-
Meksykański reżyser serwuje nam wielopłaszczyznowy obraz potrafiący jednocześnie mówić o rzeczach małych, jak i wielkich w fenomenalny sposób. Czarno-białe zdjęcia oraz brak muzyki jedynie potęgują prawdziwość tych doznań.
-
"Roma" jest po prostu pięknie sfilmowana, a artyzm kadrów w połączeniu z pieczołowicie zaplanowanymi ruchami kamery i zupełnie "naturalnym" montażem powodują, że seans mija nam płynnie. Prawdopodobnie, ta historia i tak byłaby wciągająca, ale to, jak została pokazana ma kluczowy wpływ na nasze przeżycia i to, że traktujemy tę produkcję jako dzieło sztuki, a nie kolejny wyciskacz łez o skrzywdzonej osobie z nizin społecznych.
-
Nie zamierzam dyskutować z tym, że "Roma" jest dziełem kompletnym. Cuaron czerpiąc garściami z własnego życiorysu przedstawia wspaniały portret nowoczesnej kobiecości i społecznego dojrzewania pięknego w swej różnorodności narodu.
-
8.324 lutego 2019
-
-
Jak mówił Umberto Eco: Piękno jest ograniczone kanonem, zaś brzydota nieograniczona w swoich możliwościach. Te słowa doskonale odzwierciedlają Romę i jako kino myślące dla myślącego nie przywodzi na myśli celniejszego słowa, niż arcydzieło!
-
9.514 grudnia 2018
-
-
Film zdecydowanie warty obejrzenia i sprawdzenia, jak się na niego zareaguje.
-
Obie historie nie są może banalne, ale powiedzmy sobie szczerze - kino opowiadało je już niejeden raz. To, co wyróżnia Romę, to styl opowieści. Nieśpieszny, przyjemnie letni, pozbawiony szaleństwa charakterystycznego dla współczesnego kina.
-
Alfonso Cuarón wykreował obraz autentyczny, angażujący, symboliczny, a zarazem estetyczny. Sztuka ta udaje się tylko prawdziwym mistrzom w swoim fachu. "Roma" to bez wątpienia błysk geniuszu Meksykanina.
-
Narracyjnie jest "Roma" majstersztykiem nadawania każdej scenie podwójnych znaczeń, bez wypuszczania dramaturgicznej nici. Wizualnie - arcydziełem sztuki komponowania kadrów i prowadzenia widza przez ujęcia.
-
Nie uznaję tego filmu jako arcydzieła, ale dostrzegam jego piękno. Bowiem "Roma" to porywający dialog pomiędzy teraźniejszością i przeszłością, tradycją i innowacją. W efekcie, Cuarón połączył kino mocno artystyczne z "efektem Netflixa", oferując widzom doświadczenie "masowej intymności".
-
W całej tej subtelności i artystycznym zatraceniu Roma traci także odrobinę kontaktu z rzeczywistym światem, który przecież - jak sądzę - miała wiernie portretować.
-
Niesamowite doświadczenie emocjonalne oraz audiowizualne.
-
Reżyser sam mógłby się puszyć, tymczasem nakręcił wielki film nieobnoszący się ze swoją wielkością. Ot, takie tam arcydzieło.
-
Strach pomyśleć, ile kino by straciło, gdyby Yalitza nie mogła poświęcić wolnego czasu. Naturalność jej ruchów i prostolinijna szczerość sprawiają, że "Roma" nie przechyla się w kierunku pretensjonalnego kina artystycznego, ale pozostaje skromną opowieścią, która idealnie balansuje pomiędzy subtelnością i burzliwością latynoskich emocji.
-
Cuaron tworzy jeden z najbardziej osobistych filmów i zachwyca przejrzystością opowiadanej historii.
-
Reżyser raczej unika czasowych elips, a jednak w ciągu dwóch godzin udaje mu się uchwycić to, co Fuentes rozpisał na pięciuset stronach - spiętrzenie napięć klasowo - etniczno - politycznych, które od zarania kraju cyklicznie eskalują, aż po rozlew krwi.
-
Roma będzie dla widza tak długo męcząca, dopóki ten nie zrozumie z czym ma tutaj tak naprawdę do czynienia. Z pewnym zapisem czasów, z arcydziełem z gruntu faktograficznego, imponującą kroniką obrazów ulicy, ludzi, rzeczą spektakularną w kadrach, a skromną w historii.
-
Niebywale kontemplacyjna i stonowana opowieść o próbie odnalezienia się w obcym, najeżonym konfliktami świecie.
-
Ambitny, doskonale zrealizowany, do wielokrotnego oglądania. Ale zanim trafi na ekrany komputerów i tabletów, warto spróbować obejrzeć go choć raz w kinie.
-
9.59 września 2018
-
-
To co się dzieje nie przykuwa dostatecznie uwagi. A przynajmniej mnie oba wątki nie wprowadziły w stan w którym śledziłbym z zapartym tchem co się dzieje na ekranie. Jednak czarno-biały pietyzm w przedstawianiu samych scen, uginanie się przy każdym detalu, przy każdej zmianie tonacji, z zabawnej na dramatyczną, zasługuje na duże uznanie.
-
Wybitny film, który pozwala rozwinąć skrzydła i unieść się choć na chwilę ponad to, co oczywiste, i zamiast "ozdabiać, zacząć widzieć". To opowieść o najsilniejszych ludziach, których siła rodzi się ze słabości.
-
Jest w "Romie" wiele prawdy, zdjęcia są majstersztykiem, a całość jest bardzo osobista, jednak szkoda, że tak wiele tutaj lania wody. Dosłownie i w przenośni.
-
Kawał znakomitego kina, które za kilkadziesiąt lat będziemy prawdopodobnie stawiać na jednej półce z dokonaniami Luchino Viscontiego czy Ettore Scoli.
-
Reżyser wraca do wspomnień dzieciństwa, definiuje swoje pochodzenie, w pełnej krasie prezentując wizualnie wydarzenia, które go ukształtowały. Przywiązuje ogromną wagę do szczegółu, a w każdej scenie czuć, że to coś ważnego i głęboko przemyślanego.
-
To właśnie Cleo, jej cichy dramat, jest sercem i duszą filmu, przywodząc na myśl społecznikowskie klasyki w rodzaju "Umberto D." De Siki.
-
Nie ma co przekłamywać rzeczywistości, "Roma" to arcydzieło, które oszczędnymi środkami jest w stanie głębiej wejść w świadomość widza, niż niejedna produkcja wypełniona po brzegi emocjami.
-
Po obejrzeniu "Romy" mamy nieodparte wrażenie, że ten film coś w nas zmienił na lepsze. Nawet jeśli oczarowały nas tylko piękne ujęcia.
-
Roma będzie wielkim graczem w sezonie nagród. To typ filmu, który większość krytyków kocha, a masa widzów chwali, bo "tak wypada". Nie widzę tu nic wybitnego, co odkryło wielu filmowych znawców. Solidny artystyczny film.
-
Bez fabularnych fajerwerków, wyciskających łzy motywów czy tanich emocji, Roma jest w stanie poruszyć widzów lubujących się w mniej szablonowym kinie. To nie jest propozycja dla każdego.
-
Nie wyobrażam sobie by nie zgarnął za to wspaniałe dzieło Oscarów. Obejrzałem film na dużym telewizorze, ale pójdę do kina, by odpowiednio posmakować wykwintnego filmowego dania spod ręki meksykańskiego maestro. Tak wygląda arcydzieło.
-
W imponującej rozmachem, acz jednocześnie niezwykle intymnej i bardzo osobistej "Romie" Alfonso Cuarón nie tylko tworzy wypełniony nostalgią pamiętnik z lat młodości, ale także swoisty list miłosny do kobiet swojego życia.
-
Trafił w moje najczulsze rejestry i pomimo wszelkiej sympatii do Zimnej wojny przyznać muszę, że to Roma skradła moje serce.
-
Znamienne, że akcja filmu umieszczona jest w przeszłości, a warstwa wizualna pozbawiona została kolorów. "Roma" wygląda bowiem jak zaginiony skarb z czasów, gdy jeszcze powstawały arcydzieła.
-
Reżyser tak doskonale spełnia wymagania konwencji, że aż popada w banał. Niesłychane piękno okazuje się nadmiernie oczywiste. Mozaikowa fabuła potrafi zainteresować, ale nie porusza.
-
6.719 grudnia 2018
-
-
Absolutnie wybitny, epokowy, który odmieni kinematografię na wiele lat.
-
Duchowo i artystycznie bliski "Nocom Cabirii" Felliniego. Aż trudno uwierzyć, że takie kino jest dzisiaj ciągle możliwe. To bez wątpienia jedno z wydarzeń mijającego roku.
-
Czy "Roma" jest arcydziełem? Nie wiem, choć skłaniałbym się do odpowiedzi twierdzącej. Nie wahałbym się jednak uznać obrazu Cuaróna za jeden z najlepszych filmów ostatnich lat.
-
Czarno-biały film bez fajerwerków, ale sam w sobie będący niesamowitą petardą. Triumfem czystego arthouse'u i kina kameralnej prostoty nad przeładowanymi fabularnie i wizualnie produkcjami, które taki Netflix prezentował widzom chociażby w tym roku.
-
O tym filmie się ciężko pisze, po prostu trzeba go zobaczyć. To jest wielka uczta dla oka, ale podkreślam wyraźnie, oka bardzo cierpliwego, które nie potrzebuje twistów i napięcia, żeby zanurzyć się bez reszty w filmowym świecie.