Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.

Miłośnik kina i gier wideo.
Po obejrzeniu 100 seriali, skończeniu 1 000 gier i obejrzeniu 10 000 filmów hibernuje się na kolejne 100 000 lat.

  • Ostatnia aktywność: 7 listopada
  • Dołączył: 15 maja 2023
  • Jedno z najbardziej mrocznych doznań.
    Kiedyś przyniosłem ten film dziewczynie, w której się kochałem. Ona to już widziała i powiedziała tylko - "Zabierz to!".
    Zakończenie, muzyka Clinta Mansela, reżyseria Aronofsky’ego.
    Powinni ten film puszczać obowiązkowo w szkole (oczywiście dla osób po 16-tce) zamiast żałosnej dydaktyki.
    I ch*j!
    Jak jakiś uczeń będzie mieć po seansie traumę, niech ma. Ale może dzięki temu nigdy nie sięgnie po narkotyki i używki wszelakie i nie skończy w rynsztoku!

  • Jedynka była świetna.
    Dwójka to popłuczyny.
    I jeszcze ten CGI-Król Skorpion.
    I nie - ten efekt specjalnej troski, był żałosny już w momencie premiery.
    Pamiętam, że gdy Scorpy wyszedł na arenę, to połowa sali kinowej ryknęła śmiechem.
    Powinienem ocenić niżej, ale ta część wciąż ma nielichy urok.
    Za kilka lat będzie tylko gorzej i zobaczę ludzi, którzy po kilkunastu minutach będą wychodzić z sali kinowej.

  • Całkiem fajny film, dopóki nie przeczytasz komiksu...
    Polecam szczególnie "Mask vs Lobo"!

  • Batman do dziś musi dementować, że to nie on stał za swymi latającymi kumplami.
    Ale co to w ogóle za pomysł, by straszyć widza takimi pięknymi stworzonkami?
    Ja rozumiem pająki, bo to lęk pierwotny człowieka, czy nawet rekinami, ale pięknymi nietoperzami?
    Widziałem na HBO po północy.
    Wcześniej chyba było wstyd pokazywać.

  • 6-letnia dziewczynka będąca inkarnacją Jezusa, miotający się w Rufus Sewell będący inkarnacją Szatana i Kim Basinger będąca laureatką niezasłużonego Oscara, która usilnie błaga o Złotą Malinę (niestety skończyło się na nominacji).
    Lepiej wrócić do 'Dziecka Rosemary', czy 'Omena', bo po seansie 'Próby sił' to nawet sam Diabeł zapłakał i piekło zamknął na cztery spusty przed Chuckiem Russellem.

  • Nigdy nie rozumiałem krytyki.
    Banał treści skrywa tu przecież głębsze znaczenie i stawia wartościowe pytania, czym jest prawdziwy związek damsko-męski.
    A że ubrane to wszystko w sztafaż kina sci-fi?
    To chyba nawet lepiej, bo było pole do popisu.
    Lepsze to niż kolejna, zgniła rom-kom komedyjka z Hollywoodlandu.

  • "Ja chcę stracić duszę
    ja to natychmiast muszę
    bo się uduszę."
    (haiku Griftera, wszelkie prawa niezastrzeżone).
    Kamiński operatorem jest wybitnym, ale reżyserować niczego nigdy nie powinien.

  • Fatalna książka, fatalny scenariusz, fatalnie miotająca się Julianne Moore. Nie jest to dobry film. Wręcz przeciwnie - jest niedobry.
    Skąd więc ocena?
    Może dlatego, że Hopkins wciąż jest wcieleniem Czystego Zła?
    A może dlatego, że uwielbiam makabreskę i niektóre sceny są tak do przesady obrzydliwe, że aż je kocham i się nimi delektowałem bardziej niż Lecter ludzkim mózgiem. I ten Oldman w charakteryzacji takiej, że samo patrzenie na niego przyprawia o wymioty. I ten Liotta.
    Smacznego!
    Żryjta!

  • Angelina Jolie to jedna z najpiękniejszych kobiet świata i jako Lara Croft była w 100% udana!!
    Szkoda, że oprócz niej, udane nie było tu nic więcej.

  • Całkowicie zapomniany film Sidneya Lumeta, o którym się dziś nie pisze i nie mówi. Niesłusznie, bo to kino bardzo dobre.
    Może Lumet nieco przesadził z metrażem, ale dał nam najlepszą rolę w karierze Treata Williamsa, o którym, niedługo później, kino też zapomniało.
    Szkoda.

  • Coś się popsuło.
    To zdecydowanie nie ta sama "Policyjna opowieść". Zniknął gdzieś cały humor, który sprawiał, że pokładaliśmy się ze śmiechu. To zupełnie inne kino.
    Dużo tu strzelanin i bezsensownej młócki zamiast fajnej walki i świetnych pojedynków, do których przyzwyczaił Jackie.

  • Nieznacznie ustępuje części pierwszej, ale Jackie wciąż w szczytowej formie.

  • Skalę filmu ilustrują niektóre liczby: 45 tysięcy litrów wody, 1000 ręcznie wykonanych pułapek na myszy oraz 60 zwierzątek, przyuczonych do skomplikowanych akrobacji.
    Tak się robiło kiedyś kino. Bez wygenerowanej przez CGI myszy.
    Plus Christopher Walken w świetnym epizodzie!
    Doskonałe kino slapstickowe nawiązuje do klasyki tego gatunku.

  • A tu z kolei mam odmienne zdanie w zupełnie inną stronę.
    Krytycy zniszczyli film, większość widowni go nie lubi.
    A ja się tylko śmiałem.
    I śmiałem.
    I śmiałem.

  • Kiepski film sensacyjny, ale posiada jedną z lepszych scen kina akcji w openingu. To nawet dziś się ogląda świetnie, a kręcono to trzy tygodnie z praktycznymi efektami specjalnymi.
    A sam film miał szczęście, że miał premierę kilka miesięcy przed zamachami na World Trade Center, bo scena, gdy zamachowiec wylatuje z zakładnikiem z... autobusu (właśnie tak!) i w połowie wieżowca mamy wybuch zmiatający część pięter - to by zostało wycięte i zakopane na amen.
    Trochę przewidział czasy ten film.

  • Dość płytka, ale fajna zabawa.
    Generyczny początek, rodem z lichej komedyjki romantycznej, idzie w dobrą stroną, a całość mówi sporo o związkach młodych ludzi.
    O tej głupiej miłości, która z mózgów ludzi robi wióry.
    Ale cóż bez niej?

  • To porządne kino, ale jednocześnie zabójczo wręcz przecenione.
    Michael Caine prześwietny i Oscar zasłużony, niestety Lasse Hallström wciąż nie potrafi się wyzbyć tego natrętnego dydaktyzmu, ckliwości, z których ostatecznie nie wynika nic.

  • Pamiętam jak mój brat zasnął w trakcie seansu. Ja do objęć Morfeusza się też zbliżyłem.
    Wtedy każdy chciał mieć swego "Obcego", tylko, że Hyams nie był Scottem.

  • Lepiej przeczytajcie powieść.
    Ewentualnie obejrzyjcie wstrząsającą animację z 1954 roku.

  • Podczas seansu na VHSie (film nie miał u nas dystrybucji kinowej) pierwszy raz zobaczyłem kim jest dupek Jamie Foxx.
    Pomysł taki sobie - dla jednych będzie fajnie komediowy, dla innych debilny. A i sam film pogubił się we własnej tożsamości - raz jest śmieszny i chce być "cool", innym razem jest wyjątkowo brutalny.
    Jako niezobowiązujący sensacyjniak wypada jednak całkiem nieźle.

  • Nie tak dobry jak oryginał.
    Ubawiła mnie scena z amfetaminą - koleś po jej zażyciu, 5 sekund później miał siłę marvelowego Hulka.
    Z czym do ludzi Besson?
    Masz kinomanów za idiotów?

  • Porządny kryminał, a jednocześnie świadectwo tego, że Mathieu Kassovitz po świetnej "Nienawiści" z filmu na film, obniżał loty, by wyrżnąć ostatecznie o dno.
    Ale tu wciąż jest nieźle, choć im bliżej finału, tym coraz więcej bzdur i niedorzeczności.
    A prawdziwego faceta (i filmowca!) poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy...

  • Tak jak ubóstwiam reżysera Petera Weira, tak tym razem zgłaszam votum separatum.
    Wiem, że powszechnie jest to film doceniany, w dodatku to chyba ten najlepszy obraz, gdzie możemy się przyjrzeć środowisku Amiszów, chociaż akurat ja, nie znalazłem w tym niczego interesującego.

  • Nick Cassavetes pokazał tą niekonwencjonalną opowieścią miłosną, że jest godny swego ojca.
    Szkoda, że później poleciał w komercyjne kino.
    Świetny tercet aktorski.

  • "Nie jest grzechem upaść. Grzechem jest nie podnieść się z upadku".
    Już tylko za takie nabożne pierdoły a'la Coelho należy się jedna gwiazdka. Podobnie jak za fatalny, patetyczny finał ze zrobieniem dziesięciu kroków. Można sobie oczy wydłubać.
    Dlaczego więc aż 5?
    Pierwsza połowa jest całkiem niezła, szczególnie, dzięki duetowi DeNiro-Gooding Jr. Całkiem nieźle pokazano walkę o swoją godność w środowisku, które cię nie chce. Hollywoodzko co prawda, ale przez pierwszą godzinę filmu działa.

  • Nie udał się Nielsenowi ten film. Bez ekipy ZAZ, Leslie potrafił się miotać w kretyńskich scenariuszach.
    Tutejszy absurd (nieśmieszny niestety) jest całkowicie nie do przełknięcia.

  • Ostatni, niezły film z Seagalem.
    I ostatni niezły film Bartkowiaka (no dobra, jest jeszcze przeciętniak 'Doom'), który był może i tanim wyrobnikiem, ale w kinie klasy B radził sobie całkiem dobrze. Na początku...

  • Być może najgorsza rola Brada Pitta w karierze?
    Gatunkowe rozchwianie - czy to dramat, komedia, a może czysta farsa?
    I jeszcze ten biedny Gandolfini, który gra płatnego mordercę- geja, który potrafi się rozpłakać przy swoich ofiarach. Chociaż akurat tylko on cokolwiek dobrego do tego filmu wnosi.
    Kuriozum.

  • Głupotka.
    Gorzej, że całkowicie wyprana z napięcia.
    Dopełnieniem całości jest bzdurne zakończenie, totalnie od czapy.
    Szkoda Amandy Plummer - z wielkim nożem mogła pobiegać sobie w ciekawszych filmach.

  • Cudowny!
    "Bądź tym, kim chcesz być".
    W finale filmu zawsze płaczę.

  • Chainsaw Man - The Movie: Reze Arc

    2025
    Kino 10 dni temu
    Świat 1 mies. temu

    Psychodelia na całego.
    Zaczyna się typowo miło, jest miłość, jest dobrze... a później zaczyna się schizofreniczna jatka.
    Pod koniec nawet już nie wiedziałem co się dzieje - krew czerwona, fioletowa, zielona - twórcy nawet nie udawali, ze to typowy seans dla osób, którzy wzięli ze dwa kwasy na język.
    Ja nie brałem nic, ale jak koleś z piłą mechaniczną na czole dosiadł wielkiego rekina...
    Jeśli to nie jest jedna, z najbardziej epickich scen w historii kina, to nie wiem, co może nią być.

  • (SPOILER)
    Wybaczcie być może profanację (?), ale ten 12-odcinkowy seans przypomniał mi kultowego 'Evangeliona'.
    Pomijając pierwszy, dość smutny, a później zwariowany, schizofreniczny epizod, dalej to taki słodycz - koleś chce tylko pomacać i polizać się z kobietą. A później się bawią (choć mocarne sceny retrospekcji ukazują, że każdy nosi w sobie traumę nielichą) i chleją.
    I w 3/4 serialu większość z nich ginie w ciągu 10 minut.
    Japończycy może mają małe pisiorki, ale jaja PRZEOGROMNE!

  • Podobno producent filmu czekał długie lata, by zrealizować wersję kinową.
    Na pewne rzeczy nie warto czekać.
    Po premierze okazało się, że trzeba było to porzucić dawno temu.
    Chyba wszyscy aktorzy wstydzą się do dziś tego filmu, a w późniejszych wywiadach nie chcieli o nim nigdy mówić. Nie dziwię się.

  • "- To się nazywa telewizja.
    - Wiem, widziałem to w 1939 roku na wystawie światowej."
    (Danny, wybudzony po 50-latach hibernacji)
    Sympatyczny film, idealny na seans z dziewczyną, która uwielbia takie ckliwe klimaty.

  • To właśnie tutaj, zaczęła się najbardziej zdebilała seria w historii kina. Będzie tylko gorzej (z przebłyskami na jedną część!).

  • Wiem, że to wołanie na puszczę, ale nie znoszę tego filmu.
    Spike Lee wtedy z niszowwgo twórcy, zaczął trzaskać ckliwe gówna w stylu "holly-szczyn".
    Nic dziwnego, że dziś jest strasznie zgorzkniałym człowiekiem.
    Może spojrzał na swoją twórczość od czasu końca lat 90.?

  • Znakomite kino klasy A, ubrane w szaty kina klasy B.
    A przy tym mnóstwo szydery, kampu i dialogów nawiązujących do klasyki.
    Coś cudownego.
    Mało, który filmowiec zrealizował już później równie bezpretensjonalny film z drapieżnikami.
    Chapeau bas, panie Miner!

  • Wizualnie super.
    Taka tam anegdota - przed seansem w kinie sprawdzali legitymacje dzieciaków, bo film był "od lat 18". Dorosłych przepuszczali, tych młodszych kasowali przed próbą kupienia biletu. Stanąłem mając 185 cm (dziś 188). Pani machnęła ręką i mówi "idź pan". Miałem lat 16...

  • Jaką ja mam słabość do takowych scenariuszy.
    Pewnie dlatego, że pewien zbieg okoliczności, sprawił, że wciąż żyję. Inaczej nie byłoby mnie na tym świecie od ponad 30 lat.
    Zawsze fascynował mnie koncept, że jeśli skręcisz w lewo, a nie w prawo, to przez ciebie zginie kilkanaście osób, lub się w ogóle nie narodzą.
    Rozprawa o determinizmie i próbie na niego wpływanie.
    Może typowa dla kina hollywoodzkiego pobłażliwość, ale jak wspominałem - wciąż takie fabuły mnie fascynują. A film znakomity!