
Spojrzenie na zachowania polskich polityków, gdy kamery są wyłączone.
- Aktorzy: Andrzej Grabowski, Zbigniew Zamachowski, Maciej Stuhr, Daniel Olbrychski, Janusz Chabior i 15 więcej
- Reżyser: Patryk Vega
- Scenarzysta: Olaf Olszewski
- Premiera kinowa: 4 września 2019
- Premiera światowa: 3 września 2019
- Ostatnia aktywność: 29 grudnia 2024
- Dodany: 2 sierpnia 2019
-
Polityki nie ogląda się z wypiekami na twarzy czy uśmiechem na ustach, a jedynie uczuciem zażenowania, że można sięgnąć bruku, by kogoś zmieszać z błotem, czyniąc to w sposób najmniej obiektywny. To kino na wskroś złe i mające jedynie wyszarpać kasę od spragnionego sensacji widza.
-
0.59 września 2019
- 1
- Skomentuj
-
-
Oglądając Politykę trudno nie myśleć o Patryku Vedze jako bohaterce komedii o dziewczynie ze społecznych dołów, która uczy się bycia prawdziwą damą i brylowania na salonach. W tym przypadku reżyser znajduje się gdzieś w połowie tej metamorfozy. Niby nauczył się już podstawowych zasad, wie że niektórych rzeczy nie wypada robić, ale jednocześnie nie czuje się w tym komfortowo i daje upust swojej prawdziwej naturze.
-
Silenie się na poważny dramat o zdeprawowaniu przez władzę wypadło kiepsko, a powściągliwość w obrazowaniu patologii akurat w temacie tak bliskim każdemu z nas sprawia, że wydarzenia na ekranie kinowym nie wyglądają na bardziej przerażające niż to, co możemy zobaczyć w programach informacyjnych na ekranach telewizorów.
-
Niestety jest to jednak film nie tylko nieudany, ale i nieodważny. Vega chcąc trafić do serc wszystkich i obawiając się obławy z jakiejkolwiek strony, obrał pozycję politycznego populisty. To sprawia, że "Polityka" jest szaro-burą breją z neonowymi przebłyskami, które już wcześniej zostały wyeksploatowane przez zwiastun.
-
Zupełnie zbędne wątki zakrzywiły karykaturalnie obrazek i sprawiły, że ostatecznie jest to raczej forma nabijania się z polityków niż komentarz polityki w ogóle.
-
Polityka nieco poszły w poważniejsze tony, bez sypania co minutę żenującymi, pełnymi przekleństw żartami i aktorzy zaczęli się starać, ale to zdecydowanie za mało. To ziarenko nadziei w kałuży pełnej smaru, który jest tak lepki, że jeszcze dużo potrzeba, aby udało się ją wyczyścić.
-
Słowem - zamiast bomby, "eksplodował" kolejny kapiszon. A szkoda, bo mogło być naprawdę gorąco.
-
Spodziewaliście się dobrego kina albo skandalu? "Polityka" Patryka Vegi zmarnowała szansę i na jedno, i na drugie.
-
Veganizm kontratakuje i nadal szkodzi zdrowiu.
-
Można powiedzieć, że jest to film Patryka Vegi w wersji wegańskiej, mniej tutaj rzucania mięchem i charakterystycznego dla reżysera zapożyczonego z memów sztubackiego humoru. Niektórzy nawet mówią, że Vega zatracił charakterystyczny dla siebie pazur, a mi się po prostu wydaje, że po raz pierwszy był faktycznie przejęty, tym o czym opowiada. Nie jest to dalej dobre kino, ale to najmniej zły film Patryka Vegi.
-
Pod względem realizacji filmy Patryka Vegi nigdy nie aspirowały do przychylności krytyków, co tylko wyróżniało go jako twórcę nastawionego na pozyskanie widza, a nie ekspertów od sztuki filmowej. "Polityka" nie stanowi tutaj wyjątku: film jest prosty pod względem scenariusza, z dialogami zaczerpniętymi ze znanych cytatów, z nieskomplikowanym montażem, standardowymi ujęciami operatorskimi.
-
Patryk Vega zapowiadał, że "Polityka" będzie bezkompromisową i kontrowersyjną produkcją. Tymczasem jego wielokrotnie wypróbowana recepta na robienie filmów tym razem nie wypaliła - nic, co miał do pokazania w tym temacie, nie ma już szans wywołać publicznego poruszenia.
-
Seans "Polityki" wydaje się być dwugodzinnym taplaniem się w chlewie w celu wyłowienia z błota kilku pierścionków, które, jak okaże się później w lombardzie, wcale nie są ze złota.
-
W Polityce Vegi nikt niczego nie obnaża, nie dowiadujemy się niczego nowego o naszej polskiej rzeczywistości. Polityka nie ma demaskatorskiego charakteru, nie jest polskim odpowiednikiem Wszystkich ludzi prezydenta czy nawet Faktów i aktów Barry'ego Levinsona. To zrealizowany w pośpiechu przydługi, nieśmieszny skecz, którego jedynym efektem może być zniechęcenie do chodzenia na wybory.
-
Ponoć Vega jest z wykształcenia socjologiem, ale wizja jaką roztacza w swym filmie jest zbyt karykaturalna i w sumie prostacka, by mogła wnieść coś nowego i wartościowego w nasze postrzeganie polskiej rzeczywistości, czy też stanowić asumpt do jakiejś poważniejszej analizy zachowania członków politycznej kasty.
-
Najciekawszym fragmentem seansu były reklamy.
-
Patryk Vega, mimo iż przyznaje na każdym kroku, że chciał stworzyć obraz, który pokaże prawdziwe oblicze polityków bez cenzury, to w rezultacie gdzieś zatracił ten swój ostry pazur i bezkompromisowość. Ciekawe, czy w wersji reżyserskiej "Polityka" szokowałaby bardziej? Może wówczas doszłoby do zapowiadanego trzęsienia ziemi, które miałoby wpływ na nadchodzące wybory. Tego zapewne się nie dowiemy.
-
Wielka szkoda, bo mógł to być kawał całkiem ciekawego kina, a tak otrzymaliśmy zlepek historii, które ostatecznie do niczego nie prowadzą.
-
Idąc na kino autorstwa Patryka Vegi, powinniśmy wiedzieć, czego się można spodziewać. Że nie do końca należy brać wszystko co pokaże na serio. Wielu z nas niestety tego dystansu brakuje i nie potrafimy w ogólnym rozrachunku stanąć gdzieś po środku.
-
Rozziew między tym, co Vega obiecał i zapowiadał w "Polityce", a "Polityką" jest tak ogromny, że robi się z tego właściwie przygoda.
-
Z dużej chmury mały deszcz, a jedyne co ten film może obalić, to naiwną wiarę, że Patryk Vega jest w stanie nakręcić coś dobrego.
-
Jedyne co z biegiem lat z tego wszystkiego zapamiętamy, to puste przedpremierowe krzykactwo reżysera, w którego zmianę na lepsze, tak jak w przypadku filmowych "bohaterów", zwyczajnie już nie wierzę.
-
Najgorsze jest to, że film sprawia wrażenie zrobionego zgodnie z systemem, z którym walczy Vega. "Rzućmy do kin cokolwiek a głupi naród i tak to kupi, bijąc kolejny frekwencyjny rekord". Zasada bliska ideologii kiełbasy wyborczej. Smutne, ale prawdziwe.
-
Zawiera ambicje moralitetu. Niestety, reżyser nie jest twórcą, który warsztatowo, przynajmniej na razie, byłby w stanie unieść takie wyzwanie. W zamian, jak dziecko dał się "zakiwać" rzeczywistości, przeciwko której zapragnął wystąpić.
-
Patryk Vega zaskoczył, tworząc, jak na swoje standardy, poważny film o politykach. Zrobił to w iście reportażowym stylu, co jest największą wadą tej produkcji. Przez to stała się ona przewidywalna. Nie wnosi niczego nowego do tematu. Nie wzbudza też w widzu żadnych emocji ani chęci do dyskusji.
-
Nie jest dobrym filmem - chociaż, dzięki roli Grabowskiego, prawie otarł się o niebycie chłamem. Wbrew zapowiedziom Patryka Vegi, nie jest to też film, który ujawnia jakąkolwiek ukrytą prawdę o polskiej polityce.
-
Zastanawiam się, dla kogo jest ten film. Jeżeli ktoś na serio interesuje się polityką, to nie dowie się niczego nowego, ani wartościowego z filmu, który jest po prostu zbitką chwytliwych memów internetowych. A jeśli ktoś miał ochotę się zwyczajnie pośmiać z przywar polityków, to też odejdzie z niczym, gdyż cały humor filmu zawarty jest w dwuminutowym zwiastunie.
-
Patryk Vega zachował się trochę jak polityk. Jego "Polityka" dużo obiecywała, ale finalnie dała Polakom co najwyżej "miskę ryżu". Film w żaden sposób nie jest odkrywczy, demaskatorski czy tym bardziej przełomowy, będąc w rzeczywistości czymś na kształt ekranizacji narzekań pijanego wujka, który przy rodzinnym obiedzie wykrzykuje, że w Sejmie to "sami złodzieje siedzo".
-
Ten film nie jest satyrą. To "vegański" moralitet. Kuriozalny, przedziwny i rozbrajający swoją naiwnością.
-
Cóż tam, panie Vega, w "Polityce"? Nic śmiesznego. W satyrze Patryka Vegi znajdziemy więcej powagi i gorzkich słów niż ironii. Gorzej, że z ekranu wieje nudą.
-
Vega tym razem być może zwyczajnie się przeliczył. Być może nawet sam w trakcie kręcenia to zrozumiał, dlatego złagodził przekaz, popadając w nijakość i banał. Jedyne co mu zostało to wulgarność plotki, prostactwo myśli i liczenie, że ktoś uzna to za prawdę objawioną - ale kasa i tak będzie się zgadzała.
-
W "Polityce" Patryka Vegi nie brakuje łopatologii. Całość szyta jest grubymi nićmi, a logika wielokrotnie ustępuje miejsca fantazji scenarzysty. Niemniej "Polityka", co zaskakujące, okazuje się satyrą napędzaną goryczą, a nie ośmieszającą ironią.
-
Rzeczywistość pisze lepsze scenariusze.
-
Stereotypy to jednak podstawowa myślowa jednostka "Polityki". Film nie tyle odkrywa przed widzami prawdę, co potwierdza ich przesądy: że polityka to błoto, wszyscy kradną i lepiej się od tego trzymać z daleka. Czy dla utwierdzenia się w tym sądzie będzie się chciało widzom siedzieć ponad dwie godziny w kinie?
-
Czy naprawdę potrzeba coś pisać o tym filmie? Kto zna twory Vegi, wie, czego się spodziewać. Lubicie? Polubicie i ten. Nie lubicie? Nic w tej materii się nie zmieni.
-
Rozedrgana filmowa tyrada Patryka Vegi o władzy. Niezgrabna, z czasem nużąca, co istotne nieśmieszna, a wręcz ponura próba uchwycenia tego, co polityka robi z ludźmi. Na końcu natomiast pompatyczny i dość naiwny apel do obywatelskiego sumienia.
-
Większość, jeśli nie wszystkie, wątki są dobrze znane i "przeorane" przez opinię publiczną, media i nie robią już takiego wrażenia. U Vegi brakowało mi takiego spojrzenia na polską politykę od kuchni. A dostałem jedynie odgrzewany kotlet.
-
W kraju podzielonym na dwa obozy polityczne, odważne włożenie patyka w polityczne mrowisko musiało wzbudzić emocje. Jak się teraz okazuje, pewnie dużo większe przed premierą niż po seansie.