-
Jeżeli pada w filmie zdanie: Świat cię potrzebuje, to wiedz, że świat nie potrzebuje takiego kina. Liga Sprawiedliwości ma bardzo daleko do pierwszej, nie marząc nawet o ekstraklasie.
-
Mimo wszystko - "Liga Sprawiedliwości" wyciągnęła wnioski z błędów swoich poprzedników i skracając czas swojego trwania oraz prowadząc jedną, a nie wiele historii, potrafi przykuć uwagę widza i zapewnić mu miłej rozrywki przez dwie godziny czasu trwania.
-
Lekka i niezobowiązująca rozrywka, na której trudno źle się bawić.
-
Od bardzo dawna nie bawiłam się tak dobrze na filmie DC.
-
W moich oczach to bardziej niekompletnie ziszczone marzenie senne niż ogromny zawód.
-
Nowa odsłona uniwersum DCEU jest znośna, ba, nawet przyjemna, ale tym razem cud nie nastąpił - mimo wygibasów cud-kobiety i reszty ekipy przepaków.
-
Brak konsekwencji, pogardliwe traktowanie widza i dziesiątki klisz trudno zatuszować, dlatego "Lidze Sprawiedliwości" nie pomagają nawet widowiskowe sceny i piękne kadry. Na korzyść działa jednak fakt, że superprodukcja Snydera nie wydaje się mieć ani konkretnego początku, ani odpowiedniego zakończenia, nie cierpi też na nadmiar pamiętnych momentów, można więc szybko i łatwo wyrzucić ją z pamięci.
-
Seans zakończyłam z uśmiechem politowania i lekkim zażenowaniem chaosem, który miał miejsce na ekranie.
-
Nareszcie możemy się uśmiechnąć. "Liga sprawiedliwości" to lekki film komiksowy o przygodach kultowych superbohaterów wspólnie stawiającym czoła złu.
-
Snyder i Whedon wykonali kawał dobrej roboty superbohaterskiej. Zaserwowali nam solidne kino akcji, dobrą rozrywkę i mniej lub bardziej dostrzegalną przypowieść o heroicznej powinności.
-
Porządne widowisko z udziałem pięknych bohaterów i ogromem efektów specjalnych.
-
Nie można mówić o nowej jakości w kinie superbohaterskim, ale przecież chyba nikt tego nie wymagał od tego filmu. Ważne jednak, że Snyder i DC znaleźli w końcu panaceum na wcześniejsze niepowodzenia.
-
Sztandarowy przykład filmu kręconego z myślą nie o widzach, a producentach. Brzdęk, brzdęk, monet dźwięk...
-
Broni się przede wszystkim pozytywnym klimatem i świetnymi bohaterami, a chemia pomiędzy nimi jest wręcz namacalna.
-
Nie idźcie na Ligę sprawiedliwości - nie wiadomo czy to film Zacka Snyder, czy Jossa Whedona. Wiadomo, że to film, który powinien być co najmniej dobry, ale potencjał zmarnowano na długo przed jego pojawieniem się w kinach.
-
To takie popłuczyny po wszystkich innych filmach super-bohaterskich. DC najwidoczniej boi się zmian i nie jest w stanie zrozumieć dlaczego Marvel robi ekranizacje doskonałe, a oni zaledwie średnie. Natomiast musicie wiedzieć, że recenzowany film da się w miarę normalnie oglądać, oprócz powielania klisz nie żenuje tak bardzo jak Legion Samobójców, jest po prostu produkcją zachowawczą, napisaną na doskonale wszystkim znanym schemacie.
-
Filmowi Zacka Snydera można zarzucić wiele, ale o dziwo to pierwsza produkcja DC Extended Universe, która potrafi się bronić. Całość wygrywa swoją komiksowością, zdjęcia wyglądają intrygująco, a między postaciami nawiązała się nić porozumienia, że aż chce się ich oglądać.
-
Miała zadatki na naprawdę dobre, solidne kino, a utknęła pośrodku. Pośrodku błyskotliwego humoru i nadmiernego patosu.
-
Nie jest to film dobry, ale też odbija się od dna żenady, które DC Expanded Universe, miejmy nadzieję, ma już daleko za sobą.
-
Strona wizualna wypada nieco lepiej niż fabularna, ale rewolucji i tu brak, a przy ogólnym grobowym nastroju filmu trzeba ostro walczyć żeby podczas tych wszystkich pięknych walk nie zapaść w sen.
-
Największy problem z "Ligą Sprawiedliwości" to taki, że jest to film całkowicie pozbawiony klimatu i własnego charakteru.
-
3.821 stycznia 2018
-
-
"Lidze sprawiedliwości" brakuje fundamentów: przekonującej fabuły, angażujących bohaterów, lekkości i szerszej wizji. Można odnieść wrażenie, że naśladowanie konkurencyjnego studia wyszło im tylko na złe - bo żarty okazały się wyjątkowo jednowymiarowe, autoironia niezwykle ciężka i mało autentyczna, a porzucenie społeczno-politycznej głębi poskutkowało ostatecznie całkowitym spłaszczeniem fabuły.
-
Budowane w pocie czoła Uniwersum DC jest co najwyżej niezłe, tak jak i ostatni film z jego stajni.
-
Mocno promowany film, który mógł się okazać punktem zwrotnym serii, nie dorównuje "Wonder Woman". Nie ma też filozoficznego zacięcia poprzednich prób Snydera.
-
Generalnie to męczący film, który zamiast bawić, irytuje.
-
"Liga Sprawiedliwości" nie uratowała uniwersum DC, ale też go nie pogrążyła. Część błędów została poprawiona, ale nadal nie wszystko działa jak trzeba.
-
Pokazuje, że DC jeszcze się nie poddało. Widać, że film ma potencjał i twórcy biorą sobie do serca każdą uwagę fanów superbohaterskiego światka. Warto dać szansę tej produkcji, bo wprowadza kilka ciekawych smaczków, a i humoru w niej nie zabrakło.
-
Boleśnie niedopracowana wizja dwóch skrajnie różnych twórców jest jedynie smutnym przypomnieniem o tym, jak wielki niewykorzystany potencjał tkwi w tej klasycznej drużynie.
-
Jest progres, niewielki, ale jednak. Wonder Woman niestety będzie musiała przyjść na pomoc studiu po raz drugi bo Batfleck nie jest w stanie tego ogarnąć.
-
Średniak, o którym zapomina się szybciej niż po obejrzeniu złego filmu, a to chyba jeszcze gorsze dla całego uniwersum.
-
Kolejny przeciętny produkcyjniak, który miał wprowadzać widzów w nowy świat, a jedyne co zaoferował to bałagan, rozczarowanie i znudzenie pokracznym filmowym uniwersum DC.
-
Jak Avengers było zwieńczeniem pewnej drogi, zbudowanej na solidnych fundamentach solowych filmów, i zarazem otwarciem nowego etapu MCU, tak Liga Sprawiedliwości jest dopiero początkiem, który zapowiada rozwój tego uniwersum. Niestety, jeśli twórcy nie zawrócą z obranej drogi, nie wróżę im sukcesów na tym polu.
-
Cierpi dokładnie na tę samą przypadłość, co wcześniejsze obrazy z tej serii. Jest tu wszystko, akcja goni akcję, choć nie zawsze następuje zależność przyczynowo-skutkowa.
-
Określę Ligę sprawiedliwości małym zaskoczeniem, patrząc szczególnie przez pryzmat tego ubiegłorocznego BatmanoSupermana, którego w dalszym ciągu nie mogę DC wybaczyć. Wciąż jednak mamy do czynienia z kinem co najwyżej średnim.
-
Nie ma co na razie liczyć na równą rywalizację z Marvel Cinematic Universe, ale zostały położone fundamenty dla uzyskania tej szansy.
-
Film leniwy: korzystający ze schematów, niekłopoczący się tworzeniem złożonych postaci, kręcony na zielonym ekranie, efekciarski, a do tego kiepski technicznie, bo momentami efekty specjalne były tak złe, że aż zęby zgrzytały.
-
Bo taka też w istocie jest cała Liga Sprawiedliwości - niekonsekwentna, wewnętrznie niespójna, dziurawa fabularnie i pełna wtórnych bohaterów. To też przede wszystkim bardzo generyczny film - pozbawiony duszy, o bohaterach z plasteliny i scenariuszu jak pocerowane kalesony.