"Thor: Miłość i grom" ukazuje Boga Piorunów wraz z Królewską Valkirią, Korgiem i swoją byłą, Jane Foster, która posługuje się Mjolnirem, w starciu z galaktycznym mordercą znanym jako Gorr Rzeźnik Bogów.
- Aktorzy: Chris Hemsworth, Tessa Thompson, Natalie Portman, Christian Bale, Chris Pratt i 15 więcej
- Reżyser: Taika Waititi
- Scenarzyści: Taika Waititi, Jennifer Kaytin Robinson
- Premiera kinowa: 8 lipca 2022
- Ostatnia aktywność: 16 marca
- Dodany: 10 lutego 2020
-
Waititi przedobrzył i to dosłownie pod każdym aspektem.Ten film bardziej rozczarowuje niż zachwyca.Największym jego problemem jest scenariusz który nie angażuje odbiorcy w żaden element narracyjny.Wizualnie jest strasznie sztuczny i plastikowy-chociaż fragment w czerni i bieli mnie zachwyciły.Za dużo tu też śmieszkowania,Strażnicy Galaktyki nie wiem po co byli w tym filmie a Gorr mimo iż Bale jest świetny w tej roli to nie ma zbytniego pola do popisu.4 faza jest w jakimś ślepym zaułku.Niedobrze
-
2.59 lipca 2022
- 13
- #21
- Skomentuj
-
-
Film jest przede wszystkim pocieszny. Nie ma wielkiego szału, ogólnie jest nierówny. Jest do obejrzenia na lato, bo nie ma kwestii, nad którymi można by było się zastanawiać. Zabrakło większej głębi i przydałaby się odrobina powagi. Zdecydowanie miało większy potencjał. Wątek postaci odgrywanych przez Natalie Portman i Christiana Bale'a zdaje się być skrócony do wymaganego minimum, żeby byli wspomniani, że grają. A szkoda, bo rozwinięcie dałoby dużo więcej!
-
Nie mogę powiedzieć, że bawiłem się źle na tym filmie. Historia całkiem składna, przeciwnik sensownie napisany. Jednak robienie z Thora comic reliefu, niedostatki realizacyjne oraz przede wszystkim nadmiarowe, kompulsywne wciskanie wszędzie naciąganych żarcików pozostawia pewien niesmak. Dużo słabiej niż w Ragnaroku.
-
Śmieszne momentami ogólnie. Takie luźne, ale nic specjalnego. Szczerze mówiąc ratowały poprostu postacie, które lubię noi złoczyńca miał potencjał. Większość rzeczy była jakoś wyssana z palca mimo to po zwiastunie spodziewałam się czegoś gorszego i pamiętam, że z kina wyszłam pozytywnie zaskoczona. Nie żałuję, ale do Ragnaroka to nawet nie podjeżdża.
-
U Waititiego wciąż wszyscy się świetnie bawią na planie, nie jestem pewien, czy widownia podzieli tym razem ten entuzjazm. Sporo ciekawych, kampowych pomysłów, ale summa summarum rozczarowanie, tym bardziej, że świetny 'Ragnarok' zawiesił poprzeczkę na wysokości nie do przeskoczenia. Nawet Hemsworth nazwał film "zbyt głupiutkim", więc to już z pewnością koniec Waititiego w tym świecie i zrobią jakiś reset. Reset niewątpliwie potrzebny.
-
Wiele jestem temu filmowi w stanie wybaczyć, choć Waititi pozwala sobie na jeszcze więcej. Nie podoba mi się to, w którą stronę idzie ten postavengerowski Thor Hemswortha. Mało tej radości, która zwykle towarzyszy przy MCU, bo to jednak tylko kolejny odcinek gwiezdnych wojen. Bale'a zaś szanuję, bo wszystko co z nim w tym filmie związane wychodzi jednak na plus.
-
Co za żenujący burdel. Nawet jak na Waititiego. Jedne z najlepszych, mrocznych i wzruszających komiksów ostatnich lat przerobić na kabaret na poziomie dożynek Wiskitki 2014, to trzeba mieć talent. Chaos, totalny bezbek, nagłe, bezsensowne zmiany zachowania postaci, zero podbudowania stawki, nieangażująca fabuła. Nawet z Gorra zrobili żart. Żeby był chociaż śmieszny.
Na plus Tessa, Natalie i zakończenie, kiedy film pozwala sobie na chwilę nie obracać wszystkiego w żart.