RoboCop

To wręcz niemożliwe ile ten film zawiera aktualnych treści, prawie 40 lat po premierze. Korpo, które nie liczą się z ludźmi, w których panuje wielki chaos, a młodzi yuppies walczą o stołki.
I ta mesjanistyczna opowieść o współczesnym Jezusie, który umiera i zmartwychwstaje ku uciesze ogromnej korporacji (OCP=Watykan), która trzyma nad niem pieczę i może go monetyzować, dopóki przekaz działa. Ale jest jeszcze kilka kolejnych warstw, które warto odkryć.
Arcydzieło Verhoevena. Nie starzeje się!

Przykład nieśmiertelnej klasyki

Tego typu filmy starzeją się najlepiej. Wyśmienity, klimatyczny i niegłupi klasyk lat 80. Animacja poklatkowa. <3

"Robocop" to nie tylko brutalne kino akcji z klasycznym motywem zemsty, cyberpunkowy thriller inspirowany Fritzem Langiem , Frankensteinem i komiksowym Sędzią Dreddem ale także mroczna satyra na amerykańskie korporacje. Błyskotliwie napisana i wzorcowo zmontowana esencja kultowego kina lat 80.

TV. Brudne ulice Detroit przyszłości i korporacje próbujące podstępem zapewnić sobie nietykalność. Ta wizja świata ma coś w sobie. Film - ikona.

Z jednej strony 'RoboCop' jest pierwszorzędnie zrealizowanym jak na tamte lata ( zgrabny montaż i znakomite efekty) cyberpunkowym filmem akcji a z drugiej jednocześnie kąśliwą satyrą na bezduszne i chciwe korporacje z klasycznym motywem kina zemsty , z wplecionymi w fabułę drobnymi akcentami quasi religijnymi (wątek zmartwychwstania i duszy uwięzionej w metalowym pancerzu). Mocne , brutalne , jedyne w swoim rodzaju kino lat 80.

Robo glina. Na usługach korporacji gdzie kapitalizm rządzi miastem.

Klasyk s-f. I po latach robi wrażenie, wciąga. Bezsprzecznie najlepsza odsłona serii, dwie kolejne zupełnie niepotrzebne.

Lata 80. w pełnej okazałości - przemoc i kicz w 100%.

Cyberpunk, dzika przemoc i świetna muzyka, czyli coś, co tygryski takie jak ja lubią najbardziej. Pod wieloma względami jest to film przełomowy.