Poniżani przez despotyczną menedżerkę hotelu i przymuszani do wykonywania niezrozumiałych dla nich zadań studenci ulegają stopniowej odczłowieczeniu.
- Aktorzy: Zuzanna Pawlak, Anna Biernacik, Paulina Lasota, Karolina Bruchnicka, Anna Bolewska i 15 więcej
- Reżyser: Jagoda Szelc
- Scenarzysta: Jagoda Szelc
- Premiera kinowa: 15 marca 2019
- Premiera światowa: 2 sierpnia 2018
- Ostatnia aktywność: 30 sierpnia
- Dodany: 28 czerwca 2018
-
Wszystko to jest oczywiście świetnie zagrane, nakręcone i zmontowane, a napięcie w niektórych sekwencjach można kroić nożem. Solidna gatunkowa realizacja wystarcza by określić "Monument" wyjątkowo sprawnym ćwiczeniem stylistycznym, jednak niestety niczym więcej.
-
Interesująca próba połączenia aktorskiego warsztatu z niecodziennym podejściem do kina fabularnego.
-
Od dawna nie miałem takiej sytuacji, że nie potrafię opisać wrażenia, jaki wywołuje film. "Monument" na pewno będzie we mnie siedział, stanowiąc poważną układankę do rozwiązania. Widzę klocki, ale jeszcze nie wiem jak je dopasować. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że jeszcze do niego wrócę.
-
Tryumf twórczej młodości i potwierdzenie nowej jakości polskiej kinematografii.
-
Kiedy widz jest już dostatecznie rozgrzany spotkaniem z tajemnicą, otrzymuje zimny prysznic w postaci rozwikłania dużej jej części. Niepotrzebnie.
-
Nie tylko aktorzy zdali swój najważniejszy egzamin, reżyserka również.
-
Mam wrażenie, że film mógłby być znacznie lepszy, gdyby nie ograniczenia w postaci niskiego budżetu, a przede wszystkim w postaci ograniczonego czasu - całość powstała w zaledwie sześć miesięcy. Jeśli spojrzeć na to od tej strony - należałoby wręcz wyrazić podziw, że Monument jest filmem niezłym. Pozostaje więc czekać na trzeci film Szelc - miejmy nadzieję, że tym razem w pełni dopracowany i wystarczająco dofinansowany.
-
Niesamowicie emocjonalny, mimo braku końcowej fabuły, dziwnych i niekonwencjonalnych postaci, widz może współczuć bohaterom, przeżywać ich losy, zadawać sobie pytania. Nie ma możliwości wyjść z kina bez głowy pełnej wątpliwości.
-
Ten film to jedna wielka metafora wielu rzeczy naraz. Każdy może sobie z niego wyciągnąć coś innego i jego interpretacja wcale nie musi być nietrafiona.
-
Wprawdzie Monument to taniutka maszyna, kosztująca ledwie dwieście tysięcy złotych, lecz nanobudżet nie przeszkodził w jej odpowiednim naoliwieniu i wprowadzeniu na tory prowadzące twórców oraz widzów w stronę wewnętrznej rewolucji.
-
Film ten, podobnie jak Wieża. Jasny dzień, to średniej jakości kino artystyczne albo raczej dzieło, które pretenduje do tego tytułu. Nie można mu odmówić dobrego rzemiosła i przemyślanej gatunkowej realizacji. Nie jest on jednak niczym więcej niż dobrej jakości ćwiczeniem formalnym, które należałoby skrócić o połowę, by powstał z tego video art mogący zdobić wnętrze jednej z galerii sztuki współczesnej.
-
Chociaż "Monument" od biedy da się uznać za dzieło pretensjonalne i wyrachowane, to jest to pretensjonalność ze wszech miar uzasadniona, a nawet więcej - pożądana.
-
Arcydzieło arhousowego symbolizmu, klimatyczny horror, opowieść o skrywanych żądzach i autotematyczny komentarz. "Wieżą. Jasny dzień" reżyserka wzniosła sobie pomnik najoryginalniejszej debiutantki w Polsce, spychając z piedestału hermetycznych twórców. Tym razem umocniła swoją pozycję, poddając się twórczemu szaleństwu, wykorzystując głęboko zakorzenione lęki do stworzenia spójnej i niezwykle trwałej konstrukcji.
-
Mroczny ambient, czarna groteska, stylowa awangarda - tak wznosi się twórczy monument na cześć ceremonii wieńczącej studia w Szkole Filmowej.
-
Monument to kino, którego się nie ogląda, a z którym się obcuje. Wrażenia z takiego doświadczenia mogą być różne, nie koniecznie pozytywne, dużo zależy tu od was samych - na ile pozwolicie sobie wkręcić się w wizję autorki.
-
Mimo wielu porównań Monument pozostaje dziełem absolutnie autorskim. Awangardowo nowatorskim, prowokującym, niełatwym w odbiorze. Nie zdziwi mnie fakt, że ludzie wychodzić będą z projekcji kręcąc nosem. Na takie traktowanie zasługują tylko wyjątkowe filmy nietuzinkowych artystów.
-
Przypomina zabawę w horror grupy ludzi, którzy naprawdę umieją robić filmy. Gra aktorska zachwyca swoją autentycznością, kadry skutecznie potrafią uchwycić piękno upiornego pensjonatu, a akustyka z gracją gra na nerwach. W całym tym majestacie nietrudno jednak odnieść wrażenia, że jest to jedynie praca zaliczeniowa grupy ekscentrycznych studentów łódzkiej filmówki.
-
Film tak wysokiej jakości, że twórcom niejednej polskiej superprodukcji powinno być po prostu wstyd.
-
Przez 99% czasu trwania mojego seansu z nim nie miałam bladego pojęcia o co w nim chodzi. Czułam się jak głup, co nie wie co poeta miał na myśli a przecież powinien, bo przecież wiersze czyta.
-
Możliwości reżyserskie Jagody Szelc wydają się być w tym momencie swego rodzaju synonimem możliwości reżyserskich całego polskiego kina. Jeśli tak właśnie jest, to znaczy, że nasza kinematografia ma się bardzo dobrze.
-
Niezwykle zmysłowy: tak bardzo "widzialny" i "słyszalny", że można go niemal dotknąć.
-
To na pewno wydarzenie sekcji "Inne Spojrzenie". Po obejrzeniu "Wieży. Jasny dzień" Jagody Szelc, pisałem - "oto torpeda". "Monumentem" potwierdza, że komplementy nie były na wyrost. Test z drugiego filmu został zaliczony.
-
Jagoda Szelc nie jest reżyserką. To szamanka, która przeprowadza rytuał inicjacji. Studenci stają się artystami, a w Polsce rodzi się zupełnie nowe kino autorskie. O takim filmie nie sposób milczeć.
-
Jagoda Szelc przypomina, że każdy ogląda swój własny film. I nawet jeśli są w nim okruchy "Lśnienia", klimat Davida Lyncha, to "Monument" jest filmem unikalnym i, zdaje się, wbrew intencjom reżyserki, sporo w nim teatru.
-
Szelc nie potrzebuje efektów specjalnych, dużego budżetu ani "jump scare'ów", by przerazić widza. Buduje atmosferę dźwiękiem, światłem i przemyślanym montażem. Jej film działa na zmysły tak, że niektóre sceny są trudne do zniesienia - nie z powodu epatowania okrucieństwem, ale dlatego, że napięcie jest tak silne.
-
Intrygująca ciekawostka, z którą należy się zmierzyć.
-
Ostatecznie próby analizy spalają na panewce, a pytania pozostają retoryczne, ponieważ sama autorka nie zna i nie chce serwować gotowych odpowiedzi. Wydaje się jednak, że w tym szaleństwie tkwi bardzo świadoma metoda. Jako reżyserka Szelc nie stawia się, jak to często bywa, w pozycji kogoś mądrzejszego od odbiorcy. Próbuje nam uzmysłowić, że wie tyle samo, co my, a może i mniej. Każdy więc może w jej film wejść na równych prawach.
-
Jagoda Szelc tylko potwierdziła swoim drugim filmem, że jest na dobrej drodze, żeby stać się odpowiednikiem Patryka Vegi w polskim arthousie. Trudno zaprzeczyć, że reżyserka ma pewne umiejętności, umie ustawić kamerę, może nawet prowadzić aktorów, ale jej kino jest puste niczym rozprawka rozegzaltowanego licealisty, który n-ty raz podnieca się już jakimś powszechnie uznanym utworem. Po prostu nic nie wnosi.