Młody Niemiec Jojo, członek nazistowskiej organizacji dla młodzieży Jungvolk, pomaga Żydówce. Jednocześnie próbuje pozostać nazistą.
- Aktorzy: Roman Griffin Davis, Thomasin McKenzie, Scarlett Johansson, Taika Waititi, Sam Rockwell i 15 więcej
- Reżyser: Taika Waititi
- Scenarzysta: Taika Waititi
- Premiera kinowa: 24 stycznia 2020
- Premiera DVD: 14 kwietnia 2021
- Premiera światowa: 8 września 2019
- Ostatnia aktywność: 20 lutego
- Dodany: 20 września 2019
-
Idealne wyważenie w trakcie spaceru twórców po polu minowym naszej okrutnej historii zapewnia niezwykłe ciepło i serdeczność, które biją już od pierwszego kadru. Jojo Rabbit to komedia niezwykle empatyczna.
-
Nie jest to film idealny, Waititi wydaje się twórcą, który czasami zbyt mocno daje ponieść się swojemu flow, przez co niektóre pomysły okazują się przestrzelone . Ale niektóre ślepe zaułki nie są aż tak istotne, bo czuć, że to film, przy którego powstawaniu włożono niesamowitą dawkę serca. Zabawny, ale przede wszystkim wzruszający i stając po stronie życia.
-
Taika Waititi nie przeraził się tematyki i gróźb przewrażliwionej społeczności, jaką jest... Internet. Doprowadził wizję do końca, kręcąc przy tym swój najlepszy film.
-
Żart w tym filmie nie jest kontrowersyjny, a raczej sarkastyczny i surrealistyczny, dowcip szybko zresztą ustępuje miejsca tolerancji, którą odbyć musi mały Jojo, chcąc poradzić sobie ze stawianymi przed nim moralnymi dylematami.
-
Feel good movie z nazistami. Trochę śmiechu, trochę wzruszeń w nie zawsze wywarzonych proporcjach, ale w dzisiejszych niepewnych czasach jest nam potrzebne takie kino, od którego robi się aż ciepło na serduszku.
-
Oceniam go dość pozytywnie. Jeśli chodzi o humor, to mało tu jest oczywistych gagów, raczej Waititi tworzy sobie, jak w innych filmach, humorystyczną aurę dzięki dziwacznym postaciom, skontrastowanym z ówczesną rzeczywistością. I na ogół to działa, mimo wszystko film lekko się ogląda, choć poprzecinany jest wyraźnymi odstępstwami od konwencji w tych co bardziej dramatycznych scenach.
-
Zamęcza rozciągając w kółko tymi samymi żartami relację, której cel jest oczywisty od pierwszych chwil. Można się udusić z nudów w tej sypialni. Na zewnątrz czeka nas kilka udanych żartów i kreacji, ale i tam kończymy z niezasłużoną słitaśnością.
-
Taika Waititi bombarduje widzów kinem pacyfistycznym w najlepszym wydaniu. Potrzeba więcej takich reżyserów - odważnych, nieco niepoprawnych politycznie, poszukujących nowych form ekspresji kreatorów pamięci zbiorowej.
-
Swoją końcówką niesie taki sam przekaz, jaki w swoim monologu skonstruował Charlie Chaplin prawie 80 lat temu - tylko nie za pomocą wielkiego przemówienia, a zaledwie dwóch kadrów. Może właśnie jeszcze takiego podejścia potrzebowaliśmy w tym temacie w 2019 roku.
-
Bawi, ale nie wstrząsa, choć w kilku punktach prawdziwie wzrusza.
-
Choć "Jojo Rabbit" nie jest najlepszym filmem w dorobku Waititiego, nie nazwałbym go wtopą czy rozczarowaniem. To trafna i zaskakująco delikatna satyra na nazistowską ideologię z perspektywy najbardziej podatnej na nią osoby - dziecięcego umysłu. Na szczęście reżyser pokazuje, że z takich fałszywych przekonań można się uwolnić.
-
Szczera, poczciwa i pozbawiona krzykliwej autoironii opowieść o naiwności młodzieńczego radykalizmu i etapach w dorastaniu, których nie da się przeskoczyć. Ma wystarczająco powodów do śmiechu i łez wzruszenia, by zadowolić każdą publiczność, a nazistowski pieprzyk skutecznie maskuje uświadomioną prawdę, że w istocie często lubimy te piosenki, które już znamy.
-
Taika Waititi w formie, nawet bardzo dobrej, w której inteligentny humor wyśmiewa głupie idee. "Jojo Rabbit" robi cieplutko w serduszku jak widok króliczków.
-
Nowozelandzki reżyser sprawnie balansuje między naprawdę zabawną satyrą, być może miejscami zbyt absurdalną, ale trafiającą w te punkty w które celuje reżyser, a naprawdę poruszającym i bardzo emocjonalnym dramatem, sprawiając że jedno oddziałuje na drugie tylko potęgując jego działanie i mieszając łzy śmiechu ze łzami wzruszenia.
-
To tak naprawdę absurdalna kreskówka, która poruszając trudny temat stara się dotrzeć do ludzkiej świadomości. Lekkość z jaką podano widzowi tak niestrawny temat zasługuje na oklaski na stojąco.
-
Ciepły i dobroduszny film, który wywołuje cały wachlarz niespodziewanych emocji.
-
Dzieło nowatorskie, pozbawione hamulców i doskonale rozumiejące swoją własną historię.
-
Gdy patrzymy na jego przesłanie i ton - wszystko jest tutaj idealne, ale jest tutaj coś w jego wykonaniu, co nie pozwala mu wypełnić w całości swojego fenomenalnego potencjału. Ten film wygląda jakby wyszedł spod ręki Wesa Andersona, ale nie należy całkiem do tej samej ligi, pomimo najlepszych starań. Warto mu jednak dać szansę - mnie się podobało wiele jego aspektów w odosobnieniu, ale kto wie, może do was przemówi bardziej jako całość.
-
Ten film jest ważny również z innego względu, jest apoteozą życia pełną piersią - w końcu dostaliśmy tylko jedno.
-
Pełen czarnego i niekonwencjonalnego humoru, który jednak może nie trafić do każdego. Jest na swój sposób wyjątkowy. Przekazuje wartości, jakimi powinien człowiek kierować się w życiu - wyrozumiałość, otwartość, chęć niesienia pomocy, uczuciowość, dystans do siebie i świata. Dzięki pokazaniu nazistowskiej propagandy z perspektywy dziecka Waititi ułatwił też sobie zadanie wyróżnienia absurdów wojny i ideologii.
-
Odważny Waititi zrobił jeszcze jedną ważną rzecz. Stworzył satyryczną czarną komedię, która luźno mówi o nazizmie i jednocześnie nikogo nie obraża. Perspektywa małego chłopca nie odstrasza i pokazuje, jak wielkie było zaangażowanie członków Hitlerjugend zarażonych ideologią ówczesnego kanclerza III Rzeszy. Chociaż "Jojo Rabbit" to film komiczny, to jednak daje wiele do myślenia!
-
Kawałek dobrego kina. Taika Waititi udowadnia, że o rzeczach ważnych można mówić trochę niepoważnie i co najważniejsze kolejny raz się to sprawdza.
-
Kto by pomyślał, że film o wojnie może nie tylko przekazywać kolejne morały, dotyczące tego, jakie niesie ona ze sobą okrucieństwo i konsekwencje, oraz wzruszać do łez, ale także bawić w tak udany i sprytny sposób?
-
Waititi zrobił coś, co wszyscy potrzebowaliśmy, ale czego nikt nam wcześniej nie dał. Obraz, który nie pokazuje wielkiego Hitlera i biednych, szarych Żydów w piwnicy, chronionych przez mieszkańców. Ale obraz pokazujący przewagę nastoletniej Żydówki nad całym faszystowskim tałatajstwem razem wziętym.
-
Imponuje mądrym i szerokim zakresem humoru, płynnością i zmiennością relacji bohaterów, ewolucją myślenia malca z jego chłopięcymi problemami, jak i paradoksalną subtelnością w ekspozycji - czy to dramatu za pomocą malutkich dawek informacji, ojca przy pomocy żony, myślenia za pomocą wyobrażenia, czy poetyckich listów
-
Taika Waititi swoją wizją rzucił się na głęboką wodę, ponieważ jedno potknięcie czy przeszarżowanie fabularne spowodowałoby, że na twórcę wylałoby się wiadro pomyj. Na szczęście wszystko, co pokazuje nam reżyser, ma smak, a "Jojo Rabbit" to wyrafinowana satyra, która od początku do końca doskonale wie, co chce pokazać.
-
Jako dzieło kinematografii film jest świetny, jako film przedstawiający realne fakty z historii świata już niekoniecznie.
-
Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika kinematografii - film kompletny, któremu trudno cokolwiek zarzucić. Mam nadzieję, że zostanie również doceniony przez Amerykańską Akademię Filmową - a jego sukces przełoży się na statuetki w najważniejszych kategoriach.
-
Niezwykle mądry, wciągający, zabawny, a jednocześnie wzruszający i wstrząsający film. O jego klasie stanowi głównie ciekawa oraz odważna konwencja, która wypaliła głównie dzięki doskonałym kreacjom aktorskim i znakomitemu scenariuszowi, słusznie nagrodzonemu Oscarem.
-
Nawet jeżeli wypomnimy Jojo Rabbit niezbyt nachalny, ale jednak czytelny dydaktyzm, trzeba pochwalić Waititiego za złożone podejście do niełatwego tematu.
-
Cięte riposty, rytmiczny dialog i wyraziści bohaterowie sprawiają, że Jojo Rabbit to przyjemny seans, który niesie nutkę nadziei. Za mało na kąśliwą satyrę, wystarczające, by rozbawić i pokazać, że przyjaźń i miłość są silniejsze niż nienawiść.
-
Watiti z charakterystyczną dla siebie lekkością opowiada tę historię, rezygnując ze wszelkich kontrowersji, na rzecz potrzebnego moralizatorstwa, jednocześnie czyniąc ze swojego filmu pełnoprawną komedię.
-
To nie tylko film, który będziemy polecać innym. To produkcja, po której seansie będziemy chcieli uściskać naszych najbliższych.
-
Popkulturowy wymiar i atrakcyjne opakowanie dzieła ma służyć jednemu. To pułapka, by zwabić do kina, skusić komedią i być może kogoś uświadomić. Nawet kilku takich widzów, będzie zwycięstwem autorskiego języka Taika Waititi.
-
Reżyser dużo ryzykował ukazując wojnę oczami dziesięciolatka, którego wyimaginowanym przyjacielem jest jego wyobrażenie o Adolfie Hitlerze. Szanuję go więc już za samą odwagę, ale jeszcze bardziej za to, że z tej próby wyszedł zwycięsko. Trzeba naprawdę dużego wyczucia, talentu i empatii, by opowiadać historie w ten sposób. Ten film to również wyzwanie dla widzów, ale przy odrobinie dobrej woli, powinien to być dla większości bardzo satysfakcjonujący seans.
-
Patrzę na "Jojo Rabbit" i widzę, że czegoś zabrakło. Taika Waititi miał na ten tytuł kilka pomysłów, ale na nieszczęście postanowił większość z nich połączyć w jedną całość, przez co dostaliśmy przedziwną filmową hybrydę, gdzie pozornie wszystko gra i jest w porządku, lecz gdy przyjrzymy się dokładniej to widać, jak nie do końca to składa się w jedną całość. Mam wrażenie, że "Jojo Rabbit" jest filmem tak wykalkulowanym na "fajność", że z tej nabitej masy finalnie wypłynęło dużo fałszu.
-
Bezsens wojny i trudy dorastania w krzywym zwierciadle satyry. Film "Jojo Rabbit" jest bardziej zachowawczy, niż to się zapowiadało, ale reżyser Taika Waititi potrafi uwieść widza konwencją coming-of-age ubraną w mundurek Jungvolk.
-
Szkoda, że Waititi zdezerterował ze swojej wojny ze sztampą. Najwyraźniej przestraszył się własnej przewrotności i ostatecznie ją wygładził. To jednak nie doprowadziło go, na szczęście, do totalnej porażki. "Jojo Rabbit" i tak wyróżnia się na tle innych filmów o wojnie.