Wizualnie nawet ładne. Ale treść, to koszmar.
Żadnej filmowej postaci tak bardzo nie życzyłem śmierci, jak Christianowi podczas helikopterowego powrotu z Portland.

Ciemniejsza strona nudy.

Tekst dnia: "I nic mi nie powiedziałeś? -Powiedziałem, ale akurat spałaś." Nie będę z tym filmem dyskutował.

Gorszy niż jedynka, nadal mam polewkę z ludzi. Dialogi nadal płytkie, soundtrack meh. Pretty woman XXI wieku :|

Brak słów, by opisać jak bardzo złe są to filmy....ale powtarzane do znudzenia "Krysztian" i "Anastejdżia" pozostają w głowie długo po seansie, wywołując salwy śmiechu. I tyle z plusów tego "kina"

Tak słabego romansu między bohaterami nie widziałem od czasów "Ataku klonów".

Pierwsza połowa była nawet zabawna. Druga niezamierzenie zabawna. Więcej rozbudowania postaci, ale natężenie głupawych scen i nudyyy nie pozwala się cieszyć.

Głupota w tym filmie jest kuriozalna. Jeżeli ktoś myśli, że zobaczy w nim sceny erotyczne to się myli. Scena po wypadku lotniczym mnie rozłożyła

Koszmar dla ludzi o jednej półkuli

Jeszcze gorszy od jedynki. Wszystko do wyrzucenia po za zdjęciami, muzyką i scenografią. (szkoda tylko że utwory śpiewane o wiele gorzej dopasowane niż w poprzedniku. (Sceny sexu żałosne).

Wstrząsnęła mną scena smyrania się szminką po klacie. Co ona symbolizuje, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy? Tyle pytań. Mogła mu tam jeszcze deltę obliczyć.