Młoda dziewczyna zostaje przeniesiona do magicznego świata żołnierzy z piernika i armii myszy.
- Aktorzy: Keira Knightley, Mackenzie Foy, Helen Mirren, Morgan Freeman, Eugenio Derbez i 15 więcej
- Reżyserzy: Lasse Hallström, Joe Johnston
- Scenarzysta: Ashleigh Powell
- Premiera kinowa: 2 listopada 2018
- Premiera światowa: 25 października 2018
- Ostatnia aktywność: 24 grudnia 2023
- Dodany: 1 listopada 2017
-
Mogło być genialnie, jest zaledwie nieźle. Ot, takie czekoladowe jajko z niespodzianką, wewnątrz którego grzechocze pusty pojemniczek lub zabawka bardzo podobna do tej, którą już mamy w kolekcji.
-
6.84 czerwca 2019
- 1
- Skomentuj
-
-
Jeśli zależy nam na chwytającej za serce, głębokiej opowieści o sile miłości i przyjaźni, lepiej zostańmy w domu. Ale jeśli chcemy po prostu zachłysnąć się disneyowskim rozmachem i niemal poczuć chłód pierwszych płatków śniegu i zapach ciepłego piernika, nie będziemy rozczarowani. "Dziadek do orzechów" to bowiem jedna z najpiękniejszych okołobożonarodzeniowych historii, niezależnie od tego, kto ją opowiada.
-
Niestety "Dziadek do orzechów i cztery królestwa" kontynuuje serię porażek zarówno finansowych jak i artystycznych. Po seansie nie trudno zrozumieć dlaczego studio postanowiło jak najszybciej wypuścić film, jeszcze przed sezonem świątecznym, do którego klimat baśni pasuje przecież idealnie.
-
Historia oparta na popularnej baśni, jej zmieniona fabuła zachwyca tajemniczością. Utrzymana jest w smutnym klimacie, pomimo to wciąga i porusza swoim przekazem. Osobiście zostałam nią zauroczona.
-
Typowy familijny seryjny produkt, którego cała siła to znane nazwiska na plakacie i odwoływanie się do klasyki. Niestety gdy damy się temu skusić czeka nas wyłącznie rozczarowanie.
-
Produkcja, którą można obejrzeć sobie w grudniu, po świątecznym obiedzie, ale raczej na długo nie zapadnie w pamięć.
-
Nie oczekuj po tym filmie dobrego kina. Jedna z gorszych współczesnych baśni dla dzieci, jakie przyszło mi oglądać.
-
Idealnym podsumowaniem "Dziadka do orzechów" jest chyba to, że najlepszym elementem filmu jest muzyka. Tu jednak James Newton Howard miał ułatwione zadania, bo jego utwory uzupełniały jedynie ponadczasowe kompozycje Czajkowskiego. Najciekawszą sceną jest zaś sekwencja baletowa. Znów - hołdująca choreografii Lwa Iwanowa, uświadamiająca zarazem, jak niewiele wartościowej treści do znanego utworu dodaje film Lasse Hallstroema i Joe Johnsona.
-
Świąteczne czekoladki dzielą się na te z nadzieniem oraz posiadające wyłącznie słodki szkielet przytłaczającej pustki. Dziadek do orzechów i cztery królestwa definitywnie zalicza się do drugiej kategorii słodyczy. Wizualne frykasy działają na receptory wzrokowe widzów, niestety: każdy kolejny element filmu nie rozpieszcza już odbiorcy.
-
W "Dziadku do orzechów i czterech królestwach" istnieje zbyt rażący rozdźwięk między kolorową i urzekającą, choć pozbawioną disnejowskiej magii, otoczką, a słabą historią pełną fabularnych luk i ciągnącej się w nieskończoność ekspozycji, przez co seans nie usatysfakcjonuje ani dzieci, które wielokrotnie mogą się nudzić, ani też dorosłych, którzy bez trudu zaczną dostrzegać niedoskonałości filmu.
-
Świetnie obsadzony i zaskakująco nowoczesny.
-
Widoczne znudzenie i wiercenie się jakie zaobserwowałem u obecnych na sali nieletnich nie wróży dobrego przyjęcia w głównym targecie tego obrazu. Dla dorosłych to też średnia opcja, ciężko się doszukać jakichś ukrytych punktów zaczepienia, dzięki którym Dziadek do orzechów i cztery królestwa miałyby podbić serca starszej widowni. Efektowny, ale pusty przelot.
-
Disneyowskie widowisko, w którym widać dolary weń włożone, bogate sale balowe niczym z filmów kostiumowych, sceny baletowe niczym z najlepszych oper, jednak brakuje w tym serca, by cały ten świat ożył na naszych oczach.
-
Przypomina nachalnie zdobione opakowanie, które wewnątrz nie zawiera nawet połowy zawartości, jaką promowała otoczka. To na szybko robiona wydmuszka, pod względem treści przegrywająca nawet jako produkcja wyłącznie dla dzieci.
-
Szkoda tylko, że w tym pędzie zapomniano, że dzieci lubią oglądać magiczne opowieści, a nie jedynie piękne dekoracje i kostiumy. Odnoszę wrażenie, że ten tytuł to taka zapchajdziura mająca zapełnić terminarz w oczekiwaniu na Mary Poppins powraca.
-
Z dobrych składników wyszedł jednak lukrowany zakalec. Jeśli nie chcecie dostać niestrawności, lepiej po niego nie sięgajcie.
-
To jednak dalej przede wszystkim film dla dzieci i powinien im sprawić kupę frajdy. To nie remake disneyowskiego klasyka, żeby starsi widzowie mogli odczuć nostalgię. Ogląda się to jednak przyjemnie, mimo że chwilami film jest ewidentnie mało natchniony.
-
Powierzchowna i daleka od pierwowzoru ekranizacja powieści E.T.A. Hoffmanna jest dziełem nieudanym, pełnym mielizn fabularnych, jedynie kuszącym widza atrakcyjną oprawą wizualną. Wyprawa do kina niewskazana.
-
Poza piękną otoczką, film nie ma do zaoferowania nic ciekawego, nie angażuje i nie zapada w pamięć. Obejrzeć nie zaszkodzi, chociażby tylko dla olśniewających scenografii i kostiumów.
-
Blichtr Dziadka do orzechów i czterech królestw szybko zaczyna męczyć. Oprawa nie jest w stanie ukryć, że mamy do czynienia jedynie z pustą wydmuszką. Może nie idiotycznie głupią, ale sprawiającą zawód.
-
Mnie nie zachwycił, ale na pewno znajdzie się rzesza dzieci, którym ta odświeżona opowieść dostarczy trochę frajdy i magii.
-
Jest kinem cukierkowym i umyślnie przesłodzonym, wyrazistym i krzykliwym.
-
Kumulacja nakładów i talentów zaowocowała jednak widowiskiem przypominającym choinkową bombkę: zrobionym z rozmachem, oferującym publice trzydaniową ucztę dla oczu, a przy tym rozczarowująco pustym.
-
Dzięki swojemu słabemu world buildingowi, prostocie fabuły i przewidywalności raczej nie będzie filmem, do którego będę wracać. Bo jakoś nawet ten świąteczny klimat udał się dość średnio. Ostatecznie wyszła z tego śliczna wydmuszka. Czy może raczej bombka.