Dziennikarze bostońskiej gazety trafiają na trop wielkiego pedofilskiego skandalu w Kościele rzymskokatolickim.
- Aktorzy: Mark Ruffalo, Michael Keaton, Rachel McAdams, Liev Schreiber, John Slattery i 15 więcej
- Reżyserzy: Tom McCarthy, Josh Singer
- Scenarzyści: Tom McCarthy, Josh Singer
- Premiera kinowa: 5 lutego 2016
- Premiera DVD: 8 czerwca 2016
- Premiera światowa: 3 września 2015
- Ostatnia aktywność: 16 maja
- Dodany: 18 lipca 2016
-
Bez wątpienia jest to jedno z tych dzieł, które zasługuje na miano pereł współczesnego kina.
-
Jeden z najciekawszych dramatów dziennikarskich ostatnich lat, który choć budowany jest trochę na kontrowersji, a jego przekaz jest już od początku jasny, to stanowi kawał bardzo dobrego, amerykańskiego kina, którego najmocniejszą stroną jest przede wszystkim emocjonalna zagrywka wobec widza i ciągłe trzymanie go na sznurku, by za specjalnie nie oddalał się emocjonalnie od historii.
-
Przejmująca i trzymająca w napięciu opowieść o grupie niezłomnych redaktorów, którzy chcą ujawnić wielki skandal pedofilski w archidiecezji bostońskiej.
-
W przystępny sposób przedstawia ważną historię, wytykając błędy ludzi i systemu.
-
Choć to film gatunkowo niewybitny, zaledwie porządny. Niesie go jednak siła i ważność opowiadanej sprawy.
-
Trudno ten film porównać do czegokolwiek z historii kina.
-
Jest filmem bezbłędnym i najlepszym dziennikarskim obrazem od czasów "Wszystkich ludzi prezydenta".
-
Nakręcono bowiem dla odbiorcy potrafiącego przez te dwie godziny skupić swoją uwagę na gęstej, podanej bez niepotrzebnego ornamentu opowieści. Do tego zagranej wybornie.
-
Broni się przede wszystkim przedstawioną historią.
-
Realizacja, jak przystało na ten budżet i jak na Hollywood, jest w porządku. Środki nie kłócą się z wymową. Oglądało się dobrze.
-
Zrobi niemałe zamieszanie nie tylko poprzez świetny scenariusz, historię, aktorstwo oraz wykończenie, ale również ze względu na to, że porusza dyskusyjną tematykę.
-
Reżyser ubrał druzgocącą treść w skromne szaty, lecz nie zapomniał nadać jej wartkiego tempa.
-
Konwencjonalny i stonowany aż do chorobliwej bladości, ale bardzo mu z tym do twarzy.
-
Do wielokrotnego oglądania. I myślenia.
-
Pomimo swojego metrażu trwa zaledwie chwilę, porusza i każe się rozejrzeć dookoła samego siebie.
-
Ekscytująca lekcja dziennikarstwa.
-
Dobry, choć z hollywoodzka nadto wygładzony.
-
To nie tylko opowieść o pedofilii w Kościele. To przede wszystkim film o tym, jak powinno wyglądać dziennikarstwo.
-
Twórcy filmu tak umiejętnie prowadzą akcję, że nasza ciekawość pozostaje ciągle niezaspokojona.
-
Nie spodziewałem się takiego filmu opowiadającego o dziennikarstwie śledczym, ale twórca "Dróżnika" nie zawodzi i realizuje swój najlepszy film od czasu swojego debiutu. Mocny i brutalny, chociaż nie ma w nim scen przemocy.
-
Nie jest bowiem dla mnie tylko mistrzowskim ukazaniem równie mistrzowskiego dziennikarstwa śledczego. Najbardziej porażającym wymiarem tego obrazu jest opór społeczeństwa katolickiego przed przyjęciem prawdy o własnej instytucji.
-
Czyste emocje, to kino zrealizowane w solidny i tradycyjny sposób.
-
Dotyka wciąż gorącego tematu i rozprawia się z nim w dobrym, amerykańskim stylu. Realizacyjna rzetelność o wyraźnie staroświeckim zabarwieniu pasuje do opowieści o trochę już niedzisiejszej formie dziennikarstwa. Wszystko to wystarczy, by obejrzeć "Spotlight" z szacunkiem i zainteresowaniem.
-
Jest obrazem ważnym i potrzebnym, który trzeba obejrzeć nie ze względu na oscarowe nominacje, jakimi może się on pochwalić, ale dlatego, że otwiera oczy na to, czego tak często widzieć nie chcemy, a na co - wbrew temu, co chce się nam wmówić - mamy wpływ.
-
Stylistycznie old-schoolowy, o dziennikarstwie na granicy wielkiego odkrycia.
-
Nie jestem w stanie postawić tej produkcji jakichś konkretnych zarzutów oprócz jednego, czysto subiektywnego - cholernie mnie znudził.
-
Kino stylowe, antynaturalistyczne, opierające się na mięsistych dialogach, nie obrazach.
-
Choć pojawiają się gorętsze momenty w scenariuszu, to daleko im do wrzenia.
-
Warto poświęcić nieco ponad dwie godziny. Nie będzie to czas stracony. Z przynajmniej dwóch powodów: raz, że jest to kino po prostu solidne, dwa że podejmuje trudny temat w całej jego złożoności, bez upraszczania, ale i upiększania.
-
Mamy tu przyzwoicie prowadzoną narrację i świetną obsadę.
-
To przede wszystkim hołd złożony dziennikarstwu i to takiemu, którego w zasadzie już nie ma.
-
Dobry film i ważny głos, jak każdy zabierany w takiej sprawie.
-
Kino wrażliwe społecznie i słuszne obywatelsko, takie, którego przez powagę tematu nie należałoby właściwie krytykować.
-
Nastawiony na przybliżenie zawodu dziennikarza śledczego, na oddanie jego natury, nieromantyzujący profesji, pokazujący ją w sposób pozbawiony blasku, przynajmniej na pozór, bo kładący nacisk na jej powtarzalność, godziny spędzone na rozmawianiu, dzwonieniu, chodzeniu, planowaniu kolejnych kroków, a jednak odnajdujący w tym materiał na świetny film.
-
Siłą "Spotlight" jest to, w jaki sposób został zrealizowany. Z rzetelnym, wyważonym scenariuszem, ze świetnie dobranymi aktorami, którzy nie są przygnieceni stroną wizualną. Montaż i rytm historii jest niebagatelny, podobnie jak odtworzone w drobnych detalach realia.
-
Formalnie przeźroczysty, pozbawiony jakichkolwiek pretensji do widowiskowości, można go wręcz nazwać staroświeckim. Mimo to, gdyby przyznawali nagrody w kategorii filmu najmocniej trzymającego za gardło, miałby Oscara w garści.