-
Gatunki
-
Kraje
-
Dekady
Najlepsze recenzje
-
Mój ulubiony Pan Pool, może dlatego, że podobnie jak w grze czy komiksie cały czas przebija czwartą ścianę i żartuje z popkultury. Scenariusz tu nie istnieje, to zlepek kolejnych scen, w które twórcy starali się nawciskać jak najwięcej występów cameo i fanserwisu. Dobry dla geeków i głupków jak ja, ale raczej nie dla niedzielnego widza.
Bawiłem się jednak dobrze, przez jakieś...3/4 filmu. Niestety końcowy, płaczliwy akt, okropnie patetyczny rodem z hollywoodzkich szczyn zniszczył dobrą zabawę.
-
Jeśli myśleliście, że 'nucking the fridge' to najgorsze, co mogło spotkać Indianę to byliście w błędzie. Mangold "przeskoczył rekina" i zafundował widzom taki potok głupoty i niedorzeczności, przy których kino komiksowe może sobie w tagach napisać - "na faktach".
Nigdy bym nie pomyślał, że zatęsknię za brutalnym gwałtem pt. "Królestwo..." od Spielberga. Już pomijam, że wszystkie sceny akcji to zbliżenia z montażowych cięć, gdzie albo grał komputer, albo dubler. To jest w każdym aspekcie złe!!
-
Peaches, peaches, peaches, peaches...
Jack Black jako furiat Bowser niezastąpiony (za mało go, szkoda talentu Blacka!), gracze odnajdą multum smaczków z serii Nintendo. Dla całej reszty będzie to zrozumiałe, wszak "mechanizmy" są wyjaśniane na bieżąco (taki tutorial dla świeżynek). Szkoda, że wszystko gna tu na złamanie karku, nie dając szansy na oddech. Z czasem całość zamienia się w kolorowy "wysryw", w którym trzeba zmieścić jak najwięcej elementów. Czyżby miejsce na carcie było ograniczone? -
Kontynuacja równie potrzebna co prostytutce pas cnoty.
Można utyskiwać, że kino rozrywkowe zmieniło się na przestrzeni ćwierci wieku i gnębi nas dziś niedoskonałym CGI. Można narzekać, że dziadek Scott dawno już zramolał. Że scenariusze są dziś tylko cieniem tego co kiedyś. Że rzadko da się powtórzyć sukces oryginału. Można narzekać dalej. A nawet trzeba.
Tylko dobrych aktorów żal. Grają cholernie porządnie i dlatego zasłużyli na lepszy film.
-
522 kwietnia
- 1
- Skomentuj
-
Obłędny zapach cynamonu. Villeneuve perfekcyjnie doprowadził książkę do końca, tworząc całościowo 5-godzinny spektakl (traktuję dwie części jako całość, jak chociażby KIll-Billa, czy Nimfomankę). I jednocześnie jedną z najlepszych i najwierniejszych ekranizacji jakie powstały.
Herbert może wreszcie zasnąć spokojnie - jego spuścizna w końcu porządnie wybrzmiała. I wreszcie zrozumiałem dlaczego Chalamet jest uznawany za wyśmienitego aktora - jego aktorskie popisy mnie bezgranicznie zachwyciły!
-
Jeśli myśleliście, że 'nucking the fridge' to najgorsze, co mogło spotkać Indianę to byliście w błędzie. Mangold "przeskoczył rekina" i zafundował widzom taki potok głupoty i niedorzeczności, przy których kino komiksowe może sobie w tagach napisać - "na faktach".
Nigdy bym nie pomyślał, że zatęsknię za brutalnym gwałtem pt. "Królestwo..." od Spielberga. Już pomijam, że wszystkie sceny akcji to zbliżenia z montażowych cięć, gdzie albo grał komputer, albo dubler. To jest w każdym aspekcie złe!!
-
Peaches, peaches, peaches, peaches...
Jack Black jako furiat Bowser niezastąpiony (za mało go, szkoda talentu Blacka!), gracze odnajdą multum smaczków z serii Nintendo. Dla całej reszty będzie to zrozumiałe, wszak "mechanizmy" są wyjaśniane na bieżąco (taki tutorial dla świeżynek). Szkoda, że wszystko gna tu na złamanie karku, nie dając szansy na oddech. Z czasem całość zamienia się w kolorowy "wysryw", w którym trzeba zmieścić jak najwięcej elementów. Czyżby miejsce na carcie było ograniczone? -
Mój ulubiony Pan Pool, może dlatego, że podobnie jak w grze czy komiksie cały czas przebija czwartą ścianę i żartuje z popkultury. Scenariusz tu nie istnieje, to zlepek kolejnych scen, w które twórcy starali się nawciskać jak najwięcej występów cameo i fanserwisu. Dobry dla geeków i głupków jak ja, ale raczej nie dla niedzielnego widza.
Bawiłem się jednak dobrze, przez jakieś...3/4 filmu. Niestety końcowy, płaczliwy akt, okropnie patetyczny rodem z hollywoodzkich szczyn zniszczył dobrą zabawę.
-
Wes zamiast bawić się czterema opowiadaniami Dahla powinien nakręcić jedno w długim metrażu. Oczywiście Sugara, który ma zdecydowanie największy potencjał z tego kwartetu.
-
Home-invasion z pluszowym misiem i ludkami z piernika.
Kino jednak potrafi czasami zaskakiwać.
-
Piękna wędrówka przez literaturę Poego. Z każdego odcinka, z każdej sceny aż przelewają się kartki z poszczególnych jego opowiadań. Dla niezaznajomionych - być może przeciętny serial, dla fanów - jedn wielki fan-service - poszczególnych scen, nawiązań, cytatów. Niczego już lepszego nie doświadczycie fani Poego - jestem tego pewien. Dostaliście piękne podsumowanie jego twórczości. Cieszcie się nim!
Średnio ocenia o 1.0 niżej niż inni użytkownicy
-
Wyżej25.9% 176
-
Tak samo27.9% 190
-
Niżej46.2% 314
- Aktywność
- Dziennik
- Komentarze
- Odznaczenia
- Tagi
- Blog
- Sugestie
- Pomoc
- Współpraca
- Integracja
- Patronaty
- Polityka prywatności
- Regulamin
- Kontakt
- © 2025 Mediakrytyk