
- 31% pozytywnych
- 62 krytyków
- 55% pozytywnych
- 182 użytkowników
Kiedy Eddie Brock zdobywa moce symbionta, zmuszony jest uwolnić swoje alter-ego "Venoma", by ratować własne życie.
- Aktorzy: Tom Hardy, Michelle Williams, Riz Ahmed, Scott Haze, Reid Scott i 15 więcej
- Reżyser: Ruben Fleischer
- Scenariusz: Scott Rosenberg, Jeff Pinkner, Kelly Marcel, Zofia Jaworowska
- Premiera kinowa: 5 października 2018
- Premiera światowa: 1 października 2018
- Ostatnia aktywność: 12 marca
- Dodany: 24 stycznia 2018
-
Nie jest tragicznie, rokowania na przyszłość są optymistycznie i może być tylko lepiej. Sony, nie schrzańcie tego, inaczej fani odgryzą wam głowy.
-
Szalona przejażdżka po wyboistym scenariuszu, w trakcie której nieustannie pojawia się pytanie - dokąd to wszystko zmierza? Ostatecznie okazuje się, że donikąd, ale po wyjściu z kina nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że przejażdżka sama w sobie była warta poświęcenia tych dwóch godzin.
-
Venom jest na tyle zmienny, by podczas jednego seansu powodować uśmiech na naszej twarzy, wywołany nie tylko dobrymi żartami, ale i nietrafionymi pomysłami.
-
Tempo w filmie jest dość duże i nie ma zbyt dużych przeskoków więc całość ogląda się gładko i przyjemnie. Godzina i czterdzieści pięć minut upływają naprawdę szybko i z pozytywnym odbiorem.
-
To nie było to czego się spodziewałem, ale bawiłem się dobrze. Sony zdało egzamin.
-
Ciekawa propozycja na okres kilkumiesięcznej przerwy w Filmowym Uniwersum Marvela i w tym kontekście jest potrzebnym oddechem od obejmującej swoim zasięgiem dwadzieścia filmów fabuły MCU, niewiele mniejszej serii X-Men czy rosnącego uniwersum DC.
-
Trochę szkoda, że nie postanowili pojechać bardziej po bandzie. Film ogląda się dobrze, ma swoisty, pulpowy wdzięk. Potrafi wzbudzić salwy śmiechu. Bohaterowie są sympatyczni, efekty specjalne dopracowane. Rzecz pozostaje jednak zbyt grzeczna, by do końca usatysfakcjonować.
-
Zachowuje ducha komiksu, ma komiksowy styl i marvelowski rys.
-
Chociaż filmowy Venom zawiódł moje oczekiwania, to daleki jestem od stwierdzenia, że nie powinien dostać kolejnej szansy. Świetna scena po napisach daje nadzieję na kontynuację z jeszcze większym potencjałem, którego Sony być może tym razem nie zmarnuje.
-
Film, w którym nie jestem w stanie przejąć się losem bohatera, zmienia się zaledwie w sekwencję barwnych obrazków... I mówi to wielka fanka kina marvelowskiego.
-
Superbohaterski kotlet, który po odgrzaniu nasyci fanów gatunku. Jeśli jesteście Magdą Gessler kina, wasze spotkanie z tym filmem może się jednak źle skończyć. No chyba, że macie słabość to Toma Hardy'ego, w którego towarzystwie nawet zakalec smakuje jak rarytas.
-
Średni film z interesującą postacią główną, dobrymi scenami akcji i niestety słabą całą resztą.
-
Został dobrze zagrany, w filmie się wiele dzieje, ale wszystko to jest bardzo sztampowe i nie ma w sobie niczego co zapamiętamy na dłużej niż kilka dni. Z drugiej strony, jeżeli ktoś nie ma dużych wymagań od filmów superbohaterskich i zależy mu tylko na scenach akcji to spokojnie może się wybrać do kina i powinien wyjść zadowolony.
-
Akcja miesza się ze śmiechem, slow motion z overthinking i choć przydałoby się załatać parę dziur - tak naprawdę warto, bo zabawa jest przednia!
-
Fabuła przypomina historyki pisane na potrzeby horrorów science-fiction z lat osiemdziesiątych. Innymi słowy jest tandetna, okraszona słabymi dialogami, ale dynamiczna, chwilami wręcz zabawna w ten pozytywny sposób, którego nie udało się wyczarować autorom nowego Predatora.
-
Strasznie psioczę, bo przyznaję, że zależało mi na tym filmie i się mocno zawiodłam. I to nie jest tak, że obraz jest kompletnie zły. Po prostu poprzeczka dla ekranizacji przygód komiksowych bohaterów wisi obecnie całkiem wysoko, a "Venom" jej nawet nie musnął.
-
Za sprawą tych wszystkich niedociągnięć Venom upodabnia się do słodkiego szczeniaka o ciągle rozjeżdżających się łapkach. Jest jednak na tyle uroczy, że można mu te niedoskonałości bez trudu wybaczyć. To nie jest dobry film. Można się jednak świetnie na nim bawić.
-
Nie taki zły jak to o nim mówią - nie taki dobry jak by się chciało.
-
Jeden z największych blockbusterowych niewypałów tego roku. Nawet Tom Hardy nie zrobi z niego dobrego filmu, ale przynajmniej sprawia, że czas seansu nie będzie kompletnie stracony.
-
Biorąc pod uwagę atrakcyjność "produktu", podobnie jak to było z "Predatorem" stał się niestety tylko półproduktem. Czymś na co tłumnie pójdą pewnie widzowie, ale który dla wąskiej grupy będzie kolejnym odcinaniem kuponów.
-
Filmowi brakuje bardzo wiele. Brak kategorii R, brak Spider-man - to największe grzechy twórców. Wszystko to jest jakieś niekompletne.
-
Ukryty pod komputerową maską Venoma Tom Hardy to najjaśniejszy punkt filmu, który co najmniej o jedną ocenę w górę podnosi wartość artystyczną całego projektu. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kontynuacja trafi w dużo lepsze ręce, bo potencjał Venoma jest naprawdę spory.
-
Venom nie zadaje sobie trudy skonstruowania spójnego świata. Fabuła wypełniona jest dziurami logicznymi, a niektóre sceny nie odnajdują uzasadnienia w poprzednich. Widać bolesne cięcia montażowe, skróty fabularne i brak konsekwencji w prowadzeniu narracji.
-
Nie jest taką katastrofa, jaką zapowiadały ostatnie 2-3 miesiące nieustannego majstrowania przy efekcie końcowym. Zarazem nie jest też tym, czym mógłby być i na co zapowiadał się, gdy ujawniano odtwórców głównych ról. Pokazuje jak wiele nawet w kinie komiksowym zależy od scenariusza oraz - w konsekwencji - jak wiele psują braki w tym aspekcie.
-
Bajzel pełen idiotyzmów, absurdów, przestarzałych filmowych schematów i stereotypów. Jedyne co ratuje produkcję od kompletnej porażki, jest to co pokazują plakaty, czyli Tom Hardy i Venom.
-
Niestety, ale mimo szczerych chęci nie jestem w stanie powiedzieć niczego dobrego o "Venomie". Bez Toma Hardy'ego byłby to bezwartościowy śmieć, od razu skierowany na VOD, DVD czy inne streamingi. Być może powstanie ciąg dalszy, ale raczej nie będę na niego czekał.
-
Dwa oblicza, tak mógłbym opisać film Venom. Pierwsza część filmu, origin story antybohatera, jest fantastyczna. Takie mocne 8/10. Dobre wyważenie akcji, świetny Tom Hardy i sporo czarnego humoru. Kolejne pół godziny to z kolei chaotyczne przeskakiwanie z wątku do wątku, by jakoś zakamuflować fabularne dziury mnożące się w błyskawicznym tempie.
-
Trudno powiedzieć, by czas spędzony w kinie był czasem straconym, bo przecież otrzymaliśmy wcale ciekawy produkt, okraszony dawką czarnego humoru i akurat taką porcją efektów specjalnych, jaka była konieczna. Jednak jako była pilna czytelniczka komiksów ze Spider-Manem, poczułam się bardzo rozczarowana, a może raczej zasmucona. Tak jakby pozbawiono mnie jakiejś części wzruszeń ze szczenięcych lat.
-
"Venom" z początku nie czaruje. Pierwsze trzydzieści minut filmu to dość powolne budowanie wątków. Reżyser, Ruben Fleischer, uraczył nas paroma ciekawymi momentami, ale w ogólnym rozrachunku z ekranu wieje nudą.
-
Mam jednak wrażenie, że jeśli tylko Venom zostałby wydany kilkanaście lat temu, odbiór byłby inny. Współczesnego widza szablonowe origin story jednak znuży - oglądaliśmy coś podobnego już dziesiątki razy.
-
Największym grzechem filmu jest to, że jest przeciętny do bólu. To ekranizacja komiksu wyjęta wprost z czasów Daredevila i Fantastycznej Czwórki.
-
Mogło być świetnie, wyszło bardzo średnio, przez słaby scenariusz, natłok wyeksploatowanych klisz i kategorię wiekową, która najzwyczajniej w świecie ten film wykastrowała. Ani Tom Hardy, ani Venom, nie zasłużyli na taki film, a punkty w ocenie końcowej idą głównie dla nich.
-
Mogła być kaszanka, a jest tylko, lub aż, ciekawa mieszanka.
-
Jest filmem chaotycznym i niespełnionym - w czym przypomina głównego bohatera, ale znowu nie aż tak koszmarnym, jak pisze większość amerykańskich recenzentów.
-
Nie jest więc filmem tragicznie złym. To obraz, który może bawić, jeśli przymkniemy oko na wszelkie nieścisłości i damy się porwać feerii efektów specjalnych i dziwnemu humorowi. Jest jednak filmem, który tak bardzo przypomina wytwory z końca lat 90 i początku 2000, że w zasadzie w ogóle nie posiada własnego wyrazistego stylu.
-
Kolejna ofiara pomylonych decyzji studia i producentów pozbawionych spójnej wizji - dla duetu Tom Hardy & Venom warto jednak wybrać się do kina.
-
Jeśli więc potrafisz bawić się na kinie tak złym, że aż wspaniałym, to na pewno polecam Ci ten film.
-
Niestety Venom poza przyziemną i banalną rozrywką nie jest w stanie zaoferować nic więcej. Jedynie Hardy pozwala doczekać do końca seansu.
-
"Venom" na pewno zasługiwał na lepszy film - przyzwoity scenariusz i odważną reżyserię. Zwłaszcza że ta postać aż prosi się o mniej stereotypową ekranizację.
-
Venom miał szansę być świetnym filmem, niestety zrobiło go Sony. Szkoda, bo nawet w tej produkcji, którą dostaliśmy widać - całkowicie zmarnowany - potencjał.
-
Jeśli nie znacie oryginalnej historii Venoma, bądź chcecie zobaczyć jakie cuda czyni Tom Hardy nawet z najgorszą rolą, idźcie na ten film na własną odpowiedzialność. Może będziecie się na nim dobrze bawić, ale reszcie zdecydowanie to odradzam. Nie jest to rozrywka, jaką oczekujemy po filmach komiksowych.
-
Ogromny krok wstecz komiksowego kina. Niezamierzenie śmieszna slapstickowa komedia.
-
Na razie "Venoma" nie można określić udaną symbiozą potwora, a co najwyżej odrzuconym przeszczepem zwykłego pasożyta.
-
Venom może być udaną rozrywką dla stęsknionym za tym bohaterem fanów komiksów i kreskówek o Spidermanie. Cała reszta będzie jedynie rozczarowana.
-
Jest w istocie ślepo naśladującym gatunkowe produkcje tworem filmopodobnym, w którym bardzo niewiele elementów trzyma się kupy.
-
Pomimo jego wszystkich problemów, jeśli je się zignoruje, to nadal można się całkiem dobrze bawić. Sceny akcji są dobrze nakręcone, film potrafi być zabawny, a do tego strona techniczna stoi na wysokim poziomie. To mógł być udany film. Po prostu zmarnował swój potencjał.
-
Przyznam, że spośród wszystkich superbohaterskich Frankensteinów ostatnich lat, na tym bawiłem się najgorzej.
-
Nic zatem dziwnego, że niektórzy bronią tego filmu jako komedii. Kiedy pierwsze 40 minut jest nudne, drugie 40 minut jest śmieszne, a ostatnie 40 minut po prostu głupie, wybór wydaje się prosty: trzeba postawić na humor.