-
Fanom Ragnaroku Miłość i grom powinna przypaść do gustu, ale uczucie niedosytu pozostanie. Miejmy nadzieję, że Waititi piątym Thorem wzbije się na wyżyny swoich możliwości.
-
6.58 lipca 2022
- 2
-
-
Jest filmem niewątpliwie słabszym niż niedościgniony Thor: Ragnarok - co do tego nie ma wątpliwości. Niemniej nie sposób odmówić mu nietuzinkowego stylu Taiki Waititi, któremu wiele się wybacza.
-
Zachwyci przede wszystkim wielbicieli Taiki Waititiego i nieodpartego uroku Chrisa Hemswortha. Ale fani Marvela też nie wyjdą z seansu zawiedzeni.
-
Jest kolejnym filmem Marvela tylko dla zapaleńców i nastolatków. Niestety, Waititi znowu wolał być trybem w machinie dostosowując się do inwencji producenckich, a nie swoich własnych, marnując przy tym potencjał obsadzenia Russella Crowe jako Zeusa. No i końcowo te wszystkie gromy zamiast razić wiza, mierżą włos na głowie, że oto Disney znowu nam wciska miernotę.
-
3.520 kwietnia
-
-
Wyraźnie odcina się stylistycznie od swojego poprzednika o przygodach nordyckiego boga burz i piorunów, co zdecydowanie działa na jego korzyść. Taika Waititi wnosi wiele humoru do najnowszej produkcji i aspekt ten nieoczekiwanie staje się cechą charakterystyczną produkcji nowozelandzkiego reżysera.
-
W "Thorze 4: Miłość i grom" posklejane elementy, jedne nadane odgórnie, inne takie, które stanowią o reżyserze, stanowią kocioł, który bucha co rusz kolorowymi światełkami, a jednocześnie stanowią namiastkę rozrywki jaką pamięta się na "Ragnaroku". Nawet "teatrzyk" dobrze znany z tegoż z Samem Neilem i Mattem Damonem stają się dodatkiem jak z demobilu, oferując scenę, która wybrzmiewa jak do znudzenia przypominana historyjka z dobrze znaną puentą. Ani bardzo zabawna ani bardzo potrzebna.
-
Odstaje jakością od ostatnich filmów wydawanych przez MCU. Ma dobry scenariusz, wciągającą i wartką akcję i przepełniony jest elementami komediowymi. Gwarantuję, że nawet największy ponurak będzie mógł wykrzesać z siebie półuśmiech w którymś z fragmentów filmu.
-
Mógł być naprawdę dobrą komedią. Zresztą pierwszą czystą komedią w MCU. Nie wiem, czy twórcy przestraszyli się tej koncepcji, czy korporacyjni ważniacy stłumili ich zapędy, jednak wyszedł ostatecznie film, który nie ma tożsamości. Nie jest to produkcja zła. Jednak jak na komedię często zbyt poważna, a jak na kolejny film o superbohaterach zbyt banalny, nawet mimo dobrze wykreowanego złola.
-
Daje się oglądać, ale niczym nie robi wrażenia. Nawet kolorowa sceneria wydaje się wtórnym marvelowskim fajerwerkiem. Największym grzechem produkcji pozostaje jednak zdewastowanie postaci Thora.
-
Marna opowieść dla grupy wiekowej 13+ i nic tu nie da mroczna otoczka i postać, jaką wytworzył Christian Bale, który wciela się w Bogobójcę. Pan Taika Waititi pojechał grubo po bandzie i upodobnienie nowego Thora do Strażników Galaktyki po prostu nie wyszło...
-
Najlepsza część serii i świetny prognostyk na dalszy rozwój tego bohatera. Do tego jest to najlepszy film 4. fazy MCU. Udowadnia, że można napisać fajną historię bez korzystania z fanserwisu, który mocno obecny był w produkcjach "Spider-Man: Bez drogi do domu" czy "Doktor Strange w multiwersum obłędu". Gdzieś tam w siedzibie Disneya powinien powstać zapis w kontrakcie, że solowe filmy o Thorze może kręcić tylko Taika Waititi.
-
Taika Waititi wraca do świata Marvela. Ci, którym podobał Thor: Rangnarok, poczują się jak w domu. Reżyser ponownie podchodzi do kina superbohaterskiego w wyjątkowy sposób - z ogromną dozą suchego humoru, ale i niespotykaną wrażliwością.
-
8.55 lipca 2022
-
-
Jest filmem pstrokatym i jarmarcznym, lecz efektownym. Ma bardzo fajne kozy i świetny szwarccharakter.
-
7.518 lipca 2022
-
-
To niewątpliwie jedno z najlepszych widowisk Marvela w ramach czwartej fazy i jedno z najzabawniejszych w ramach całego MCU, które zgrabnie łączy charakterystyczny dla reżysera dowcip z dramatyczną opowieścią o tym, jak ciężko poradzić sobie ze stratą ukochanych, i tym, że wszyscy - począwszy od zwykłych śmiertelników, przez złoczyńców, a na bogach kończąc - pragną tego samego: miłości.
-
7.27 lipca 2022
-
-
Wzrusza i bawi poczuciem humoru, dla jakiego do niedawna nie było miejsca w mainstreamie. Jest jak spełnienie marzenia wszystkich tych osób, które przed laty ilekroć sięgały po "Toksycznego mściciela", "Uliczny chłam" albo "Atak pomidorów zabójców", spotykały się z drwinami. Dzisiaj klasa B to nowa klasa A. Może czasami kulejąca od strony fabularnej, za to pochłaniająca bez reszty od strony rozrywkowej.
-
7.59 lipca 2022
-
-
Nie postawię go wśród najgorszych produkcji MCU jak "Thor: Mroczny świat". Zdarzały się u mnie momenty zaangażowania lub śmiania się. Tylko, że były rzadkie. A ja chciałem być tak usatysfakcjonowany jak kiedyś przy trzeciej części. Przykro się na to patrzy, bo wiem, że Taikę stać na znacznie więcej.
-
Taika Waititi w Miłości i gromie poszedł na całość, stworzył autorskie dzieło niepozbawione wad, ukazujące pełnię swobody twórczej reżysera. Tu nie ma miejsca na półśrodki, wszystko jest podporządkowane jednej konwencji, której Waititi hołduje. Ta konsekwencja może się podobać, ale też wykoślawia przygody Thora w stronę parodii.
-
Znakomicie wpasowuje się w wypracowane przez lata szablony filmów superbohaterskich.
-
Komu podobał się "Thor: Ragnarok" oraz "Strażnicy Galaktyki", ten zapewne polubi najnowszy film MCU pod tytułem "Thor: Miłość i grom". Splecenie zwariowanej komedii z realnymi dramatami to ryzykowne działanie, a czy twórcom się udało, na to każdy musi odpowiedzieć sam.
-
Nieidealna, lecz wciąż pełna uroku produkcja MCU, która wyróżnia się na tle większości tendencyjnych i nudny marvelowskich produktów.
-
7.55 listopada 2022
-
-
Ja wyszłam z kina z lekkim zawrotem głowy. Pierwszą część filmu ogląda się jak sitcom na sterydach. Żarty padają w zastraszającym tempie i momentami trudno za nimi nadążyć. Komu nie odpowiada specyficzne poczucie humoru tego reżysera, będzie trudno wysiedzieć. Ja je lubię, ale i tak dostawałam zadyszki.
-
Wyjątkowo gorzkie rozczarowanie. Sympatia do Taiki Waititiego nie pomogła na tyle, by dało się przymknąć oko na krytyczny poziom scenariusza i wykonania.
-
To film, w którym starano się połączyć kilka gatunków, a Waititi już wcześniej pokazał, że wie jak to zrobić. Niestety tym razem mieszanka komedii romantycznej z dramatem o umieraniu i jedynie lekką domieszką akcji nie udała się.
-
"Ragnarok" mógł już wydać się przesadą, jednak nie przekraczał granicy żenady. "Miłość i grom" to niezamierzona parodia legendarnego superbohatera.