.