
-
16recenzji
-
16ocen
-
13pozytywnych
-
3negatywne
-
6.5średnia
-
81%pozytywnych
-
1.0odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Powiela większość schematów kina survivalowego, Infinite Storm zachwyca kadrami Michała Englerta, ale nie prezentuje nic ponad prostą historię o górskim eskapizmie. Podzielona na trzy akty opowieść nierzadko ma problemy z utrzymaniem równego tempa narracji, zwłaszcza w najdłuższej, środkowej części.
-
Lili Horvát stworzyła jeden z piękniejszych romansów kina psychologicznego i melodramatu ostatnich lat. Czas odmierzają tu zbiegi okoliczności, a pożądanie jest tak szczere, że aż nie przystaje do współczesnego pojmowania miłości. Choć w scenariuszu jej bohaterka została potraktowana surowo, to widać, że reżyserka, tak jak i aktorka, zżyły się z wykreowana postacią. Stworzyły nie tylko kolejny w historii węgierskiej kinematografii intymny portret kobiety.
-
Wyszedł obronną ręką z kolejnej opowieści o kanonicznym problemie relacji jednostki z autokratycznym państwem. Twórczyni poddała pod wątpliwość szereg ludzkich postaw takich jak lojalność, potrzeba samodoskonalenia i prawdomówność. Jednocześnie nie posunęła się do grania na prostych skojarzeniach - Franz Walter posiada rozbudowany szereg problemów, lecz nie wszystkie wynikają bezpośrednio z sytuacji geopolitycznej, w której przyszło mu się urodzić.
-
Islandzki reżyser, podobnie zresztą jak węgierski mistrz, raczy nas prostotą kadru i wymaga choć krzty kontemplacji nad oglądaną sceną. Aby jednak nie zanudzać - na pierwszy plan wyciąga wszystko co żyje życiem innym, niż człowiek - bez względu na czy jest to nieszczęsny kot z Szatańskiego tanga, nieruchomy co prawda wieloryb z Harmonii Werckmeistera czy pocieszny pies pasterski z Lamb właśnie.
-
Używam słowa widowisko, bo najnowszy film Adama McKaya właśnie nim jest. Niewątpliwie stoi za nim ciekawy pomysł uzupełniony sprawną robotą scenopisarską i reżyserską, aczkolwiek to wciąż jest kino skupione na rozrywce, a nie dostarczaniu artystycznych doznań. McKay wypełnił Nie patrz w górę swoim zamiłowaniem do obserwacji świata, ale także potrzebą dobrej zabawy.
Najwyżej ocenione
-
Waititi zrobił coś, co wszyscy potrzebowaliśmy, ale czego nikt nam wcześniej nie dał. Obraz, który nie pokazuje wielkiego Hitlera i biednych, szarych Żydów w piwnicy, chronionych przez mieszkańców. Ale obraz pokazujący przewagę nastoletniej Żydówki nad całym faszystowskim tałatajstwem razem wziętym.
-
Lili Horvát stworzyła jeden z piękniejszych romansów kina psychologicznego i melodramatu ostatnich lat. Czas odmierzają tu zbiegi okoliczności, a pożądanie jest tak szczere, że aż nie przystaje do współczesnego pojmowania miłości. Choć w scenariuszu jej bohaterka została potraktowana surowo, to widać, że reżyserka, tak jak i aktorka, zżyły się z wykreowana postacią. Stworzyły nie tylko kolejny w historii węgierskiej kinematografii intymny portret kobiety.
-
Jest znakomitym filmem i najlepiej jest go oglądać wiedząc o nim jak najmniej, aby każdy niuans w scenariuszu dziwił nas tak, jak bohaterów.
-
Trendu ku zmianom, polegający na inspiracji kinem zagranicznym zdaje się rosnąć w siłę w naszym kraju. To, do czego doprowadzi nas świat stworzony przez twórców pokroju Komasy, Szumowskiej i Von Horna będzie miało bardzo duży wpływ na przyszłość polskiej kinematografii. I za tę falę zmian należy trzymać kciuki.
-
Debiut fabularny Dawida Nickela jest jednak czymś więcej, niż niezależnym, niskobudżetowym, zaangażowanym społecznie filmem o młodych ludziach. To przede wszystkim bardzo rzadkie w naszym kraju, naprawdę udane kino inicjacyjne. Kino, które zamiast oceniać dokonania bohaterów, wręcz cieszy się z ich obecności na ekranie.
Najniżej ocenione
-
Costa-Gavras stworzył niestety dwugodzinny paździerz przypominający w niektórych momentach Ucho prezesa. Cóż jednak możemy wskórać, skoro główny zainteresowany, Janis Warufakis, jest bardzo zadowolony z tego, jak wyszedł ten film. Moim zdaniem jego bezkrytyczne przyjęcie Dorosłych w pokoju spowodowane jest to jednak zbyt daleko idącą idealizacją Costy-Gavrasa jako lewicowego mistrza kina.
-
Historia na szczęście tak nie wyglądała, co zresztą na kartach swojej książki Sąsiedzi starał się ukazać Jan Tomasz Gross. W pierwszej kolejności, polecam zabrać się za tę lekturę, bo jeśli nie kubeł zimnej wody w postaci braku rozbicia box office'u, to nic nie powstrzyma Smarzowskiego przed całkowitym oderwaniem od rzeczywistości.
-
Powiela większość schematów kina survivalowego, Infinite Storm zachwyca kadrami Michała Englerta, ale nie prezentuje nic ponad prostą historię o górskim eskapizmie. Podzielona na trzy akty opowieść nierzadko ma problemy z utrzymaniem równego tempa narracji, zwłaszcza w najdłuższej, środkowej części.
-
Mimo wszelkich wad tej produkcji, stanowi ona ciekawy punkt na linii czasowej polskiego kina. Choć sygnowana jest logiem Warszawskiej Szkoły Filmowej, to opiera się głównie na mieszaniu pokoleń - od starych wyjadaczy po nowe, budujące się dopiero nazwiska. Ślesicki podczas spotkania po premierze filmu podkreślał, że większość pracy wykonali studenci WSF.
-
Seans Człowieka, który sprzedał swoją skórę nabiera znaczenia w dzisiejszej sytuacji społeczno-politycznej. Protagonistą mógłby być każdy człowiek czekający pod granicą państwową, oczekujący na wyśnione poczucie wolności. Bez względu na to, czy koczuje w obozie na greckim Lesbos, czy zostaje wypychany przez polskich strażników granicznych w okolicy Usnarza - film Ben Hanii, choć dzieje się w określonym miejscu i określonym czasie, to zawiera uniwersalne przesłanie.
Odrębnie ocenione
-
Historia na szczęście tak nie wyglądała, co zresztą na kartach swojej książki Sąsiedzi starał się ukazać Jan Tomasz Gross. W pierwszej kolejności, polecam zabrać się za tę lekturę, bo jeśli nie kubeł zimnej wody w postaci braku rozbicia box office'u, to nic nie powstrzyma Smarzowskiego przed całkowitym oderwaniem od rzeczywistości.
-
Powiela większość schematów kina survivalowego, Infinite Storm zachwyca kadrami Michała Englerta, ale nie prezentuje nic ponad prostą historię o górskim eskapizmie. Podzielona na trzy akty opowieść nierzadko ma problemy z utrzymaniem równego tempa narracji, zwłaszcza w najdłuższej, środkowej części.
-
Boże Ciało zostało prawidłowo wyreżyserowane, bardzo dobrze zagrane, poruszyło ważne w dzisiejszych czasach tematy i przełamało pewne tabu. Z racji braku jednak pazura, który podgrzałby produkcję do czerwoności, daję 7/10.
-
Mimo wszelkich wad tej produkcji, stanowi ona ciekawy punkt na linii czasowej polskiego kina. Choć sygnowana jest logiem Warszawskiej Szkoły Filmowej, to opiera się głównie na mieszaniu pokoleń - od starych wyjadaczy po nowe, budujące się dopiero nazwiska. Ślesicki podczas spotkania po premierze filmu podkreślał, że większość pracy wykonali studenci WSF.
-
Waititi zrobił coś, co wszyscy potrzebowaliśmy, ale czego nikt nam wcześniej nie dał. Obraz, który nie pokazuje wielkiego Hitlera i biednych, szarych Żydów w piwnicy, chronionych przez mieszkańców. Ale obraz pokazujący przewagę nastoletniej Żydówki nad całym faszystowskim tałatajstwem razem wziętym.