Działania prezydenta USA doprowadzają do konfliktu pomiędzy dziennikarzami a rządem.
- Aktorzy: Meryl Streep, Tom Hanks, Sarah Paulson, Bob Odenkirk, Tracy Letts i 15 więcej
- Reżyser: Steven Spielberg
- Scenarzyści: Liz Hannah, Josh Singer
- Premiera kinowa: 16 lutego 2018
- Premiera DVD: 20 czerwca 2018
- Premiera światowa: 22 grudnia 2017
- Ostatnia aktywność: 6 marca
- Dodany: 8 listopada 2017
-
Kawał solidnego kina z jak zwykle uroczo porządnym, noszącym w sercu amerykańskie cnoty Tomem Hanksem i grającą na najwyższym poziomie Meryl Streep w roli wydawczyni The Washington Post Katherine Graham.
-
Oglądanie najnowszego filmu Stevena Spielberga to czysta przyjemność. Jest w nim wszystko, czego potrzebuje widz: dynamika, dramaturgia, świetne zdjęcia, sugestywna muzyka, wysokiej klasy aktorstwo i rewelacyjny scenariusz opisujący opartą na faktach emocjonującą historię amerykańskich dziennikarzy i wydawców prasowych z lat 60. i 70. XX wieku.
-
Bezsprzecznie świetnie nakręcony film, który się niebywale dobrze ogląda. Jest ciekawy, wciągający oraz pełen soczystych emocji.
-
Spielberg zrobił bardzo solidny film. Wszystko wydaje się być na miejscu, opowiada on ważną historię, ma dobre kreację aktorskie. Trudno jednak patrząc na "Czwartą Władzę" nie mieć wrażenia, że ogląda się gorszą wersję "Spotlight".
-
Być może Spielberg nakręcił film powolny, a nawet nudnawy, ale dający do myślenia. Dziś to naprawdę rzadkie.
-
Spielberg udowadnia, że mimo kilku wpadek wciąż jest znakomitym reżyserem, który potrafi z każdej, nawet bardzo statycznej sceny wycisnąć maksimum napięcia.
-
Niewspółmiernie dużo hałasu do zawartości.
-
"Czwarta władza" to film poprawny. Opowiada o wydarzeniach historycznych, które miały miejsce przeszło pół wieku temu. Można obejrzeć dla kilku niuansów, jak chociażby przeniesienie się do redakcji z lat 70. ubiegłego wieku. Nie jest to jednak produkcja godna Oscara.
-
Mówi się, że nazwiska nie grają, ale tym razem dream team zagrał na miarę swoich możliwości, dzięki czemu "Czwarta władza" to film bardzo udany i bardzo ważny.
-
Może przesadzam, może oczekiwałem za wiele, ale jak tu nie oczekiwać od reżysera o takiej renomie? Bo w ostatecznym rozrachunku to nie jest wcale zły film. Jest do bólu zachowawczy i banalny.
-
Kiedy już straciłem nadzieję, że Spielberg wzniesie się pod swój solidny poziom, "Czwarta władza" przypomina, za co pokochałem tego filmowca. To film zrobiony na dobrym poziomie, z mocną obsadą oraz ponadczasowym tematem, będącym dziwnie aktualnym.
-
Dość kiepska lekcja historii i przy okazji jeden ze słabszych filmów Stevena Spielberga. Został stworzony głównie z myślą o tym, by Tom Hanks i Meryl Streep mogli po raz kolejny błyszczeć na ekranie.
-
Do kina warto wybrać się głównie dla samych nazwisk, popatrzeć na Meryl Streep, Toma Hanksa i Boba Odenkirka oraz zobaczyć, gdzie postanowił zawędrować Spielberg po BFG i Moście szpiegów. Chociaż nie jest to film wybitny, dla wielu może być iskrą do zainteresowania się historią amerykańskiego dziennikarstwa, wojną w Wietnamie czy rządami Nixona.
-
Jako manifest film może i mógłby się sprawdzić, ale jako wciągająca fabuła - już niekoniecznie.
-
Steven Spielberg, człowiek odpowiedzialny za tak nowatorskie projekty, jak Indiana Jones, E.T. czy Jurassic Park, na starsze lata postanowił oddać się tworzeniu produkcji całkowicie generycznych i bezpłciowych. I kiedy wychodziłem z seansu Czwartej władzy, jedyne, co mogłem zrobić, to wzruszyć ramionami i mruknąć pod nosem: "Było okej".
-
Kino w starym stylu - z klasą, urokiem, bezbłędne aktorsko i dramaturgicznie oraz społecznie zaangażowane.
-
Legendarny reżyser tylko pod koniec przejawia typową dla siebie skłonność do nadmiernego sentymentalizmu. Przez większość czasu radzi sobie bez niego, opierając się na solidnych dialogach wypowiadanych przez markowych aktorów oraz dymie i pocie dziennikarskich prób obnażenia politycznej hipokryzji.
-
Choć Czwarta władza jest dziełem świetnym, to tylko ocierającym się o genialność. Nie będę wymieniał tego tytułu jednym tchem z takimi klasykami jak Wszyscy ludzie prezydenta, Sieć, Informator czy Spotlight, ale na pewno lokuje się on gdzieś niedaleko za nimi.
-
Zamiast bawić, straszyć i wzruszać - podnosi na duchu, kręcąc kino zarazem niedzisiejsze i aktualne. Wciąż jednak sugestywne.
-
Choć jest to bowiem rzecz realizatorsko solidna, to nie ma w niej nic nowatorskiego czy odkrywczego. Ot, jeszcze jeden nieco nazbyt patetyczny amerykański produkt dla Amerykanów.
-
Nie wprowadza niczego nowego do gatunku, ale jest zrealizowana solidnie i wszystko ze sobą współgra.
-
Coraz częściej żyjemy w erze nie faktów, ale opinii. Zatem kiedy media stają się upolitycznione lub przekupione, trzeba pamiętać, że mają one służyć obywatelom i prawdzie, a nie władzy, dlatego film Spielberga to ważny film na nasze czasy i tego zdecydowanie nie można odmówić "Czwartej władzy".
-
Spielberg ponownie pokazuje zwycięską bitwę w kameralnej odsłonie.
-
Czy istnieje dziennikarski obiektywizm i pełna niezależność mediów? Być może, jak wskazuje Spielberg i uczy amerykańska historia, jej wyrazem jest walka o prawdę, która prędzej czy później ujrzy światło dzienne.
-
Tutaj wszystko jest wedle podręcznika i starej dobrej szkoły - ale wydaje mi się, że mimo wszystko nadal działa.
-
Po prostu kolejny film Stevena Spielberga - emocjonalny, napuszony spektakl stojący aktorskimi popisami Streep i Hanksa, z wyraźną "oscarową" historią, bez grama charakteru.
-
Czwarta władza ma być naszym łącznikiem, a nie narzędziem w rękach polityków. Przed tym przestrzega nas historia, a dobitnie przypomina amerykański reżyser.
-
Może nie jest filmem, który będzie się bił o najważniejsze nagrody, ale na pewno jest produkcją bardzo znaczącą. Warto go obejrzeć, by zrozumieć, czym jest wolność prasy i dlaczego jest taka ważna.
-
Istotna wypowiedź filmowa na temat odpowiedzialności mediów, zrodzona z obywatelskiej troski.
-
Hymn o wolności, oda do "starego, dobrego" dziennikarstwa, które w dobie tabloidyzacji mediów odeszło w zapomnienie. Ale też - niestety - opowieść pozbawiona pazura i zupełnie wyzuta z emocji.
-
Nie jest może filmem wybitnym, ale na pewno sprawnie napisanym i dobrze nakręconym.
-
Steven Spielberg nie tylko po raz kolejny udowodnił, że jest wielkim reżyserem, ale też nakręcił swój najlepszy film od ładnych kilkunastu lat.
-
Emocjonujący i świetnie zrealizowany pean na temat dziennikarstwa.
-
Nade wszystko jednak "Czwarta władza" stanowi hołd złożony tradycyjnej, rzetelnej pracy dziennikarskiej.
-
Film pełen wad, ale mam do niego słabość. Składa hołd papierowym gazetom i rzetelnemu dziennikarstwu.
-
Cały obraz, przesiąknięty papierosowym dymem i dźwiękami maszyn do pisania, przenosi nas do nieistniejącego już świata drukarni prasowych z zecerami, metrampażami, gońcami i pakowaczami.
-
Kino emocjonujące, trzymające w napięciu, wyśmienicie napisane i zagrane.
-
Film, do którego nie można się przyczepić pod żadnym względem. Ale czego można było się spodziewać po tak uznanym reżyserze i wyśmienitej obsadzie.
-
Jak to zwykle bywa u Spielberga, film jest niesamowicie dobrze dopracowany pod względem kunsztu reżyserskiego, zaś kreacje aktorskie stoją na wysokim poziomie.
-
Zrealizowany z biglem, dynamicznie, momentami napięcie jest naprawdę mocne.