Sędzia, mimo wydanego przez opinię publiczną wyroku, postanawia uważnie przyjrzeć się prowadzonej sprawie.
- Aktorzy: Fabrice Luchini, Sidse Babett Knudsen, Eva Lallier, Corinne Masiero, Sophie-Marie Larrouy i 15 więcej
- Reżyser: Christian Vincent
- Scenarzysta: Christian Vincent
- Premiera kinowa: 8 lipca 2016
- Premiera światowa: 6 września 2015
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Przykład kina kameralnego, mało efektownego, gdyż pozbawionego tak modnych i wszechobecnych dziś efektów specjalnych.
-
Całkiem ładne zdjęcia, świetny Luchini w roli sędziego. Kino bardzo powolne, gadane, może nawet przegadane, raczej nie mój typ, ale nawet wciąga.
-
Nam, fanom Luchiniego, pozostaje czekać na jego kolejny film.
-
Nie potrzebuję dynamicznej akcji, strzelania i pościgów. Jednakże brak akcji w tym wypadku przeszkadza.
-
Subtelny, może niespecjalnie oryginalny, ale znakomicie zagrany.
-
Film charakteryzuje typowa dla kina francuskiego lekkość.
-
Vincent przeskakuje od obiektywnego do subiektywnego spojrzenia i jest niekonsekwentny we wszystkim co robi z historią.
-
Piękne, mądre, kameralne kino, pochwała potrzeby ludzkiej dociekliwości i chęci wgryzienia się w historię, w tych głośnych, wulgarnych czasach.
-
Nie jest wulgarnym romansidłem, które karmi widzów tanią emocjonalnością. Zamiast tego autor prowadzi bohaterów ledwie wyraźną ścieżką, na której istotne stają się spojrzenia, niedopowiedzenia, pozornie przypadkowo wypowiadane zdania.
-
Przyjemne i pozytywne kino francuskie, nominowane do nagród Cezarów i MFF w Wenecji.
-
Jest lekturą obowiązkowa dla fanów Fabrice'a Luchiniego, bo to jeden z najbardziej fascynujących francuskich aktorów ostatnich lat, pracujący równolegle w teatrze i w filmie, obdarzony wielkim talentem wcielania się w postaci mężczyzn spełniających się zawodowo, choć prywatnie zupełnie zagubionych.
-
Dla widzów poszukujących odpoczynku od krzykliwych amerykańskich produkcji.
-
Wyjątkowy, dedykowany tym widzom, dla których magia kina zawiera się w drobnych gestach, przemyślanym scenariuszu i relacjach międzyludzkich.
-
Jest rasową i dojrzałą historią miłosną bez wyparcia wiarygodności i podporządkowania uczuciu wszystkiego. Ten realizm i tak zyskuje rumieńce, a romantyzm nic nie traci z siebie przez relacje z powszedniością.
-
Okazuje się więc być całkiem udanym mariażem dramatu sądowego i romansu, który próbuje dowodzić, iż zawsze warto złożyć wniosek o apelację w miłości. W związku z tematyką filmu produkcję uznać należy za szczególnie interesującą pozycję dla dojrzałych wiekowo oraz filmowo widzów.
-
Ironiczne, inteligentne wymiany zdań sprawiają, że "Subtelność" łatwo określić mianem kameralnego, błyskotliwego kina. Nie jest to produkcja cukierkowa, ale jednak wzrusza.
-
Mimo poruszanych trudnych i niejednoznacznych moralnie zagadnień, ma w sobie dużą dozę ciepła.
-
Osobliwa mieszanka dramatu sądowego i miłosnego.
-
Ucieka od podgatunku filmu sądowego. Łamanie zasad polega też na tym, że nikt nie czeka na kolejne zeznania, które zmieniają diametralnie odczucia sędziujących.
-
Kategoryczna odmowa pójścia na łatwiznę u Vincenta, a nawet swego rodzaju masochizm utrudniania sobie reżyserskiego życia, może budzić najwyższe uznanie, ale i stanowić gorzki wydźwięk nie-tak-gorzkiego zakończenia stojącego za Subtelnością - poszukiwanie prawdy jako jedna wielka podlana blefem mistyfikacja.
-
"Subtelność" igra więc z widzem. Trudno z niej wyodrębnić jakąś główną myśl. Wiele scen budzi wątpliwości, czemu właściwie mają służyć. Szukanie sensów wydaje się ślepą uliczką. Coś jednak dryfuje pod powierzchnią prawniczych dywagacji i romantycznych wynurzeń.
-
Przypomina o rzeczy niepojętej dla laików: o tym, że interpretacja jest pełnoprawnym składnikiem znaczenia prawa.