
Damien Chazelle i Ryan Gosling łączą siły w historycznej opowieści o misji NASA, dzięki której na Księżycu wylądował człowiek. Film skupia się na życiu Neila Armstronga w latach 1961-1969. "Pierwszy człowiek" to wstrząsająca, opowiedziana w pierwszej osobie historia na podstawie książki Jamesa R. Hansena. Zapis trudu, wyrzeczeń i poświęcenia, które wiązały się z jedną z najbardziej niebezpiecznych misji w historii ludzkości.
- Aktorzy: Ryan Gosling, Claire Foy, Jason Clarke, Kyle Chandler, Corey Stoll i 15 więcej
- Reżyserzy: Damien Chazelle, Josh Singer
- Scenarzysta: Josh Singer
- Premiera DVD: 6 marca 2019
- Ostatnia aktywność: 29 maja
- Dodany: 17 czerwca 2018
-
Damien Chazelle z charakterystyczną dla swojego talentu sprawnością nakręcił biografię kosmonauty, z której wyszedł film elegijny.
-
Diabelnie dobry film, który nie tylko świetnie się ogląda i jest wielką porcją świetnej rozrywki, ale i pozostaje z widzem na dłużej. I tylko brak nominacji do Oscara dla muzyki Justina Hurwitza jest prawdziwym nieporozumieniem.
-
Choć z pewnością nie jest wolny od wad i nie spodoba się każdemu, jest nie tylko solidną produkcją. Trzeci film Chazella to definicja tego, jak powinna wyglądać biografia - reżyser odrzucił wszelkie utarte schematy, tak irytujące w Bohemian Rhapsody, dzięki czemu Pierwszy człowiek może nie jest arcydziełem, ale z pewnością do tego miana aspiruje, czego twórcy wspomnianego filmu biograficznego o Queen mogą jedynie pozazdrościć.
-
Po wyjściu z sali kinowej dominującym uczuciem, które mi towarzyszyło, był niedosyt. Filmowi brakowało charakteru, jaki dałby mu wyrazisty główny bohater. Nie potrafię niestety powiedzieć, czy odczucia towarzyszące mi były spowodowane tym, że nie spodobała mi się interpretacja Goslinga, czy może tym, że Neil Armstrong po prostu w istocie taki był.
-
Damien Chazelle pomimo niewielkiej ilości filmowych produkcji, zdążył przyzwyczaić nas do ich szczególnego klimatu i wysokiej jakości. Podobnie, jak w poprzednich latach, tak i teraz, prezentuje kino bardzo emocjonalne i bez zbędnego efekciarstwa. Koncentruje się na historii i z godnością chwyta za kino gatunkowe.
-
Parafrazując słowa samego Armstronga - być może "Pierwszy człowiek" to niewielki krok dla Damiena Chazelle'a, ale ogromny skok dla kina gatunkowego. Chapeau bas!
-
Podszyta bólem nieznana opowieść znanego człowieka, epatująca realizmem i pozbawiona patosu, która wywoła w widzu wachlarz silnych emocji, potęgując je genialnym doborem dźwięków. Warto dać się uwięzić z Armstrongiem w metalowej puszce i niemal na własnej skórze doświadczyć jednego z największych osiągnięć, by docenić piękno ludzkich ambicji i możliwości.
-
Zapomnijcie o patosie, efekciarstwie i szerokich planach. Kamera trzyma się blisko astronautów, ich klaustrofobicznych pojazdów i malutkich wizjerów, za którymi rozpościera się przerażająca, fascynująca czerń. Klimat dopełnia oszczędna ścieżka dźwiękowa Justina Hurwitza, dzięki której najważniejsze wydarzenie w dziejach zamienia się personalne, niemalże duchowe przeżycie.
-
Troszkę żałuję, że "Pierwszy człowiek" został olany przez wiele prestiżowych gremiów, bo to jeden z najlepszych filmów roku 2018. Bardzo kameralna jak na film z dużym budżetem, ale zrobiona po swojemu i niejako wbrew oczywistym schematom. Wiele ujęć i kadrów zostanie ze mną na długo, a eksploracja kosmosu jeszcze nie była tak intensywnym doświadczeniem.
-
Jako przedstawiciel kina biograficznego, Pierwszy człowiek spisuje się naprawdę dobrze i zgrabnie omija grożące mu z każdej strony schematy i klisze. Jako kolejny film autorstwa Damiena Chazelle'a nieco rozczarowuje brakiem innowacyjności, czy też większego eksperymentatorstwa.
-
Jest to film zdecydowanie ambitniejszy niż wspomniane wyżej Apollo 13. Z kolei jest to film zbyt prosty, aby być artystycznym filmem. Jest to też film niedorobiony i niezgrabny, mający problem ze swoją tożsamością.
-
Bezbłędny, przytłaczający i bardzo osobisty. Brawa za odwagę!
-
Wiadomo było, że nie zaskoczy nas fabułą, bo finał historii jest od prawie 50 lat znany i są w filmie przez to nudniejsze momenty, ale Chazelle'owi udało się naprawdę zaskoczyć przyjętą formą i wykonaniem.
-
Choć nie potrafiłem w trakcie seansu "Pierwszego Człowieka" przeżyć zbyt głębokich stanów emocjonalnych, tak złote dziecko Hollywood dało nam naprawdę solidny i fantastycznie zrealizowany film. Pozwala nam przeżyć klaustrofobię astronautów z 1969 roku na własnej skórze.
-
Chwyta za serce, gdy kamera skierowana jest na Neila, stojącego samotnie na powierzchni Srebrnego Globu, a w tle widać naszą malutką planetę. Symbolika tej sceny i jej piękno uświadamiają, jak samotni jesteśmy w bezkresnym kosmosie i jak wiele musimy pokonać przeszkód, aby stać się spełnionym i wreszcie szczęśliwym człowiekiem.
-
Spodziewałem się faktograficznego opisu przygotowań i podróży na Księżyc, dostałem film psychologiczny przedstawiający jednego z najbardziej ze znanych ludzi ubiegłego wieku od strony zupełnie nieznanej.
-
Nie ukrywam, że Damien Chazelle znów zrobił doskonały, wielowymiarowy film.
-
Jeśli ktoś oczekuje epickiej produkcji kosmicznej raczej się zawiedzie. Jednak myślę, że takich osób nie będzie wiele. Pierwszy człowiek jest wart ceny biletu, to widowisko na najwyższym poziomie.
-
Jest dobrym filmem, który oprócz poprawnej historii pierwszego człowieka na księżycu, oferuje silne emocje związane z podbojem kosmosu, a mi osobiście pomógł w uświadomieniu wagi tej największej odysei w historii ludzkości.
-
To nie kino rozrywkowe, dlatego od płaszczyzny dramatycznej oczekiwałam znacznie więcej.
-
Nie jestem zdania, że "Pierwszy człowiek" jest filmem złym. Intencje były jak najbardziej dobre, wykonanie mimo pewnej schematyczności utrzymuje bardzo dobry poziom, nawet scenariusz, który jest moim zdaniem obrzydliwie wręcz nudny i pełen klisz nie jest obiektywnie zły. To co mnie odpycha od filmu Chazelle'a to przesadna "amerykańskość".
-
Znakomita strona audiowizualna, świetna rola Ryana Goslinga, narodziny geniusza Chazelle'a, fantastyczny soundtrack Justina Hurwitza i w końcu arcymistrzowska końcówka - to wszystko sprawia, że długo po seansie nie da się zapomnieć o tym filmie.
-
Nie wiem, za ile jeszcze różnorodnych projektów zamierza zabrać się Damien Chazelle. Mam jednak nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. "Pierwszy człowiek" to dowód, że jest w nim pasja i inwencja rewolucjonisty, z równym szacunkiem podchodzących do historii, jak i do widza.
-
Pomimo tematycznego i gatunkowego rozstrzału, twórczość Chazelle'a okazuje się zaskakująco koherentna.
-
Jedno jest pewne - Damien Chazelle ponownie udowadnia, że Hollywood należy obecnie do niego i aż strach pomyśleć, czego jest w stanie dokonać w następnych filmach.
-
Niedopasowanie ścieżki dźwiękowej stanowi jedyną stylistyczną wpadkę "Pierwszego człowieka". Poza nią rzecz została zrealizowana na najwyższym poziomie. Niestety formalna maestria nie idzie w parze z ekscytującą opowieścią.
-
Zarówno niezwykle intymnie i do głębi humanistycznie zbudowana opowieść o astronaucie, jak i o świecie, w którym żył zawodowo. Od strony stricte kinematograficznej - obraz porażająco doskonały!
-
Spójny, poruszający, oferujący całą gamę rozmaitych emocji i zniewalający fantastycznym zapleczem technicznym "Pierwszy człowiek" to niezaprzeczalnie idealne kino, na jakie zasłużyło sobie tak przełomowe wydarzenie w dorobku cywilizacyjnym jakim był podbój Księżyca.
-
Tę historię zna każdy, ale Chazelle stworzył ją w na tyle świeży sposób, że chce się oglądać.
-
Chazelle uparcie podąża obraną przez siebie ścieżką, po raz kolejny utwierdzając nas w przekonaniu, że jest genialnym rzemieślnikiem. Niestety tylko rzemieślnikiem.
-
Świetnie radzi sobie w kosmosie, choć ma niemałe problemy z wystartowaniem z ziemi. Życie prywatne Neila Armstronga nie należy do najciekawszych i może momentami nużyć, pomimo umiejętnego, niemalże dokumentalnego sposobu prowadzenia narracji. Nadal jednak trzeba przyznać, że postawienie stopy na Księżycu oczami Damiena Chazelle'a to niesamowite przeżycie, które za sprawą solidnej warstwy technicznej i prawdziwej autorskiej wizji może niektórych wprawić w stan iluminacji.
-
Dużo tutaj narzekam, ale film jako całokształt oceniam raczej pozytywnie. Mam jednak nadzieję, że Chazelle wróci do kina autorskiego, bo w moim mniemaniu to jest właśnie mocna strona jego kina - oryginalny, zapadający w pamięć scenariusz.
-
Dla nagradzania takich filmów organizuje się ceremonie oscarowe, można się więc spodziewać dwucyfrowej liczby nominacji. Wierzę, że nawet wielu sceptycznych wobec takich historii "american hero" widzów da się ponieść wspaniałemu rozmachowi realizacji tego dzieła.
-
Nie jest widowiskiem formatu "Grawitacji", lecz nie wiem, czy nie oddaje doświadczeń astronautów w bardziej realistyczny sposób.
-
Nie ma powodów, by rozpaczliwie krzyknąć podczas seansu "Chazelle, mamy problem!". "Pierwszy człowiek" z pewnością nie jest historycznym krokiem na filmowy Księżyc, ale nie umniejsza to faktu, że mamy do czynienia z filmem momentami genialnym, autentycznym, oddziałującym na wszystkie niemal zmysły i hołdującym marzeniom.
-
Zamiast patetycznej apoteozy podboju kosmosu otrzymujemy dramat człowieka, a w filmie nie brakuje gorzkich prawd dotyczących olbrzymich kosztów niepohamowanych ambicji. Kino stworzone z klisz, ale niebanalne.
-
Być może nie stanie w walce o Oscary, ale absolutnie jest to bardzo udana produkcja, zrobiona z pomysłem, poszanowaniem materiału źródłowego i z sercem.
-
Czy Pierwszy człowiek powtórzy sukces Whiplasha i La La Land? Aż tak bym się nie zapędzał. O ile bowiem film jest bardzo dobry, miejscami wyśmienity, tak nie podrywa serca wystarczająco często, aby zrobić furorę wśród widza komercyjnego, ani nie jest wystarczająco artystyczny dla krytyków z Hollywood.