
- 60% pozytywnych
- 67 krytyków
- 73% pozytywnych
- 100 użytkowników
Tytułowy Jack to nowa postać w popkulturowym klanie psychopatów, obok Kuby Rozpruwacza, Dextera czy Hannibala Lectera. Mistrz światowego kina pokazuje kilkanaście lat z życia seryjnego mordercy, piekielnie inteligentnego perfekcjonisty, pełnego sprzeczności, słabości i drobnych natręctw. Jack jest estetą, wielbicielem malarstwa, architektury, poezji i wycieczek na łono natury. Zabójca patrzy na swoje zbrodnie jak na mroczne dzieła sztuki. Jaki kształt nada swojej zbrodni doskonałej?
- Aktorzy: Matt Dillon, Bruno Ganz, Uma Thurman, Siobhan Fallon Hogan, Sofie Gråbøl i 15 więcej
- Reżyser: Lars von Trier
- Scenariusz: Lars von Trier
- Premiera kinowa: 18 stycznia 2019
- Premiera światowa: 14 maja 2018
- Ostatnia aktywność: 23 kwietnia
- Dodany: 18 maja 2018
-
6.3Pozytywnie oceniony przez krytyków
-
60%pozytywnych
-
67krytyków
-
67recenzji
-
45ocen
-
27pozytywnych
-
18negatywnych
-
-
6.6Pozytywnie oceniony przez użytkowników
-
73%pozytywnych
-
100użytkowników
-
25recenzji
-
98ocen
-
72pozytywne
-
26negatywnych
-
-
Recenzje krytyków
-
Imponujący zakres tematyczno-intelektualny wystarczy, by obraz stał się hitem długich filmoznawczych wieczorów, z kolei eklektyczna forma na pewno ugruntuje pozycję reżysera wśród mistrzów filmowego języka. Lecz pojawiający się na ekranie kolaż scen z jego poprzednich filmów - od "Królestwa" po "Melancholię" - przynosi efekt odwrotny do zamierzonego.
-
Niestety, koniec końców właśnie tu zawodzi von Triera ego. Od któregoś momentu seansu zaczyna bowiem doskwierać myśl, że twórca bawi się tu lepiej od nas. I to by było na tyle, jeśli chodzi o fundamenty sztuki. Pal licho kontrowersje, prawdziwie zabójcza dla niej bywa zwykła nuda.
-
Pretensjonalna symbolika coraz częściej zastępuje w jego filmach potrzebę opowiadania, przez co sam reżyser coraz bardziej daje się zaszufladkować do grona nawiedzonych osobników kina, po których, za wyjątkiem ekscesów, niewiele więcej można się spodziewać.
-
Obraz duńskiego reżysera był niczym tykająca bomba - która jednak nie doprowadziła do katastrofy, a wręcz przeciwnie: w ostatecznym rozrachunku umiejętnie budowała napięcie i poczucie oczekiwania na rozwiązanie fabuły. "Dom, który zbudował Jack" jawi się jako zatrważająca czarna komedia, przez którą z każdego z nas wychodzi cząstka mordercy - aż trudno uwierzyć, z jakich sytuacji jesteśmy w stanie się śmiać.
-
Jest to film bardzo pomysłowy, skręcający w nieoczywistym kierunku w finale, chociaż długość projekcji dochodzi do 150 minut nawet przez moment nie odczuwałem zmęczenia i zniecierpliwienia. Ciągle się tutaj coś dzieje, zarówno na poziomie formy, jak i treści.
-
Narcystyczna formuła dogodzenia samemu sobie. Lars Von Trier opowiada sobą, swoim filmowym językiem, popisuje się, brzmi jak człowiek obyty, ale wypowiedzi przeplata świadomie niezjadliwym tonem.
-
Odrzuci ogromną część publiki. Rozwścieczy też dalekie sobie środowiska. Film znienawidzą zarówno nie lubiący debatowania z bluźniercami chrześcijanie, jak i zblazowani liberałowie irytujący się na jakiekolwiek dysputy o etyce i moralności. Feministki powinny rozszarpać reżysera za bezczelne zglanowanie #MeToo.
-
Pierwszy film von Triera, który mnie ani nie wkurzył, ani nie zachwycił, tylko właśnie znudził. Jest pełen pychy, samokrytyczny i bezcelowy.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Fajny film, taki nie za krótki. I do tego udowadniający, że nie mam z brutalnością jakichkolwiek problemów, a jedynie z tym, że ktoś przypadkiem wrzucił cały materiał ze zdjęć do montażowni i nie poddał go jakimkolwiek cięciom. Świetny, podlany gęsto czarnym humorem początek, zmieniający się potem w festiwal cringowatej improwizacji, nieśmiesznych tekstów i bolesnego samouwielbienia podlanego nie humorem, a spermą od ciągłej masturbacji do własnego siebie.
-
Przez większość czasu mamy do czynienia z prostą, ale dość interesującą historią o seryjnym mordercy, dobrze zagranym przez Matta Dillona. Koniec to klasyczny Trier, jakiego fani znają i kochają.
-
Lars von Trier zawsze uwielbiał szokować, ale tym razem przeszedł samego siebie. Czym pewnie wielu zraził i na marne pójdzie mistrzostwo reżyserskie. Każda kolejna historia jest bardziej makabryczna. Matt Dillon czuje się jak ryba w wodzie, tworzy wybitną kreację, ale przychylności widza to raczej nie zyska. Epilog zwieńczeniem całości. Fantastyczne zdjęcia, dźwięk, muzyka i montaż budują odpowiednie napięcie. Tylko jak tu przetrwać ten film wiedząc że jest coraz bardziej makabrycznie.
-
Jedna wielka transgresyjna prowokacja, którą trudno traktować poważnie w jakiejkolwiek kwestii. Kupuję z pełną świadomością, świetnie się przy tym bawiąc.Gdyby traktować to na serio, wychodzi przede wszystkim ogromna megalomania von Triera. Ale dostrzegłem tam tyle dystansu, że wolę patrzeć na film jak na autoironiczną i bardzo bardzo czarną komedię.
-
Do pewnego momentu, tj. 1,5h to świetny, przewrotny, z niezłym poczuciem humoru, odpowiednią brutalnością i z całkiem udanym scenariuszem oryginalny obraz seryjnego mordercy. Potem robi się manierycznie i zwyczajnie nudno, ale takiego von Triera mogę i lubię oglądać. Bawiłem się dobrze, a nawet nie planowałem. Dillon idealny.
-
Środkowy palec wymierzony przez von Triera w kierunku wszystkich krytyków. Zdecydowanie jego najzabawniejszy film choć humor tu zawarty jest smolisty.
-
Ekshibicjonizm von Triera w postaci pozbawionego głębi seryjnego zabójcy. I jest to nawet znośne do czasu, gdy reżyser nie przekracza granicy pretensjonalności.
-
Lars znowu szokuje i nie boi się mówić tego co myśli. Jednakże po mimo ciekawej formy i rewelacyjnego Matt'a Dillon'a ten obraz momentami zwyczajnie męczy, a epilog to straszliwie niewykorzystany potencjał.
-
Film-prowokacja. Von Trier drażni się z widzem, ale dopiero w ostatnich 30 minutach potrafił zainteresować i... rozbawić. Reszta wygląda jak improwizacja.
-
Odważne, brawurowe, brutalne ale smaczne, zabawne oraz inteligentne kino. Zabawa symboliką, metaforą i przyrównaniem sztuki zabijania do sztuki estetycznej z dziejów ludzkości. Seans mimo to jest za dlugi; im dalej, tym zabawa z psychologią postaci przechodzi na cięższe akcenty egzystencjalne. Upycha wiele tematów I ubiera w surrealistyczne szaty. Po seansie można być albo zdezorientowanym albo pełnym podziwu. Ja jednak trafiłem do grupy pomiędzy.
-
Najlepsze recenzje użytkowników
-
Przez większość czasu mamy do czynienia z prostą, ale dość interesującą historią o seryjnym mordercy, dobrze zagranym przez Matta Dillona. Koniec to klasyczny Trier, jakiego fani znają i kochają.
-
Środkowy palec wymierzony przez von Triera w kierunku wszystkich krytyków. Zdecydowanie jego najzabawniejszy film choć humor tu zawarty jest smolisty.
-
Jedna wielka transgresyjna prowokacja, którą trudno traktować poważnie w jakiejkolwiek kwestii. Kupuję z pełną świadomością, świetnie się przy tym bawiąc.Gdyby traktować to na serio, wychodzi przede wszystkim ogromna megalomania von Triera. Ale dostrzegłem tam tyle dystansu, że wolę patrzeć na film jak na autoironiczną i bardzo bardzo czarną komedię.