-
Szalona wariacja filmowa, w której nad psychologią i symboliką dominuje zasada kiczu i prowokacji.
-
Nie jest to wybitne kino. "Podwójny kochanek" jest oczywiście ambitniejszy niż większość hollywoodzkich propozycji, ale nie przeskoczył gatunku, jak dzieła Polańskiego.
-
Dostarcza najwięcej satysfakcji wtedy, kiedy filmu nie bierze się całkiem na serio. Dystans do przedstawionych na ekranie wydarzeń pozwala czerpać przyjemność z zabawy konwencją i mnogości odwołań - filmowych i pozafilmowych. Gdy tego dystansu zabraknie, może zacząć uwierać natarczywa symbolika i umowna psychologia postaci.
-
6.529 sierpnia 2017
-
-
Całość dopełnia okazjonalną narracyjną przewrotką lub przekroczeniem granicy dobrego smaku. Powstały w ten sposób kolaż trudno zaliczyć nawet do guilty pleasure - szczególnie po rewelacjach finału, w trakcie którego otwarta dłoń niebezpiecznie często uderza w czoło w geście niedowierzania.
-
Ambitny projekt i skrojony teoretycznie pod widzów takich jak ja. Niestety dziwne wybory realizacyjne i błędy produkcyjne pogrzebały tę obiecującą produkcję. Zamiast cudownego postmodernistycznego, eklektycznego dzieła dostaliśmy jeden z najgorszych filmów roku.
-
Nawet, jeśli powstanie "Podwójnego kochanka" to pokłosie sukcesu kasowego "Piędziesięciu twarzy Greya", to właśnie on, a nie ekranizacja powieści dla niezaspokojonych gospodyń domowych są dowodem na renesans thrillera erotycznego, z całym dobrodziejstwem inwentarza.
-
Mroczny, efekciarski, wypełniony atrakcyjnym wizualnie seksem - "Podwójny kochanek" - przypomina trochę grę w pokera. Obnażony w pierwszym rozdaniu blef, po odpowiedniej modyfikacji działa ponownie.
-
Jest trochę jak filmowa terapia. François Ozon zaprasza nas na kozetkę i cały czas prowokuje, abyśmy dali ponieść wodze własnej fantazji, nawet jeżeli są to najskrytsze i najbardziej perwersyjne marzenia.
-
Mam dobrą i złą wiadomość. Pierwsza jest taka, że "Podwójny kochanek" to prawdopodobnie najbardziej estetyczny thriller tegorocznych wakacji. Szkoda - i to są złe wieści - że ta ładność to jedyne, co ma widzowi do zaoferowania.
-
Cokolwiek o "Podwójnym kochanku" powiemy, będziemy mieli rację. Wszystko tu do czegoś odsyła. Nachalnie i trywialnie, ale też, na modłę kampową, zachwycająco.
-
W nowym thrillerze erotycznym Francoisa Ozona pozornie wydaje się, że wszystko gra. Jest seks i napięcie, a zło czai się w nas samych. Historia zniewalająco pięknej Chloe, zmagającej się z traumą dzieciństwa, choć spełnia wszelkie wymogi klasycznego dreszczowca, jest jednak grubymi nićmi szyta.
-
Wyrafinowany, namiętny i pełen napięcia wciąga widza w grę prawdy i fikcji. Fabułę i formę bierze jednak w autoironiczny nawias, pogłębiając wrażenie wielkiej mistyfikacji.
-
6.719 września 2017
-
-
Zostaje tylko niesmak, irytacja i poczucie straconego czasu...
-
Nagość ukazana bez pruderii, wyjątkowa złożoność prezentowanych na ekranie charakterów, intryga, ukrywane fantazje, przywdziewanie masek, zaskakujące zwroty akcji i nieszablonowy sposób myślenia. Oto Podwójny kochanek. Oto kolejne dzieło Ozona, które zasługuje na uwagę.
-
Jest całkiem interesującą i intrygującą zabawą, kolażem różnych gatunków, który opowiadając niezbyt skomplikowaną ale stopniowo odkrywaną historię, korzysta ze schematów, rozwiązań znanych z różnych zakamarków kina.
-
Nawet elegancki styl filmu podszyty jest kiczem. Jak to dziwactwo oglądać, aby mieć z tego przyjemność? Moja rada: ani przez moment nie traktować serio.
-
6.724 sierpnia 2017
-
-
Jeśli napniemy się w próbie spsychoanalizowania tego "Podwójnego kochanka", diagnoza wyjdzie nam niezbyt przychylna: kicz. Mając w pamięci świadome zabawy Ozona z estetyką szmiry - "Sitcom" czy w mniejszym stopniu "Basen" albo nawet "8 kobiet" - możemy jednak łaskawie przybić stempel: kamp.
-
Wciąga w swoją mroczną niejednoznaczność, urzeka pięknymi kadrami i równie atrakcyjnymi aktorami. Wszystko wystudiowane, każdy szczegół na swoim miejscu.
-
Nie jest żadną "ambitną porażką", gdyż wszelkie ambicje są tu raczej efektem ubocznym barokowej formy. To kino w stu procentach spełnione.
-
Reżyser potrafi stworzyć napięcie i przedstawiać kolejne wydarzenia na tyle szybko, by zainteresowanie rosło do samego końca.
-
Mimo że "Podwójny Kochanek" to spadkobierca zeszłorocznego "Elle", jest filmem mniej wymyślnym i paradoksalnie bardziej popowym. Stanowi jednak fajny wyjątek, bo to dzieło oderwane od prawdziwego życia, umowne, mrugające do widza okiem, proponujące bezwstydną rozrywkę zamiast poważnej zadumy nad kondycją współczesnego świata.
-
Bywa bzdurny, jest to kino trashowe, przesadzone, czasami nieco tandetne, ale nie nudzi nawet przez moment, sprawia kupę radochy, pobudza, rozbudza i nie zanudza.
-
Produkcja, bazująca na powieści Joyce Caol Oates zaskakuje na każdym kroku. Nie tylko pomysłami inscenizacji, czy wysublimowanymi zagraniami formalnymi, ale także nietuzinkowymi pomysłami scenariuszowymi, które raz za razem prowadzą nas na niespotykane wody. To sprawia, że cały czas siedzimy niemal na brzegu siedzenia, zastanawiając się, jakiego rodzaju niespodzianka czeka nas w kolejnych minutach.
-
8.53 lipca 2017
-
-
Przez dobór aktorów i klimat rozbuchanej do czerwoności erotycznej gry nie sposób filmu jednego z najbardziej znanych artystów francuskiego pochodzenia pominąć.
-
Najnowszy film Francoisa Ozona powinno się pokazywać na podwójnych pokazach - by podwoić przyjemność. "Podwójny kochanek" jest prawdziwą orgią kampu, zgrywy, perwersyjnego humoru i gry z dobrym smakiem - jak na film pokazywany w ramach double feature przystało.
-
Spełnia perfekcyjnie swoje zadanie jako wciągający, zaskakujący i trzymający w napięciu obraz, używając tylko i wyłącznie znanych klisz i schematów.
-
Śmiałe, kontrowersyjne i prowokujące sceny na pewno odwrócą uwagę konserwatywnego widza od najważniejszych treści. Tymczasem, zdając się w pełni na łaskę Ozona, podążając za nim w tym labirynt ciał, wnętrz oraz charakterów, można wciągnąć się w jedną z najciekawszych przygód.
-
Ogląda się bowiem z zainteresowaniem, jednak im dalej w las, tym wszystko jest grubszymi nićmi szyte.
-
5.519 września 2017
-
-
To miks nastroju Odmiennych stanów świadomości z Odmiennymi stanami moralności. To wchodzenie bardzo głęboko w ciało i umysł człowieka, z obawą odczuwalną po obu stronach ekranu.
-
Intertekstualna zabawa kinem, jednak wciąga jak dobry thriller i potrafi momentami porządnie przestraszyć.
-
Nikt, kto jest świadomy na jaki film się wybiera, nie wyjdzie z kina zawiedziony.
-
Jedno z najsłabszych otwarć w historii Nowych Horyzontów. Co wciąż nie znaczy, że jest złym filmem. Francois Ozon zmienił po prostu fabułę godną Hitchcocka, czy Polańskiego w art-house'owe kino środka. Swobodna adaptacja książki Joyce Carol Oates opiera się na przemyślanych kadrach, zmontowanych w bardzo precyzyjnie zaplanowany sposób.
-
Francuz żongluje stylistyką, z dziecięcą radością szokuje graficzną makabrą i erotyką. Jednak brakuje mi w tej wizji prawdy, którą również w szokujący, ale mądry sposób opakował choćby Verhoeven w "Elle". U Ozona zanika ona pod narracyjnymi trickami i banalnie libertyńską tezą francuskiej burżuazji: seks wyleczy nie tylko ciało, ale i duszę.
-
5.819 sierpnia 2017
-
-
Francuski twórca rozgrywa tę psychologiczną partię rozsądnie i asekurancko zarazem, szukając wytłumaczenia dla rozchwiania emocjonalnego w snach postaci.
-
6.75 września 2017
-
-
Czegoś w tym filmie brakuje i jest to autentyzm. Historia razi sztucznością, brakiem prawdziwej iskry.
-
Rewelacyjna gra od Françoisa Ozona, który dobrze wie jak poprawie rozegrać każdą z kart pomimo tego, że nie zawsze mogą one być dla nas przekonujące bądź wiarygodne.
-
8.521 września 2017
-
-
Kino inne, wielowarstwowe i bardzo gatunkowo pomieszane. Miłośnicy kina odnajdą tutaj Polańskiego, Cronenberga, Briana De Palmę no i przede wszystkim styl samego Ozona, u którego tłumione pragnienia zostają zawsze uwolnione.
-
Reżyser próbuje "coś" nam powiedzieć, coś bardzo ważnego, ale okrężną drogą, pełną freudowskiej psychoanalizy i domysłów. Nie jestem tylko pewna czy obraz będzie odbierany tak jak być powinien: jako metafora naszego pokręconego życia, ukrytego w spiralności schodów i rozchylonych ust głównej bohaterki.
-
Dostarcza najwięcej satysfakcji wtedy, kiedy filmu nie bierze się całkiem na serio. "Nie dajcie się zwieść pozorom" głosi slogan widniejący na oficjalnych plakatach - i to zdanie idealnie podsumowuje najnowszą produkcję niepokornego Francuza.
-
Kino Ozona balansuje na granicy między prowokacją a banałem, raz przechylając się w jedną, raz w drugą stronę. Francuskiemu reżyserowi udaje się jednak zachować dyscyplinę narracyjną, która sprawia, że jego opowieść wciąga widza w swoje wnętrzności, gdzie czeka na nas szokująca niespodzianka.
-
Niesamowita historia, chociaż długo się rozkręca.