Dzięki przełomowej technologii Callum Lynch doświadcza przygód swojego przodka, asasyna Aguilara, żyjącego w XV-wiecznej Hiszpanii. Wkrótce podejmuje walkę z potężnymi templariuszami.
- Aktorzy: Michael Fassbender, Marion Cotillard, Jeremy Irons, Brendan Gleeson, Charlotte Rampling i 15 więcej
- Reżyserzy: Justin Kurzel, Michael Lesslie, Bill Collage
- Scenarzyści: Michael Lesslie, Bill Collage
- Premiera kinowa: 6 stycznia 2017
- Premiera DVD: 10 maja 2017
- Premiera światowa: 13 grudnia 2016
- Ostatnia aktywność: 31 maja
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Z jednej strony wielkim problemem jest zderzenie się wizji Ubi - które chciało zrobić film dla graczy - jak też 20th Century, które miało ambicje stworzyć film dla każdego, niezależnie od tego, czy grał w jakikolwiek tytuł z serii. Powstała smutna wydmuszka i abominacja, która jest krytykowana nie mniej niż powtarzalne gry z tej marki właśnie.
-
Jest kiepski nawet z perspektywy fana oryginału. Nie można jednak twórcą odmówić faktu, że przynajmniej się starali, że chcieli się wybić ponad przeciętność.
-
Całość ma momenty, na których z pewnością warto zawiesić oko, ale niestety cierpi na chroniczny brak sensownej, spójnej fabuły, co sprawia, że twórcy wykorzystali bardzo niewielki procent potencjału.
-
Sceny w średniowiecznej Hiszpanii były świetne, ale cała reszta kulała na czele z dialogami i scenariuszem.
-
Kolejny żałosny etap w historii ekranizacji gier komputerowych.
-
Pomijając bolączki scenariusza i gry aktorskiej, "Assassin's Creed" sprawia wrażenie taniego i tandetnego filmu, którego ogromny budżet przejęli twórcy kampanii reklamowej.
-
Produkt pozbawiony serca, przeraźliwie nudny oraz ociosany z elementów, które angażowały w wirtualną rozgrywkę i potrafiły przykuć do telewizora.
-
Stanowi wybitny przykład adaptacji skopanej. Jest nonsensowny, nudny i nieprzemyślany. Szkoda znanych aktorów, sporego budżetu i bardzo dobrej marki...
-
W popularnej grze drzemał potencjał na wielkie kino przygodowo-fantastyczne. Nic z tych rzeczy, twórcy nie wykorzystali tej szansy.
-
Znawcom gry pewnie spodoba się fakt, że twórcy postanowili zachować w filmie jak najwięcej wątków wspólnych z grą. Mimo iż przez to co zostało dodane, całość w oczach najzagorzalszych fanów serii gier trochę blednie, otrzymaliśmy historię przedstawioną tak, by zrozumieli ją ludzie nie grający w komputerowy odpowiednik filmu.
-
Padł ofiarą obosiecznego ukrytego ostrza, gdyż zawiera zarówno mroczne i tajemnicze elementy znane z serii gier, jak i mnóstwo błędów technicznych rodem z najstarszego Animusa.
-
Uciekający czas widać w każdej sekundzie tego filmu. Wszyscy się gdzieś spieszą, fabuła co chwilę puszcza oko do widza, dialogi to seria niedopowiedzeń, bohaterowie nie wahają się, główny bohater nie zastanawia się choćby przez chwilę nad konsekwencjami swoich wyborów. Nawet orzeł szybujący nad średniowiecznym krajobrazem - znak rozpoznawczy serii gier o asasynach - pruje tak, jakby napędzał go silnik F-16.
-
Być może w tym tkwi największy problem "Assassin's Creed". Został skonstruowany jako prolog. Nie wyjaśnia to jednak chybionych pomysłów realizacyjnych - żenującego patosu, kiczowatego artyzmu.
-
Strata czasu i pieniędzy: bez scenariusza, bez pomysłu, bez iskry.
-
Z pewnością fani i tak wybiorą się do kina, pozostali powinni wybrać inny seans, gdyż tylko niektóre udane sekwencje z przeszłości, nie są wystarczającym powodem, aby skusić się na ten spektakl.
-
Pomimo tego, że pod względem filmowym rok 2017 zapowiada się naprawdę wyśmienicie, bardzo szybko doczekaliśmy się pierwszej poważnej szmiry.
-
Zbyt często nudzi współczesną płaszczyzną, a zbyt rzadko proponuje zastrzyk testosteronu. Dobre sekwencje można policzyć na palcach jednej ręki.
-
Za mało znanych z gier scen z animusa, za mało walki jednostki z wielką historią, za dużo patosu. Jednak jak głosi motto asasynów - nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone.
-
Na tle innych adaptacji gier komputerowych jest naprawdę przyzwoity, a mnie przede wszystkim boli niesamowicie zmarnowany potencjał.
-
Nudny, niemal pozbawiony emocji i wyprany z największych zalet uniwersum.
-
Ciężko znaleźć jakiś bardzo pozytywny element tej produkcji. Obawiam się, że taki nie istnieje. Dla większości jest to zapewne tylko kolejny paździerz, o którym wszyscy nie długo zapomną, ale dla wiernych fanów gry była to jedyna szansa na udaną ekranizację ich ukochanej serii.
-
Mógłbym mówić tu dalej o tym, że CGI nieciekawe, że muzyka z koszyka "średniowieczne podrygi" w Media Markt, że źle chwyta się desperackich nawiązań do growego pierwowzoru, ale zwyczajnie mi się nie chce, bo Assassin's Creed to film mierny w każdym calu, po którym w pamięci zostanie wam jedynie Fassbender w kapturze. A to nie jest warte, uwierzcie.
-
Widać, że jest to początek większej całości, która może kiedyś powstanie. Ja jednak mówię pas.
-
Nie jest filmem bardzo złym, a jego seans nie jest męką. Jest to niestety jednak obraz, który nic nie wnosi do świata X muzy.
-
Fani gry powinni pójść skonfrontować swoje odczucia z gry z wizją reżysera, miłośnicy filmów spod znaku "płaszcza i szpady" mogą podjąć to wyzwanie, żeby sprawdzić, jak takie filmy robi się współcześnie, zaś pozostali... pójdą na własne ryzyko.
-
Asssassin's Creed w wersji filmowej przypomina dziecko, które próbuje pochwalić się swoją nową zabawką, machając ją nam przed oczami tak szybko, że nie możemy się jej dobrze przyjrzeć i tłumacząc jej zalety tak chaotycznie, że nie możemy zrozumieć, o co mu chodzi.
-
Męczące, poważne, wymuszone kino, pozbawione charyzmy i pazura.
-
Jest jedną z lepszych adaptacji gier. Posiada solidne atuty w postaci obsady, intrygującej historii - momentami niedopracowanej - i ciekawego wykonania.
-
Problem z filmem Kurzela polega przede wszystkim na tym, że nie ma w nim opowieści.
-
Nie ogląda się źle, bo to dobra rzemieślnicza robota reżyserska Justina Kurzela, a pod koniec filmu jest moment, który potrafi bardziej zaangażować, ale całe wrażenie psuje głupia końcówka.
-
Gwiazdorska obsada i scenariusz, który nie atakuje odbiorcy przesadną ilością absurdów, sprawiają, że mamy do czynienia z obrazem w sam raz na leniwy letni wieczór.
-
Kolejna ekranizacja gry komputerowej w gwiazdorskiej obsadzie, o której będziecie chcieli jak najszybciej zapomnieć.
-
Rozczaruje nie tylko fanów cyklu, ale również widzów liczących na dobrą rozrywkę.
-
Całość jest nudna jak flaki z olejem i zagrana na najwyższych tonach, bez krzty rozładowującej patos ironii.
-
Realizacyjnie nie ma się w "Assassin's" do czego przyczepić.
-
Za mało piętnastowiecznej Hiszpanii, za dużo czasów współczesnych. Świetne sceny akcji przegrywają z przewidywalnym scenariuszem i płytkimi postaciami.
-
Reżyser ma spore problemy, aby zaoferować coś, co mogłoby zespolić widza zarówno z fabułą, jak i bohaterami świata przedstawionego, których emocjonalność jest praktycznie nieistniejąca, a przemiany, które się w nich dokonują podyktowane logiką idioty.
-
Przeładowany wątkami oraz pseudofilozoficznymi i psychologicznymi aspektami obraz, lecz mimo to zjadliwy i przyjemny dla oka.