-
Nigdzie nie znajdziecie takiego filmu jak ten. Ciężko byłoby znaleźć równie błyskotliwą, zaskakującą, pięknie nakręconą, a także bawiącą i trzymającą w napięciu w przeciągu paru sekund produkcję.
-
Nieistotne, czy w "Parasite" bardziej trafią do Was niezaprzeczalne walory rozrywkowe, czy społeczna diagnoza. Po prostu trzeba go zobaczyć.
-
Mistrzostwo abstrakcji polane sosem politycznego komentarza. Komedia, ale i coś więcej.
-
8.512 lutego 2020
-
-
Jest końcem pewnego etapu w życiu tego twórcy i w historii koreańskiej kinematografii w ogóle. Jest to jednak zarazem początek czegoś nowego i nieznanego, co dopiero czeka na odkrycie. Jedno jest pewne: Bong Joon-ho już niczego nie musi nikomu udowadniać.
-
Szukając wizualnego ekwiwalentu dla stale zmieniającej się sytuacji bohaterów, wędruje od jednej "oswojonej" estetyki do drugiej. I tak też obcuje się z "The Parasite" - każdy cukierek jest pyszniejszy od poprzedniego, nawet gdy w torebce zostają już tylko kamyki.
-
Cała historia zanurzona jest zaś w aurze filmu psychologicznego, w którym bohaterowie zdają się nigdy nie zdradzać swej prawdziwej natury - dzięki temu Parasite jest filmem nieprzewidywalnym, zaskakującym, skrywającym warstwy, których odkrywanie stanowi największą frajdę. Joon-ho Bong potwierdza, że jest dziś jednym z najciekawszych filmowców nie tylko w Azji, ale w całym światowym kinie.
-
Jeden z najlepszych filmów o współczesnym świecie. Absolutnie nie wolno go przegapić.
-
Niemniej nie jest to film zły, jestem tylko trochę rozgoryczony tym rozczarowaniem, bo spodziewałem się, że "Parasite" będzie moim filmem roku, a zderzyłem się ze ścianą. Jest ok.
-
Idąc na dzieło Bonga Joon Ho przygotujmy się jak na południowokoreańską operę - znajdziemy kilkuaktową gamę uczuć, zawoalowaną w nienachalną refleksję nad statusem materialnym, będącym jednym z praw determinującym ludzkie zachowania.
-
To bez wątpienia jeden z najciekawszych filmów 2019 roku, a przy okazji ciekawa analiza ludzkiej natury. Bong Joon-ho wygrywa uniwersalnością spojrzenia i dystansem do swoich bohaterów, których jedynie przedstawia widzom, niczego im przy okazji nie sugerując.
-
Kompletny, wielowymiarowy, a zarazem przewrotny. Przyciąga tak treścią, jak i formą. Bezwzględnie zachwyca.
-
Kino warte każdej minuty, które z całą pewnością wciągnie Cię od początku i trzymać będzie w napięciu do samego końca. Muszę przyznać, że nie często trafią się coś tak dobrego z tej części globu.
-
Chyba nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że prawdopodobnie nie zobaczycie w tym roku bardziej świadomego, wyrazistego i złożonego filmu. "Parasite" to najbardziej spełniony film Bong-ho i kolejne wielkie dzieło koreańskiego kina, które powstało w ostatnich latach, zaraz po "Służącej" Park Chan-wooka, "Płomieniach" Chang-dong Lee czy "Lamencie" Hong-jin Na.
-
Nie bez powodu Quentin Tarantino nazwał Bong Joon-Ho wizjonerem!
-
Niemniej jednak, mimo całego repertuaru przerysowań, bohaterowie nie poddają się jednoznacznej ocenie moralnej.
-
Mało filmów działa tak dobrze na tak wielu poziomach. "Parasite" wznosi się nad nie i z kuszącym uśmiechem szczerzy zęby ku widowni.
-
Wielu reżyserów prowokuje nas do wysypu myśli po zakończeniu projekcji. Ja tutaj tego nie potrzebowałem, aby czuć się w pełni ukontentowany. Takiego powiewu świeżości potrzebowaliśmy, chociaż niekoniecznie o tym wiedzieliśmy...
-
Elektryzujący thriller, którego nie można przegapić.
-
Rzadko się zdarza, żeby film jednocześnie bawił, wzruszał, przerażał i poruszał aktualne społeczne problemy bez moralizowania. Nie ma co ukrywać, że ta produkcja jest błyskotliwa pod każdym filmowym względem.
-
Za sprawą znakomitej reżyserii Joona-ho Bonga, Parasite ogląda się świetnie. Sprzyja temu umiejętne żonglowanie konwencjami, które nie mają przed reżyserem żadnych tajemnic. Komedia z łatwością zmienia się tu w rasowy thriller, a ostra satyra więźnie w gardle w momentach prawdziwej grozy. Wszystkiemu towarzyszy trafny i aktualny komentarz do współczesnego społeczeństwa.
-
Ten film można zaliczyć do kina nieprzeciętnego, wybitnego.
-
Wart wszystkich nagród świata i jeśli oglądacie w roku tylko jeden film, w 2019 powinien być to właśnie ten - nie wierzę, że w ciągu najbliższych miesięcy na ekrany polskich kin trafi bardziej spełnione dzieło.
-
W kręceniu filmów o przemocy rynek azjatycki jest bardzo bogaty. To jednak u Koreańczyka stanowi jedynie deser do bardzo dobrego, wręcz genialnego głównego dania.
-
Znakomita obsada i scenariusz, zabawa gatunkami oraz bardzo mocne przesłanie na temat współczesnego społeczeństwa robią z Parasite nie tylko najlepszy film w dorobku Bong Joon-ho, ale i najlepszy film 2019 roku.
-
Trudno przyczepić się do czegokolwiek - aktorzy błyszczą, scenariusz jest precyzyjny, strona techniczna bardzo kompetentna. Nie mam wątpliwości, że Parasite to jeden z najlepszych filmów 2019 roku.
-
Pomimo powagi i aktualności tematu to film jest dość gorzko-zabawny, w którym czarny humor i brawura przeobrażają się jednak w bolesną refleksję o współczesnym świecie.
-
Finezja z jaką porusza się reżyser jest tak naturalna, że łatwo nie zauważyć dopracowania całego konceptu.
-
Ze swoją szkatułkową formą i błyskotliwie, w znakomitym tempie prowadzoną narracją działa świetnie na bardzo wielu poziomach - komediowym, polemicznym, krytycznym. Potrafi być jednocześnie dowcipny, ciepły i rozgniewany.
-
Po dwóch filmach, w których Bong obrazował walkę klas w odrealniony sposób, tym razem sięgnął po historię bardzo przyziemną, a w związku z tym również silniej przemawiającą do widzów i prowokującą do refleksji. Nie zapomniał jednocześnie o immanentnym składniku swojej twórczości, czyli balansowaniu na cienkiej granicy pomiędzy kinem artystycznym a rozrywkowym, co najdoskonalej unaocznia się w spektakularnym finale.
-
9.822 września 2019
-
-
Bogata symbolika i piękne przesłanie sprawiają że z oglądaniem tego filmu jest jak z obiadem u babci: niby ciągle są to te same dania, a jednak za każdym razem odkrywa się w nich coś nowego, dzięki czemu aż chce się konsumować tą ucztę jak najdłużej. Bongowi udało się więc uzyskać tutaj istny filmowy złoty środek - "Parasite" to nie tylko film przeznaczony dla tych ambitniejszych kinomanów, ale także i widzów, którzy po kinie oczekują zwykłej rozrywki.
-
9.522 lutego 2020
-
-
To bez wątpienia jedno z największych twórczych osiągnięć Joon-ho Bonga. Reżyser w ciągu kilkunastu lat przeszedł drogę od nieokrzesanego filmowca z charakterystycznym stylem, do czołowego koreańskiego artysty, raz po raz zachwycającego publikę. I doprawdy trudno się temu dziwić po seansie jego najnowszego dzieła, gdyż mało kto potrafi tak sprawnie przekuwać ludzkie emocje, na filmową satysfakcję.
-
Weźcie rodzinę, znajomych, idźcie nawet do najbliższego multipleksu i pozwólcie się oczarować. Uwierzcie w wizje Bonga, dajcie się porwać zwrotom akcji i przejmującym, dramatycznym historiom. Przypomnijcie sobie, że magia kina istnieje, a srebrny ekran cały czas żyje i nie karmi widza odtwórczą papką, lecz daje coś świeżego i kreatywnego, w zamian oczekując jedynie aprobaty.
-
Bong Joon-ho pokazuje w swoim najlepszym jak do tej pory filmie, że jest mistrzem budowania napięcia, łączenia powagi z humorem, kreatywnego opowiadania historii i tworzenia postaci.
-
9.526 maja 2019
-
-
W swojej wcześniejszej twórczości Koreańczyk konsekwentnie drążył podobne tematy, ale dopiero teraz osiągnął właściwy ton, mistrzostwo na każdym poziomie.
-
Nie od dziś wiadomo, że byt kształtuje świadomość, ale w "Parasite" znajduje to być może najlepszą ilustrację, jaka do tej pory pojawiła się w kinie.
-
To uczta dla mózgu, karmionego smutną papką, którą serwują nam aż nazbyt często kina. Niech i was ogarnie przerażenie, które towarzyszyło widzom dzisiejszego seansu w jednym z warszawskich kin. Warto.
-
Może czas, aby Korea Południowa, kojarząca się dotąd z elektroniką, samochodami i telefonami komórkowymi, zaczęła się wreszcie kojarzyć z bardzo dobrym kinem. "Parasite" jest jego lepszą propagandą niż "Wiadomości" z Pjongjangu.
-
Odważny film dotykający rzeczywistości i ostro krytykujący rozwarstwienie społeczne. Każda sytuacja, słowo, gest stają się pretekstem do ukazywania w krzywym zwierciadle rodzinnej walki o lepsze jutro. Kino brawurowe: zabawne i poruszające.
-
Długo o nim nie zapomnicie, a i być może zechcecie się udać na jego seans jeszcze raz! Ja już o tym myślę, bo chciałbym to przeżyć ponownie!