Doświadczeni policjanci dostają zadanie, którym jest złapanie groźnego seryjnego mordercy. Zostają wplątani w wisielczą grę.
- Aktorzy: Al Pacino, Karl Urban, Brittany Snow, Joe Anderson, Sarah Shahi i 15 więcej
- Reżyser: Johnny Martin
- Scenarzyści: Michael Caissie, Charles Huttinger
- Premiera kinowa: 5 stycznia 2018
- Premiera światowa: 24 listopada 2017
- Dodany: 25 listopada 2017
-
Istnieją gatunki, od westernu po komedię kumpelską, które dzięki nostalgii wydają się owadem uwięzionym w bursztynie. Dreszczowiec o dwóch gościach z weltschmerzem raczej do nich nie należy.
-
Strata czasu i pieniędzy. Jest wiele ciekawszych propozycji w kinie niż najnowszy film Martina.
-
Pomimo licznych wad trzyma w napięciu i angażuje w bądź co bądź wartką akcję.
-
Oczywiście, jest to hollywoodzki produkt fachowo zrobiony. Tylko że dzisiaj taka fachowa robota cechuje kino klasy "B". Kino, które nie spełnia żadnych innych oczekiwań.
-
Mógłby konkurować z przeciętnym odcinkiem "CSI Miami".
-
Twórcy nie wykazali się najmniejszym wysiłkiem i kreatywnością. M jak Morderca w zamyśle miał być poważnym i mrocznym thrillerem w stylu Davida Finchera, ale w praktyce okazał się niezamierzoną parodią gatunku.
-
Pozostawia we mnie zatem poczucie drastycznego zażenowania, które na szczęście szybko odejdzie w zapomnienie.
-
Przykre, naprawdę przykre jest patrzenie na Ala Pacino, który musi męczyć się w takiej szmirze.
-
Problem w tym, że reżyser Johnny Martin kompletnie się nie przyłożył, jakby od niechcenia. Zabrakło serca, podejścia, sensu, rzemiosła.
-
Nieudolna podróbka thrillerów z seryjnymi mordercami. Johnny Martin próbował zmieścić w jednej produkcji całą ikonografię gatunku, korzystając z wyświechtanych klisz i odwracając je na lewą stronę.
-
Nie zachwyca ani od strony treści, ani pod względem trzymania w napięciu tak jak chociażby przy filmach Finchera. Jest to niestety kolejny odgrzewany kotlet na którego nie warto tracić czasu.
-
Zawodzi scenariusz i reżyseria.
-
Kolejny geriatryczny wybieg, stworzony podstarzałemu aktorowi do tego, by mógł się jeszcze trochę rozruszać, rozciągnąć kości i przy okazji co nieco zarobić.
-
Kino wybrakowane, mało emocjonujące i w gruncie rzeczy niepotrzebne. Może okaże się gratką dla zagorzałych fanów Ala Pacino, ale tu warto przestrzec, że dawny mistrz jest kompletnie bez formy.
-
Film, który jak gdyby obiecał być trzeźwy, a upił się całkowicie i bredzi. I jeszcze nieustannie film mu się urywa.