
Kronika zbrodni Teda Bundy'ego z perspektywy jego długoletniej dziewczyny Liz Kendall, która nie wierzyła w prawdę o nim.
- Aktorzy: Zac Efron, Lily Collins, Kaya Scodelario, Jim Parsons, John Malkovich i 15 więcej
- Reżyser: Joe Berlinger
- Scenarzysta: Michael Werwie
- Premiera kinowa: 10 maja 2019
- Premiera DVD: 19 września 2019
- Premiera światowa: 26 stycznia 2019
- Ostatnia aktywność: 1 sierpnia 2024
- Dodany: 15 marca 2019
-
Trudny do ocenienia film. Z jednej strony to obraz, który wiernie odtwarza to, co ma do zaprezentowania widzowi, a z drugiej strony wydaje się ledwie muskać powierzchnię fascynującej opowieści o potworze w ludzkiej skórze.
-
Zac Efron doskonale odnalazł się jako zgrywający niewiniątko szaleniec, który cynicznie zjednuje sobie sympatię kolejnych osób.
-
To tylko filmowa sztuczka. Pusta, błaha i słabo zagrana.
-
Ogląda się naprawdę nieźle, choć opowieść, jak to w filmach bywa, nieco zmodyfikowano na potrzeby filmu. Dlatego też zalecam w dwupaku seans bardzo dobrego serialu dokumentalnego "Conversations with a Killer: The Ted Bundy Tapes" tego samego reżysera dostępnego na Netfliksie.
-
Stawia widza w pozycji nie oskarżyciela, lecz obrońcy. Berlinger tak prowadzi opowieść, by kolejne wyroki skazujące przyjmować z niedowierzaniem. Charyzmatyczna kreacja Efrona bardzo w tym pomaga.
-
Odświeża filmowe portrety seryjnych morderców, dzięki oryginalnemu konceptowi oraz fantastycznemu aktorstwu. Dla wielu ta sztuczka może zadziałać odpychająco oraz być niezrozumiała, ale warto dać szansę temu tytułowi. Bardzo porządna robota.
-
Seans jest miłym zaskoczeniem przy założeniu, że odłożymy na bok oczekiwanie wnikliwej analizy morderczego umysłu. Można też przyczepić się do fabuły poprowadzonej niedbale, ale film pozostawia widza z jasnym przesłaniem, skupiony wokół relacji miłosnej.
-
Podły, okrutny i zły nie osiągnąłby jednak pożądanego wydźwięku, gdyby nie show, które zapewnia Zac Efron. Kojarzony przede wszystkim ze śliczną buzią i anielskim głosem aktor dotychczas zdążył udowodnić, że posiada zdolności komiczne, nadeszła jednak pora na uderzenie w inne tony.
-
Trudno bowiem o produkcję, która tak wiele ryzykuje, jednocześnie wygrywając na każdym polu. Jeśli nie boicie się lekkiego chaosu, szaleństwa, a także gry ze swoją moralnością, gdy zatracacie się w swojej percepcji postaci Bundy'ego, to jest to pozycja obowiązkowa. W końcu będziecie mogli sprawdzić jak długo będziecie wierzyć bohaterowi, gdy będzie twierdził "I am not guilty.".
-
Dobry film, zrobiony rzetelnie przez rzemieślnika. Aktorzy grają poprawnie. Ba! Zac Efron zagrał jedną z lepszych ról w dotychczasowej karierze. Ale niestety, ten obraz nie porwie tłumów.
-
Jeśli historia Teda Bundy'ego jest warta opowiedzenia, to tylko z tego powodu: żeby zobaczyć, jak spektakl przejmuje władzę nad sprawiedliwością, a jeden uśmiech seryjnego mordercy przekreśla jego winę w oczach tysięcy widzów i widzek przed telewizorami.
-
To nie jest typowe kino o seryjnym mordercy. Na całe szczęście. Nikt nie potrzebował kolejnej próby opowiedzenia tej historii w tradycyjny sposób. Mimo że historia jest powszechnie znana, to scenariusz jest tak skonstruowany, że można ją śledzić z niesłabnącym napięciem.
-
Problem w tym, że nikt tu nawet nie próbuje odpowiedzieć na pytanie o motywacje czy genezę tego jakże skrajnego zła.
-
Jest zatem Podły, Okrutny, Zły obrazem nie tylko wyjątkowo sprawnie zrealizowanym, ale fascynującym studium przypadku mechanizmu wyparcia. W którym morderca zostaje ujęty ze znamiennej perspektywy. A jej moc polega na tym, że potworność Teda Bundy jest w nim przedstawiona na sposób, który wymyka się szablonowemu myśleniu o ludziach jego pokroju...
-
Owszem, cała historia jest ciekawa, ale przedstawiona w zbyt chaotyczny sposób, jakby twórcy sami do końca nie wiedzieli, w którą stronę zamierzali pójść i ostatecznie próbowali schwytać zbyt wiele srok za ogon naraz. Czuć w tym projekcie brak mistrzowskiej ręki i prawdziwej iskry, przez co stanowi dość spory zawód. Jednakowoż nadal warto ją obejrzeć dla samej kreacji Zaca Efrona i paru celnych przemyśleń na temat "seksowności" jednych z najbardziej przerażających ludzi, jacy istnieją.
-
Chociaż "Podły, okrutny, zły" jest poświęcony Bundy'emu, to akcję poznajemy przede wszystkim z perspektywy Liz. To powoduje, że w trakcie seansu łatwo zapomnieć o tym, że oglądamy historię wielokrotnego mordercy, gwałciciela i nekrofila.
-
Mamy więc do czynienia ze zmarnowanym potencjałem - scenariuszowo-stylistyczna nieudolność poszczególnych scen sprawia, że oryginalny pomysł na opowiedzenie historii o mordercy nie jest w stanie wybrzmieć w pełni, a solidne aktorstwo naprawia to tylko w niewielkim stopniu. Podły, okrutny, zły to film średni i tym samym znacznie gorszy, niż być powinien.
-
Nie boi się pokazywać kłamstwa, prowokować do myślenia i zasadzać pułapek, a Berlinger nie ogranicza się do portretu jednostki. Bo losy Teda Bundy'ego można śledzić z zaciekawieniem, a na jego teksty reagować z uśmiechem, który po kilku sekundach zmienia się niesmak i dezorientację.
-
Jedna z najciekawszych pozycji filmowych tego roku. To historia uświadamiająca nam, że nie zawsze morderca to rzucający się w oczy szaleniec i zwyrodnialec. Postać Teda Bundy'ego pokazuje, że tacy ludzie mogą być także wśród nas.
-
Nie będzie przesadą, gdy dzieło Berlingera jawnie nazwiemy jednym z najlepszych filmów traktujących o historii seryjnego mordercy, w historii. Przerażająca i dotkliwa autentyczność, połączona ze zgrabnym poprowadzeniem historii, przekonującymi bohaterami oraz wybitnie dobraną ścieżką dźwiękową sprawia, że film dosłownie wżyna nam się pod skórę i nie pozwala o sobie zapomnieć jeszcze przez długi czas.
-
Dobrze sprawdza się jako filmowy dramat, ale osoby, które oczekiwały wizualizacji gwałtów i mordów mogą być rozczarowane. Widzimy tu to co widziała Liz Kendall, a ona widziała fantomowego księcia.
-
Konwencja przyjęta przez reżysera być może nie każdemu przypadnie do gustu. To nie jest thriller ani przerażająca opowieść o jednym z najokrutniejszych i najbardziej wyrachowanych zbrodniarzy w historii USA. Twórców interesuje sama postać Bundy'ego, jego charyzma, spryt i wdzięk pozwalające mu robić show na sali sądowej.
-
Trudno mówić tutaj o przełomie w portretowaniu charyzmatycznych morderców, ale "Podły, zły, okrutny" jest udaną produkcją. Berlinger dobrze odrobił lekcję dokumentalisty, trzyma się faktów i doskonale równoważy role poszczególnych bohaterów w opowiadanej fabule. To perfekcyjnie zagrany film sądowy, romans, a momentami tajemniczy thriller.
-
Sprawia to, że jest to kolejny film, może nie gloryfikujący, ale na pewno pokazujący postać seryjnego mordercy w niejasnym świetle i z całą masą niedomówień, nie do końca oczywistych dla ludzi, którzy kompletnie nie znają tej postaci. A zakładam, że, przynajmniej w Polsce, może takich nie zabraknąć.
-
Z tematu można było wycisnąć o wiele więcej, ale wszelkie braki i niedostatki zostają przykryte przez rewelacyjną rolę Zacka Efrona.
-
Zgrabnie łączy wszystkie te aspekty i nawet, jeżeli momentami idzie na łatwiznę i zwyczajnie pomija niektóre kwestie, nadal pozostaje nietuzinkowym i interesującym przykładem kina na ten temat.
-
Filmowa petarda, jedna wielka igraszka, która nie tylko atrakcyjnie wygląda, ale trafnie demaskuje instynkty rządzące opinią publiczną. I to przeraża najbardziej, bo chociaż lata mijają, to ludzie nie zmieniają się w żadnym calu.
-
Nie jest tak przenikliwy jak 10-odcinkowy dokument na Netflixie, ale za to ustawia makabryczne działanie Bundy'ego w kontekście jego związku z Liz Kloepfer, co nie wybrzmiało w dokumencie. Bundy związał się z kobietą i wychowywał jej córkę.
-
7.52 maja 2019
- Skomentuj
-
-
Zac Efron potrafi wzbudzić sympatię, choć chyba nikt w kinie nie wątpi, że jest wcieloną bestią, nie zwykłym wilkiem w niezwykle przystojnej owczej skórze. Ale ponieważ finał znamy, sam film specjalnie nie porywa. Da się obejrzeć, ale chyba to jednak kino dla osób, które bardziej niż krwiste fabuły, lubią patrzeć na piękne aktorki i aktorów.
-
Wszystko rozbiło się, niestety, o dość toporną, łopatologiczną, dosadną reżyserię, spłaszczającą tę historię i zamieniającą ją w widowisko dość mdłe i jednowymiarowe. Narracji brakuje dynamizmu i porządku - początek, historia zawiązania znajomości Bundy'ego i narzeczonej - jest niepotrzebnie zbyt rozbudowany - sekwencje rozprawy potraktowano za to dość sprawozdawczo.
-
Jest idealnym przykładem na to, że można stworzyć film o seryjnym mordercy, nie skupiając się jednocześnie na bezpośrednim ukazaniu jego brutalnych czynów.
-
Berlinger nie aspiruje do roli drugiego Davida Finchera i jego dzieło z pewnością nie dorównuje takim klasykom jak "Siedem" czy "Zodiak". Mimo to niezaprzeczalna charyzma Efrona, a także genialny drugi plan sprawiają, że "Podłego, okrutnego, złego" ogląda się z ciekawością, a w drugiej połowie, kiedy atmosfera się zagęszcza - z niejaką ekscytacją.
-
To nie jest zły film, tym bardziej podły czy okrutny. Byłby nieco poniżej zdatności do oglądania, ale do poziomu dostatecznego wyciąga go Zac Efron.
-
Niestety wszystko to nie sprawia większego wrażenia, bo "Podły, okrutny, zły" to film bez polotu, zbyt rozmyty, by utrzymać naszą uwagę, a przecież tego oczekujemy od produkcji o seryjnym mordercy. Natomiast trzeba przyznać, że całość ratuje Zac Efron, który jest świetny w głównej roli i umiejętnie oddaje oblicze Teda, choć z drugiej strony, nie mamy tu scen, w których mógłby pokazać mordercze alter ego bohatera.
-
Dla mnie Podły, okrutny, zły jest nie tylko wciągającą, interesującą i widowiskową historią, za którą stoi barwna postać Teda, ale też kolejnym studium tragedii, obrazem przestrogi przed całkowitym i ślepym zaufaniem do kogoś, tylko dlatego, że ten ktoś niewinnie wygląda i uroczo się zachowuje.
-
Całkiem nieźle zrealizowany portret przestępcy widzianego oczami kobiety, która go kochała - Liz Kendall oraz częściowo przedstawienie nam mniemania jakie o samym sobie posiadał Bundy i ukazanie złożoności jego osobowości.