Aktor Rick Dalton i jego przyjaciel kaskader powracają do Hollywood. Mężczyźni próbują odnaleźć się w przemyśle filmowym, który ewoluował podczas ich nieobecności.
- Aktorzy: Leonardo DiCaprio, Brad Pitt, Margot Robbie, Al Pacino, Emile Hirsch i 15 więcej
- Reżyser: Quentin Tarantino
- Scenarzysta: Quentin Tarantino
- Premiera kinowa: 16 sierpnia 2019
- Premiera światowa: 21 maja 2019
- Ostatnia aktywność: 28 września
- Dodany: 7 marca 2018
-
Tarantino można kochać albo nie znosić.Ja do jego kina mam ambiwalentny stosunek.Hollywood lat 60 jego oczami jak najbardziej kupuje.Mam wrażenie,że wręcz idealnie odwzorował wszystkie wady i zalety tamtych czasów.Chociaż nie ukrywam,że film momentami gdzieś się dłużył-miałem wrażenie,że Tarantino za zbyt wiele sznurków ciągnie-niektóre sceny czy też historię aż prosiły się o kontynuacje-pewnie wtedy film by trwał 7h :D.Aktorsko główne role to cud miód.Scenografia czapki z głów.Quentin na 7.
-
Tarantino pokazał tutaj swoje wielkie serducho dla kina. Cudownie przegadana wycieczka po LA z Pittem i Leo, który może już szykować spodnie na Oscary. Akcji tyle ile potrzeba, ale siła siedzi głównie w dialogach i widokach pięknego Hollywood z końcówki lat 60tych. Krótkie występy niektórych aktorów mogą zawieść, ale z pewnością je zapamiętamy, a do tego myślę, że zaskakujące zakończenie. Pojeździłbym z Rickiem, Cliffem i Sharon dłużej po tych ulicach. Przedostatni film Quentina uważam za udany.
-
To kolejny, świetny film Quentina Tarantino, w którym na każdym kroku odczuwa się miłość twórcy do kina lat 60. Całość zachwyca scenariuszem, reżyserią, klimatem, aktorstwem, warstwą techniczną... po prostu niemalże wszystkim. Niektórzy będą mieli jednak trochę problem z mocno wolnym tempem. Ja nie miałem.
-
Najlepszy film roku! :) Dobry Wujek Tarantino, dał mi Pitta i DiCaprio w jednym filmie z rolami, których w głębi duszy pragnąłem. Bardzo ciepła i sentymentalna podróż do Hollywood w którym zawsze może być inaczej, choćby tylko w naszych głowach, choćby tylko na krótką chwilę. Niesamowity jest ten obraz choćby dlatego, że wszystko dzieje się tak jak byśmy tego chcieli i nie jest przy tym za grosz przewidywalny. Końcówka to jedna z najlepszych scen jakie widziałem. DiCaprio i Pitt genialni!
-
Po już nie wiem którym seansie chce powiedzieć, że to jest film w którym lubię absolutnie wszystko. Styl kręcenia, przepiękne kolory, prze genialna obsada. Styl reżyserki Tarantino jest wyjątkowy i faworyzując mogę powiedzieć, że nie będę spełniony jak nie będę znał go na pamięć. To nie jest 10 za arcydzieło, to jest 10 za świetny film i mojego ulubionego reżysera bawiącego się genialnym scenariuszem i formą.
-
Tarantino nieśpiesznie, ale udanie przybliża złotą erę Hollywood. Widz czeka na kulminację, eskalację i tykającą bombę, która z właściwą Quentinowi mocą i dawką humoru eksploduje pod koniec, zadowalając fana twórczości Jerome, lubiącego tryskającą czerwień na ekranie. Kapitalni DiCaprio i Pitt potrafią skupić uwagę widza, ale może on oczekiwać rozwinięcia większej liczby wątków. Niedoczekanie.
-
Pocztówka z dawnych lat, kino o kinie, opowieść o kumpelskiej przyjaźni, ale i nieco cyniczne spojrzenie na ukochaną złotą erę Hollywood przez pryzmat własnej twórczości, jednocześnie stanowiące próbę jej podsumowania. Bezbłędny realizacyjnie oraz aktorsko, choć kulminacja w finale nie wybrzmiewa tak dobrze, jak w "Inglorious Bastards" czy "Django".
-
To melancholijna opowieść Tarantino o sobie i jego kinie. O kinie, w którym wszystko jest możliwe. O kinie, które przez swoją bezkompromisowość u niektórych wywołuje zachwyt, a u niektórych niesmak. I wreszcie o kinie, które choć jest przepełnione ciętym humorem, charakterystycznie przyjemnym stylem i audiowizualnym ciepłem, to wciąż nie pozostawia widza obojętnym na tragizm obecny w każdej epoce, bez znaczenia jak piękna w kadrach i dziełach kultury by ona nie była.
-
Wybitne epizody, które razem nie tworzą konkretnej całości, ale są nostalgiczną pocztówką dawnego Hollywood. Inny, wrażliwy Tarantino. Pitt kradnie show.
-
8.516 września 2019
- 1
- Skomentuj
-
-
Problemem dla wielu może być brak jasno wyznaczonego celu, z drugiej strony ciężko zarzucić mu nudę. Tarantino bawi się z oczekiwankami widza, zaskakuje, miesza gatunki i pokazuje siłę kina, zostawiając za sobą refleksję przepełnioną fantazjami "miasta aniołów". Na ogromne serducho zaslugują: świetny Di Caprio oraz znakomicie partnerujący mu Brad Pitt.
-
POCZTÓWKA Z HOLLY, LATO '69. Długo zwlekałem z tą notką. I nadal czekam aż usiądę sobie wygodnie w fotelu i skosztuję sobie ten film raz jeszcze. I nie wykluczone, że moja opinia jeszcze się zmieni. A na ten moment to najdziwniejszy film QT, w którym paradoksalnie jest najmniej i najwięcej QT. Najmniej, bo przyzwyczaił nas do trochę innego typu historii (chociaż z czasem zaczął iść w takim kierunku). A najwięcej, bo to prawdopodobnie jego najbardziej osobisty film.
-
"Once Upon a Time ... in Hollywood" to wspaniała widokówka z Los Angeles lat 60. ubiegłego wieku, zmiksowana z Tarantino jadącym na mocnym (w sumie jednym z najmocniejszych) Tarantino i muszę przyznać, że świetnie się to pochłania w kinie. Niemniej, nie jest to dobry film - rzeczy zasadniczo po prostu się tu dzieją, bohaterowie są i najwięcej przechodzą w czasie, kiedy nie ma ich na ekranie przez pół roku, a finał (mimo osadzenia na twarzy wielkiego uśmiechu) pojawia się tu kompletnie znikąd.
-
What can I say. 9 film Quentina Barelino który jawnie pokazuje nam Hollywood w tamtych zapomnianych czasach gdzie filmy dopiero nabierały swojego kształtu. Film jak zawsze genialny, dialogi może takie trochę drętwe, ale za to zdjęcią typowo Quentinowe. Once Upon a Time... in Hollywood to piękna laurka dla kinematografii, która po prosu jest żeby być. Nie jest to ani najlepszy film Tarantino, ani najgorszy. Warty obejrzenia ze względu na scenę z hipisami.
-
Z: Hollywood. Do: Hollywood. Pocztówka z wakacji w stylu Tarantino, nostalgia za tym co było i już nie wróci i pewne rozliczenie ze zmianą. Jednak optymizm czy też umiłowanie Fabryki Snów nie pozwoliła reżyserowi na ukazanie prawdy, lecz jego 'co by było gdyby' wpasowuje sie w temat. Powolna narracja i wiernie oddana scenografia nadaje filmowi duszę. Margot Robin weź mnie ze soba do kina! Jednak laurka, choćby najpiekniejsza, nie jest warta tyle co list.