-
Owszem,ubiegłoroczne Halloween celebrujące 40-lecie serii ma swoje wady.Jest filmem dość nierównym,pełnym logicznych błędów-co jest normą w tej serii,scenariusz też momentami nie zachwyca.Jednak kiedy trochę wyłączy się myślenie filmoznawcze i włączy sentymentalność co do bohaterów i samej serii to dostajemy niezłą rozrywkę.Fajne nawiązania do poprzednich filmów z Lee Curtis,motyw muzyczny wpisuje się w całość bardzo zgrabnie.Widać, że reżyser z głową podszedł do tematu,wyszło całkiem zgrabnie.
-
Korzysta ze sprawdzonych schematów, ale trzyma w napięciu. Postacie można polubić, są nieźle zagrani, sam Myers wzbudza ponownie zagrożenie, realizatorsko film wypada naprawdę przyzwoicie, a muzyka - po prostu jest genialna. Widać, że twórcom zależało nie na zarobieniu na marce, ale na stworzeniu najlepszej kontynuacji do oryginalnego filmu Johna Carpentera. Warty zobaczenia.
-
Od wielu lat obserwuję jak ludzie bez pomysłu i talentu uśmiercają kolejne ikony kina.
Na szczescie nowy Halloween stanowi wyjątek od reguły. Twórcy olali wszystkie części, które namnożyly się po 1978 roku I dali nam klimatyczny, trzymający widza w napięciu slasher.
BRAWO.
Nie obyło się bez gatunkowych wpadek, jak przybicie do ściany, na zwykłym kuchennym nożu dorosłego człowieka, lecz zrezygnowano np. z idiotycznych scen z golizną .
Jamie Lee Curtis I Michael na 5 z plusem. -
O taki sequel dla Halloween Carpentera walczyłem. Film w swojej stylistyce jest jednym wielkim hołdem dla oryginału. Bardzo podobne ujęcia, muzyka, operatorka itp. Od filmu bije miłość dla Halloween z 1978. Wątki w filmie są świetnie rozbudowane, postać Laurie jest świetnie poprowadzona, a sama Lee Curtis to mistrzostwo świata. Ponadto film w naprawdę udany sposób łączy motywy slasherów/ horrorów współczesnych ze starszymi.
-
Świadomy - nie tylko własnych zalet, ale także wad - zarówno w treści, jak i formie. Ironicznie bawi się swoją konwencją, ale nie opiera się tylko i nie jest jedynie bezwartościowym komentarzem do gatunku. Bardzo dobrze wychodzi i cytowanie (w bardziej lub mniej dosłowny sposób) oryginału, i realizowanie nowych pomysłów. Aktorzy okay plus wyraźnie wybijająca się Jamie Lee Curtis. Nie lubię wątku dziennikarzy, który w sumie nic nie wnosi poza maską. Główny motyw muzyczny w kinie daje ciary!
-
Przypadek "halloween" nazwa kodowa "31,10" Doktorze cechuje się : świetną muzuką, dobrym napięciem, całkiem dobrymi scenami zgonów oraz świetną główną bohaterką. Niestety końcówka jest dość mało satysfakcjonująca ,doktorze jeżeli patrzymy na całość filmu.
- dobrze . Dziękuję za raport .
- Doktorze!
- tak?
- Micheal uciekł!
Już nie długo!
Micheal kontra godzilla
Halloween wyspa maski
Halloween reaktywacja
DOBRA KONIEC . -
Mój ulubiony morderca powrócił w wielkim stylu! Film prosty i dość staroświecki, ale efektywny jeśli chodzi o trzymanie widza w nieustannym napięciu. Warto podkreślić, że aktorstwo również stoi na wysokim poziomie (Jamie Lee Curtis!) a postacie dają się lubić (szczególnie śliczna Andie Matichak), co w tego typu kinie nie jest aż tak częstym zjawiskiem. Dla mnie to bez wątpienia jeden z najlepszych horrorów roku obok Suspirii oraz godna kontynuacja kultowego dzieła Johna Carpentera
-
Sentymentalny powrót do korzeni serii i udane połączenie klasycznego slashera z psychologiczną traumą głównej bohaterki po wydarzeniach z przeszłości. Mnóstwo odniesień oraz mrugnięć okiem w stronę wielbicieli pierwowzoru Carpentera, które nie zostały tutaj umieszczone tylko i wyłącznie dla samego bycia, lecz także wnoszą coś do samego filmu.
-
7.521 stycznia 2019
- 2
- Skomentuj
-
-
Kompletny brak nowych pomysłów. Idiotyczna fabuła (groźny morderca ucieka, a nikt go nie szuka). Kompletnie nieciekawi bohaterowie (dziennikarze, amerykańska rodzina). Standardowa rzeźnia w końcówce, w dodatku mocno przeciągniętej. Jedynie babcia w miarę wyrazista, brawa dla Jamie Lee Curtis. No i scena w toalecie całkiem śmieszna.
-
Jest cienka granica pomiędzy świadomym hołdem dla czegoś, co dzisiaj jest już cholernie kiczowate, a stworzeniem czegoś nieświadomie kiczowatego, usprawiedliwiając się przy tym próbą nakręcenia świadomego hołdu. Dużo powtórzeń, ale takie właśnie jest "Halloween" - pełne kretyńskich dialogów i głupotek fabularnych filmidło, pokazujące pazura dopiero w finale, którego duszna atmosfera całkiem sprawnie angażuje widza w wydarzenia. Nawet przemoc tu taka jakby mdła i nieszokująca.
-
Klimat zdecydowanie zachowany. Nieprzesadzony i zrobiony szacunkiem dla pierwowzoru. Dobrze się oglądało, ale z założeniem dużej tolerancji na wszelkie głupoty. Trzyma w napięciu. Najbardziej przeszkadzała, jak to często w takich filmach bywa, naiwność bohaterów. W pojedynkę na seryjnego mordercę itp. Przymykając na to oko, można się dobrze bawić.
-
Cześć. Nasza recenzja nowej części kultowego slashera "Halloween".
Oglądajcie i dajcie znać co myślicie o samym filmie jeśli już zdążyliście być w kinie.
https://www.youtube.com/watch?v=hSKnFd1KCSY