-
Bawi, ale nie wstrząsa, choć w kilku punktach prawdziwie wzrusza.
-
5.812 lutego 2020
-
-
Imponuje mądrym i szerokim zakresem humoru, płynnością i zmiennością relacji bohaterów, ewolucją myślenia malca z jego chłopięcymi problemami, jak i paradoksalną subtelnością w ekspozycji - czy to dramatu za pomocą malutkich dawek informacji, ojca przy pomocy żony, myślenia za pomocą wyobrażenia, czy poetyckich listów
-
Cięte riposty, rytmiczny dialog i wyraziści bohaterowie sprawiają, że Jojo Rabbit to przyjemny seans, który niesie nutkę nadziei. Za mało na kąśliwą satyrę, wystarczające, by rozbawić i pokazać, że przyjaźń i miłość są silniejsze niż nienawiść.
-
Nie wykorzystuje zatem całego potencjału historii i przyjętej konwencji, lecz zważywszy na estetyczną i moralną ryzykowność projektu, radzi sobie bardzo dobrze.
-
6.71 lutego 2020
-
-
Zamęcza rozciągając w kółko tymi samymi żartami relację, której cel jest oczywisty od pierwszych chwil. Można się udusić z nudów w tej sypialni. Na zewnątrz czeka nas kilka udanych żartów i kreacji, ale i tam kończymy z niezasłużoną słitaśnością.
-
Prawdziwa perełka, autorskie dzieło pełne niepowtarzalnego stylu, mądrego humoru, sprawnie generujące przeróżne reakcje wśród widzów. To jest bez wątpienia jeden z lepszych wyprodukowanych w zeszłym roku.
-
Niezmiernie mnie cieszy, że Taika Waititi zaczął robić większą karierę, bo to bardzo zdolny twórca z niesamowitą wyobraźnią, co udowodnił w Jojo Rabbit.
-
8.521 stycznia 2020
-
-
Bezsens wojny i trudy dorastania w krzywym zwierciadle satyry. Film "Jojo Rabbit" jest bardziej zachowawczy, niż to się zapowiadało, ale reżyser Taika Waititi potrafi uwieść widza konwencją coming-of-age ubraną w mundurek Jungvolk.
-
6.713 lutego 2020
-
-
Feel good movie z nazistami. Trochę śmiechu, trochę wzruszeń w nie zawsze wywarzonych proporcjach, ale w dzisiejszych niepewnych czasach jest nam potrzebne takie kino, od którego robi się aż ciepło na serduszku.
-
Taika Waititi bombarduje widzów kinem pacyfistycznym w najlepszym wydaniu. Potrzeba więcej takich reżyserów - odważnych, nieco niepoprawnych politycznie, poszukujących nowych form ekspresji kreatorów pamięci zbiorowej.
-
Odważny Waititi zrobił jeszcze jedną ważną rzecz. Stworzył satyryczną czarną komedię, która luźno mówi o nazizmie i jednocześnie nikogo nie obraża. Perspektywa małego chłopca nie odstrasza i pokazuje, jak wielkie było zaangażowanie członków Hitlerjugend zarażonych ideologią ówczesnego kanclerza III Rzeszy. Chociaż "Jojo Rabbit" to film komiczny, to jednak daje wiele do myślenia!
-
Ten film jest ważny również z innego względu, jest apoteozą życia pełną piersią - w końcu dostaliśmy tylko jedno.
-
Nie jest to film idealny, Waititi wydaje się twórcą, który czasami zbyt mocno daje ponieść się swojemu flow, przez co niektóre pomysły okazują się przestrzelone . Ale niektóre ślepe zaułki nie są aż tak istotne, bo czuć, że to film, przy którego powstawaniu włożono niesamowitą dawkę serca. Zabawny, ale przede wszystkim wzruszający i stając po stronie życia.
-
Taika Waititi swoją wizją rzucił się na głęboką wodę, ponieważ jedno potknięcie czy przeszarżowanie fabularne spowodowałoby, że na twórcę wylałoby się wiadro pomyj. Na szczęście wszystko, co pokazuje nam reżyser, ma smak, a "Jojo Rabbit" to wyrafinowana satyra, która od początku do końca doskonale wie, co chce pokazać.
-
8.99 stycznia 2020
-
-
Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika kinematografii - film kompletny, któremu trudno cokolwiek zarzucić. Mam nadzieję, że zostanie również doceniony przez Amerykańską Akademię Filmową - a jego sukces przełoży się na statuetki w najważniejszych kategoriach.
-
Wydarzenia w "Jojo Rabbit" przedstawione są wyłącznie z perspektywy dziecka, wystylizowane nieco na obraz Wesa Andersona, utrzymane w duchu bildungsroman, co pozwala uniknąć moralizatorstwa i nadmiernego naświetlenia ostatecznie dość banalnego, ale jednak wciąż potrzebnego przesłania równościowego.
-
8.224 stycznia 2020
-
-
Szkoda, że Waititi zdezerterował ze swojej wojny ze sztampą. Najwyraźniej przestraszył się własnej przewrotności i ostatecznie ją wygładził. To jednak nie doprowadziło go, na szczęście, do totalnej porażki. "Jojo Rabbit" i tak wyróżnia się na tle innych filmów o wojnie.
-
Taika Waititi bardzo umiejętnie łączy komedię z dramatem. Z jednej strony skutecznie ośmiesza ideologię nazistowską i samych nazistów, jak również ich poglądy na temat Żydów, z drugiej strony pozwala sobie na kilka wstrząsających scen.
-
Nie jest łatwym filmem i z pewnością na pewno nie jest filmem ani wesołym, ani zabawnym. Jednak jako satyra na łatwość rozprzestrzeniania się - i kompletną głupotę - ideologii nienawiści przypomina nam, że kłamstwo ma krótkie nogi i jego czar zwykle pryska przy zetknięciu z rzeczywistością.
-
7.525 stycznia 2020
-
-
Nie taki diabeł straszny jak go wcześnie malowano. Nie też taki zabawny jak można było zobaczyć to w zwiastunie. Niosący nadzieję, ale też nie skrywający okropieństw jakie niesie wojna. O ludziach, o wyborach, z muzyką i scenami, które potrafią chwycić za serce.
-
Miał być idealnym filmem na czasy, kiedy prawicowe ruchy dochodzą do głosu na całym świecie, a polityki wielu krajów karmią się nienawiścią i ostracyzmem. Film jednak zbyt uparcie uderza w pozytywną nutę. Za jednym zamachem bagatelizuje wszystko, co trudne i traumatyczne.
-
Komedia o Holokauście - już sam termin budzi wątpliwości. A jednak w czasach, gdy social media codziennie zatruwają nam umysły, a hydrze faszyzmu odrastają łby, "Jojo Rabbit" okazuje się głosem rozsądku.
-
Waititi po raz kolejny odnajduje światełko w ciemności, słodycz w zgorzkniałym świecie, przypominając nam o potrzebie słuchania i wzajemnego dbania o siebie. Ale przed seansem lepiej zostawić swoje poczucie "politycznej poprawności" za drzwiami.
-
Kto by pomyślał, że film o wojnie może nie tylko przekazywać kolejne morały, dotyczące tego, jakie niesie ona ze sobą okrucieństwo i konsekwencje, oraz wzruszać do łez, ale także bawić w tak udany i sprytny sposób?
-
Żart w tym filmie nie jest kontrowersyjny, a raczej sarkastyczny i surrealistyczny, dowcip szybko zresztą ustępuje miejsca tolerancji, którą odbyć musi mały Jojo, chcąc poradzić sobie ze stawianymi przed nim moralnymi dylematami.
-
Waititi zrobił coś, co wszyscy potrzebowaliśmy, ale czego nikt nam wcześniej nie dał. Obraz, który nie pokazuje wielkiego Hitlera i biednych, szarych Żydów w piwnicy, chronionych przez mieszkańców. Ale obraz pokazujący przewagę nastoletniej Żydówki nad całym faszystowskim tałatajstwem razem wziętym.
-
Dzieło nowatorskie, pozbawione hamulców i doskonale rozumiejące swoją własną historię.
-
Szczera, poczciwa i pozbawiona krzykliwej autoironii opowieść o naiwności młodzieńczego radykalizmu i etapach w dorastaniu, których nie da się przeskoczyć. Ma wystarczająco powodów do śmiechu i łez wzruszenia, by zadowolić każdą publiczność, a nazistowski pieprzyk skutecznie maskuje uświadomioną prawdę, że w istocie często lubimy te piosenki, które już znamy.
-
Oceniam go dość pozytywnie. Jeśli chodzi o humor, to mało tu jest oczywistych gagów, raczej Waititi tworzy sobie, jak w innych filmach, humorystyczną aurę dzięki dziwacznym postaciom, skontrastowanym z ówczesną rzeczywistością. I na ogół to działa, mimo wszystko film lekko się ogląda, choć poprzecinany jest wyraźnymi odstępstwami od konwencji w tych co bardziej dramatycznych scenach.
-
Nietrudno jednak zauważyć, że obydwa fenomeny były odmianą choroby, na którą najczęściej zapada się w młodości - fanatyzmu. Nominowanego do Oscara w sześciu kategoriach "Jojo Rabbit" potraktujcie jako łagodną szczepionkę przeciwko tej przykrej dolegliwości. Warto ją przyjąć zwłaszcza teraz, kiedy w powietrzu szaleją przeróżne wirusy radykalizmu.
-
To tak naprawdę absurdalna kreskówka, która poruszając trudny temat stara się dotrzeć do ludzkiej świadomości. Lekkość z jaką podano widzowi tak niestrawny temat zasługuje na oklaski na stojąco.
-
Taika Waititi w formie, nawet bardzo dobrej, w której inteligentny humor wyśmiewa głupie idee. "Jojo Rabbit" robi cieplutko w serduszku jak widok króliczków.
-
Idealne wyważenie w trakcie spaceru twórców po polu minowym naszej okrutnej historii zapewnia niezwykłe ciepło i serdeczność, które biją już od pierwszego kadru. Jojo Rabbit to komedia niezwykle empatyczna.
-
Takich multigatunkowych produkcji o wojnie jak "Jojo Rabbit" nie ma wiele, a tak zagrane i wyreżyserowane dzieła to już całkowite perły.
-
Choć "Jojo Rabbit" nie jest najlepszym filmem w dorobku Waititiego, nie nazwałbym go wtopą czy rozczarowaniem. To trafna i zaskakująco delikatna satyra na nazistowską ideologię z perspektywy najbardziej podatnej na nią osoby - dziecięcego umysłu. Na szczęście reżyser pokazuje, że z takich fałszywych przekonań można się uwolnić.
-
7.525 stycznia 2020
-
-
Za parę lat "Jojo Rabbit" ma szansę zająć jedno miejsce w szeregu z dziełami takimi jak "Życie jest piękne" czy "Bękarty wojny". To kino ważne, wciągające, sprytne.
-
7.514 stycznia 2020
-
-
Ma aspiracje, by być zdecydowanie czymś więcej niż fantazyjną satyrą, rozkosznym crowd-pleaserem i Taika Waititi wcale nie jest tu znowu takim filmowym lekkoduchem, jakby się mogło wydawać, mimo że skutecznie ukrywa się za maską szalonego zgrywusa przebranego za Adolfa Hitlera.
-
Mimo poważnej tematyki i świetnego pomysłu na jej lekkie opracowanie, Jojo Rabbit jest filmem nierównym, który ma w zanadrzu momenty i znakomite, i nijakie. Wciąż jednak pozostaje kinem wartym poznania.
-
Reżyser dużo ryzykował ukazując wojnę oczami dziesięciolatka, którego wyimaginowanym przyjacielem jest jego wyobrażenie o Adolfie Hitlerze. Szanuję go więc już za samą odwagę, ale jeszcze bardziej za to, że z tej próby wyszedł zwycięsko. Trzeba naprawdę dużego wyczucia, talentu i empatii, by opowiadać historie w ten sposób. Ten film to również wyzwanie dla widzów, ale przy odrobinie dobrej woli, powinien to być dla większości bardzo satysfakcjonujący seans.
-
Gdy patrzymy na jego przesłanie i ton - wszystko jest tutaj idealne, ale jest tutaj coś w jego wykonaniu, co nie pozwala mu wypełnić w całości swojego fenomenalnego potencjału. Ten film wygląda jakby wyszedł spod ręki Wesa Andersona, ale nie należy całkiem do tej samej ligi, pomimo najlepszych starań. Warto mu jednak dać szansę - mnie się podobało wiele jego aspektów w odosobnieniu, ale kto wie, może do was przemówi bardziej jako całość.
-
6.713 grudnia 2019
-