W bożonarodzeniowy weekend księżna Diana podejmuje decyzję o rozwodzie z księciem Karolem.
- Aktorzy: Kristen Stewart, Jack Farthing, Sally Hawkins, Timothy Spall, Sean Harris i 15 więcej
- Reżyser: Pablo Larraín
- Scenarzysta: Steven Knight
- Premiera kinowa: 5 listopada 2021
- Premiera DVD: 15 czerwca 2022
- Premiera światowa: 3 września 2021
- Ostatnia aktywność: 6 stycznia
- Dodany: 5 października 2021
-
Odważny, bezkompromisowy, niezwykle elegancki, a jednocześnie co rusz zbliżający się do granicy dobrego smaku. Być może właśnie dlatego tak celnie, jak się zdaje, chwyta fenomen Lady Di.
-
Świetna opowieść o walce z depresją i chęcią bycia sobą, gdy świat nam na to nie pozwala. O tym, jak bardzo ważne dla naszej własnej psychiki jest to, byśmy zawsze postępowali zgodnie z własnymi przekonaniami. Na taki film Diana zasługiwała i pewnie byłaby z niego zadowolona, w przeciwieństwie do rodziny królewskiej.
-
Zapunktował u mnie już od pierwszych scen. Z jednej strony można go oczywiście określić jako kolejny film o księżnej Dianie, a tych jak wiadomo było mnóstwo. Z drugiej strony wyraźnie odcina się od reszty, ma na siebie pomysł i nie trzyma się kurczowo faktów. Nie można go nawet do końca nazwać biografią. Sam siebie zresztą określa jako baśń zrodzoną z tragedii, a to stwarza wiele możliwości.
-
Nie jest pozbawiony wad i uchybień, szczególnie gdy sprawia wrażenie nadmiernie wydłużonego. Jest on za to wypełniony dobrymi momentami i to właśnie one zostają w pamięci najdłużej. Ostatecznie to film o bólu, samotności i strachu na wróble, którego seans może sprawić, że będzie wam niedobrze.
-
Nie karmi nas banałami, nie stara się wykraść ostatnich ukrytych sekretów z głowy bohaterki, ani wkładać słów w jej usta. Pozwala poczuć to, czego być może każdy z nas w życiu doświadczył. Diana jest tu pewnym symbolem - łącznikiem naszego świata z ich światem. Niemal ikoną i patronką wszystkich uciskanych.
-
To nie jest łatwy seans, ale zdecydowanie warty 2 godzin spędzonych przed ekranem.
-
Reżyser, chociaż zapewne nie takie były jego intencje, nie potrafił zachęcić do empatyzowania z bohaterką i uczynił z niej karykaturę samej siebie. A skoro Diana w "Spencer", zamiast prosić o zrozumienie oraz współczucie, odrzuca, to znaczy, że Larrain poniósł porażkę.
-
Tym razem nie mamy bowiem do czynienia z monumentalną biografią, tylko z kroniką krótkiego wycinku z życia tytułowej księżnej - i to podaną w dość specyficzny sposób. Trudno ostatecznie powiedzieć, ile tu prawdy historycznej, a ile barwnej wyobraźni twórców, jednak wizja przedstawiona przez nich w filmie jest na tyle wyjątkowa, że doskonale pasuje do tak legendarnej postaci jaką była - i jest - bohaterka Spencer.
-
Suma wad i zalet nowego spojrzenia na historię Diany składa się - dla mnie - w satysfakcjonującą całość. Przeżyłam podczas seansu kilka zaskoczeń, poznałam trochę nowych wątków z życia postaci, która w czasach, gdy byłam dzieckiem, stała się legendą za życia i pewnym symbolem już po śmierci, nie czułam znużenia ani przez chwilę i trwałam w napięciu od pierwszych scen po napisy końcowe.