-
Powinien być filmem o wiele, wiele lepszym. Na całe szczęście jego twórca, Joe Berlinger, nakręcił też o Tedzie Bundym świetny serial dokumentalny dla Netflixa.
-
Niestety wszystko to nie sprawia większego wrażenia, bo "Podły, okrutny, zły" to film bez polotu, zbyt rozmyty, by utrzymać naszą uwagę, a przecież tego oczekujemy od produkcji o seryjnym mordercy. Natomiast trzeba przyznać, że całość ratuje Zac Efron, który jest świetny w głównej roli i umiejętnie oddaje oblicze Teda, choć z drugiej strony, nie mamy tu scen, w których mógłby pokazać mordercze alter ego bohatera.
-
Ostatecznie zatem Ted Bundy kradnie cały show. Tak jakby filmowcy, podobnie jak prawdziwe ofiary zbrodniarza, nie byli w stanie oprzeć się jego urokowi. Chociaż może paradoksalnie w ten sposób dotknęli istoty problemu?
-
To nie jest zły film, tym bardziej podły czy okrutny. Byłby nieco poniżej zdatności do oglądania, ale do poziomu dostatecznego wyciąga go Zac Efron.
-
Zac Efron doskonale odnalazł się jako zgrywający niewiniątko szaleniec, który cynicznie zjednuje sobie sympatię kolejnych osób.
-
Dla mnie Podły, okrutny, zły jest nie tylko wciągającą, interesującą i widowiskową historią, za którą stoi barwna postać Teda, ale też kolejnym studium tragedii, obrazem przestrogi przed całkowitym i ślepym zaufaniem do kogoś, tylko dlatego, że ten ktoś niewinnie wygląda i uroczo się zachowuje.
-
Chociaż "Podły, okrutny, zły" jest poświęcony Bundy'emu, to akcję poznajemy przede wszystkim z perspektywy Liz. To powoduje, że w trakcie seansu łatwo zapomnieć o tym, że oglądamy historię wielokrotnego mordercy, gwałciciela i nekrofila.
-
Zac Efron potrafi wzbudzić sympatię, choć chyba nikt w kinie nie wątpi, że jest wcieloną bestią, nie zwykłym wilkiem w niezwykle przystojnej owczej skórze. Ale ponieważ finał znamy, sam film specjalnie nie porywa. Da się obejrzeć, ale chyba to jednak kino dla osób, które bardziej niż krwiste fabuły, lubią patrzeć na piękne aktorki i aktorów.
-
Nie będzie przesadą, gdy dzieło Berlingera jawnie nazwiemy jednym z najlepszych filmów traktujących o historii seryjnego mordercy, w historii. Przerażająca i dotkliwa autentyczność, połączona ze zgrabnym poprowadzeniem historii, przekonującymi bohaterami oraz wybitnie dobraną ścieżką dźwiękową sprawia, że film dosłownie wżyna nam się pod skórę i nie pozwala o sobie zapomnieć jeszcze przez długi czas.
-
To tylko filmowa sztuczka. Pusta, błaha i słabo zagrana.
-
Trudny do ocenienia film. Z jednej strony to obraz, który wiernie odtwarza to, co ma do zaprezentowania widzowi, a z drugiej strony wydaje się ledwie muskać powierzchnię fascynującej opowieści o potworze w ludzkiej skórze.
-
Stanowi ciekawy prolog do czteroodcinkowego serialu Netflixa, zresztą również wyreżyserowanego przez Berlingera.
-
Seans jest miłym zaskoczeniem przy założeniu, że odłożymy na bok oczekiwanie wnikliwej analizy morderczego umysłu. Można też przyczepić się do fabuły poprowadzonej niedbale, ale film pozostawia widza z jasnym przesłaniem, skupiony wokół relacji miłosnej.
-
Dobry film, zrobiony rzetelnie przez rzemieślnika. Aktorzy grają poprawnie. Ba! Zac Efron zagrał jedną z lepszych ról w dotychczasowej karierze. Ale niestety, ten obraz nie porwie tłumów.
-
Całkiem nieźle zrealizowany portret przestępcy widzianego oczami kobiety, która go kochała - Liz Kendall oraz częściowo przedstawienie nam mniemania jakie o samym sobie posiadał Bundy i ukazanie złożoności jego osobowości.
-
Sprawia to, że jest to kolejny film, może nie gloryfikujący, ale na pewno pokazujący postać seryjnego mordercy w niejasnym świetle i z całą masą niedomówień, nie do końca oczywistych dla ludzi, którzy kompletnie nie znają tej postaci. A zakładam, że, przynajmniej w Polsce, może takich nie zabraknąć.
-
Podły, okrutny i zły nie osiągnąłby jednak pożądanego wydźwięku, gdyby nie show, które zapewnia Zac Efron. Kojarzony przede wszystkim ze śliczną buzią i anielskim głosem aktor dotychczas zdążył udowodnić, że posiada zdolności komiczne, nadeszła jednak pora na uderzenie w inne tony.
-
Odświeża filmowe portrety seryjnych morderców, dzięki oryginalnemu konceptowi oraz fantastycznemu aktorstwu. Dla wielu ta sztuczka może zadziałać odpychająco oraz być niezrozumiała, ale warto dać szansę temu tytułowi. Bardzo porządna robota.
-
Filmowa petarda, jedna wielka igraszka, która nie tylko atrakcyjnie wygląda, ale trafnie demaskuje instynkty rządzące opinią publiczną. I to przeraża najbardziej, bo chociaż lata mijają, to ludzie nie zmieniają się w żadnym calu.
-
Trudno bowiem o produkcję, która tak wiele ryzykuje, jednocześnie wygrywając na każdym polu. Jeśli nie boicie się lekkiego chaosu, szaleństwa, a także gry ze swoją moralnością, gdy zatracacie się w swojej percepcji postaci Bundy'ego, to jest to pozycja obowiązkowa. W końcu będziecie mogli sprawdzić jak długo będziecie wierzyć bohaterowi, gdy będzie twierdził "I am not guilty.".
-
Historia Teda Bundy'ego to idealny materiał na film. Szczególnie osobom, które jej nie znają Podły, okrutny, zły powinien przypaść do gustu.
-
Stawia widza w pozycji nie oskarżyciela, lecz obrońcy. Berlinger tak prowadzi opowieść, by kolejne wyroki skazujące przyjmować z niedowierzaniem. Charyzmatyczna kreacja Efrona bardzo w tym pomaga.
-
6.712 maja 2019
-
-
Jeśli historia Teda Bundy'ego jest warta opowiedzenia, to tylko z tego powodu: żeby zobaczyć, jak spektakl przejmuje władzę nad sprawiedliwością, a jeden uśmiech seryjnego mordercy przekreśla jego winę w oczach tysięcy widzów i widzek przed telewizorami.
-
Dobre warsztatowo kino. Z chirurgiczną precyzją manipuluje naszą oceną i naszymi emocjami. Warto obejrzeć, choćby dla kreacji Efrona!
-
Mówiono, że ten film może wzbudzać wątpliwość z etycznego punktu widzenia, Ted Bundy ukazany był bowiem w zwiastunie jak gwiazda rocka. Nic z tych rzeczy, a całość trzyma się bliżej dokumentu niż montażowo-muzycznej popisówy.
-
Nie boi się pokazywać kłamstwa, prowokować do myślenia i zasadzać pułapek, a Berlinger nie ogranicza się do portretu jednostki. Bo losy Teda Bundy'ego można śledzić z zaciekawieniem, a na jego teksty reagować z uśmiechem, który po kilku sekundach zmienia się niesmak i dezorientację.
-
Jedna z najciekawszych pozycji filmowych tego roku. To historia uświadamiająca nam, że nie zawsze morderca to rzucający się w oczy szaleniec i zwyrodnialec. Postać Teda Bundy'ego pokazuje, że tacy ludzie mogą być także wśród nas.
-
Kapitalny, pod wieloma względami zniuansowany i poruszający film.
-
Tak nieoczywisty jak jego bohater - nie jest typową kroniką śledztwa prowadzącego do ujęcia zbrodniarza, nie stanowi też typowej biografii. W umiejętny sposób opowiada o człowieku pełnym paradoksów: błyskotliwym, ale moralnie ułomnym, pozornie uroczym, a zepsutym w środku.
-
Problem w tym, że nikt tu nawet nie próbuje odpowiedzieć na pytanie o motywacje czy genezę tego jakże skrajnego zła.
-
Konwencja przyjęta przez reżysera być może nie każdemu przypadnie do gustu. To nie jest thriller ani przerażająca opowieść o jednym z najokrutniejszych i najbardziej wyrachowanych zbrodniarzy w historii USA. Twórców interesuje sama postać Bundy'ego, jego charyzma, spryt i wdzięk pozwalające mu robić show na sali sądowej.
-
Jest idealnym przykładem na to, że można stworzyć film o seryjnym mordercy, nie skupiając się jednocześnie na bezpośrednim ukazaniu jego brutalnych czynów.
-
Dobrze sprawdza się jako filmowy dramat, ale osoby, które oczekiwały wizualizacji gwałtów i mordów mogą być rozczarowane. Widzimy tu to co widziała Liz Kendall, a ona widziała fantomowego księcia.
-
6.23 sierpnia 2019
-
-
Mamy więc do czynienia ze zmarnowanym potencjałem - scenariuszowo-stylistyczna nieudolność poszczególnych scen sprawia, że oryginalny pomysł na opowiedzenie historii o mordercy nie jest w stanie wybrzmieć w pełni, a solidne aktorstwo naprawia to tylko w niewielkim stopniu. Podły, okrutny, zły to film średni i tym samym znacznie gorszy, niż być powinien.
-
Nie jest tak przenikliwy jak 10-odcinkowy dokument na Netflixie, ale za to ustawia makabryczne działanie Bundy'ego w kontekście jego związku z Liz Kloepfer, co nie wybrzmiało w dokumencie. Bundy związał się z kobietą i wychowywał jej córkę.
-
7.52 maja 2019
-
-
Trudno mówić tutaj o przełomie w portretowaniu charyzmatycznych morderców, ale "Podły, zły, okrutny" jest udaną produkcją. Berlinger dobrze odrobił lekcję dokumentalisty, trzyma się faktów i doskonale równoważy role poszczególnych bohaterów w opowiadanej fabule. To perfekcyjnie zagrany film sądowy, romans, a momentami tajemniczy thriller.