Grifter
Użytkownik-
Najlepszy film z Seagalem. Później nigdy nie był już tak dobrze drewniany jak tutaj.
I Erika Eleniak w torcie - na początku lat 90, każdy niepełnoletni szczyl się w niej kochał, a jak ktoś miał gdzieś jej zdjęcia z Playboya (Internet? Jaki Internet?) to był bogiem osiedla.
Takie to ciekawe czasy VHSów i mego dzieciństwa. -
Do "Potopu" startu nie ma, ale mało który polski film historyczny ma start do tegoż. "Ogniem i mieczem" było dla mnie tak naprawdę pierwszym spotkaniem z trylogią sienkiewiczowską, gdy w liceum obowiązkowo zabrali całą szkołę do kina.
Podobało mi się wtedy. Doceniam również dziś.
Może nie z takim entuzjazmem, ale jednak. Porządna robota. -
To była taka klapa, że do dziś youtuberzy o tym opowiadają. Recenzji też nie miał dobrych.
A jednak film mi się podobał, a scenkę z małym helikopterkiem ostrzeliwującym ludzi pamiętam do dziś (a oglądałem film dawno).
Może nie jest to wybitny "Syndykat zbrodni", ale to całkiem niezłe kino sensacyjne ze spiskiem na szczeblach rządowych. -
Idiotyzm.
Szkoda ówczesnej charyzmy Willisa.
Z lepszym reżyserem byłoby świetne kino sensacyjne o relacji starszego z małolatem, na miano "Doskonałego Świata" Eastwooda. Szkoda, że Willis często nie miał ręki do dobrych reżyserów, którzy pociągnęliby przeciętny scenariusz. -
Potężna klapa finansowa i jeden z kolejnych gwoździ upadku kariery Michaela Keatona (spokojnie - wróci!).
Film zniszczony przez krytyków, widzowie mieli go w analu. Ale spokojnie - to po prostu zwykły przeciętniak. Połowa dzisiejszych sensacyjniaków nie umywa się nawet do tego obrazu.
Nawet jeśli jest idiotyczny i fabularnie tępawy jak te dzisiejsze. -
"I'm not going to jail today!".
Świetne kino sensacyjne. Na niektóre rozwiązania trzeba przymknąć oko, bo dopóki akcja dzieje się w budynku, mamy uber-napięcie, ale trzeci akt się niestety rozłazi w szwach.
Ale duet Jackson - Spacey to jeden z lepszych duetów lat 90. Choć o duecie trudno mówić - to wszak ludzie stojący po przeciwnych stronach barykady. Do czasu oczywiście. Tak, to te cholerne schematy kina amerykańskiego. -
Może i jest to najsłabsza część, ale i tak 90% filmów sensacyjnych, chciałoby zbliżyć się do tego poziomu. Zabójczy duet wciąż świetny, ale to dzięki temu filmowi dostaliśmy Jeta Lee na rynku amerykańskim.
A robił takie rzeczy, że biedny duet Gibson-Glover nie nadążał za jego ruchami.
Plus Glover machający łapkami jak kurczak! -
Nie ma tej spójności i magi Verhoevena, który idealnie wyważył wszystkie czynniki. Kershner za bardzo poleciał w przesadną karykaturę, choć jego film (choć trudno uwierzyć) jest jeszcze bardziej brutalny i cyniczny niż część pierwsza. Ale to i tak porządny sequel, który po prostu nie miał szans z arcydziełem Paula.
-
Porządne, widowiskowe kino sensacyjne.
Oj, proroczy był to film, proroczy. Dziś służby mogą cię namierzyć wszędzie. I cię zniszczyć. Teoretycznie nic nowego, ale technika inwigilacji, jaką film pokazał, szybko stała się czymś namacalnym. Choć w momencie premierzy niektórzy krytycy to wyśmiewali. Oj zrzedła im chyba szybko mina. -
To wręcz niemożliwe ile ten film zawiera aktualnych treści, prawie 40 lat po premierze. Korpo, które nie liczą się z ludźmi, w których panuje wielki chaos, a młodzi yuppies walczą o stołki.
I ta mesjanistyczna opowieść o współczesnym Jezusie, który umiera i zmartwychwstaje ku uciesze ogromnej korporacji (OCP=Watykan), która trzyma nad niem pieczę i może go monetyzować, dopóki przekaz działa. Ale jest jeszcze kilka kolejnych warstw, które warto odkryć.
Arcydzieło Verhoevena. Nie starzeje się! -
Do dziś nie mam pojęcia jak ten film mógł odnieść tak niebywały sukces komercyjny. Efekty przeciętne jak na rok 1998, emocji mało, a wszystko sprowadza się do płaczliwego knota, wątków rodzinnych i amerykańskiego poświęcenia dla całej ludzkości.
Wujek Sam happy! Lepiej obejrzeć kozacki Armageddon - tam przynajmniej nikt nie ukrywał, że mamy się po prostu dobrze bawić!