Młody mężczyzna budzi się po imprezie i z przerażeniem odkrywa, że Paryż został opanowany przez hordy zombie.
- Aktorzy: Golshifteh Farahani, Anders Danielsen Lie, Denis Lavant, Sigrid Bouaziz, David Kammenos i 15 więcej
- Reżyser: Dominique Rocher
- Scenarzyści: Jérémie Guez, Guillaume Lemans
- Premiera światowa: 25 stycznia 2018
- Ostatnia aktywność: 14 stycznia
- Dodany: 19 października 2018
-
Produkcja jest wizualnie piękna, intrygująca, a pewne standardowe elementy wykorzystywane przecież we wszystkich filmach, są tutaj wyniesione do poziomu wyjątkowego artystycznego zabiegu mającego na celu uatrakcyjnienie formy samego dzieła, ale jednocześnie niewnoszącego nic dla fabuły.
-
Dzieło satysfakcjonujące na wielu płaszczyznach i radzące sobie nie tylko jako trzymające w napięciu kino grozy, ale również kameralny dramat jednostki.
-
Mimo braku dłużyzn, sporej dawki realizmu, ciekawej perspektywy i konceptu, oraz kilku oryginalnych ujęć i scenariuszowego rysu samych żywych trupów to tylko niezłe, w porywach dobre kino.
-
Chociaż "Noc pożera świat" nie ma oryginalnego scenariusza, trudno oderwać od niej wzrok. To poniekąd wypadkowa święcącego coraz większego sukcesy nurtu arthouse'owego horroru oraz jego mainstreamowego oblicza, której warto poświęcić czas.
-
Ładnie zmontowana historia z ciekawymi, aczkolwiek chaotycznymi rozwiązaniami.
-
Debiut Dominique'a Rochera przypominać może głośny obraz Jestem legendą, ale jest to film dużo bardziej wyrafinowany.
-
Udowadnia, że nie potrzeba bajońskich sum, by opowiadać zajmujące historie. Czasem wystarczy po prostu zmienić proporcje, zachowując horrorową otoczkę dorzucić nieco dramatu psychologicznego.
-
Horror godny uwagi - kameralny, rozegrany w klaustrofobicznej przestrzeni, brutalny, ale z umiarem.
-
Udowadnia, że w temacie zombie nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa i twórcy wciąż mogą zaskoczyć widzów świeżym spojrzeniem, wystarczy tylko podjąć ryzyko zamiast ślepo podążać utartymi ścieżkami.
-
Może i skromnie zrealizowane, ale za to dobrze przemyślane kino z pogranicza grozy i dramatu, bez pretensji do wielkości. Nie ma tu wyszukanych metafor, ani przełomowej realizacji, jest za to dużo spokoju, pewności i wiarygodnego spojrzenia na otaczający świat.
-
Filmowi bliżej jest do Siege of the Dead niż do REC. Spodoba się zwłaszcza fanom zombiaków nastawionych na praktyczne skutki wybuchu pandemii. Nie jest to raczej film dla tych widzów, dla których liczy się ciągła akcja, ucieczki i strzelaniny.
-
Seans filmu "Noc pożera świat" to czas, który polecam wykorzystać na przemyślenia. Postawienie się na miejscu bohatera, który w poetyckiej wręcz scenerii jest ludzki w sposób odmienny od innych sobie podobnych, żyjących w otoczeniu zarażonych tajemniczym wirusem.
-
Oferuje kilka zaskoczeń, wciąga jednostkową historią i odczarowuje magię Paryża.
-
Interesujący zombie-film, który mimo ograniczonych środków nie nudzi i ogląda się go z ciekawością.
-
Zamknięci zostajemy sam na sam z umysłem wyłącznego protagonisty − obraz Rochera to chamber piece, w którym wszelakie postacie epizodyczne policzymy na palcach jednej ręki. Głównym, obok Liego, aktorem tego dziwowiska jest bezwzględna cisza.
-
Dla widzów lubiących się bać, "Noc pożera świat" będzie filmem nudnym. Za to pod płaszczykiem horroru twórcy opowiadają o czymś uniwersalnym - samotności w wielkim mieście.
-
A może to nie jest tylko zombie movie? A może Rocher chciał pokazać człowieka, który trwa w swoim apartamencie, boi się wyjść na zewnątrz, bo przecież tam są ciągłe zamieszki, blokady, agresywne zachowania?
-
Nie jest więc tytułem, który przypadnie do gustu każdemu. Brak tu wartkiej akcji czy "ostatniego ocalałego" ratującego gatunek ludzki, jak przystało na schematy kina gatunkowego. Twórcy postawili na opowieść o bierności w obliczu zagrożenia, prowadzoną przy pomocy powolnej narracji i arthouse'owej stylistyki.