Przyjaźń grupy ludzi zostaje wystawiona na próbę w obliczu życiowych przeciwności.
- Aktorzy: Agnieszka Więdłocha, Magdalena Różczka, Maciej Zakościelny, Piotr Stramowski, Bartłomiej Topa i 15 więcej
- Reżyser: Filip Zylber
- Scenarzysta: Karolina Szablewska
- Premiera kinowa: 6 stycznia 2017
- Premiera światowa: 20 grudnia 2016
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Ewidentnie nieudany film, w którym po raz kolejny próbowano wykreować układ epizodów o życiu współczesnych Polaków.
-
Styl tej ekranowej opowieści, naprawdę niezłe aktorstwo, technika wykonania i płynący w stronę widowni morał są w stanie ocalić "Po prostu przyjaźń" od niebytu słabych polskich komedii.
-
Jest filmem nieudanym i niepotrzebnym, rozgrywającym się w jakiejś abstrakcyjnej i wygładzonej rzeczywistości, rodem z modnego magazynu lifestylowego.
-
Kulejąca fabuła zakrawa momentami na niezamierzoną komedię. Przestaje jednak mieć znaczenie, gdy na ekranie jest pięknie i dźwięcznie.
-
Bawi i wzrusza w przyzwoitym stylu. No i przyjemnie się go ogląda zwłaszcza w śnieżny, zimny wieczór.
-
Mówiąc brutalnie - film mógłby odpowiadać na pytanie: "Czy w imię przyjaźni można unurzać się w odchodach?", ale nie wymagajmy za wiele od komedii. Panie uronią łzę, ale czy ich partnerzy "nie wyjdą z nerw", trudno zagwarantować.
-
TVN wie, jak zrobić dobry wizualnie film. Szkoda, że jest to jedynie pusta, kolorowa wydmuszka.
-
Sympatyczne kino obyczajowe, które uniknęło pokusie bycia głupią komedią romantyczną.
-
Nie brakuje scen udanych, dobrych ról i ciepłych postaci. Są chwile, kiedy film ogląda się ze sporą przyjemnością. Przeszkadzają jednak liczne niedoróbki oraz nieumiejętne rozegranie niektórych wątków.
-
Jak na polskie standardy to dość dobry film z gatunku tych nieroszczących sobie praw do miana ambitnego czy artystycznego kina.
-
Jest czymś więcej niż rzetelną filmową robotą, trzymająca konsekwentnie tragikomiczną konwencję. Jak na rzecz lekką, łatwą i przyjemną, ten film zastanawiająco długo pozostaje w głowie.
-
Po prostu przyjaźń, to po prostu film. Nie zjawisko, nie niezapomniane przedstawienie, czy wyjątkowy seans, to po prostu film, który zostanie zapomniany tak szybko, jak szybko zniknie z kinowych ekranów.
-
Wygląda trochę jak "Po prostu miłość", czy "Listy do M." - sprawnie zrealizowane, komercyjne kino.
-
Ponaddwugodzinny seans nie przyprawia o ból krzyża, nie wprawia w zażenowanie, ale nie dostarcza też większej frajdy.
-
Jest zlepkiem ciekawych pomysłów na krótkometrażowe filmy, które na siłę zostały wepchnięte do jednego worka. Nie wyszło to ładnie ani składnie, a na pewno nie z sensem.
-
Frekwencyjnym hitem jednak na pewno będzie, a jeśli widzowie nie postawią przed nią wygórowanych wymagań, to może się spodobać. W dodatku nic się nie straci spóźniając się do kina i wchodząc nawet w połowie.
-
Porównywanie filmu "Po prostu przyjaźń" do kultowych "Listów do M." jest trochę na wyrost, bo łączy je właściwie tylko wielowątkowość. Brakowało mi trochę tego poczucia humoru i lekkości znanej wszystkim z "Listów...". Trzeba się od początku skupiać żeby ogarnąć tempo wydarzeń, a smutne momenty niejedną wrażliwszą osobę doprowadzą do łez.
-
Efekt jest zaskakująco przyzwoity i nie miałbym nic przeciwko sequelowi.
-
Lekki, całkiem zabawny, a przy tym niegłupi film ze znakomitą kreacją Marcina Perchucia oraz równie dobrymi, choć słabiej napisanymi Agnieszki Więdłochy, Piotra Stramowskiego, Macieja Zakościelnego, Krzysztofa Stelmaszyka czy Sonii Bohosiewicz.
-
W "Po prostu przyjaźń" ilość wątków nie przekłada się na lepsze zrozumienie idei przyjaźni. Tak jak w jednych epizodach jedynym niezapomnianym przeżyciem są ujęcia gór, a nie gra aktorów, tak w drugich trudne relacje dwóch najlepszych przyjaciół pokazane są niemal idealnie. Wyważone, potrafią wzruszyć i które są odbiciem prawdziwie męskiej przyjaźni. Szkoda, że pozostałe nie potrafią tak zaleźć za skórę.
-
Kino niekradnące punktów IQ widzom, czy wymierzające ciosy myślącym, ale też nie stawiające przed nim żadnych wyzwań i nie tworzące więzi emocjonalnej.
-
Filmidło, które nie powinno ujrzeć światła dziennego.