-
Po "filmowym potworku" pt. "#Jestem M. Misfit" niemal wszyscy stracili nadzieję, że w polskim kinie ktokolwiek opowie wreszcie o dojrzewaniu i pierwszych razach na serio, bez tony kiepskich żartów o "gimbazie". Aż tu nagle objawienie. Pewien absolwent Szkoły Filmowej w Katowicach postanowił, że inaczej sportretuje nastolatków. Szczerze i dość oryginalnie pod względem estetyki i formy. Unikając przy tym moralizatorstwa. Jak dobrze, że mu się udało.
-
Pełen nostalgii za młodością, opowiedziany uniwersalnym językiem. Dynamiczny technicznie, z całym katalogiem trącących starocią hitów, ale też nowszych, kapitalnie wyprodukowanych piosenek. Plastycznie film prezentuje się fenomenalnie, a jego fluorescencyjne rzuty światła nadają całości fajnie młodzieżowy, instagramowy ton.
-
7.529 czerwca 2021
-
-
Dawid Nickel opowiada o życiu młodych ludzi z delikatnością oraz pasją, żadnej tabloidowości, tylko czułe spojrzenie na młodych, którzy właśnie popełniają swoje pierwsze życiowe błędy, potykają się, przeżywają pierwsze miłości i odkrywają swoją seksualność. Nikt tego za nich nie przeżyje. Piękny film, jakiego brakowało w polskim kinie. Kapitalny debiut.
-
To film opowiadający o młodych ludziach ich językiem, wiarygodnie, a przy tym z czułością.
-
Jego film rozprawia się z polskimi kompleksami, z kinem nieustannie aspirującym, pokazującym wykoncypowane historie dalekie od prawdy - albo przeestetyzowane, albo zbyt zohydzone. Na tle dominujących opowieści o spolaryzowaniu społeczeństwa Nickel wyróżnia się empatią i otwartością. Autor łamie stereotypy nie tylko przy okazji głównej opowieści - także tło wydarzeń przedstawiane jest bez wartościowania go.
-
Debiut fabularny Dawida Nickela jest jednak czymś więcej, niż niezależnym, niskobudżetowym, zaangażowanym społecznie filmem o młodych ludziach. To przede wszystkim bardzo rzadkie w naszym kraju, naprawdę udane kino inicjacyjne. Kino, które zamiast oceniać dokonania bohaterów, wręcz cieszy się z ich obecności na ekranie.
-
Ma posmak pierwszej, pitej w krzakach żołądkowej gorzkiej, pierwszego przekaszlanego szluga, albo pierwszego, trwającego dwa letnie miesiące zauroczenia.
-
8.315 czerwca 2021
-
-
Dobry debiut i duży potencjał na wyjątkowy autorski język u polskiego filmowca. Widać tu podobny sposób obserwacji jak u Gusa Van Santa, gdy twórca łapie emocje ze spojrzeń, z mimiki i z gestów.
-
Niczym "Ostatni seans filmowy" Petera Bogdanovicha, przedstawia grupę nastolatków z małej miejscowości, która stara się zabić nudę, prowadząc z pozoru beztroskie życie. I podobnie jak to oscarowe dzieło, czyni to w fantastyczny i bezpretensjonalny sposób.