
- 43% pozytywnych
- 23 krytyków
- 23% pozytywnych
- 31 użytkowników
Light Turner znajduje tajemniczy notatnik, który postanawia wykorzystać do wymierzania sprawiedliwości.
- Aktorzy: Lakeith Stanfield, Nat Wolff, Margaret Qualley, Willem Dafoe, Matthew Kevin Anderson i 15 więcej
- Reżyser: Adam Wingard
- Scenariusz: Vlas Parlapanides, Jeremy Slater, Charley Parlapanides
- Premiera światowa: 24 sierpnia 2017
- Dodany: 29 sierpnia 2017
-
4.8Negatywnie oceniony przez krytyków
-
43%pozytywnych
-
23krytyków
-
23recenzje
-
21ocen
-
9pozytywnych
-
12negatywnych
-
-
4.7Negatywnie oceniony przez użytkowników
-
23%pozytywnych
-
31użytkowników
-
13recenzji
-
30ocen
-
7pozytywnych
-
23negatywne
-
-
Recenzje krytyków
-
Wspomniana już miłość do kina i, idąc dalej, konkretnej muzyki, stylu realizacyjnego, typu bohatera zaowocowała tym co najlepsze. Zdaję sobie sprawę, że specyficzna maniera Wingarda nie trafi do wszystkich, jednak dla Death note zaaranżowanego na rynek zachodni jest najlepszym co mogło go spotkać.
-
Może nie zawsze skupia swoją uwagę, ale jest intrygujący, miejscami piękny wizualnie i bardzo w stylu Wingarda.
-
Krwawa, ale i młodzieżowa wersja słynnej mangi. Laikom może się spodobać, fani oryginału będą kręcić nosem.
-
Twórcy nie mieli zupełnie pomysłu na ten film. Jak więc był sens go robić?
-
Przypadkowemu widzowi sprawi sporo frajdy, a fani komiksu, cóż, niech wracają do czytania.
-
Wielbiciele pierwowzoru będą rozgoryczeni, pozostali znajdą w najnowszej produkcji Netflixa przyzwoity i nieoczekiwany hołd dla klasyków epoki VHS-u.
-
Niestety produkcja nieudana. Kuleje tempo, sposób prowadzenia opowieści oraz sama opowieść, która nie jest w stanie nas zbytnio zaintrygować.
-
Niezły film z potencjałem zmarnowanym przez obieranie fabularnych skrótów.
-
Jeśli stworzenie remake'u kiedykolwiek miałoby sens, to byłoby to właśnie podjęcie materiału źródłowego od innej strony lub przekładając go na inną kulturą. I wydaje mi się, że to właśnie chcieli zrobić twórcy z Death Note i pomimo wad, wyszło to całkiem zgrabnie.
-
Mimo wysiłków części obsady, amerykański Death Note sprawdza się tylko jako film klasy B, który najlepiej oglądać ze znajomymi, głośno przy tym komentując wszystkie bzdury i nieudolne sceny. Obok Transformers: Ostatni Rycerz to jest najgorszy film, jaki widziałem w tym roku, chociaż w przeciwieństwie do filmu Michaela Baya jest całkiem zabawny w swojej szmirowatości.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Mocno różni się względem materiału źródłowego, ale zaproponowane przez Wingarda podejście do tej marki w połączeniu z jego stylem wyszło naprawdę przyzwoicie.
-
Dopiero musiały minąć ponad 3 lata od jego premiery, żebym w końcu dostrzegł jaki pomysł miał Wingard na ten film i dlaczego jest on tak dobry. To adaptacja, która moim zdaniem wypada nawet lepiej od oryginału, za którym zresztą niezbyt przepadam.
-
Akcja odbywa się w trybie ostro przyspieszonym. Fajny początek, satysfakcjonujące zakończenie, ale rozpierdziel w środku. Szkoda, to mógł być świetny film.
-
Na szczęście Wingard był świadom spier.ego scenariusza i postanowił zabawić się z tym materiałem na ile tylko można. Dla Dafoe warto, a no i nie znam oryginału.
-
Nie jestem wielkim fanem fanem oryginału acz ta produkcją też do mnie nie trafia
-
Dafoe skradł moje kinowe serce. Poza tym to poplątanie Donniego Darko z Neon Demonem. Definicja średniaka.
-
Zamach na oryginale. Beznadziejni bohaterowie bez jakiegokolwiek charakteru i celu, brak napięcia i zwyczajnie niewykorzystany potencjał. Na plus tylko Ryuk.
-
-
Jeśli ktoś nie zna oryginału, to film może mu się spodobać. Ciekawa, choć potraktowana po łebkach historia, nieźli bohaterowie i uroczy Ryuk
-
Nie mam pojęcia jakby odebrała ten film gdyby udało mi się obejrzeć go w oderwaniu od mangi/amine. Dla mnie przede wszystkich zabrało chemii między Lightem a L.
-
Najlepsze recenzje użytkowników
-
Nie jestem wielkim fanem fanem oryginału acz ta produkcją też do mnie nie trafia
-
Dopiero musiały minąć ponad 3 lata od jego premiery, żebym w końcu dostrzegł jaki pomysł miał Wingard na ten film i dlaczego jest on tak dobry. To adaptacja, która moim zdaniem wypada nawet lepiej od oryginału, za którym zresztą niezbyt przepadam.
-
Mocno różni się względem materiału źródłowego, ale zaproponowane przez Wingarda podejście do tej marki w połączeniu z jego stylem wyszło naprawdę przyzwoicie.