
- 100% pozytywnych
- 73 krytyków
- 92% pozytywnych
- 190 użytkowników
Matka i ojciec spędzają czas z dziećmi w domku na plaży. Wkrótce ich spokój zakłócają nieproszeni goście, którzy nie mają dobrych intencji.
- Aktorzy: Lupita Nyong'o, Winston Duke, Elisabeth Moss, Tim Heidecker, Shahadi Wright Joseph i 15 więcej
- Reżyser: Jordan Peele
- Scenariusz: Jordan Peele
- Premiera kinowa: 22 marca 2019
- Premiera światowa: 8 marca 2019
- Ostatnia aktywność: 11 kwietnia
- Dodany: 26 grudnia 2018
-
Jest znakomitą wizją jednego z najciekawszych umysłów dzisiejszego kina grozy, który już pracuje nad nowymi projektami.
-
Jest jeszcze lepszy niż debiut tego scenarzysty i reżysera. Wizyta w kinie obowiązkowa!
-
Peele dowodzi nowym filmem, że jest artystą pełną gębą. Twórcą oryginalnym, choć grającym chętnie znanymi elementami popkultury.
-
Jordan Peele przejdzie do historii kina, jako komik, który zmienił rynek horrorów. Na każdy kolejny film tego Pana będę oczekiwał, odliczając dni do premiery.
-
Momenty efektywnej grozy, piękna stylistyka i design sił zła, nieprawdopodobnie szeroka warstwa symboliczna, duża ilość kulturowych nawiązań i bardzo subtelna dawka humoru, a to wszystko całkowicie kontrolowane i pełni świadome. W ten sposób Peele nakręcił film, który na pewno trafi do listy najlepszych produkcji 2019 roku i najpewniej będzie bardzo wysoko.
-
Czekam, aż będzie mi dane zobaczyć go drugi raz!
-
Szalony, zaskakujący oraz inteligentnie dowcipny film!
-
Spełnia się jako rewelacyjnie skonstruowany i niedający o sobie zapomnieć film grozy, rozkładająca na łopatki czarna komedia, gratka dla badaczy popkulturowych tropów oraz barometr nastrojów społecznych epoki Trumpa.
-
Jordan Peele staje się wirtuozem gatunku, a przy tym najbardziej wyraźnym krytykiem kultury i społeczeństwa amerykańskiego. To my opowiada o skrywanych lękach i traumach.
-
Bałem się, że po genialnym Uciekaj reżyser osiądzie na laurach i zaserwuje nam podobną historię. Będzie odcinał kupony, wykorzystując schemat, który tak dobrze się przyjął. Jednak nie, on dalej się rozwija.
-
Doskonale zagrany i zrealizowany.
-
Nie waham się powiedzieć, że To my to jak na razie najlepszy film roku, która zrobi pewnie takie spustoszenie w głowach widzów jak Dziedzictwo. To więcej niż horror, to znakomity film do wielokrotnego oglądania.
-
Odbieranie filmu dosłownie mija się z celem i zakończy konsternacją za każdym razem. Nie tęsknię za analizą poezji na języku polskim, ale z otwartymi ramionami witam filmy niedające mi spokoju, dopóki nie zrozumiem, co autor mógł mieć na myśli... szczególnie jeżeli są to horrory.
-
Jest zatem najnowszy tytuł Jordana Peele'a nie tylko inteligentną rozrywką, ale także komentarzem do skomplikowanej postnowoczesności.
-
Wielowątkowa historia oferująca bardzo wiele fanom gatunku. Jestem przekonany, iż Peele niebawem znów zaskoczy nas czymś równie mocnym.
-
Całość otoczona została czarnym humorem, który zmusza widza do innego spojrzenia na gatunek horroru - redefiniuje go, przez co produkcja stanowi niezwykły powiew świeżości na tle wielokrotnie powtarzanych schematów w tego rodzaju filmach.
-
Thriller przez wielkie T. Sprawdza się zarówno jako komercyjny blockbuster, jak i ambitny, niezależny dreszczowiec z morałem, dający pole do różnych interpretacji.
-
Stał się obowiązkowym punktem na mapie każdego kinomana i zapoczątkował wiele interesujących dyskusji na temat zawartej w nim symboliki. Dla wszystkich innych może być to jednak po prostu dobry, rozrywkowy film, służący równocześnie jako nienachalny komentarz społeczny.
-
Pomijając zachwyty krytyków i szukanie drugiego dna, to najważniejszym aspektem tego filmu jest zabawa. Dawno w kinie tak dobrze się nie bawiłem jak na tym filmie.
-
Chociaż w tej recenzji często pojawia się porównanie "To my!" do "Uciekaj!" należy brać pod uwagę, że obie produkcje są zupełnie różne, inaczej poprowadzone i dotykają całkiem odmiennych problematyk. Jeśli liczycie na typowy slasher lub naiwną historyjkę o duchach, szczerze się rozczarujecie. Jeśli jednak lubicie żonglowanie gatunkami i inteligentną grę z widzem, koniecznie wybierzcie się do kina.
-
Intrygująca, wciągająca rzecz, która nie tylko potrafi porządnie nas wystraszyć, co przede wszystkim - skłonić do myślenia.
-
Nawet jeśli więc pojawiają się tutaj pewne niedociągnięcia, to i tak "To my" w dalszym ciągu może się poszczycić bardzo dobrym i zaskakującym scenariuszem, który jest nie tylko pełen niespodziewanych zwrotów akcji, ale i próby podjęcia przez reżysera aktualnych ważnych tematów społecznych. Nie jest to jednak film dla każdego bo bywa on trudny, dziwaczny, a żeby go w pełni zrozumieć nie wystarczy jeden seans.
-
Amatorów bezmyślnego rozlewu krwi w typie "Piły" ten film raczej nie usatysfakcjonuje. Kto jednak lubi kino rozrywkowe z ambicjami, które wpuszcza dużo świeżego powietrza w ograne schematy, powinien bezzwłocznie wybrać się do kina.
-
Czuję, że przyszłe produkcje Jordana Peele'a wspinać się będą teraz na szczyty list moich najbardziej wyczekiwanych produkcji. Oba jego horrory straszą i bawią, a przy okazji mają coś do powiedzenia - i wszystko to wychodzi zupełnie naturalnie, nic na siłę.
-
Hipnotyzujący mariaż ambitnego kina autorskiego i horrorowej pulpy.
-
Krótko mówiąc - choć "To my" jest bardzo solidnym przykładem kina grozy, to jednak trudno go zaliczyć do tych produkcji, które widza potrafiły najbardziej przerazić. Ale trudno uznać to za istotną wadę filmu, w którym znakomicie gra wiele różnych elementów.
-
Bardzo dobrze skrojone kino - może nawet zbyt dobrze. Jedyny niedosyt, jaki czuję po seansie "To my", wiąże się bowiem z przywiązaniem reżysera-scenarzysty do przyczynowo-skutkowej logiki widowiska. Wkładając wszystkie klocki w ich właściwe miejsca i racjonalizując niewytłumaczalne na pierwszy rzut oka zło, Peele marnuje szansę na stworzenie prawdziwie koszmarnego świata, któremu rzeczywiście brakowałoby piątej klepki i który mógłby śnić nam się po nocach.
-
Reżyser idealnie wyczuwa zgryzoty dzisiejszej polityki i pozostaje nam z ochotą czekać na jego następne produkcje, które już, z pewną rezerwą, zapowiada. Zdolność do bacznej obserwacji naszych czasów i wrodzone kinofilstwo czynią obecnie Peele'a jednym z najambitniejszych twórców autorskiego kina gatunków.
-
Ten film niczego nie obiecuje i daje kawał przemyślanego, dobrze skonstruowanego kina grozy, które potrafi zaskoczyć fabularnymi rozwiązaniami. To obraz skąpany w humorze, ironii oraz popkulturze, przez co jest tak prawdziwy oraz wielowymiarowy. Tego filmu się nie ogląda, tylko wchłania, a seans, poza dreszczykiem emocji, jest w stanie zapewnić też sporo śmiechu.
-
Świetne są też zdjęcia, za które odpowiada Mike Gioulakis − zwłaszcza diopter shoty, a Lupita Nyong'o zdobywa się na prawdziwy tour de force aktorskiego kunsztu. Film pełen jest podtekstów i subtelnych aluzji, posiada wiele nieoczywistych znaczeń. Nie odarto go przy tym z humoru, nie podszyto przerafinowaną, art-house'ową powłoką. Z czystym sumieniem polecę "Us" zarówno zjadaczom popcornu, jak i fanom nietypowych, ambitnych horrorów.
-
Jest bardziej świetnym filmem, fantasmagorycznym, onirycznym, dającym się interpretować na mnóstwo sposobów thrillerem socjologicznym aniżeli horrorem.
-
To my to film, którzy dużo kombinuje, czasami zestawienie są zbyt pstrokate i trochę efekciarskie, nieznajdujące uzasadnienia w narracji. Jednak jest to dzieło z wieloma ambicjami, które się urzeczywistniają. Reżyser wypełnia maksymalnie obraz z doskonale nastrojonym instrumentem znając różne akordy uczuć.
-
Te horrory z przesłaniem stają się wizytówką Jordana Peele. Twórca ten musi jednak nauczyć się, że zdecydowanie lepiej jest zostawić niektóre zagadki bez rozwiązania, bo w "To my" swoimi teoriami pewnie popsuł seans niejednej osobie. Jednak na koniec film ten należy pochwalić - za świeżość, za genialne aktorstwo, za powalająco dobrą muzykę i własny styl, który odnosi się do uznanych klasyków, ale niczego nie kopiuje.
-
Kolejny pokaz tego, jak bardzo elastycznym gatunkiem może być współczesny horror. Mam jednak wrażenie, że Peele nie wydobył z niego pełni potencjału w taki sposób w jaki choćby Oliver Assayas dokonał tego w Personal Shopper.
-
To idealny przykład horroru umiejscowionego w zwykłej codzienności, który nie ustrzegł się nieścisłości logicznych.
-
Mimo wszystko, nie pieję z zachwytu nad filmem. Wolę bardziej nastrojowe opowieści grozy, ale jeśli miałabym melodię na coś z większym przytupem to poleciłabym samej sobie, właśnie "To my".
-
Choć "To my" ma wciąż w sobie wiele elementów, które sprawdziły się w "Uciekaj", tak stanowi jednocześnie rozwinięcie stylu autora. I choć film nie uderzył we mnie tak mocno jak jego pierwsze dzieło, tak mamy do czynienia z naprawdę dobrym kinem.
-
Naprawdę ciekawy seans, tyle tylko, że mogło być czymś zdecydowanie więcej.
-
Bardzo dobry film ze spapranym, niestety, zakończeniem.
-
Druga część filmu przynosi kilka absurdalnych teorii i luk fabularnych, które mnie zepsuły zabawę. Zupełnie jakby Jordanowi Peele zabrakło czasu na wymyślenie sensownego zakończenia, skutkiem czego pozostawił to napisane w ciągu piętnastu minut na kolanie.
-
To My jest filmem trudnym do ocenienia. To dziwaczne połączenie wyświechtanych, ale świetnie wykorzystanych archetypów kina grozy ze społecznym komentarzem o wyjątkowo płytkiej treści. Świetne aktorstwo kontrastuje z historią, która nawet po powierzchownej analizie ujawnia liczne luki w logice.
-
Peele jest monstrualnie inteligentnym twórcą, który potrafił te wszystkie niedoskonałości obrócić w walory. Wszelkie niedociągnięcia załatał świadomą pulpowością, polityczną doraźnością i społeczną gorączką serwowanej historii, pod którymi pulsuje nieujarzmione kłębowisko idei, myśli i niepokojów.
-
Zapewne niektórzy będą zachwyceni kilkoma poziomami interpretacji, jakie można wysnuć po seansie. ja się po prostu dobrze bawiłem. To my jest inteligentną wizją horroru, która raczej nikogo nie przestraszy, ale każe przez chwilę pomyśleć.
-
Szkoda, że reżyser nie postanowił eksplorować pewnych zagadnień bardziej. Przez to "To my" jest nieco frustrującym filmem, krążącym wokół ciekawej tematyki, ale nie do końca będącym w stanie w pełni ją ugryźć.
-
Przez liczne nawiązania do gatunku nie można odmówić reżyserowi, że jest znawcą i miłośnikiem filmów grozy. Nie mogę się jednak pozbyć wrażenie, że To my jest rozszerzonym odcinkiem Strefy Mroku.
-
Wszystko jest bardzo intrygujące, ale trudno traktować ten film inaczej niż jako rozbieg dla naprawdę obiecującego reżysera filmów grozy.
-
Ostrze społecznej krytyki u Peele'a nie jest jeszcze całkowicie wyrobione. O ile w "Uciekaj!" ciął gładko i z przekąsem, w "To my" nieco jeszcze gubi wątek i cofa się przed ostatecznym ciosem. Potwierdza jednak, że horror to gatunek nadający się do wnikliwej obserwacji społeczeństwa oraz udowadnia, że w tej niszy jest twórcą unikalnym.
-
Peele tym razem próbuje straszyć na poważnie, co częściowo się udaje. Próbuje opowiedzieć głębszą historię, ale przez co czasem ma problem ze straszeniem oraz budowaniem napięcia. Doceniam oryginalność, lecz mnie nie porwało.