
- 100% pozytywnych
- 70 krytyków
- 98% pozytywnych
- 255 użytkowników
Dwudziestoletni Daniel zostaje warunkowo zwolniony z poprawczaka. Wyjeżdża na drugi koniec Polski, żeby pracować w stolarni, ale zamiast tego zaczyna udawać księdza.
- Aktorzy: Bartosz Bielenia, Aleksandra Konieczna, Eliza Rycembel, Tomasz Ziętek, Barbara Kurzaj i 15 więcej
- Reżyser: Jan Komasa
- Scenariusz: Mateusz Pacewicz
- Premiera kinowa: 11 października 2019
- Premiera światowa: 29 sierpnia 2019
- Ostatnia aktywność: 23 kwietnia
- Dodany: 1 września 2019
-
Ten film powstał wyłącznie z serca i miłości.
-
Uniwersalny, pozbawiony natrętnej martyrologii, w żadnym wypadku nie antykościelny. Ani nie obraża, ani nie wychwala pod niebiosa.
-
Nawet osoby niewierzące wolałyby mieć w swoim otoczeniu właśnie taki kościół, który nie wyklucza nikogo i nikomu nie dyktuje, jak ma żyć. Może więc podobnie jak "Kler" był terapią wstrząsową i nawoływaniem do sprzeciwu wobec nieuczciwych praktyk, "Boże Ciało" będzie stanowić wskazówkę ku programowi naprawczemu.
-
Boże ciało to symbioza dwóch artystów. Film, który nie potrafiłby tak wybrzmieć, gdyby nie to, że oboje - reżyser i scenarzysta włożyli w niego swoje ręce. Zróbcie sobie przyjemność i wybierzcie się na niego do kina. Zobaczycie jak to jest, gdy w filmowej Polsce artyści chcą rozmawiać. Nie tylko między sobą, dopieszczając kolejne aspekty produkcji, ale i rozpocząć dialog z widzem.
-
To jest właśnie siła Bożego Ciała - wyważenie, uczciwość, nienachalność swojego przekazu, ale przede wszystkim brak protekcjonalności, bo Jan Komasa ani przez chwilę nie patrzy z góry na swoich pełnych ludzkich wad i odruchów bohaterów.
-
Trudno szukać w "Bożym Ciele" jakichś słabych punktów. Obyczajowy dramat urzeka swoją prostotą, jak i poziomem towarzyszących seansowi emocji. Bezapelacyjnie najmocniejszym elementem filmu Komasy jest świetny Bartosz Bielenia, który urodził się do grania Daniela.
-
Niezależnie od wyznawanych poglądów, ten film jest nam po prostu potrzebny. Bo chyba wszyscy już widzimy, że rozdzielanie kraju na sorty i klasy się nie sprawdza.
-
Póki co lepszego polskiego filmu w tym roku nie widziałem, uważam, że jest rewelacyjny.
-
Dawno nie było filmu, który poruszałby tyle tematów. A tu jest wszystko, od problemu winy i wybaczenia, poprzez obraz niewielkich społeczności, po krytykę celibatu czy nawet kleru. I to krytykę zupełnie inną niż ta, do której przyzwyczaiły nas media.
-
Wart wszelkich nagród i festiwalowych laurów, a przy tym przystępny i bezpośredni. Nie zamyka się w swojej artystycznej wizji i wciąga od początku do końca. Każdy powinien go koniecznie obejrzeć.
-
Film ogląda się jak mądrą przypowieść o byciu wiernym swym ideałom, odwróceniu ról społecznych, a także - co wybrzmiewa bodaj najmocniej - o przebaczeniu. Nauki księdza Daniela/Tomasza nie pójdą w las!
-
Jest to film prawie idealny. Dla każdego, w każdym wieku, bez względu na wyznanie, wykształcenie czy poglądy polityczne. Mądry, ciepły, miejscami zabawny. Bardzo sobie życzę więcej takich obrazów w naszym polskim kinie.
-
Wnikliwe i genialnie zagrane kino, bez ściemy, pudru i oderwanych od rzeczywistości literackich dialogów. Psychologicznie prawdziwe, a do tego po uszy wciągające. I ten Bielenia!
-
Film widziałem wczoraj, a do tej pory jestem oszołomiony tym, co obejrzałem. Komasa w "Bożym Ciele" zaskakuje dojrzałością, zdyscyplinowaniem oraz subtelnością. Aż boję się myśleć, co reżyser zaserwuje następnym razem, bo warto będzie czekać.
-
Produkcja Komasy mogła być nijaka - fabuła nie jest szczególnie wymyślna, wykonanie nie wyróżnia się na tle innych obrazów. Coś jednak przykuwa uwagę odbiorcy przy seansie Bożego ciała i nie mam wątpliwości, że to przede wszystkim zasługa Bartosza Bielenia.
-
Aktorska maestria Bartosza Bieleni, jednego z najbardziej utalentowanych artystów młodego pokolenia. "Boże Ciało" z pewnością otworzy jeszcze szerzej drzwi do wielkiej kariery, która w przypadku Bieleni jest kwestią czasu. Kapitalna rola.
-
Nie dziwię się, że film został polskim kandydatem do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy. To doskonała produkcja, pod każdym względem!
-
Jan Komasa nie popełnił błędu Wojtka Smarzowskiego w Klerze. Nie nakręcił politycznej agitki, nie rani psychiki odbiorców dla samego ranienia, tylko w celu oczyszczenia. Działa uzdrawiająco.
-
Słusznie wskazany jako polski kandydat do Oscara, bo jest najlepszym, co nasza kinematografia ma do powiedzenia i pokazania światu w tym roku.
-
Jan Komasa nakręcił swój najdojrzalszy film. Bez efekciarstwa, które zarzucano mu w "Mieście 44" opowiedział historię bitwy najtrudniejszej. Bitwy o duszę swoją i swoich bliźnich.
-
Przystępny, mądry oraz ważny film i kolejny dowód na to, że polskie kino naprawdę ma się dobrze.
-
Jan Komasa stworzył obraz pełen niuansów, dając pole do wykazania się widzowi, który wiele podejmowanych tematów przez twórców zinterpretuje po swojemu.
-
Zamiast skandalizującego Kleru dostaliśmy przypowieść o poszukiwaniu siebie, współczesnej wierze i umiejętności przebaczenia. Boże Ciało to w moim mniemaniu również symboliczna, acz dosadna, opowieść o Kościele, o tym, że idealny obraz duchownego, przepełnionego dobrem, oddanego altruisty to fałsz, gdyż nawet troszcząc się o sprawiedliwość, robi to świecki chłopak pod przebraniem księdza. Mimo wszystko nie jest to na pewno film antykościelny.
-
W zeszłym roku to "Kler" Smarzowskiego miał obudzić Polskę z letargu przynależności do społeczności, która tak naprawdę już nie istnieje, ale dopiero dziś dzieło Jana Komasy, które nie tylko wbija w fotel, punktuje precyzyjnie grzechy zaniechania jakie narosły w polskim kościele. I wbija dosyć głęboko kij w mrowisko.
-
Jan Komasa swoim filmem nie otwiera żadnych drzwi, on zwyczajnie je rozjeżdża, trafiając do naszej świadomości, duszy i przekonań oraz pozostawiając trwały ślad na długo po seansie. Nie dziwią owacje na zagranicznych festiwalach, bo mamy tutaj do czynienia ze znakomitym, ale też niezwykle ważnym filmem.
-
Dla niewierzących w polskie kino - nawrócenie może przyjść pod wpływem filmu "Boże ciało", bo nawet jeśli cuda zdarzają się tylko raz na jakiś czas, to każdemu trzeba dać drugą szansę, nawet jeśli czasem się okazuje, że tylko nadstawiliśmy drugi policzek.
-
Boże Ciało z wybijającą się kreacją Bartosza Bieleni to jeden z najważniejszych filmów tego roku. To dzieło przejmujące, emocjonujące i refleksyjne.
-
Kino niezwykle angażujące. Paradoksalnie proste, jednak niezwykle intymne i poruszające. Reżyser prezentuje niezwykle dojrzałe dzieło, które za sprawą ujmującego scenariusza oraz niezapomnianego klimatu pozostawia widza w osłupieniu na długo jeszcze po zakończeniu seansu.
-
Zmuszający do myślenia, zostawiający coś w widzu po seansie.
-
Dość przewidywalny, ale przez to uniwersalny. Wszystkie wątki głośno wybrzmiewają, a całość jest opowiedziana szczerze. Do miana arcydzieła jednak nie aspiruje. Nagłe cięcie w spajającym kompozycyjną klamrą ostrym finale jest... dziwne, a niektóre sytuacje, kiedy luzak Daniel udaje księdza, wydają się zbyt naciągane. Nie przeszkadzało mi to jednak aż tak, by być po seansie rozczarowanym. To nadal mocne, a także subtelne kino.
-
Film Komasy ogląda się na tyle dobrze, że nie nudzi, a gatunek nie jest łatwy, bo to obyczajówka. Dystans, z którym przyjdzie nam się mierzyć to blisko dwie godziny w fotelu. Na szczęście Bartosz Bieleni staną na wysokości zadania i porywa w swojej roli. Obsada w Bożym Ciele nie zawodzi i jest to duży plus tego filmu.
-
Nie boję się powiedzieć, że Boże ciało jest jednym z najlepszych Polskich filmów ostatnich lat, chlubnym przykładem rodzimego kina, które nie próbuje gonić za zachodem, a jest przeszyte do szpiku kości polskim duchem, łącząc w naturalny sposób tragizm z nutką komedii.
-
Pytając o podstawy ludzkiej wiary film jest intrygującym punktem do dyskusji o założeniach religii. Tak właśnie wygląda ambitne, angażujące i zmuszające do przemyśleń kino.
-
Wszyscy możemy przejrzeć się niczym w lustrze w odbiciach postaci bohaterów, w ich słabościach i kłamstwach, w szczerych i nieszczerych zamiarach. W nienawiści i zwątpieniu, ale także w zaglądaniu w głąb siebie, w poszukiwaniu własnej, prawdziwej tożsamości.
-
Jest to film bardzo dobry, który spokojnie mógłby dostać nominację do Oscara, a nawet go otrzymać, ponieważ wyzwala ogrom emocji, a także trzyma w napięciu do ostatnich minut. Jednak w pewien sposób jest on zbyt naznaczony polskim akcentem, by Amerykanie mogli docenić go w pełni.
-
To nie jest bowiem film o Kościele, a bardzo wiarygodne świadectwo na temat naszych ludzkich grzechów. Z pozoru to zwykła spowiedź na temat błędów wiernych Kościoła, a w rzeczywistości bardzo mądre wyznanie wiary, którego każdy powinien doświadczyć, bo ukazuje ono, że dzięki naszym dobrym uczynkom względem drugiego człowieka możemy odkupić swoje winy i zmienić ten świat na lepsze.
-
Wspaniałe filmowe rekolekcje, mające siłę nawracania, nawet jeżeli tylko na dobre kino.
-
Bardzo udany, kameralny film pokazujący całkowitą klęskę resocjalizacji we współczesnym systemie penitencjarnym.
-
Jest zaskakujący i pobudzający. Daje niebywałe pole do dyskusji na temat kryzysu w Kościele, istoty duszpasterstwa i poszukiwania wiary.
-
To z pewnością jeden z najjaśniejszych punktów ostatnich lat w naszej rodzimej kinematografii. Utwór przemyślany i nakręcony z werwą godną buntownika. Tak, Boże Ciało, to obraz zbuntowany przeciwko niektórym dogmatom, nierównym szansom, niesprawiedliwości.
-
Będę się jednak upierał, że jeśli coś poza filmową publicystyką może przekłuć dziś balonik katolickiego gung-ho, jest to właśnie historia owieczki, od której pasterze mogliby się uczyć fachu. Parafrazując klasyka z innego świata i innego kina, "Boże Ciało" to elegancki film na mało cywilizowane czasy.
-
Dzieło w pełni humanistyczne i dające do myślenia. I z fenomenalną rolą główną.
-
Najdojrzalszy film w karierze Jana Komasy. Mamy tutaj precyzyjny scenariusz, porywającą historię oraz świetną obsadę, gdzie Bartosz Bielenia może szaleć do woli, podobnie jak czyni to na scenie warszawskiego Nowego Teatru. Mocno kino i ważne kino, które bacznie przygląda się Polsce i Polakom, ale z nich nie szydzi i nie poniża.
-
To jest film paradoksalny, bo mimo że dość przewrotnie traktuje dobro i zło to jednak wyzwala w nas dobroć.
-
Boże Ciało zostało prawidłowo wyreżyserowane, bardzo dobrze zagrane, poruszyło ważne w dzisiejszych czasach tematy i przełamało pewne tabu. Z racji braku jednak pazura, który podgrzałby produkcję do czerwoności, daję 7/10.
-
Niewiarygodna energetyczna opowieść o poszukiwaniu siebie, przebaczaniu i kondycji współczesnego Kościoła.
-
W przewrotny sposób porusza uniwersalne problemy i realizacyjnie stoi na wysokim poziomie. Kryje jednak konstrukcyjne wady.
-
Szkoda tylko, że nie wszystko się tu jednak udało. Liczne wątki plączą się i niekiedy prowadzą donikąd, a problemy rozwiązują się trochę na zasadzie Deus ex machina. Ku mojemu zaskoczeniu historia nie pochłonęła mnie też zbytnio - może przez fakt, że tak naprawdę trudno zidentyfikować się z którąkolwiek z postaci. I chociaż twórcom udało się uniknąć paternalistycznego traktowania prowincji, to mamy wrażenie, że to wszystko już gdzieś widzieliśmy.