
-
23recenzje
-
22oceny
-
22pozytywne
-
0negatywnych
-
7.5średnia
-
100%pozytywnych
-
0.7odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Taki sposób pracy jest dosyć ryzykowny i podejrzewam, że sporo widzów może odstraszyć gadulstwo oraz pewna hermetyczność ukazanego świata i jego problemów. Mnie porwała ta filmowa podróż, która jest dla mnie przede wszystkim opowieścią o tym, że pewnych rzeczy nie da się naprawić i że pewne decyzje przychodzą zbyt późno. Nie zawsze uda się zacząć wszystko od nowa. Fale nigdy nie ustają, statek płynie bez względu na wszystko, a kres podróży może nadejść szybciej, niż się tego spodziewamy.
-
Niestety nie można tego samego powiedzieć o filmie Konczałowskiego. Chociaż film pokazuje tylko niewielki wycinek z życia Michała Anioła, udało mu się tu zawrzeć aluzje do wielu wcześniejszych i późniejszych wydarzeń z jego życia. Oczywiście wiele wątków zostało tu pominiętych, ale pomimo tego obraz ten ma sporą wartość edukacyjną i może być dobrym uzupełnieniem zgłębiania życia i twórczości mistrza.
-
Wprawne oko wśród celtyckiej ornamentyki oraz obłości lasu i jaskiń wypatrzy nieraz kształty przypominające znany symbol równowagi zwany ying i yang. W Sekrecie wilczej gromady znajdziemy mnóstwo tropów feministycznych, ekologicznych i historycznych, jednak w głównej mierze jest to wielki hymn na cześć równowagi właśnie: między ludźmi, ale nade wszystko między cywilizacją i naturą. Bo przecież nie taki wilk straszny, jak go malują.
-
Jest to jeden z tych tzw. "filmów gadanych", opierających się przede wszystkim na rozmowach. A język, jakim posługują się niemal wszystkie postaci pojawiające się na ekranie był jednym z tych aspektów, który szczególnie mnie zafascynował w Surogatce.
-
Całość zrealizowana jest na najwyższym poziomie: precyzyjny scenariusz i reżyseria Rose Glass, kapitalne zdjęcia Bena Fordesmana, minimalistyczna muzyka Adama Janoty Bzowskiego, scenografia Pauliny Rzeszowskiej i Anny Mould itd. Zachwycają również aktorki, zwłaszcza Morfydd Clark w roli tytułowej oraz Jennifer Ehle jako Amanda, ale na drugim planie dotrzymują im kroku również Lily Knight i Rosie Sansom jako pielęgniarki.
Najwyżej ocenione
-
"Pochód młodości" Pedro Costy można by nazwać elegią na odejście starej ściany. Ściany, na której odcisnęły się minione lata: a szczególnie bieda, chwile bolesne, dramatyczne, a nawet tragiczne.
-
Fascynująca podróż w nieznane. Nie wiadomo dokąd zmierza - a przy tym nieustannie zmienia kierunek i tempo.
-
Myślę, że warto, aby jak najwięcej osób obejrzało ten wyważony film Ozona, skonfrontowało nasze realia z tamtymi i wyciągnęło wnioski, wyłapując podobieństwa i różnice między działaniem hierarchów Kościoła, ale i dziennikarzy czy obywateli. I być może zadało sobie te dramatyczne pytania o wiarę w obliczu kryzysu instytucji.
-
Całość zrealizowana jest na najwyższym poziomie: precyzyjny scenariusz i reżyseria Rose Glass, kapitalne zdjęcia Bena Fordesmana, minimalistyczna muzyka Adama Janoty Bzowskiego, scenografia Pauliny Rzeszowskiej i Anny Mould itd. Zachwycają również aktorki, zwłaszcza Morfydd Clark w roli tytułowej oraz Jennifer Ehle jako Amanda, ale na drugim planie dotrzymują im kroku również Lily Knight i Rosie Sansom jako pielęgniarki.
-
"Wdowy" można obejrzeć "po łebkach", kręcąc nosem na dłużyzny i dziwny sposób narracji oraz dając się porwać momentom pełnym napięcia. Można też oglądać ten film z uwagą wyczuloną na różne detale i niuanse, szperając pod powierzchnią ukazywanych zdarzeń. Dla mnie ten drugi sposób był o wiele bardziej frapujący, dzięki czemu seans okazał się ogromną frajdą.
Najniżej ocenione
-
Nie mogłem tylko uwolnić się od wspomnienia słów samego Tolkiena, który do końca życia nadzwyczaj mocno i wyraźnie przeciwstawiał się w swoich listach i wypowiedziach alegorycznemu odczytywaniu jego twórczości literackiej i doszukiwaniu się w niej wątków biograficznych. Oglądając ten film słyszałem jak przewraca się w grobie.
-
Powoli atmosfera zagęszcza się, a opowieść nabiera coraz bardziej niesamowitego charakteru, stając się niepostrzeżenie czymś w rodzaju horroru metafizycznego.
-
Szkoda tylko, że nie wszystko się tu jednak udało. Liczne wątki plączą się i niekiedy prowadzą donikąd, a problemy rozwiązują się trochę na zasadzie Deus ex machina. Ku mojemu zaskoczeniu historia nie pochłonęła mnie też zbytnio - może przez fakt, że tak naprawdę trudno zidentyfikować się z którąkolwiek z postaci. I chociaż twórcom udało się uniknąć paternalistycznego traktowania prowincji, to mamy wrażenie, że to wszystko już gdzieś widzieliśmy.
-
Co jednak najbardziej zaskoczyło mnie w filmie Schnabla, to nawet nie scena po napisach, ale fakt, że przełamał on dotychczasowe spojrzenie na Van Gogha jako postać wyłącznie tragiczną.
-
Niestety nie można tego samego powiedzieć o filmie Konczałowskiego. Chociaż film pokazuje tylko niewielki wycinek z życia Michała Anioła, udało mu się tu zawrzeć aluzje do wielu wcześniejszych i późniejszych wydarzeń z jego życia. Oczywiście wiele wątków zostało tu pominiętych, ale pomimo tego obraz ten ma sporą wartość edukacyjną i może być dobrym uzupełnieniem zgłębiania życia i twórczości mistrza.
Odrębnie ocenione
-
Szkoda tylko, że nie wszystko się tu jednak udało. Liczne wątki plączą się i niekiedy prowadzą donikąd, a problemy rozwiązują się trochę na zasadzie Deus ex machina. Ku mojemu zaskoczeniu historia nie pochłonęła mnie też zbytnio - może przez fakt, że tak naprawdę trudno zidentyfikować się z którąkolwiek z postaci. I chociaż twórcom udało się uniknąć paternalistycznego traktowania prowincji, to mamy wrażenie, że to wszystko już gdzieś widzieliśmy.
-
Fascynująca podróż w nieznane. Nie wiadomo dokąd zmierza - a przy tym nieustannie zmienia kierunek i tempo.
-
Myślę, że warto, aby jak najwięcej osób obejrzało ten wyważony film Ozona, skonfrontowało nasze realia z tamtymi i wyciągnęło wnioski, wyłapując podobieństwa i różnice między działaniem hierarchów Kościoła, ale i dziennikarzy czy obywateli. I być może zadało sobie te dramatyczne pytania o wiarę w obliczu kryzysu instytucji.
-
Nawet jeśli uważacie, że Polański jest ostatnim, który ma prawo przestrzegać i oskarżać, warto nie skreślać tego filmu.
-
Godard szuka sensu nie tyle w całości, co we fragmentach. Przyglądanie się im, poprzez zestawianie ich ze sobą na zasadzie superpozycji, korespondencji i kontrapunktu, być może pozwoli nam zbliżyć się do pełniejszego rozumienia rzeczywistości i siebie samych.