Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.

Pierwszy człowiek

2018 Film
Bardzo pozytywnie oceniony i uznany przez krytyków
Bardzo pozytywnie oceniony i uznany przez użytkowników

Fragment życia astronauty Neila Armstronga i jego legendarnej misji kosmicznej, dzięki której jako pierwszy człowiek stanął na Księżycu.

  • Pierwszy człowiek to film biograficzny, ale nie mający patosu stricte amerykańskiego. Nie wynosi bohatera na wyżyny, nie ma tu pompatyczności, tylko czyste fakty i portret osoby, która pomimo wielkiej wiedzy i odwagi, jest siłą rzeczy zwykłym człowiekiem który musi na swoich barkach trzymać ciężar przeszłości,teraźniejszości i przyszłości. W kinie Chazella można się zakochać, to młody twórca który nie boi się ryzyka, i wychodzi mu to zdecydowanie na plus. Bardzo dobry film pod każdym aspektem.

  • Szczęk metali, ryk silników i spocona twarz Ryana Goslinga - dla Chazelle'a kosmos to zarówno fascynująca swoją wielkością przestrzeń, jak i miejsce, które możesz przemierzać będąc jedynie wciśnięty w tę ciasną, metalową i cholerną puszkę, w której może się stać absolutnie wszystko. Osiągnięto i wyżyny nieba, i wyżyny aktorstwa. Chcę mieć z Chazelle'em dziecko.

  • Rewelacyjna realizacja klaustrofobicznych scen lotniczo-kosmicznych. Ukazująca niedoskonałości sprzętu i liczne niedoróbki organizacyjnie. Woda na młyn zwolenników spiskowej teorii o mistyfikacji. Dużo słabiej wypadają sceny z życia rodzinnego bohatera, które musi ratować znakomita aktorsko Claire Foy. Ryan Gosling gra na jednej minie - nie wszystkich ta rola przekona. Wszystko jednak rekompensuje, świetna przede wszystkim pod względem realizacji dźwięku (cisza w kinie!) - sekwencja finałowa.

  • Realizatorsko to po prostu majstersztyk, ale scenariuszowo również film wypada bardzo dobrze. Nie jest to kolejna laurka dla twórców, co więcej, produkcja wydaje się być krytyką tego, jak postępowała NASA w tamtym czasie. Warty zobaczenia w kinie.

  • Bardzo dobre widowisko ze świetną ścieżką dźwiękową, cudownymi zdjęciami i rolami drugoplanowymi lepszymi od Goslinga.

  • Piękne 5 minut scen na księżycu kręconych kamerami IMAX i 130 minut nieostrego i rozmazanego obrazu kręconego zwykłymi kamerami. Nie polecam seansu w IMAX, ta produkcja nie jest do tego przystosowana (pomijając dźwięk - ten był super). Ale sam film wypada bardzo dobrze, nie jest zbyt przejaskrawiony i pokazuje astronautów nie jako bohaterów narodowych, ale przede wszystkim jako ludzi. Ludzi którzy poświęcili możliwie zbyt wiele w imię nauki.

  • Chazelle otwiera "Pierwszym człowiekiem" nowy obszar w blockbusterowym kinie kosmicznym - po raz pierwszy widzimy, że kosmos to przede wszystkim cholernie niebezpieczne miejsce. I to nie z powodu obcych cywilizacji, a zwykłych praw fizyki, które stawiają człowieka przed niemożliwym. Koniec z lekkimi wstrząsami przy starcie i zabawą w nieważkości na pokładzie. Podróż z Goslingiem może sprawić, że w kinie zemdlejecie z wrażenia, również obserwując ziemskie perypetie.

  • Nowy film Damiena Chazelle'a nie ucieka się do oczywistych rozwiązań. Film o lądowaniu na Księżycu, jednym z większych osiągnięć Ameryki bez przesadnego patosu będący kameralną opowieścią o złamanym człowieku? To właśnie udało się reżyserowi osiągnąć. Ciasnota i roztrzęsienie kadrów zbliża do bohaterów i przeraża w czasie lotów, by dopiero w finale przestrzeń otworzyła się wraz z Neilem Armstrongiem. Aktorskie wyżyny z boleśnie prawdziwą Claire Foy i rewelacyjnym Ryanem Goslingiem na czele.

  • Tylko ludzie są na tyle głupi by latać w kosmos. I odważni. Kosmiczna Claire Foy, żaden Gosling, ale Chazelle wyciąga z całości masę serducha i pazura.

  • Zamiast pójść po łatwiźnie robiąc typowy, przepełniony patosem oscar bait, Chazelle stworzył dzieło, które robi tak duże wrażenie, bo jest niemalże osobiste.

  • No cóż, robi wrażenie, aktorsko też świetnie.

  • Chazelle po raz kolejny tworzy film angażujący i refleksyjny. Jak zdążył nas już przyzwyczaić w poprzednich filmach dba o każdy, najmniejszy szczegół i wprowadza widza w stan melancholii. Pokazuje Armatronga jako zwykłego człowieka do czego przyczyniła się również naprawdę dobra rola Ryana. Znakomicie wypada także Clarke Foy. Wyprawy w przestrzeń kosmiczną podbudowywane świetnym soundtrackiem oraz znakomitą operatorką pobudzają wyobraźnię, że po sensie chce się więcej.

  • Jeden z lepszych w tym roku. Serio, poczujecie się jak na księżycu

  • Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak Chazelle swoim kunsztem reżyserskim spowodował, że z historii, której zakończenie wszyscy znają, siedziałem na krańcu fotela z ogromnymi ciarami. IMAX na pewno spotęgował te kinowe przeżycie. Gosling i Foy są rewelacyjni i jest to kolejna po "Blade Runnerze 2049" rola idealna dla Goslinga. Technicznie film jest wybitny. Warstwa audio-wizualna świetnie powoduje wrażenie jakbyśmy oglądali dokument z lat 60. Scena na księżycu jest bardzo emocjonalna (IMAX !).

  • Mr. President, the Eagle has landed.

  • Może i nie zachwyca jak "La La Land", ale to wciąż kawał solidnie nakręconego, biograficznego kina. Chazelle ani przez moment nie sili się na patos - stawia za to na dobrze opowiedzianą historię, dramat głównego bohatera czy emocje. Wątek rodzinny chwilami nuży, choć mamy świadomość, że jest on bardzo potrzebny. Najlepsze sceny filmu to te, w których towarzyszymy astronautom w klaustrofobicznych kapsułach - czujemy, jakbyśmy przebywali tam razem z nimi.

  • To na pewno nie jest film na 8, ale emocji ma na 10. Idealnie trafia w moją wrażliwość gra Goslinga i Foy, świetny klimat lat 60-tych. Za muzykę należą się wszelkie nagrody świata (mimo, że momentami Chazelle za bardzo na niej polega).

  • Jest okej, ale niestety nic odkrywczego. Może to przez to, że mam wyjątkowo nie po drodze z filmami biograficznymi, potrafię je docenić, ale nigdy mnie żaden nie porwał. Scena z lądowaniem na księżycu jest genialana.

  • Dzieło wielkiego formatu. Chazelle to wirtuoz kina.

  • I to jest prawdziwe kino! Chazelle nie bawi się w przedstawianie bohatera, który jest nieustraszony i pewny tego, co robi. Postać Neila Armstronga to postać skrzywdzona, pełna bólu, a sam bohater nie dąży do celu niczym jego koledzy z innych filmow. Astronautą kierują naturalne pobudki, a my wierzymy w to, co robi.
    Co wyróżnia ten film od innych? Ścieżka dźwiękowa. Tutaj każdy element się zgadza, muzyka jest poprowadzona idealnie, a główna melodia narasta aż do finałowej sceny.

  • Chazelle reinterpretując już prawie do cna wyczerpany temat kosmosu wprowadził kilka błyskotliwych, choć prostych rozwiązań, aby wzbogacić nasze przeżycia podczas seansu. Niestety, struktura opowieści nie wydaje się być dobrze przemyślana, wątki toczący się w skali mikro pozbawione są wyrazistej oraz mniej przewidywalnej puenty, bledną raczej przy wszystkim, co wiąże się ze skalą makro, co za tym idzie, kino z ambicjami na bycie kinem komercyjnym, ale pozbawionym przerysowań staje w rozkroku.

  • To jest niesamowite jak Chazelle z takiego wydarzenia i historii zrobił tak skromny film. Wątki ziemskie mogłyby być jednak lepsze, ale przynajmniej Claire Foy błyszczy.

  • Warto zwrócić uwagę na świetną rolę Claire Foy - żony Armstronga.

  • Każdy techniczny moment to wręcz arcydzieło, zwłaszcza w IMAX - są to też momenty gdzie NASA jest pokazana w złym świetle i to wyszło ładnie. Niestety w opozycji do tego stoi główny bohater - przez długi czas gość który nie robi nic złego, jest dobrym mężem, ojcem, przyjacielem. Przez to też obyczajowe wątki są w większości banalne i nie jest się tym zainteresowany, zwłaszcza kiedy alternatywą są sceny w kosmosie. Pod koniec próbuje wprawdzie dać jakąś głębię, lecz robi to nieco za późno.

  • Damien Chazelle po wpadce z La La Landem zrobił porządny film, który cierpi na syndrom Dunkierki i ma nierówno tempo. Ale i tak jestem pod dużym wrażeniem.

  • FILM ROKU. obok "Grawitacji" jedyny film, który skutecznie straszy pustką kosmosu, a do tego wirtuozersko zestawia ją z pustką w człowieku. bardzo przejmujący obraz o przeżywaniu traumy i trudnościach w dotarciu się z drugą osobą, nawet jeśli jest nam najbliższa. genialny Gosling, piękne zdjęcia i znakomity dźwięk.

  • Gosling trochę za bardzo na jedną nutę, bo znosi ten film na dno. Claire Foy na szczęście ratuje sytuację. Pięknie nagrany i z wielką precyzją wyreżyserowany. Pomimo iż, znamy zakończenie, to "First Man" trzyma w napięciu przez cały seans. Muzyka to arcydzieło.

  • Po raz pierwszy zawiódł mnie Chazelle. "Pierwszy człowiek" nie angażuje, nie wzbudza emocji. Fabuła została poprowadzona w bardzo schematyczny sposób. Wszystkie postaci (poza Neilem Armstrongiem) papierowe, jednowymiarowe. Na plus dobra kreacja aktorska Gosslinga oraz świetna ścieżka muzyczna.

  • To wielki krok dla ludzkości, ale cholernie duży dla człowieka.

  • Zostałem wgnieciony w fotel od pierwszej minuty i wciągnięty w historię po uszy. Spodziewałem się filmu pełnego patosu, a dostałem niezwykle wciągającą i realistyczną historię "normalnego" człowieka. Sceny z lotów są niesamowite i jednocześnie budzące przerażenie, aż ciarki przechodzą po plecach. Muzyka i zdjęcia to rewelacja. Żałuję tylko że nie oglądałem tego filmu w kinie, tym bardziej że można było go zobaczyć w IMAX.

  • Scena na Księżycu naprawdę piękna i hipnotyzująca. Ale reszta nierówna i po prostu nijaka. Aż zaczynam tęsknić za autorskimi filmami Chazelle'a.

  • Świetny pokaz tego jak wyglądała pogoń człowieka za osiąganiem marzeń wydawałoby się nierealnych. Chazelle pokazał że oprócz filmów pięknych, potrafi robić trzymają widza za gardło, pomimo, że finał historii jest powszechnie znany. Świetny duet Gosling i Foy, rewelacyjne efekty wizualne, zdjęcia z przepięknym ziarnem, a muzyka przy lądowaniu na Księżycu to prawdziwy sztos

  • monumentalny film o wielkim człowieku. piękna biografia, piękny ten kosmos i bajeczna muzyka. na minus wszystko inne + za mało imo o tym apollo

  • Technicznie doskonała, najlepsza biografia od lat. Bez patosu. Za to z dreszczami i bólem.

  • Ten film jest... dobry. Może nie do końca pasuje mi bardzo oszczędna gra Goslinga, a drugi akt jest momentami tak nudny, że ciężko nie przymknąć oczu, ale wszystko rekompensują momenty takie jak lądowanie na Księżycu. Ta scena jest przedstawiona doskonale, szczególnie pod względem dźwięku.

  • Jak dobrze, że ten temat dostał Chazelle. Pięknie łączy opowieść o ambitnej, trudnej, wielkiej rzeczy z wyrafinowaną intymnością.

  • Damien Chazelle robi mały krok dla siebie, ale wielki krok dla swojej filmografii. A ja chcę podążać za nim w nieznane. Czekam na to co dalej nam nakręci.

  • Kino. Chazelle zaskoczył swoim chłodnym, niemal kronikarskim podejściem. Mocno skupiającym się na bohaterach i ich wewnętrznych przeżyciach. Mocne 7.

  • Chazelle po raz kolejny tworzy film angażujący i refleksyjny. Jak zdążył nas już przyzwyczaić w poprzednich filmach dba o każdy, najmniejszy szczegół i wprowadza widza w stan melancholii. Pokazuje Armatronga jako zwykłego człowieka do czego przyczyniła się również naprawdę dobra rola Ryana. Znakomicie wypada także Clarke Foy. Wyprawy w przestrzeń kosmiczną podbudowywane świetnym soundtrackiem oraz znakomitą operatorką pobudzają wyobraźnię, że po sensie chce się więcej.

  • Kolejny co najmniej dobry film Chazelle'a. Sceny w kosmosie są przepiękne i bardzo odważnie wyreżyserowane, a Foy i Gosling znakomicie się razem prezentują.

  • Wyprany z emocji, fatalny Gosling w wypranym z emocji filmie, który wyprał z emocji mnie