-
Pierwsza część Dead Reckoning to gorący hit tego lata. Kino angażujące od pierwszej do ostatniej minuty. Zbierające w sobie wszelkie cechy ponadprzeciętnego kina akcji, które przede wszystkim ma zapewnić niezapomnianą rozrywkę. Najnowsza odsłona Mission: Impossible czyni to z nawiązką i zaostrza apetyt przed finałem tej historii.
-
W Dead Reckoning wszystko począwszy od sekwencji na lotnisku, aż po pościg w Rzymie stanowi spójną całość, która nawet na moment nie potrafi wypuścić widza z objęć.
-
Produkcja punktuje bardzo dobrym wyważeniem pomiędzy humorem a dramatem. Aktorzy dbają o to, aby widzowie nawet przez moment nie odczuli znużenia. Dzieje się tu tak dużo nieprawdopodobnych rzeczy, lecz twórcom jakimś cudem nadal udaje się prezentować szalone sceny akcji, zachowując przy tym pozory realizmu. "Mission: Impossible - Dead Reckoning" to przykład blockbustera, któremu niczego nie brakuje.
-
Jest bardzo dobrze. "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" nie zawiedzie zarówno fanów serii, Toma Cruise'a jak i każdego miłośnika solidnych thrillerów oraz wielkich blockbusterów. A to, że film ten powstał ze względnie niewielką ilością CGI, tylko dodatkowo sprawia, że robi on potężne wrażenie.
-
Kawał naprawdę dobrego kina akcji, który jest świetną rozrywką. Szybciej, wyżej, mocniej - tak można śmiało opisać najnowszą odsłonę.
-
Powiela wiele elementów poprzednich odsłon, jednak wciąż jest filmem niezwykle przyjemnym. Ponad dwie i pół godziny bardzo szybko zlatuje, co jest zasługą odpowiedniego balansu między scenami akcji i przerwami na na oddech w postaci głębszych, emocjonalnych rozmów.
-
Jak dla mnie 7,5/10 - pół punktu za to, że seria "Mission Impossible" jest coraz lepsza, co wcale nie byłoby aż takie possible - bo raczej nazbyt często się nie zdarza.
-
Kino rozrywkowe, które się broni wieloma elementami, to nie sposób nie czuć, ze powoli schemat tej serii wyczerpuje się.
-
Tom Cruise znów to zrobił. "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" zapewnia rozrywkę, jakiej oczekuję po tego typu kinie. Można? Można. I to bez uciekania w nostalgię.
-
Za rok po raz ostatni spotkamy się z ekipą Ethana Hunta. Nie wiem czy w historii kina znajdziemy serię, która niemal przez trzydzieści lat trzyma równy, bardzo wysoki poziom. Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One to film przemyślany, dobrze napisany i dopiero na drugim miejscu widowiskowy. W kinie akcji nie znajdziecie nic lepszego!
-
Jedną z najprzyjemniejszych chwil w życiu kinomana jest ta, kiedy film, na który czekał z niecierpliwością i wielkimi nadziejami, okazuje się jeszcze lepszy niż przewidywał. Ja tak mam z serią "Mission: Impossible", zieloną wysepką kreatywności kina komercyjnego. Raczej nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto ceni profesjonalne, wciągające filmy sensacyjne, mógłby się źle bawić na tym seansie.
-
Lepszego kina akcji niż Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One nie zobaczycie!
-
Po wyjściu z sali kinowej do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, jak dobrym filmem jest nowe Mission Impossible. Ten film należy do ścisłej czołówki kina akcji i w tym roku jego jedyną konkurencją jest czwarty John Wick. Tak naprawdę nie mogę doszukać się większych wad tej produkcji, gdyż w ramach typowego blockbustera każdy element został tu wykonany wyśmienicie.
-
Pościg wąskimi uliczkami Rzymu z Fiatem 500 w roli głównej, starannie zaplanowany przekręt na lotnisku i efektowna katastrofa kolejowa robią olbrzymie wrażenie i zapewne staną się znakami rozpoznawczymi tej odsłony Mission: Impossible.
-
To wstęp, w którym McQuarrie rozstawia pionki na szachownicy. Pokazuje, z czym Hunt i jego towarzysze Luther i Benji będą się mierzyć. Wprowadza intrygującą nemezis. Buduje emocje i zawiesza w odpowiednim momencie. Kinowy serial, który chce się oglądać. Twórcy sprawiają, że emocjonalnie ten film jest na właściwym miejscu: znajdzie się miejsce na patos, śmiech, smutek i napięcie. Czego chcieć więcej od wakacyjnej rozrywki.
-
"Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" jest po prostu zachwycające, zarówno na poziomie rozrywkowym, jak i intelektualnym. To jest kino!
-
Długość seansu nie ma w tym przypadku najmniejszego znaczenia, ponieważ wydarzenia na ekranie pędzą z oszałamiającą prędkością i nie ma czasu, żeby ochłonąć. Naprawdę film zwalnia dosłownie na kilka minut.
-
To, jeśli chodzi o kino akcji i rozrywkę, dzieło doskonałe. Fantastycznie zrealizowane sekwencje, ciekawi bohaterowie i relacje między nimi oraz wciągająca fabuła. Oby więcej takich produkcji.
-
Po zakończeniu seansu mamy bardzo mieszane uczucia, ale nawet jeśli nowe "Mission: Impossible" jest wyraźnie słabsze od kilku poprzednich odsłon, to nadal stanowi kawał solidnej zabawy, zwłaszcza w czasie wakacji.
-
Czy się bawiłem? Tak. Ale czy to był film genialny? No.... według mnie nie. Z chęcią pójdę za rok do kina, żeby zobaczyć jak też skończy się historia, ale nie traktowałbym produkcji, jako jakiejś o wiele lepszej od poprzedników. Jest dobra, bardzo solidna i nie ma się do czego przyczepić. Jedyną wadą jest to, że brakuje tam pierwiastka genialności.
-
Ma dobre tempo, choć odrobinę zmęczyło mnie częste tłumaczenie fabuły przez różne postaci.
-
Historia ma epicki rozmach, dynamiczne epizody przeplatają się ze spokojniejszymi, tradycyjne kaskaderskie wyczyny łączą się z wirtualną rzeczywistością, a eleganckie aktorstwo Cruise'a nie pozostawia wątpliwości co do tego, że mamy do czynienia z ponadprzeciętną rozrywką.
-
Najlepszy blockbuster lata, w którym w szlachetny sposób łączą się efekty analogowe ze starą dobrą kaskaderką.
-
Prawdziwy czar najnowszej części "Mission Impossible" polega nie na tym, że jest perfekcyjnie zrealizowanym widowiskiem kinowym, ale na tym, że przy okazji potrafi nienachalnie sprzedać widzom ciekawą refleksję o współczesnym świecie.
-
Pierwsza część "Dead Reckoning" to najlepsza część serii "Mission Impossible" w dorobku Christophera McQuarrie'ego. A być może nawet całego cyklu, gdzie akcja, napięcie, humor, przewrotki i twisty są wyważone w niemal idealnych proporcjach. Rozrywka perfekcyjna w wykonaniu oraz dająca masę satysfakcji.
-
Trzeba zobaczyć. Nie tylko dlatego że to siódma część i dla fanów serii pozycja obowiązkowa, ale dla pełnej odjazdów rozrywki przy której rzadko będzie się można nudzić.
-
Powiem tak: mniejsza o to, jakie prywatne grzechy chce odkupić aktor, grunt, że "Dead Reckoning" faktycznie jest świętem sztuki. A że "sztuka" równa się tu "rzemiosłu" i niektórzy będą mieli z tym problem - to już nie jego problem.
-
Zabiera widzów na pełną adrenaliny podróż po świecie w poszukiwaniu MacGuffina, który może zaważyć o losach świata. Wciąż jest to dobra rozrywka, lecz nie sądzę aby pójście w farsę było dobrym kierunkiem rozwoju serii, a i sceny akcji nie robią już takiego wrażenia. Tom Cruise przyzwyczaił mnie do wyższej klasy produkcji.
-
To coś więcej niż podręcznikowy blockbuster i solidy sequel. "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" jest prawdziwą jazdą bez trzymanki, do której mam tylko jedno "ale".
-
Akcyjniak bez niespodzianek, ale o takim właśnie marzyłem
-
Kolejna rewelacyjna odsłona kultowej serii. Cruise i McQuarrie dowieźli nam fenomenalne sceny akcji.
-
Ma wszystko, czego oczekujemy od nowej odsłony serii. Są maski, są zwroty akcji, są podejmowane w mgnieniu oka decyzje, jest biegnący Tom Cruise, są akty zdrady. Sięgnięto więc po wszystko, co ukształtowało tę franczyzę i dodano co nieco z koszyczka z najnowszymi trendami i atutami pozostałych akcyjniaków.