Wkrótce po śmierci seniorki rodu jej rodzinę zaczynają niepokoić tajemnicze zdarzenia.
- Aktorzy: Toni Collette, Alex Wolff, Milly Shapiro, Gabriel Byrne, Ann Dowd i 15 więcej
- Reżyser: Ari Aster
- Scenarzysta: Ari Aster
- Premiera kinowa: 22 czerwca 2018
- Premiera DVD: 17 października 2018
- Premiera światowa: 21 stycznia 2018
- Ostatnia aktywność: 12 września
- Dodany: 21 marca 2018
-
To nawet w ostatnim, bardzo dobrym dla kina grozy okresie perełka. Film emocjonujący, a przy tym bardzo racjonalnie wykorzystujący wszystkie środki straszące.
-
Interesująco prowadzona akcja, potrafiąca zaintrygować i zainteresować przedstawianymi wydarzeniami, świetny montaż dźwięku, muzyka i zdjęcia, złożyły się w wyjątkowo udane i wielowątkowe dzieło, będące z całą pewnością gratką dla każdego miłośnika horroru.
-
Aster wykorzystał świetne inspiracje, ale stworzył dzieło unikatowe i oryginalne. Oto film na tyle niepokojący i niewygodny, że zaczyna straszyć na zupełnie innym poziomie. Jeden z lepszych horrorów ostatnich lat? Bez wątpienia.
-
Podobnie jak w greckiej tragedii, nie znajdziecie tutaj łatwych odpowiedzi - nikt ich tutaj nie potrzebuje. Jedyną pewną rzeczą jest zło, prawdziwie i przepływające przez Dziedzictwo, niczym krew przez żyły.
-
Makabryczny plac zabaw - reżyser ustawia bohaterów niczym figurki, stopniowo łamie ich psychikę i wywołuje wewnętrzne demony wyłącznie po to, by w finale zaserwować im psychodeliczną podróż do otchłani. Już dawno nie było w kinie grozy tak bezlitosnego twórcy - zarówno dla swoich postaci, jak i widzów.
-
Dawno nie oglądałem tak klimatycznego, a jednocześnie nie niepozbawionego scen na granicy z gore, w którym niedopowiedzenia, piętrzące się dziwaczne sytuacje dały historię, która tak trzymała w napięciu.
-
Intensywne kino, niemal przez pełne 120 minut budzące niepokój, a przy tym groteskowe w dobrym tego słowa znaczeniu. Kolejne dziwaczne i przerażające wydarzenia składają się na prawdziwą galerię grozy. Szkoda tylko, że oprócz piorunującej roli Collette próżno szukać tu ciekawych aktorskich występów, a wreszcie finał filmu pozostawia wiele do życzenia, wskazując na brak ciekawych pomysłów scenarzysty.
-
Jeśli nie lubisz na horrorach się wysilać, jeśli oczekujesz zwykłego straszenia i potworów, to lepiej zostań w domu i nie marnuj pieniędzy. Jednak jeśli lubisz interpretować pewne rzeczy po swojemu, doszukiwać się znaków i poczuć prawdziwy niepokój, to jak najbardziej powinieneś się wybrać.
-
Całe szczęście, że dramaturgicznie Aster trzyma opowieść w ryzach i nie daje się ponieść kuszącym możliwościom przedstawienia jej w formie zwykłego filmu grozy. "Hereditary" jest bowiem wytworem swoich czasów, w których horror wychodzi poza bycie gatunkiem samym w sobie, ucieka od typowych trików fabularno-wizualnych, wykorzystując je jako sztafaż, by przekazać refleksje twórców na uniwersalne tematy.
-
Na szczęście reżyser Ari Aster nie zadowala się ciasnawą formą dreszczowca, szyjąc art-house'owy dramat z ambicjami o ponadczasowym znaczeniu, ładnie wpisujący się w nurt współczesnych horrorów próbujących przełamać ograny schemat, żeby dać za przykład chociażby "Coś za mną chodzi", "Zło we mnie" czy nawet "Babadook".
-
To jest nie tylko bardzo dobry horror, ale też bardzo dobry film.
-
Miłość Astera do gatunku bije po oczach z ogromną siłą, objawiając się w gruntownej znajomości różnorakich konwencji. Jawna inspiracja kultowymi pozycjami nie stanęła jednak na przeszkodzie inwencji twórczej reżysera. Dziedzictwo. Hereditary jest więc przede wszystkim dziełem oryginalnym, wyjątkowym i - nie boję się tego napisać - niepowtarzalnym.
-
Kapitalnie wykreowany nastrój ciągłego niepokoju i swego rodzaju osaczenia wręcz wylewa się z ekranu, chwytając widza za gardło! Jeśli dodamy do tego świetne aktorstwo oraz - jak się okazało - całkiem zmyślny scenariusz, otrzymujemy dzieło, któremu z pewnością warto poświęcić czas.
-
Dla mnie Hereditary to film, o którym na pewno prędko nie zapomnę, a jego reżyser, Ari Aster, dostaje ode mnie w tym momencie ogromny kredyt zaufania. Jeśli udźwignie ciężar i jego kolejny film będzie chociaż w połowie tak zaskakujący jak debiut, to chyba trzeba będzie go wpisać w poczet twórców kultowych.
-
Możliwe, że moje oczekiwania wobec filmu nie do końca zostały spełnione, ale na pewno historia rodziny Grahamów jest warta uwagi.
-
Nie jest to film, który przeraża w sposób paraliżujący, ale gdy już Aster wskakuje na odpowiednie tory to nie sposób oderwać wzroku od ekranu, w który wpatrujemy się niczym zahipnotyzowani, nie chcąc uronić jakiegoś drobiazgu, ale też zainteresowani tym, co wydarzy się dalej.
-
Miał zadatki na bycie filmem rewelacyjnym, niestety nieco zniszczyła go druga połowa opowieści.
-
A jednak - wbrew pozorom - reżyser nie sprzeniewierza się gatunkowi. W przeciwieństwie do wielu próbujących "uszlachetnić" horror twórców, Aster nie wychodzi z pozycji protekcjonalnej, nie wypiera się swojego, dziedzictwa: Dziecka Rosemary, Kultu czy Lśnienia.
-
Najlepszy kinematograficzny wybryk, zabawny, szurnięty, ale i fantastycznie napisany, z reżyserem, który z fantazją opowiada i strasznie i ironicznie, zawsze zajmująco i odważnie.
-
Aster odświeżył formułę horroru satanistycznego, aczkolwiek o wiele więcej zyskałby gatunek, gdyby twórca pozostał w sferze dramatu o żałobie.
-
Typowym zjadaczom popcornu obraz może się nie spodobać. Docenią go natomiast ci, którzy lubią ambitniejsze produkcje, obrazy takie jak Babadook czy Absentia. Ich bawić będą nagłe i niespodziewane zwroty akcji, stylistyczne i fabularne nawiązania, niepokojące ujęcia.
-
Oglądając takie dzieła, zaczynam bardziej wierzyć w renesans horroru. Biję więc brawo panu Asterowi i czekam na kolejne dokonania.
-
Uwiera, szokuje i drażni. Trudno jednak wyrugować je z pamięci. To w równej mierze zasługa precyzyjnie skonstruowanego scenariusza jak i fenomenalnej strony audiowizualnej, za którą odpowiadają m.in. awangardowy saksofonista Colin Stetson oraz polski operator Paweł Pogorzelski.
-
Społeczny i okultystyczny horror na miarę Dziecka Rosemary i oryginalnego Egzorcysty. Strach się bać, moi drodzy, strach nawet drgnąć.
-
Ciężko znaleźć film, który jest jednocześnie przekombinowany i przez większość czasu nudny jak flaki z olejem. Trochę tak, jakby David Lynch zaczął kręcić polskie kino moralnego niepokoju...
-
Gdyby nie paraliż, jaki utrzymuje się jeszcze długo po seansie, ręce same składałyby się do oklasków.
-
Nawet więc jeśli nie kupicie wizji Astera, to z pewnością docenicie te wszystkie aktorskie kreacje. Choćby dla nich warto pójść do kina na ten film. No i jest jeszcze - wspomniana już - fantastyczna oprawa audiowizualna, dzięki której "Dziedzictwo. Hereditary" jest jak seans spirytystyczny - szokujący i powodujący dyskomfort do samego końca.
-
Straszy przez większość czasu w sposób nieoczywisty, podskórny. Wciąga i angażuje przygnębiającym klimatem, by potem pozostawić z wyrazem kompletnego braku zrozumienia na twarzy.
-
Nic dodać, nic ująć. Dziedzictwo. Hereditary to główny kandydat do miana horroru roku. Długo czekaliśmy na taki film grozy!
-
Collette gra postać, która niespecjalnie lubi własne dzieci, dotyka różnych sfer tabu, zarazem wyrażając grymasem czystą złość i przerażenie. Jest ciepły czerwiec, ale trudno wyjść z kina bez przekonania, że za tę postać zimą przyszłego roku aktorka może odebrać kilka lśniących statuetek.
-
Powolny, zachodzący za skórę i bezwzględny w swoim przekazie horror pozbawiony tanich sztuczek. Grahamowie już na was czekają.
-
Dziedzictwo. Hereditary niepotrzebnie jest promowane jako horror, bo to bardziej intrygująca rodzinna psychodrama.
-
Mile mnie zaskoczył. Spodziewałem się kolejnego generycznego filmu o nawiedzonym domu, a otrzymałem naprawdę niezły i zaskakujący horror.
-
Zabiera widza w najmroczniejsze odmęty ludzkiego umysłu.
-
Czujemy się osaczeni przez wielość metod wywołania w nas przerażenia, gdzie tak naprawdę fabularnie nie docieramy do niczego ciekawego. Film prowokuje chwilami uczucie jakby uderzał na oślep - ma dużo pomysłów, ale są one albo już zużyte albo kompletnie nie komunikują się z resztą, przez co nie ma mowy o spójności w produkcji.
-
Po świetnym "Cichym miejscu" znów mamy szansę obejrzeć niesamowity horror. "Dziedzictwo. Hereditary" hipnotyzuje i przeraża nowymi sposobami oddziaływania na zmysły widza. Mocne przeżycie.
-
Do czegokolwiek by go nie porównywać, to po prostu świetne, angażujące i niepozwalające o sobie łatwo zapomnieć kino.
-
Niestety muszę napisać, że Dziedzictwo Hereditary mnie niczym nowym nie zaskoczyło, a już tym bardziej nie przeraziło. Lewie dwie sceny zrobiły na mnie dobre wrażenie. Jednakże muszę podkreślić, że fabuła jest nad wyraz ciekawa i dla tego elementu byłbym w stanie Ci to widowisko drogi czytelniku polecić.
-
Psychodeliczny horror wykraczający poza ramy gatunku. Na oczach widza rozgrywa się dramat rodziny dotkniętej koszmarnym fatum. Grahamowie muszą rozliczyć się z demonami przeszłości i zapłacić najwyższą cenę.
-
Właściwie jedynym rozczarowaniem w Dziedzictwie był dla mnie finał filmu - zbyt typowy i odrobinę zbyt hochsztaplerski. Jednak muszę przyznać, że pod względem kreowania atmosfery film Astera zasługuje na najwyższe laury.
-
Może nie zachwyca oryginalną formą, ale powraca w myślach jako misternie utkana sieć rodzinnych powiązań. Idźcie i bierzecie z niego wszyscy!