Celem serwisu Interia Film jest tworzenie najbardziej zaangażowanego i wiarygodnego portalu filmowego w Polsce, który dostarcza informacje, analizy i opinie na najwyższym poziomie. Chcemy inspirować, edukować i zaspokajać ciekawość naszych czytelników w temacie filmów, zarówno tych klasycznych, jak i najnowszych produkcji. Dążymy do tego, aby każdy gość naszego serwisu czuł, że jest częścią społeczności, którą łączy wspólna pasja.
-
Dokument "Yintah" odkrywa mroczne oblicze współczesnej Kanady, gdzie walka rdzennych plemion o ziemię i suwerenność obnaża hipokryzję władz i bezwzględność korporacji. To poruszająca opowieść o oporze, odwadze i sile społeczności, która stawia czoła kolonizacji w XXI wieku, przypominając, że batalia o sprawiedliwość nigdy się nie kończy. Film zdobył Grand Prix 22. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity.
-
"Wszystkie odcienie światła" Payal Kapadii to poetycki manifest kobiecej solidarności. Śledząc losy trzech pielęgniarek z Mubaju, których przyjaźń kwitnie mimo społecznych ograniczeń i osobistych dramatów, Kapadia kreśli subtelny portret kobiet uwikłanych między tradycją, a pragnieniem wolności. W rytmie neorealistycznych kadrów, pełnych światła i ludzkich szeptów, reżyserka pyta o cenę marzeń w świecie, gdzie billboardy obiecują raj, lecz codzienność to walka o przetrwanie.
-
Splatając sceniczne monologi, prywatne listy Marii Callas oraz migawki z jej burzliwego życia w dokumencie "Maria Callas Monica Bellucci: Spotkanie" Tom Volf i Yannis Dimolitsas snują hybrydową opowieść o samotności, miłosnych rozczarowaniach i cenie geniuszu. A Monica Bellucci, ubrana w ikoniczną suknię Yves Saint Laurenta, należącą niegdyś do Marii Callas, zaprasza widzów do podjęcia próby odpowiedzi na pytanie, czy sława jest darem, czy przekleństwem?
-
Dokumentalny "Gość" Zuzanny Solakiewicz i Zviki Gregory'ego Portnoya to poruszająca opowieść o tym, jak państwo łamie konwencje, a zwykli ludzie - wbrew rozkazom - próbują pozostać ludźmi. Kiedy kamera rejestruje wojskowe ciężarówki wywożące migrantów z powrotem na granicę, padają pytania: Czy Europa wciąż wierzy w swoją "Odę do radości"? I czy ratowanie życia to przestępstwo, czy ostatni akt moralnego oporu?
-
W zakładzie karnym na obrzeżach Kopenhagi mury nie są najtrwalsze - prawdziwe więzienie skrywa się w ludzkich głowach. Duński reżyser Gustav Möller, twórca głośnego dramatu "Winni", w swoim najnowszym thrillerze "Ukryty motyw" stawia na minimalistyczny eksperyment: dwie postaci, więzienie i przeszłość, która wisi nad nimi niczym gilotyna.
-
W "Bezcennym pakunku" nagrodzony Oscarem reżyser Michel Hazanavicius sięga po animację, by za jej pomocą opowiedzieć historię dziecka ocalałego z Holocaustu. I choć z pewnością stały za tym szczytne intencje, zarówno forma, jak i treść, nie dają rady udźwignąć ciężaru tematu, z którym próbują się mierzyć.
-
Tajwańskie "Stowarzyszenie umarłych gwiazdorów" to jeden z najbardziej oryginalnych i brawurowych filmów ostatnich lat. Ociekająca krwią i absurdalnym humorem czarna komedia to nie tylko popkulturowa gra doskonale znanymi motywami kina grozy, ale zarazem refleksyjne i mądre kino.
-
Wysmakowany wizualnie obraz gruzińskiej reżyserki Tinatin Kajrishvili stawia przed widzami pytania o rolę religii w codziennym życiu i jego duchowy wymiar. To interesująca propozycja na czas zadumy przed nadchodzącą Wielkanocą.
-
"Przechwycone" to wyjątkowe świadectwo wojny w Ukrainie. Korzystając z pochodzących z 2022 roku zapisów telefonicznych rozmów rosyjskich żołnierzy z bliskimi dokumentalistka Oksana Karpovych pozwala nam poznać motywację agresorów, ukazując w ten sposób grozę i absurd putinowskiej napaści. Komentarzem do rozmów są kadry składające się na przerażający "krajobraz po bitwie".
-
"Miedziaki" RaMella Rossa to najbardziej niezwykły obraz z grona tegorocznych nominowanych od Oscara w kategorii Najlepszy Film. I absolutnie jeden z najciekawszych, choć wysoko zawiesza poprzeczkę tzw. zwykłym widzom. Odważnie eksperymentujący z formą reżyser tworzy na ekranie opowieść, której fabuła swobodnie miesza się z socjologicznym esejem, rzucając światło na kolejną z ciemnych kart amerykańskiej historii.
-
zarno-biały film Alonso Riuzpalaciosa to prawdziwa meksykańska petarda, po seansie której inaczej spojrzycie na posiłki serwowane w restauracjach. W tej osadzonej w Nowym Jorku opowieści o kilkunastu godzinach z życia kuchni Rooney Mara i Raul Briones tworzą jedną z najciekawszych par kochanków we współczesnym kinie.
-
Najnowsze dzieło Chillijczyka Pablo Larraína jest niczym najlepsza opera. Ma wspaniałe libretto, znakomitą orkiestrę i prawdziwą aktorską divę w roli głównej. Wielu twórców nie oparłoby się pokusie, by z takim zapleczem stworzyć dzieło monumentalne. Siłą "Marii Callas" jest jednak coś zupełnie odwrotnego.
-
Filmowa fantazja o władzy i uległości oraz tęsknocie za beztroską w zrobotyzowanym świecie międzynarodowych korporacji. Reklamowany jako erotyczny thriller "Babygril" to, wbrew szumnym zapowiedziom, fantazja bardzo bezpieczna i pozbawiona gatunkowego dreszczyku.
-
To historia stara jak świat. Ona i On. Poznają się, zakochują, wiodą szczęśliwe życie, które nagle przerywa wiadomość o śmiertelnej chorobie. Jeśli dodamy do tego dwie filmowe gwiazdy z oscarowymi nominacjami na koncie, brzmi jak przepis na bestsellerowy wyciskacz łez. Niestety "Sztuka pięknego życia" Johna Crowleya to nie nowe "Love Story", a jedyne wzruszenie jakie wywołuje, to wzruszenie ramion.
-
Najnowszy film Roberta Zemeckisa przypomina skrzyżowanie katalogu wystroju wnętrz z Instragramem, na którym podglądamy zwyczajne życie amerykańskich rodzin na przestrzeni wieków. Ponowne spotkanie reżysera kultowego "Forresta Gumpa" ze scenarzystą Erikiem Rothem oraz, cyfrowo odmłodzonymi, Tomem Hanksem i Robin Wright może ubiegać się o tytuł najbardziej zbędnego filmu roku.
-
Filmowa petarda jakiej nie było od czasów kultowego "Trainspotting". Wyrapowany z prędkością karabinu maszynowego hymn o wolności i prawie do posługiwania się własnym językiem. Gwarantuję, że "Kneecap. Hip-hopowa rewolucja" zawładnie waszą muzyczną playlistą na długie tygodnie.
-
Scenariuszowi "Dla waszego dobra" brak precyzji i finezji Pozbawione głębszego rysu psychologicznego postaci są zbyt jednowymiarowe i widzowi ciężko nawiązać z nimi jakąkolwiek emocjonalną wieź. Trudno więc, by ich historia trzymała nas przez 100 minut na krawędzi kinowego fotela.
-
Żałoba to trudny, osobisty temat, z którym kino mierzy się niezwykle rzadko. Ciężko bowiem znaleźć klucz do przełożenia na ekran tego, co dzieje się w człowieku w obliczu tragedii, tak by uniknąć banału lub nie osunąć się w łzawy melodramat. Debiutująca filmem "Innego końca nie będzie" Monika Majorek wychodzi z tej próby obronną ręką.
-
"Kulej. Dwie strony medalu" w reżyserii Xawerego Żuławskiego to jedna z najbardziej wyczekiwanych polskich premier tego roku. Trwające od rozpoczęcia zdjęć zainteresowanie powstającym filmem spokojnie można porównać do ekscytacji, jaka towarzyszyła pięściarskim pojedynkom tytułowego bohatera. Zaprezentowana na 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni opowieść o legendzie polskiego boksu to kino sprawne realizacyjnie, lecz dalekie od olimpijskiego złota.
-
Na hasło film o alkoholikach przed oczami staje nam ciężki dramat, którego seans nie będzie należał do łatwych i przyjemnych. Reżyser Daniel Jaroszek postanowił wyłamać się z tego schematu kręcąc... komedię. Miało być lekko, absurdalnie, ale z morałem. Niestety "Drużyna A" przypomina raczej niestrawny koktajl.
-
Stworzony w latach 80. przez Tadeusza Baranowskiego kultowy Smok Diplodok po wieloletnich perturbacjach doczekał się w końcu pełnometrażowej fabuły. Animowany film w reżyserii Wojciecha Wawszczyka twórczo przetwarza autorskie pomysły z kart komiksów. I choć w warstwie graficznej twórcy mocno odeszli od pierwowzoru, to udało im się zachować przy tym ducha i humor oryginału.
-
Czasami jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów. To stare chińskie przysłowie idealnie opisuje spuściznę amerykańskiej fotografki Lee Miller, której wstrząsające zdjęcia z wyzwolenia obozów koncentracyjnych w Buchenwaldzie i Dachau stanowią jedno z najbardziej poruszających świadectw hitlerowskich zbrodni. Blisko 50 lat po śmierci, uznawana za jedną z pionierek wojennego reportażu, Miller doczekała się ekranowej biografii, a w jej postać wcieliła się laureatka Oscara Kate Winslet.
-
Wbrew towarzyszącemu premierze opisowi dystrybutora nie jest to film o fałszywym oskarżeniu o molestowanie, choć stanowi ono iskrę zapalną ekranowej historii. Obraz Teddy'ego Lussi-Modeste to opowieść o erozji społecznych więzi i zanikającej umiejętności wzajemnej komunikacji.
-
To kino przydające wagi banalności, nad którym unosi się duch Andrzeja Jakimowskiego, ale także humor i wrażliwość Andrzeja i Janusza Kondratiuków. W portretowaniu świata Gąssowskiemu blisko również do Czechów, którym przez lata zazdrościliśmy choćby kina Jana Svěráka. Ale czuć tu również pokrewieństwo z kinem Aleksandra Payne'a i jego "Nebraską". Z pewnością spodoba się publiczności, która przed laty polubiła "Mój rower" Piotra Trzaskalskiego czy "Moje córki krowy" Kingi Dębskiej.
-
"W stronę słońca" Agnieszki Kokowskiej to dokument afirmacyjny. Opowieść o podróżującej kamperem po świecie pięcioosobowej rodzinie Traczyków jest niczym pocztówka z wakacji, które stały się sposobem na życie.
-
Donzelli tworzy na ekranie psychologiczny portret bohaterki, by obnażyć mechanizmy, z którymi mierzą się ofiary przemocy domowej. To film, który podkreśla rolę empatii i może być impulsem do działania dla osób tkwiących w toksycznych związkach. A dla ich bliskich okazją do zajrzenia za firanki skrywające świat przemocy wielu tzw. normalnych domów.
-
Zrealizowany przez Małgorzatę Imielską dokument "Posłuchaj, co chcę Ci powiedzieć" to film-apel, którym reżyserka próbuje zwrócić uwagę na problem zdrowia psychicznego Pokolenia Z, a zarazem niezwykle intymny i szczery portret nastolatki, która musi mierzyć się z chorobą traktowaną jako temat tabu.
-
"Garfield" Marka Dindala z pewnością nie jest filmem dla fanów kultowych komiksów Jima Davisa. Natomiast dla młodych widzów może być dobrym wstępem do nawiązania znajomości z najsłynniejszym kotem na świecie.
-
Dokumentalistka Lidia Duda zasłużenie cieszy się opinią niezwykle wrażliwej i empatycznej obserwatorki. Jej nieśpieszne kino cechuje umiejętność oswajania rzeczywistości. Tak było, gdy w "Pisklakach" otworzyła przed nami drzwi do intymnego świata niewidomych dzieci uczących się w ośrodku w podwarszawskich Laskach. I podobnie jest w "Lesie", gdzie obserwujemy mrok, który wraz z uchodźczym kryzysem na granicy polsko-białoruskiej przesącza się do świata lokalnych mieszkańców.
-
"Zostań człowiekiem! Małpom to się już udało!" - pisał Stanisław Jerzy Lec w swoich "Myślach nieuczesanych". Ten zabawny, ewolucyjny bon mot mógłby z powodzeniem towarzyszyć filmowej sadze o Planecie Małp, której twórcy pod kostiumem science-fiction przemycali opowieść o humanizmie i granicach człowieczeństwa. Niestety w najnowszej odsłonie serii - "Królestwie Planety Małp" ciężko doszukać się głębszych idei i metafor.
-
Choć Steve Martin od dekad jest ikoną amerykańskiej komedii, swoje prawdziwe emocje od zawsze skrywał za kurtyną. Dopiero Morgananowi Neville'owi udało się namówić go, by wpuścił nas do swojego intymnego świata. Efekt w postaci trzygodzinnego filmu "STEVE!: dokument w 2 częściach" można oglądać w serwisie AppleTV+.
-
Hollywood ma Clinta Eastwooda. Dania zaś Madsa Mikkelsena. Jego chłód i przeszywające spojrzenie czynią zeń rewolwerowca idealnego. Jako tytułowy bohater "Bękarta" Nikolaja Arcela zmuszony jest samotnie toczyć bój o sprawiedliwość na smaganych wiatrem wrzosowiskach XVIII-wiecznej Jutlandii. Ale także odnaleźć w sobie empatię i miłość, których dotąd nie miał okazji doświadczyć.
-
Tytuł filmu Marcina Koszałki może budzić konsternację. Biel nie kojarzy się przecież z odwagą. To barwa niewinności. W tym przypadku utraconej przez tatrzańskich górali w momencie, gdy zmuszeni zostają do opowiedzenia się po którejś ze stron w wojnie, jaka niespodziewanie zastukała kolbami do drzwi góralskich chałup w 1939 roku.
-
Oglądając "Wonkę" miałem poczucie, że potrzebny był taki film na święta. Nie wiem czy stanie się on klasykiem, bo to pochodna wielu zmiennych. Ale może chociaż w tym roku zluzuje nieco "Kevina...". Choć Hugh Grant ma pewnie inne zdanie na ten temat...
-
Skoro zatem "Trolle 3" niespecjalnie czegoś uczą, to czy chociaż bawią? Żeby oddać sprawiedliwość, trzeba powiedzieć że "były momenty" - jakby rzekł komentator typowego meczu polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Tyle że tego najzabawniejszego w rodzimej wersji językowej, nawiązującego zresztą do naszego sportu narodowego i pamiętnego wykonania hymnu przez Edytę Górniak, dzieci pewnie nie zrozumieją.
-
To film, który początkowo fascynuje jako epicka saga, ale ostatecznie rozczarowuje. "Koliber" prawdopodobnie najlepiej sprawdziłby się jako serial.
-
To nie kino dla każdego. Jest oszczędny w słowach, dlatego łatwo traci skupienie i zainteresowanie widza. Koneserzy "powolnego kina" będą rozkoszować się w zachwycających zdjęciach. Chociaż Islandia została pokazana minimalistycznie w czerni i bieli, widza uderza bogactwo oszałamiających krajobrazów.
-
6.52 grudnia 2023
- 1
- Skomentuj
-
To jest kino dla osób empatycznych. A że opowiedziane jest z zaskakującą jak na debiut wprawą i wyczuciem i absolutnie genialnie zagrane, zwłaszcza przez odtwórczynię młodej Evy - Rosę Marchant, jeszcze bardziej wwierca się w głowę i serce. Sztuka powinna poruszać trudne tematy, a kino nie może być tylko ucieczką. Ale ten seans boli. Fizycznie i psychicznie.
-
W powolnie i pięknie sfotografowanym filmie Panahi znakomicie balansuje między sytuacyjnym humorem, absurdem i paranoją, natomiast w finale wali nas w głowę obuchem.
-
To film, który się do nas uśmiecha. Andrzej Jakimowski oparł swoją produkcję na historii Jacka Przybyłowskiego - fotografa, który wiele lat temu zdecydował się na emigrację. Po stanie wojennym wyjechał na Lanzarote. Wciąż przygląda się stamtąd polskiej duszy, nie zapominając o własnej, polskiej. Tego się przecież nie traci. To jest nieusuwalne. Skaza, czyli tożsamość.
-
To licealna fantazja dla dorosłych, w której traumy przeszłości, przez lata odczyniane przez kino, zostają ukazane w zupełnie nowy sposób. Natomiast Seligman okazuje się wszechstronną reżyserką, która po imponującym debiucie poszła w dosyć nieoczekiwanym kierunku - i znów wygrała. Trudno nie czekać na jej trzeci film.
-
Jefferson triumfuje, ponieważ ucieka od banału, potrafi być czuły, umiejętnie prowadzi swoich aktorów, a do tego nie stara się wprowadzać grubo ciosanej dydaktyki. Zdaje sobie również sprawę, że jest jedynie reżyserem, który ma szansę nakreślić pewne niepokojące tematy, ale to widz musi sam wyciągnąć wnioski. Tylko tyle i aż tyle - Baldwin byłby dumny.