Film jest adaptacją książki Annie Ernaux o studentce, która w latach 60. XX wieku zachodzi w nieplanowaną ciążę i jest przekonana, że - mimo wszelkich grożących jej konsekwencji - chce poddać się zabiegowi aborcji.
- Aktorzy: Anamaria Vartolomei, Pio Marmaï, Sandrine Bonnaire, Kacey Mottet Klein, Luàna Bajrami i 14 więcej
- Reżyser: Audrey Diwan
- Scenarzyści: Audrey Diwan, Marcia Romano
- Premiera kinowa: 28 października 2022
- Premiera światowa: 5 września 2021
- Ostatnia aktywność: 2 marca
- Dodany: 28 czerwca 2022
-
To nie jest tak, że odradzam seans Zdarzyło się. Jako film grozy, okruchów życia z patriarchalnej rzeczywistości jest oznaką świadectwa czasu, tamtejszych nierówności społecznych i konwenansów. Warto jednak przy tym mieć świadomość, które fakty postanowiono uwypuklić, a które przemilczeć, by pasowały do współczesnej agendy osób przewrażliwionych na to, że z powodu kryzysu ci straszni prawacy mogą wrócić i namieszać w przecież odpowiednio uporządkowanym świecie.
-
Przekonująco i w sposób uniwersalny prezentuje druzgocącą rzeczywistość.
-
Kipiące od makabry kadry wydają się być pewną drogą na skróty. Prawdą jest, że na widok obrazków rodem z najgorszych kaźni będziemy bliscy omdlenia. Pozbawione niedopowiedzeń cierpienie bohaterki zaboli bardziej niż kilka drzazg pod jednym paznokciem. Jednak prócz niemożliwych do odzobaczenia ujęć, w Zdarzyło się wyczuwalny jest brak pomysłu na szerszy i uszlachetniający tę dość prostą opowieść kontekst.
-
Mocne i wstrząsające kino, które zyskuje jeszcze bardziej z racji osadzenia akcji w odpowiednich czasach historycznych.
-
Ani razu nie popada w tanią sensację, a jego największą zaletą jest psychologiczny realizm i autentyczność przedstawionych zdarzeń. Zdarzyło się to mocny i wstrząsający seans, jednak niezwykle ważny społecznie, szczególnie w kontekście zmian legislacyjnych dotyczących aborcji w krajach na całym świecie.
-
Odważne sceny, w których Vartolomei dobitnie pokazuje koszmar niechcianej ciąży na przemian irytują i wzruszają. Twórczyni do spółki ze scenarzystkami Anne Berest i Marcią Romano nie relacjonują przecież dziejów wyssanych z palca, lecz tragedię jednej z niezliczonych kobiet, które od dekad w różnych miejscach świata nieustannie pozbawiane są prawa o decydowaniu o własnym ciele, karierze, przyszłości, etc.
-
Choć jest dopiero drugim pełnometrażowym filmem Audrey Diwan, śmiało można nazwać dziełem dojrzałej już autorki, operującej znaczeniami mis-en-scene w sposób nad wyraz umiejętny i świadomy. Jest to też w pewnym sensie subtelny manifest przeciwko ograniczaniu wolności kobiet.
-
Film napędza więc świetny mechanizm. Idzie przy tym po śladach "4 miesięcy, 3 tygodni i 2 dni", które temat aborcji również podejmowało w konwencji niemal thrillera. "Zdarzyło się" nie osiąga poziomu rumuńskiego dzieła, głównie przez wyraźnie niższą stawkę i emocjonalnie zamkniętą bohaterkę. Tym niemniej rzecz, zwłaszcza w drugiej części, ogląda się na krawędzi fotela, a w dzisiejszej Polsce z pewnością zaprasza do dyskusji.
-
Podczas projekcji na festiwalu w Wenecji kobiety mdlały ze wzruszenia, przejęte mocną wymową filmu do tego stopnia, że potrzebna była pomoc medyczna. Film Audrey Diwan ma więc niesamowitą siłę rażenia mimo oszczędnych środków formalnych. Przemawia wiarygodną i nacechowaną emocjami historią, brawurowym aktorstwem i niestety wciąż aktualnym komentarzem społecznym.
-
To jeden z tych filmów, o których chcesz powiedzieć innym, ale niekoniecznie polecić do oglądania wieczorem przy winie. Nie każdy się nim zachwyci i to też w porządku. Nie będę przywoływała kontekstu społecznego, porównywała sytuacji społeczno-poetycznej we Francji lat sześćdziesiątych z sytuacją w Polsce 2022, ale takie głosy na pewno się pojawią. To film bardzo intymny, niełatwy w odbiorze.
-
Zapada w pamięć. Jest ważne, aktualne i przejmujące. Bo zdarzało się nie raz. Bo zdarza się bardzo często. Bo będzie się zdarzać.
-
Największą siłą filmu jest jego bezkompromisowość. Sprawa jest prosta: kobieta chce przerwać swoją ciążę
-
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że sam temat miał tu zrobić więcej niż praca nad strukturą opowieści. Oczywiście nie można nie docenić namacalnego i ciągle aktualnego wymiaru tematyki czy samego obdarcia narracji w ładunku moralnego, dzięki czemu dostajemy czyste doświadczenie sytuacji ekstremalnej.
-
Pytanie tylko, ile jeszcze takich "interwencyjnych" dzieł przed nami, by kobiety nie musiały wciąż na nowo walczyć o fundamentalne prawa?