
- 22% pozytywnych
- 58 krytyków
- 19% pozytywnych
- 78 użytkowników
Dzięki przełomowej technologii Callum Lynch doświadcza przygód swojego przodka, asasyna Aguilara, żyjącego w XV-wiecznej Hiszpanii. Wkrótce podejmuje walkę z potężnymi templariuszami.
- Aktorzy: Michael Fassbender, Marion Cotillard, Jeremy Irons, Brendan Gleeson, Charlotte Rampling i 15 więcej
- Reżyser: Justin Kurzel
- Scenariusz: Michael Lesslie, Bill Collage, Adam Cooper
- Premiera kinowa: 6 stycznia 2017
- Premiera światowa: 13 grudnia 2016
- Ostatnia aktywność: 24 czerwca
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Jest filmem bombastycznym, ale w pewien sposób kameralnym, kiczowatym, ale też pięknym, nadającym się bardziej do podziwiania niż przeżywania.
-
Ubisoft wysmażył film, który naprawdę ma szansę spodobać się fanom serii.
-
Gwiazdorska obsada i scenariusz, który nie atakuje odbiorcy przesadną ilością absurdów, sprawiają, że mamy do czynienia z obrazem w sam raz na leniwy letni wieczór.
-
Przeładowany wątkami oraz pseudofilozoficznymi i psychologicznymi aspektami obraz, lecz mimo to zjadliwy i przyjemny dla oka.
-
Jest jedną z lepszych adaptacji gier. Posiada solidne atuty w postaci obsady, intrygującej historii - momentami niedopracowanej - i ciekawego wykonania.
-
Z pewnością fani i tak wybiorą się do kina, pozostali powinni wybrać inny seans, gdyż tylko niektóre udane sekwencje z przeszłości, nie są wystarczającym powodem, aby skusić się na ten spektakl.
-
Fani gry powinni pójść skonfrontować swoje odczucia z gry z wizją reżysera, miłośnicy filmów spod znaku "płaszcza i szpady" mogą podjąć to wyzwanie, żeby sprawdzić, jak takie filmy robi się współcześnie, zaś pozostali... pójdą na własne ryzyko.
-
Za mało piętnastowiecznej Hiszpanii, za dużo czasów współczesnych. Świetne sceny akcji przegrywają z przewidywalnym scenariuszem i płytkimi postaciami.
-
W popularnej grze drzemał potencjał na wielkie kino przygodowo-fantastyczne. Nic z tych rzeczy, twórcy nie wykorzystali tej szansy.
-
Przenoszenie gry wideo na ekran kinowy to niewdzięczne zadanie, które rzadko kiedy kończy się sukcesem. Wciągający i poruszający świat może stracić wszystkie swe zalety, gdy zostanie odarty z interaktywności zapewnianej przez elektroniczną rozgrywkę. Niestety stało się to udziałem również najważniejszego cyklu Ubisoftu.
-
Jest bardzo nierównym filmem. Swoją plastycznością ujęć buduje wielki świat pełen przemocy, ale który gubi dynamikę na kruchej warstwie fabularnej przy której można dosłownie przysnąć.
-
Historia musi wciągać, a ta w Assassin's Creed nie zachwyca odbiorcy. Wszystko sprowadza się do źle napisanego scenariusza, może twórcy za szybko chcieli zabrać się za produkcję? Wizualnie, zwłaszcza gdy mowa o wspomnianych wyżej scenach walk i ucieczek przez miasto, film rzeczywiście spełnił swoje zadanie, zachwycił. Jednak to nie wystarczy, by uznać go za dobry.
-
Całość ma momenty, na których z pewnością warto zawiesić oko, ale niestety cierpi na chroniczny brak sensownej, spójnej fabuły, co sprawia, że twórcy wykorzystali bardzo niewielki procent potencjału.
-
Brak poświęcenia uwagi detalom historii sprawia jednak, że pomimo pędzącej jak huragan akcji i efektownej oprawy, zaangażowania wykrzesać z siebie nie sposób.
-
Całość jest nudna jak flaki z olejem i zagrana na najwyższych tonach, bez krzty rozładowującej patos ironii.
-
Rozczaruje nie tylko fanów cyklu, ale również widzów liczących na dobrą rozrywkę.
-
Widać, że jest to początek większej całości, która może kiedyś powstanie. Ja jednak mówię pas.
-
Padł ofiarą obosiecznego ukrytego ostrza, gdyż zawiera zarówno mroczne i tajemnicze elementy znane z serii gier, jak i mnóstwo błędów technicznych rodem z najstarszego Animusa.
-
Po filmie nakręconym na podstawie serii gier komputerowych nikt nie oczekuje poruszania problemów z gatunku kina moralnego niepokoju. Niestety, twórcy "Assassin's Creed" najwyraźniej chcieli dodać swemu dziełu głębi. Nie wyszło.
-
Jestem fanem, ograłem i przeczytałem dosłownie wszystko, co pojawiło się w temacie i dalej uważam, że ten film jest zły. Bardzo zły.
-
Kolejna ekranizacja gry komputerowej w gwiazdorskiej obsadzie, o której będziecie chcieli jak najszybciej zapomnieć.
-
Jest kiepski nawet z perspektywy fana oryginału. Nie można jednak twórcą odmówić faktu, że przynajmniej się starali, że chcieli się wybić ponad przeciętność.
-
Poprawny, ale bez żadnej energii, ani w warstwie wizualnej, ani aktorskiej.
-
Reżyser ma spore problemy, aby zaoferować coś, co mogłoby zespolić widza zarówno z fabułą, jak i bohaterami świata przedstawionego, których emocjonalność jest praktycznie nieistniejąca, a przemiany, które się w nich dokonują podyktowane logiką idioty.
-
Pomijając bolączki scenariusza i gry aktorskiej, "Assassin's Creed" sprawia wrażenie taniego i tandetnego filmu, którego ogromny budżet przejęli twórcy kampanii reklamowej.
-
Jeśli lubisz serię Assassin's Creed, to możesz zaryzykować, ale nie nastawiaj się na zbyt wiele. Jeśli nie lubisz adaptacji gier i o odwiecznym konflikcie asasynów i templariuszy nigdy nie słyszałeś, to seans możesz sobie z czystym sumieniem darować.
-
Mógłbym mówić tu dalej o tym, że CGI nieciekawe, że muzyka z koszyka "średniowieczne podrygi" w Media Markt, że źle chwyta się desperackich nawiązań do growego pierwowzoru, ale zwyczajnie mi się nie chce, bo Assassin's Creed to film mierny w każdym calu, po którym w pamięci zostanie wam jedynie Fassbender w kapturze. A to nie jest warte, uwierzcie.
-
Stanowi wybitny przykład adaptacji skopanej. Jest nonsensowny, nudny i nieprzemyślany. Szkoda znanych aktorów, sporego budżetu i bardzo dobrej marki...
-
Asssassin's Creed w wersji filmowej przypomina dziecko, które próbuje pochwalić się swoją nową zabawką, machając ją nam przed oczami tak szybko, że nie możemy się jej dobrze przyjrzeć i tłumacząc jej zalety tak chaotycznie, że nie możemy zrozumieć, o co mu chodzi.
-
Nie jest filmem bardzo złym, a jego seans nie jest męką. Jest to niestety jednak obraz, który nic nie wnosi do świata X muzy.
-
Nie ogląda się źle, bo to dobra rzemieślnicza robota reżyserska Justina Kurzela, a pod koniec filmu jest moment, który potrafi bardziej zaangażować, ale całe wrażenie psuje głupia końcówka.
-
Być może w tym tkwi największy problem "Assassin's Creed". Został skonstruowany jako prolog. Nie wyjaśnia to jednak chybionych pomysłów realizacyjnych - żenującego patosu, kiczowatego artyzmu.
-
Znawcom gry pewnie spodoba się fakt, że twórcy postanowili zachować w filmie jak najwięcej wątków wspólnych z grą. Mimo iż przez to co zostało dodane, całość w oczach najzagorzalszych fanów serii gier trochę blednie, otrzymaliśmy historię przedstawioną tak, by zrozumieli ją ludzie nie grający w komputerowy odpowiednik filmu.
-
Uciekający czas widać w każdej sekundzie tego filmu. Wszyscy się gdzieś spieszą, fabuła co chwilę puszcza oko do widza, dialogi to seria niedopowiedzeń, bohaterowie nie wahają się, główny bohater nie zastanawia się choćby przez chwilę nad konsekwencjami swoich wyborów. Nawet orzeł szybujący nad średniowiecznym krajobrazem - znak rozpoznawczy serii gier o asasynach - pruje tak, jakby napędzał go silnik F-16.
-
Na tle innych adaptacji gier komputerowych jest naprawdę przyzwoity, a mnie przede wszystkim boli niesamowicie zmarnowany potencjał.
-
Sceny w średniowiecznej Hiszpanii były świetne, ale cała reszta kulała na czele z dialogami i scenariuszem.
-
Realizacyjnie nie ma się w "Assassin's" do czego przyczepić.
-
Problem z filmem Kurzela polega przede wszystkim na tym, że nie ma w nim opowieści.
-
Kolejny żałosny etap w historii ekranizacji gier komputerowych.
-
Zbyt często nudzi współczesną płaszczyzną, a zbyt rzadko proponuje zastrzyk testosteronu. Dobre sekwencje można policzyć na palcach jednej ręki.
-
Spektakularna porażka, która na lata może odstraszyć twórców i dobrych aktorów od ekranizacji gier.
-
Za mało znanych z gier scen z animusa, za mało walki jednostki z wielką historią, za dużo patosu. Jednak jak głosi motto asasynów - nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone.
-
Nudny, niemal pozbawiony emocji i wyprany z największych zalet uniwersum.
-
Omijajcie szerokim łukiem.
-
Męczące, poważne, wymuszone kino, pozbawione charyzmy i pazura.
-
Nie jest filmem fatalnym, jest to po prostu średniak, który warto obejrzeć gdy jest się fanem tego uniwersum. Znajdziecie tu kilka smaczków, które odnajdą wyłącznie gracze. Cała reszta może nacieszyć oko, ale i poczuć zagubienie, które skutecznie zniechęci ich do tego filmu.
-
Produkt pozbawiony serca, przeraźliwie nudny oraz ociosany z elementów, które angażowały w wirtualną rozgrywkę i potrafiły przykuć do telewizora.
-
Z jednej strony wielkim problemem jest zderzenie się wizji Ubi - które chciało zrobić film dla graczy - jak też 20th Century, które miało ambicje stworzyć film dla każdego, niezależnie od tego, czy grał w jakikolwiek tytuł z serii. Powstała smutna wydmuszka i abominacja, która jest krytykowana nie mniej niż powtarzalne gry z tej marki właśnie.
-
Strata czasu i pieniędzy: bez scenariusza, bez pomysłu, bez iskry.
-
Jest to produkcja, którą wstawiłbym do przegródki o nazwie "ujdzie". Może i nie wyjdziesz z kina krzycząc, że twórcy okradli Cię z pieniędzy za bilet i to największe szumowiny na świecie, ale raczej szybko zapomnisz, że w ogóle widziałeś przygody o zabójcach wyrzutkach.