
- 93% pozytywnych
- 74 krytyków
- 96% pozytywnych
- 191 użytkowników
Fragment życia astronauty Neila Armstronga i jego legendarnej misji kosmicznej, dzięki której jako pierwszy człowiek stanął na Księżycu.
- Aktorzy: Ryan Gosling, Claire Foy, Jason Clarke, Kyle Chandler, Corey Stoll i 15 więcej
- Reżyser: Damien Chazelle
- Scenariusz: Josh Singer
- Premiera kinowa: 19 października 2018
- Premiera światowa: 29 sierpnia 2018
- Ostatnia aktywność: 21 lutego
- Dodany: 17 czerwca 2018
-
Czarodziejski szczyt. Piękny i mądry film o zmianie perspektywy.
-
Podszyta bólem nieznana opowieść znanego człowieka, epatująca realizmem i pozbawiona patosu, która wywoła w widzu wachlarz silnych emocji, potęgując je genialnym doborem dźwięków. Warto dać się uwięzić z Armstrongiem w metalowej puszce i niemal na własnej skórze doświadczyć jednego z największych osiągnięć, by docenić piękno ludzkich ambicji i możliwości.
-
Zapomnijcie o patosie, efekciarstwie i szerokich planach. Kamera trzyma się blisko astronautów, ich klaustrofobicznych pojazdów i malutkich wizjerów, za którymi rozpościera się przerażająca, fascynująca czerń. Klimat dopełnia oszczędna ścieżka dźwiękowa Justina Hurwitza, dzięki której najważniejsze wydarzenie w dziejach zamienia się personalne, niemalże duchowe przeżycie.
-
Mały krok dla kina, ale duży dla widzów zblazowanych blockbusterami.
-
Kino, któremu ciężko cokolwiek zarzucić. Refleksyjność i wrażliwość reżysera jest imponująca, ale wymaga chwili czasu i ochłonięcia.
-
Fascynujący, trzymający w napięciu, emocjonalny obraz, który wychowa kolejne pokolenia astronautów.
-
Nie ukrywam, że Damien Chazelle znów zrobił doskonały, wielowymiarowy film.
-
Spójny, poruszający, oferujący całą gamę rozmaitych emocji i zniewalający fantastycznym zapleczem technicznym "Pierwszy człowiek" to niezaprzeczalnie idealne kino, na jakie zasłużyło sobie tak przełomowe wydarzenie w dorobku cywilizacyjnym jakim był podbój Księżyca.
-
Parafrazując słowa samego Armstronga - być może "Pierwszy człowiek" to niewielki krok dla Damiena Chazelle'a, ale ogromny skok dla kina gatunkowego. Chapeau bas!
-
Film pozbawiony taniego efekciarstwa. Nie ocieka patosem, nie gloryfikuje bohaterów tylko i wyłącznie dlatego, że jest to historia wielkiego sukcesu narodu amerykańskiego. To rzetelne kino opowiedziane w sposób odpowiedzialny, bez fajerwerków, ale z wielkim szacunkiem.
-
Choć w filmie tym nie ma efekciarstwa i każdy zna koniec historii - całość trzyma w napięciu i momentami budzi dreszcz na plecach.
-
Kolejny świetny film Damiena Chazella i Ryana Goslinga. Historia lądowania na Księżycu z całą pewnością zasługiwała na takie przedstawienie - poruszające, ale unikające nadmiernego patosu czy amerykocentryzmu.
-
Znakomita strona audiowizualna, świetna rola Ryana Goslinga, narodziny geniusza Chazelle'a, fantastyczny soundtrack Justina Hurwitza i w końcu arcymistrzowska końcówka - to wszystko sprawia, że długo po seansie nie da się zapomnieć o tym filmie.
-
Troszkę żałuję, że "Pierwszy człowiek" został olany przez wiele prestiżowych gremiów, bo to jeden z najlepszych filmów roku 2018. Bardzo kameralna jak na film z dużym budżetem, ale zrobiona po swojemu i niejako wbrew oczywistym schematom. Wiele ujęć i kadrów zostanie ze mną na długo, a eksploracja kosmosu jeszcze nie była tak intensywnym doświadczeniem.
-
Chwyta za serce, gdy kamera skierowana jest na Neila, stojącego samotnie na powierzchni Srebrnego Globu, a w tle widać naszą malutką planetę. Symbolika tej sceny i jej piękno uświadamiają, jak samotni jesteśmy w bezkresnym kosmosie i jak wiele musimy pokonać przeszkód, aby stać się spełnionym i wreszcie szczęśliwym człowiekiem.
-
Nie ma powodów, by rozpaczliwie krzyknąć podczas seansu "Chazelle, mamy problem!". "Pierwszy człowiek" z pewnością nie jest historycznym krokiem na filmowy Księżyc, ale nie umniejsza to faktu, że mamy do czynienia z filmem momentami genialnym, autentycznym, oddziałującym na wszystkie niemal zmysły i hołdującym marzeniom.
-
Nie jest widowiskiem formatu "Grawitacji", lecz nie wiem, czy nie oddaje doświadczeń astronautów w bardziej realistyczny sposób.
-
Nie wiem, za ile jeszcze różnorodnych projektów zamierza zabrać się Damien Chazelle. Mam jednak nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. "Pierwszy człowiek" to dowód, że jest w nim pasja i inwencja rewolucjonisty, z równym szacunkiem podchodzących do historii, jak i do widza.
-
Diabelnie dobry film, który nie tylko świetnie się ogląda i jest wielką porcją świetnej rozrywki, ale i pozostaje z widzem na dłużej. I tylko brak nominacji do Oscara dla muzyki Justina Hurwitza jest prawdziwym nieporozumieniem.
-
Jeśli więc spodziewaliście się patriotycznej agitki, filmowego pomnika odsłoniętego z okazji zbliżającej się 50. rocznicy lądowania Amerykanów na Księżycu, przygotujcie się na pozytywne zaskoczenie. Niespodzianek, jakie mają w zanadrzu twórcy tego znakomitego, pełnego paradoksów dzieła, jest zresztą więcej.
-
Choć z pewnością nie jest wolny od wad i nie spodoba się każdemu, jest nie tylko solidną produkcją. Trzeci film Chazella to definicja tego, jak powinna wyglądać biografia - reżyser odrzucił wszelkie utarte schematy, tak irytujące w Bohemian Rhapsody, dzięki czemu Pierwszy człowiek może nie jest arcydziełem, ale z pewnością do tego miana aspiruje, czego twórcy wspomnianego filmu biograficznego o Queen mogą jedynie pozazdrościć.
-
Jedno jest pewne - Damien Chazelle ponownie udowadnia, że Hollywood należy obecnie do niego i aż strach pomyśleć, czego jest w stanie dokonać w następnych filmach.
-
Ryan Gosling dobrze rozumie swojego bohatera, udało mu się pokazać, że za pozornym wycofaniem i spokojem, kryje się człowiek z krwi i kości. Idealnie wpisuje się w ten wizualnie piękny, wciągający i nieszablonowy film, który przy okazji setnej rocznicy lądowania na księżycu będzie równie aktualny i imponujący jak dziś.
-
Młody reżyser potrafi jednocześnie tworzyć kino na pozór klasyczne - narracyjnie czytelne - i kunsztownie wielopłaszczyznowe. Nie puszy się przy tym, nie ma zapędów artystowskich. Tworząc przystępne kino "dla wszystkich", potrafi robić je z gustem, głową i sercem.
-
Wiadomo było, że nie zaskoczy nas fabułą, bo finał historii jest od prawie 50 lat znany i są w filmie przez to nudniejsze momenty, ale Chazelle'owi udało się naprawdę zaskoczyć przyjętą formą i wykonaniem.
-
Z historii tytułowego pierwszego człowieka na Księżycu, którą znają wszyscy, która była swego czasu globalnym przeżyciem, wyciąga na pierwszy plan aspekt osobisty. I dlatego ten film tak dobrze się ogląda - bo w wydarzeniu trudnym do ogarnięcia dla zwykłego widza skupia się na tym, co widzowi bliskie - na człowieku.
-
Jeśli spodziewaliście się epickiej biografii pierwszego człowieka na Księżycu, to zapewne poczujecie się rozczarowani. Damien Chazelle podążył inną drogą, która zaskoczy niejednego widza i zmusi go do własnej interpretacji.
-
Damien Chazelle kontynuuje swoją znakomitą passę. Po Whiplash i La La Land nakręcił kolejny bardzo dobry film, którym jest Pierwszy człowiek.
-
Dla nagradzania takich filmów organizuje się ceremonie oscarowe, można się więc spodziewać dwucyfrowej liczby nominacji. Wierzę, że nawet wielu sceptycznych wobec takich historii "american hero" widzów da się ponieść wspaniałemu rozmachowi realizacji tego dzieła.
-
Tę historię zna każdy, ale Chazelle stworzył ją w na tyle świeży sposób, że chce się oglądać.
-
Pomimo tematycznego i gatunkowego rozstrzału, twórczość Chazelle'a okazuje się zaskakująco koherentna.
-
Ma świetnie napisany scenariusz, dobrą reżyserię, dźwięk, zdjęcia, robiące wrażenie efekty specjalne. Ten kameralny, ale zarazem efektowny obraz mógłby zostać włączony do kanonu najlepszych produkcji o kosmosie.
-
Spodziewałem się faktograficznego opisu przygotowań i podróży na Księżyc, dostałem film psychologiczny przedstawiający jednego z najbardziej ze znanych ludzi ubiegłego wieku od strony zupełnie nieznanej.
-
Nie można traktować filmu jako laurki, pochwalnej ody dla NASA, Ameryki, konkretnych nazwisk. To pochwała człowieka, który szuka, pyta, żąda odpowiedzi, nie czeka i sam po nie sięga.
-
Dramat zamiast patosu.
-
Doskonała warstwa techniczna i perfekcyjny zmysł reżysera w większości potrafią zatuszować usterki "Pierwszego człowieka". Chazelle na szóstkę opanował umiejętność manipulowania emocjami widza, a mając za sobą orkiestrę złożoną z najwybitniejszych filmowców potrafi ją wykorzystać.
-
Może nie jest to kino wybitne - solidna biografia solidnego faceta - ale u mnie ma mocne 7,5/10: plus za realizm, za prawdziwe emocje i brak dłużyzn, co zważywszy na długość utworu wcale nie musiało wyjść aż tak dobrze.
-
Jako przedstawiciel kina biograficznego, Pierwszy człowiek spisuje się naprawdę dobrze i zgrabnie omija grożące mu z każdej strony schematy i klisze. Jako kolejny film autorstwa Damiena Chazelle'a nieco rozczarowuje brakiem innowacyjności, czy też większego eksperymentatorstwa.
-
Choć nie potrafiłem w trakcie seansu "Pierwszego Człowieka" przeżyć zbyt głębokich stanów emocjonalnych, tak złote dziecko Hollywood dało nam naprawdę solidny i fantastycznie zrealizowany film. Pozwala nam przeżyć klaustrofobię astronautów z 1969 roku na własnej skórze.
-
Z rozczarowaniem muszę przyznać, że mamy do czynienia z dziełem mniejszego kalibru niż Whiplash i La La Land, odrobinę wyrobniczym, poprawnym do bólu, gdzieniegdzie ocierającym się o genialność, ale przez większość czasu tylko dobrym.
-
Damien Chazelle pomimo niewielkiej ilości filmowych produkcji, zdążył przyzwyczaić nas do ich szczególnego klimatu i wysokiej jakości. Podobnie, jak w poprzednich latach, tak i teraz, prezentuje kino bardzo emocjonalne i bez zbędnego efekciarstwa. Koncentruje się na historii i z godnością chwyta za kino gatunkowe.
-
"Pierwszy człowiek", choć nadal godny uwagi choćby ze względu na samą realizację, z pewnością najwybitniejszym obrazem w filmografii Damiena Chazelle'a nie jest. Czego zabrakło do pełni szczęścia? Najwyraźniej tego, o czym film Amerykanina miał mówić w pierwszej kolejności - samego człowieka.
-
Nawet jeśli "Pierwszy człowiek" nie zapisze się w historii kina jako dzieło odkrywcze i spełnione, jako kolejne tour de force Chazelle'a, jest dobrym i pewnie poprowadzonym kolejnym rozdziałem tej prawdziwie kosmicznej kariery.
-
Jest wart uwagi jednak musisz do niego podejść od strony osobistej i nie nastawiać się na wielkie widowisko Hollywoodzkie z masą fajerwerków.
-
Zamiast patetycznej apoteozy podboju kosmosu otrzymujemy dramat człowieka, a w filmie nie brakuje gorzkich prawd dotyczących olbrzymich kosztów niepohamowanych ambicji. Kino stworzone z klisz, ale niebanalne.
-
Świetnie radzi sobie w kosmosie, choć ma niemałe problemy z wystartowaniem z ziemi. Życie prywatne Neila Armstronga nie należy do najciekawszych i może momentami nużyć, pomimo umiejętnego, niemalże dokumentalnego sposobu prowadzenia narracji. Nadal jednak trzeba przyznać, że postawienie stopy na Księżycu oczami Damiena Chazelle'a to niesamowite przeżycie, które za sprawą solidnej warstwy technicznej i prawdziwej autorskiej wizji może niektórych wprawić w stan iluminacji.
-
Jest dobrym filmem, który oprócz poprawnej historii pierwszego człowieka na księżycu, oferuje silne emocje związane z podbojem kosmosu, a mi osobiście pomógł w uświadomieniu wagi tej największej odysei w historii ludzkości.