
Architekt László Toth i jego żona Erzsébet emigrują z Europy do Ameryki. W Stanach mężczyzna otrzymuje wyjątkowo intratne zlecenie.
- Aktorzy: Adrien Brody, Felicity Jones, Guy Pearce, Joe Alwyn, Raffey Cassidy i 15 więcej
- Reżyserzy: Brady Corbet, Mona Fastvold
- Scenarzyści: Brady Corbet, Mona Fastvold
- Premiera kinowa: 31 stycznia
- Premiera światowa: 1 września 2024
- Ostatnia aktywność: 21 sierpnia
- Dodany: 2 listopada 2024
-
Brutalista to bardzo dobry film - tylko tyle i aż tyle. Zważywszy na ciężar gatunkowy, jaki za nim stał, jest to film niewykorzystanych szans oraz pewne, niewielkie jednak rozczarowanie. Gra aktorska, scenografie, kostiumy, muzyka, odwzorowanie rygorystycznych społecznie lat 50. - to wszystko stoi na wysokim poziomie, tylko fabuła się trochę rozjeżdża.
-
Myślę o tym filmie jako o arcydziele, a myślę o nim sporo, bo to jedno z tych dzieł, które zostają na długo. Dawno nie widziałam w kinie obrazu, który byłby tak olśniewający i potężny od strony wizualnej, a jednocześnie emocjonalnie rozkładał na łopatki. Nie da się dostatecznie nachwalić aktorów.
-
Corbet tworzy tu kino niemal ekspozycyjne. Wielkie przestrzenie brutalistyczne budowli kontrastuje z kameralnością wewnętrznych dramatów. Kamera operatora Lola Crawley'a towarzyszy bohaterom z niepokojącą bliskością, lecz nigdy nie pozwala się im całkowicie odsłonić. Często czujemy, że oglądamy nie tyle historię, co strukturę, projekt, jakby scenariusz i realizacja były swoistym rzutem architektonicznym duszy.
-
Jakim cudem taki film jak "The Brutalist" powstał, jest zdumiewające. Tym bardziej, że film kosztował niecałe 10 milionów dolarów, osiągając o wiele więcej niż dużo droższy "Megalopolis" Francisa Forda Coppoli. Pozornie prosty, ale bardzo skomplikowany, zdyscyplinowany, złożony oraz spektakularny. Dzieło, o którym będziemy mówić przez następne dekady - tego jestem pewny. Kino kompletne.
-
Epokowe, monumentalne i wiekopomne dzieło, które szokuje i igra, prowokuje emocjonalnie odbiorcę aż do ostatniej sekundy, pozostając na długo w pamięci.
-
Czasem się mówi w odniesieniu do starych amerykańskich arcydzieł jak Ojciec Chrzestny, że "już takich się nie robi". Brady Corbet udowodnił, że można.
-
Brady Corbet nakręcił dzieło, które awansuje go ze statusu aspirującego artysty do artysty przez wielkie A.
-
Po premierze kinowej szersza publiczność oczywiście zweryfikuje, czy wstępny, jednogłośny zachwyt nie jest przypadkiem nieco na wyrost, ale cały ten ceremoniał świetnie przypomina to, za co kocha się festiwale - w żadnych innych warunkach nie da się chyba odczuć takiej przedziwnej, zintensyfikowanej, zbiorowej ekscytacji sztuką filmową.