
Kosmiczni agenci Valerian i Laureline zostają wysłani z misją przeprowadzenia śledztwa w międzygalaktycznym Mieście Tysiąca Planet.
- Aktorzy: Dane DeHaan, Cara Delevingne, Clive Owen, Rihanna, Ethan Hawke i 15 więcej
- Reżyser: Luc Besson
- Scenarzysta: Luc Besson
- Premiera kinowa: 4 sierpnia 2017
- Premiera światowa: 17 lipca 2017
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 30 stycznia 2017
-
Nie będzie krokiem milowym w historii kinematografii francuskiej, europejskiej, a tym bardziej światowej. Na pewno jednak jest to jeden z najciekawszych filmów tego roku, mimo usterek w scenariuszu i nie najlepszej obsady.
-
Olśniewające wizualnie widowisko, w którym brakło widowiska i zostały tylko dekoracje.
-
Wizualnie piękny, ale chaotyczny film, z pogmatwaną fabułą i słabym scenariuszem.
-
To takie ciepłe kluchy. Z cukrem i owocami, może nawet z bitą śmietaną, ale wciąż to tylko ciepłe kluchy.
-
O ile w tym pierwszym wymiarze jest to manifest ponaddziejowej potęgi miłości, o tyle w drugim jest chaotyczną fabularnie fetyszyzacją dorobku technologii komputerowej.
-
Zapewnia wystarczająco dużo rozrywki, pod warunkiem, że z tyłu głowy wciąż będzie się pamiętać - to jest film dla dzieci.
-
Sprawnie zrobiony film, z kilkoma ciekawymi pomysłami i umiarkowanie inspirującymi bohaterami.
-
Nawet jeśli przyjmiemy, że widzem ma być młodzież, to historia nadal wydaje się oczywista. Szkoda, że niezależność warta 200 milionów nie uchroniła Luca Bessona przed popadnięciem w schematy, od których ucieka już nawet Hollywood.
-
Sens mają chyba tylko efekty specjalne. Ładne to wszystko bardzo, robi wrażenie, ale niestety szybko nuży.
-
Film, w którym widać chęć stworzenia nowego i intrygującego świata, jednak zamierzenia te nie mogły zostać zrealizowane z dość wtórną fabułą, nijakimi bohaterami i marnym aktorstwem. Świat Bessona może i prezentuje się ładnie i kolorowo, ale brakuje mu pierwiastka, który nadałby życie tej kreacji.
-
W "Valerianie" treść jest bardzo nierówno poszarpana co sprawiło, że w niektórych scenach nie wiedziałem na czym mam się skupić. Jeżeli kontynuacja zostanie potwierdzona to będę z na nią czekał - świat "Valeriana" jest pełen potencjału, który w odpowiednich rękach z pewnością zapewni mu sukces.
-
Scenariusz może jednak praktycznie nie istnieć, DeHaan może męczyć się na ekranie, a Rihanna odstawiać fragmenty swoich teledysków, ale i tak koniec końców Valerian i Miasto Tysiąca Planet zostawia widzów z uśmiechem na ustach. Nowy film Bessona podoba się mniej więcej tak, jak do kina przyciągają Szybcy i wściekli.
-
Bensson stworzył piękną filmową błyskotkę, którą może i początkowo kuszeni mieniącymi się kolorami i przepychem kupimy, ale po seansie szybko odłożymy na zakurzoną półkę z podpisem: "do zapomnienia".
-
Jeśli chodzi o samą produkcję uważam, że Luc Besson wykonał kawał dobrej roboty.
-
Niestety, "Valerian i miasto tysiąca planet" nie wywołał u mnie żadnych emocji, choćby nawet negatywnych.
-
Film dla wszystkich wielbicieli gatunku z otwartym umysłem, dla tych, którzy cenią rozrywkę lekką i przyjemną, ale i owych, którzy lubią doszukiwać się smaczków i ukrytych znaczeń. Dla lubiących szaleńcze pościgi i karkołomne akcje oraz piękno tkwiąc w szczegółach, bo Valerian i Miasto Tysiąca Planet to typowe francuskie dzieło, zapięte niemalże na ostatni guzik.
-
Widać w tej produkcji dużo serduszka i dbałości o szczegóły. Jednak całość wygląda tak, jakby Besson tak bardzo desperacko chciał nakręcić ten film, że zapomniał o kilku podstawowych aspektach kina przygodowego. W efekcie dostaliśmy obraz przepiękny, jednak trochę za długi i pozbawiony mocy najlepszych space oper.
-
Uczta dla oczu i pożywka dla wyobraźni. Trzeba tylko przymknąć oko na polityczną warstwę filmu i nie spodziewać się od najnowszego dzieła Luca Bessona porywającej akcji.
-
To więcej niż film, to prawdziwa przygoda.
-
Tymczasem Besson solidną strukturę zastępuje rozbudowanymi nadmiernie sekwencjami, w których rozkoszuje się poszczególnymi obrazami czy pomysłami. To osłabia zainteresowanie akcją, ale może się podobać, świat Valeriana zapewne znajdzie sporo egzegetów.
-
Czemu, ach czemu Luc Besson próbuje zrobić drugi "Piąty Element", zamiast skupić się na robieniu pierwszego "Valeriana"? Mogło być świetnie, a wyszło tylko kolorowo i ładnie. A przy tym łudząco podobnie do tego starszego filmu.
-
Produkt przypominający paczkę czipsów. W środku kilka smakowitych kąsków, ale reszta wypełniona powietrzem.
-
Niby to jest blockbuster, ale tak pokręcony i ekscentryczny, ze nie mógłby powstać w Hollywood. Besson może bywa efekciarski, zaś scenariusz wydaje się czasem wątły oraz niewykorzystujący swojego potencjału, ALE ten film ma pewien bezpretensjonalny urok. Może jest on niedzisiejszy i zrobiłby większe wrażenie z 20 lat temu, niemniej to jest pewna odskocznia od taśmowych produkcji made in Hollywood.
-
Luc Besson serwuje nam kino na najwyższym poziomie, a zarazem historię starą jak świat - o tym, że warto być pozytywnym bohaterem, nawet jeśli pozornie się to nie opłaca.
-
Po pierwsze udowadnia, że w Europie może powstać naprawdę wysokiej klasy widowisko. Po drugie, że blockbuster może mieć sporo autorskiego i artystycznego zacięcia. I po trzecie, że Luc Besson może nakręcić jeszcze film, który potrafi coś więcej niż wzbudzić uśmiech politowania.
-
"Valerian" jako efektowne, kosmiczne kino familijne, bez żadnych zobowiązań - mogę nawet polecić. Tylko trzeba nabrać właściwego dystansu. Problem zacznie się jeżeli będziecie mieli większe oczekiwania.
-
Dla wielu komentatorów "Valerian i Miasto Tysiąca Planet" to zmarnowany potencjał. Nie dostrzegłem jednak tego potencjału, ani w stronie wizualnej, ani fabularnej. Natomiast świetnie się na Valerianie bawiłem, gdyż nie sposób się na nim nudzić.
-
Choć film nie należy pod względem fabuły czy stylu narracji do przełomowych dzieł gatunku, zachwyca rozwiązaniami na poziomie obrazu.
-
Okazał się śliczną wydmuszką. Jednak nie można mu odmówić, że wizualnie jest prawdziwym majstersztykiem. Szkoda tylko, że fabuła i obsada nie dorównują efektom specjalnym.
-
Jest to film wizualnie olśniewający, ekstrawagancki. Jednak wiele jego elementów po prostu nie działa jak należy.
-
To niestety film, który rozczarował. Oczywiście, ma on swoje zalety, bo efekty specjalne są zrealizowane na wysokim poziomie, duża część stworków wzbudza zainteresowanie, a Cara Delevingne spisuje się zaskakująco dobrze. Niestety w tym wszystkim Luc Besson za bardzo mocno przekombinował, skupiając się w głównej mierze na stronie estetycznej.
-
Ma ten sam problem co inne współczesne adaptacje znanych, ale stworzonych kilkadziesiąt lat temu, serii komiksowych. Chodzi o to, że sfera obyczajowa, regulująca relacje między dwójką bohaterów, jest w tej sfilmowanej opowieści nienowoczesna.
-
Kosmiczna odyseja, która nie bawi się w tanie szpanowanie, ale oddaje hołd kino sci-fi. Nieco banalna fabuła wygląda przepięknie w kolorowym stroju uszytym za sprawą bujnej wyobraźni.
-
Prawdziwy feler "Valeriana i Miasta Tysiąca Planet" nie tkwi więc w obrazie czy nawet bohaterach. Jeśli coś tu naprawdę kuleje, to scenariusz. Intryga jest nie tylko kosmiczna, ale i kosmicznie zamotana, aż do poziomu nieczytelności.
-
Każdy, kto wybiera się na Valeriana i miasto tysiąca planet w przekonaniu, że otrzyma podobny do komiksowego klimat i dobrze znanych bohaterów srogo się zawiedzie. Natomiast jak ktoś nie zna pierwowzoru, będzie czerpał radość z czysto rozrywkowego widowiska, które nie bez powodu nazywane jest najdroższą produkcją w historii francuskiej kinematografii.
-
Ten film nic nie wnosi, a wręcz cofa gatunek science-fiction kilka lat wstecz. Potwornie zmarnowany potencjał i pieniądze.
-
Jest filmem wydmuszką, kiepsko zrealizowanym, z pozbawioną emocji historią, do tego słabo zagraną i z całą masą większych i mniejszych problemów ekspozycyjno-inscenizacyjnych.
-
Jedno z największych zaskoczeń letniego sezonu 2017 roku. Spodziewałem się katastrofy, a dostałem bardzo sympatyczny film, który dobrze się ogląda, a od efektów specjalnych i przepięknej Cary Delevingne nie można oderwać wzroku.
-
Luc Besson jest infantylnym dzieckiem kina, który wie jednak jak zapewnić czystą rozrywkę. Jest to jednak rozrywka rodem z wesołego miasteczka. Nic więcej.
-
Wizualnie zachwyca, fabularnie może rozczarować, ale to wciąż niezła przygoda.
-
Piękny film dla młodszych nastolatków.
-
Bardzo specyficzny i osobliwy film, który ciężko jednoznacznie ocenić. Świetne efekty specjalne i oryginalny świat kontrastują z drewnianymi dialogami i błędami w doborze obsady.