Plaster Łódzki
Źródło-
Jest jednym z najciekawszych obrazów, które pojawiły się w kinie od kilku dobrych miesięcy.
-
Solidny, kameralny obraz, który niestety nie zostanie w głowie na długo, a do tego w tym roku miał w filmowym światku mocną konkurencję. Polecam jako po prostu bardzo dobre kino, jeśli jesteście ciekawi tej nietuzinkowej historii.
-
Widać po prostu, że w filmie brak jest fałszywych nut, a Greta Gerwing wykreowała świat ",Małych kobietek" w taki sposób, że kupujemy go w całości. Dzięki zaś relacjom między głównymi bohaterkami najnowsze dzieło Gerwing to kino niezwykle ciepłe, takie, które bawi i wzrusza, ale też przynosi refleksję.
-
Bardzo realistyczny obraz wojny, ale i rozterek wewnętrznych głównych bohaterów. Mistrzowski Sam Mendes w połączeniu z tym tematem musiał dać efekt godny miana superprodukcji. Film polecamy wszystkim, którzy chcą poznać konflikt zbrojny z początku XX wieku z innej, bliższej perspektywy, niż książkowa.
-
Jeśli liczyliście, że najnowsze "Psy" będą produkcją na miarę części z latach 90. to w kinie możecie się rozczarować, bo obraz Władysława Pasikowskiego jest zaskakująco przeciętny.
-
Jak więc widać przeniesienie sztuki teatralnej, zwłaszcza będącej przebojem, to nie lada wyzwanie, któremu twórcy naszego "Mayday" nie podołali. Osobiście zamiast wybrać się do kina wolałabym kolejny raz przejść się do teatru, by pośmiać się z taksówkarza - bigamisty. Ale jeśli szukacie filmu, który nadawałby się do totalnego resetu po ciężkim tygodniu to pewnie ta produkcja spełni to zadanie.
-
Niewątpliwie więc to warsztat Zellweger i wykreowana przez nią rola wysuwają się na pierwszy plan całej tej produkcji. To ona nadaje filmowi kolorytu i dla niej warto wybrać się do kina, bo sam obraz na pewno nie będzie tym, który w jakiś szczególny sposób zapisze się w światowej kinematografii.
-
Sama "Historia małżeńska" jest kinem dobrym, a nawet bardzo dobrym. Słodko-gorzkim, takim o życiu, niejednokrotnie cichym, ale jakże wymownym. Może tylko to produkcja nie dla każdego, jeśli nie jesteście fanami typowych, mało dynamicznych dramatów wywołujących lawinę refleksji w trakcie seansu. W przeciwnym razie dajcie szansę tej produkcji, zwłaszcza dla kreacji Adama Drivera, bo wygląda na to, że to najlepsza z jego dotychczasowych ról!
-
Najbardziej odbiegające od dobrego poziomu całości produkcji jest zakończenie, zwyczajnie rozczarowujące, bez mocnego akcentu, którego należało się spodziewać. Niemniej jednak w ogólnym rozrachunku debiut Bartosza Kruhlika nadal stanowi bardzo ciekawą, kinową propozycję wartą uwagi.
-
Chyba dla tej obsady, atmosfery przestępczego półświatka i kunsztu Martina Scorsese warto zafundować sobie pokaz "Irlandczyka". Czy to na sali kinowej, czy w domowym zaciszu prosto z Netflixa - to już pozostawiam Wam. Jedno jest pewne, produkcja powinna spełnić oczekiwania większości tych, którzy jej wypatrywali.
-
Niestety, choć film zapowiadał się świetnie, to poza towarzyszącą mu, wybitną muzyką i bardzo udaną rolą Dawida Ogrodnika, najnowsze dzieło Macieja Pieprzycy rozczarowuje. Oczywiście, to nadal niezła, stosunkowo sprawnie zrealizowana produkcja, ale obawiam się, że dla szerokiej publiczności to jeden z tych filmów, do których się nie wraca.
-
Jest przede wszystkim dobrze opowiedzianą historią opartą na dobrym scenariuszu. Co w polskiej kinematografii jest dość rzadkim zjawiskiem.
-
Wyszło nad wyraz fajnie, co jest niemałym zaskoczeniem. Aż szkoda, że nie jest to oryginalna polska produkcja i że niestety wśród naszych komedii ze świecą szukać tak zgrabnie nakręconych, niegłupich obrazów.
-
Dostałam ładny, nakręcony z dużą wrażliwością, ale dosyć senny i zachowawczy obraz.
-
O dziwo "Nietykalny" jest zaledwie rzetelnie zrealizowanym obrazem, który w zasadzie tylko zbiera dotychczasowe doniesienia na temat Weinsteina. Nie znajdziemy w nim niczego, czego już nie wiedzielibyśmy z mediów, a w filmie ofiary molestowania takie jak Paz De La Huerta czy Roseanne Arquette po raz kolejny opowiadają o tym, co spotkało je ze strony producenta.
-
Zapewniam, że z perspektywy laika ogląda się to równie przyjemnie. I dlatego, ale również dla niezwykłej muzyki i tego niepowtarzalnego głosu myślę, że warto skusić się na seans "Pavarotti".
-
Przeciwnicy Woody'ego Allena powiedzieliby na pewno, że produkcja ta jest nudna i przeciętna. Co do przeciętności, zgoda. Ale, "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" jest także filmem na tyle lekkim, zabawnym i czarującym, że zdaje się być wprost idealnym na letnie popołudnie.
-
Lekki film na letni wieczór i poprawę nastroju. I jako taki jest wart obejrzenia.
-
Aktorek nie ratuje nawet ich warsztat, który przecież pokazały w innych produkcjach. Wy za to macie jeszcze szansę uratować się przed startą czasu i pieniędzy wybierając w kinie inny film niż "Oszustki".
-
Historia miała potencjał, na który twórcy chyba nie mieli pomysłu, a szkoda. Na seans można się wybrać pod warunkiem, że lubicie takie spokojne i skłaniające do przemyśleń, brytyjskie kino, które jednak niczym się nie wyróżnia.
-
Choć produkcja klasyfikowana jest przede wszystkim jako film biograficzny to najwięcej w niej konwencji szalonego i widowiskowego musicalu, w trakcie którego gwarantuję, że nie raz tupniecie nogą do rytmu.
-
Całkiem nieźle zrealizowany portret przestępcy widzianego oczami kobiety, która go kochała - Liz Kendall oraz częściowo przedstawienie nam mniemania jakie o samym sobie posiadał Bundy i ukazanie złożoności jego osobowości.
-
W konsekwencji, choć "Schyłek dnia" jest kinem nieoczywistym, ambitnym i dobrze zrealizowanym to nie unika potknięć. Na pewno nie jest to kino, które trafi do szerszego grona widzów. Sama, bądź co bądź, interesująca koncepcja i wyłaniający się gdzieś z tła, świetnie ujęty obraz Austro-Węgier i społeczeństwa u progu wojny to trochę za mało, by w stu procentach przekonać do siebie widza.
-
Cóż, oczekiwania i ambicje co do "Ciemno, prawie noc" były spore i jak widać przerosły twórców. Zarówno Ci, którzy czytali książkę Joanny Bator, jak i Ci, którzy jej nie znają najprawdopodobniej wyjdą z kina rozczarowani.
-
Zarówno Javier Bardem, jak Penelope Cruz tworzą wiarygodne postacie, choć kreacja tej drugiej ogranicza się w zasadzie do roli przerażonej i zrozpaczonej matki. Oprócz tej dwójki na ekranie zobaczyć można również świetnego Ricardo Darina jako męża Laury. Jeśli więc wybierać się na seans "Wszyscy wiedzą" to wyłącznie dla tej obsady, bo poza tym film wypada po prostu przeciętnie.
-
Choć faktem jest, że Farrelly i jego najnowsze dzieło "Ameryki nie odkrywają", historia w filmie toczy się przewidywalnie, a podobne duety i tematy widywaliśmy już na dużym ekranie to jednak "Green Book" ma nam wiele do zaoferowania. To bowiem jeden z tych ciepłych, świetnie zagranych filmów, który jednocześnie ubawi i wzruszy, a na koniec zostawi z przemyśleniami.
-
Może i "Miszmasz, czyli Kogel Mogel 3" ma w sobie jakąś dozę potencjału, może obsada w części "daje radę", a sam tytuł wywołuje pozytywne skojarzenia, ale to nie wystarczy, by uchronić widzów przed niestrawnością wywołaną seansem tego, co tu dużo mówić, nieudanego obrazu.
-
Niestety, sam Matt Dillon i naprawdę śmieszny, czarny humor w "Dom, który zbudował Jack" nie przekona mnie, by uznać seans tej produkcji za udany. Zwyczajnie jest ona zbyt męcząca i zbyt nieprzyjemna, by tracić na nią ponad dwie godziny swojego życia.
-
Jest sprawnie zrealizowanym, dosyć skromnym i emocjonalnym dramatem. Ale nie jest kinem wybitnym. Jest kinem solidnym, bezpiecznym w formie, bo twórcy nie pokusili się nawet na pokazanie nałogu w jakiś brutalny sposób.
-
Pomimo wspomnianych mankamentów, najnowszy film Kingi Dębskiej jest nam w stanie zaoferować refleksyjny, a jednocześnie przystępny seans z solidnym aktorstwem, nie ma się co jednak spodziewać, że powtórzy sukces produkcji "Moje córki krowy".
-
Myślę, że na projekcję nastolatki powinni wybrać się ze swoimi rodzicami. Choć po przeczytaniu opisu mogą wzbudzić podejrzenia, bo jednak poruszany jest tu bardzo powszechny i zarazem niebezpieczny temat, to warto zaryzykować.
-
Choć mija błyskawicznie to w naszej głowie zostaje na długo i który warto zobaczyć, bo ten obraz to po prostu bardzo dobrze zrobiony dokument.
-
Mimo, iż autorki nie uniknęły potknięć to trzeba im oddać, że ich produkcja ma w sobie pewien powiew świeżości oraz odwagi i może warto dać jej szansę, pamiętając przy tym, że to jednak bardziej dramat psychologiczny niż kino z dreszczykiem.
-
Mimo, iż "Kraina wielkiego nieba" jest debiutem solidnym to jednocześnie do bólu poprawnym i spokojnym, stąd też wielu widzów może się rozczarować. Osobiście liczyłam na trochę więcej oryginalności ze strony Paula Dano.
-
W ogólnym rozrachunku "Gentleman z rewolwerem" jest produkcją, która choć doskonale sprawdzi się na chandrę w jesienne wieczory to niekoniecznie jest obrazem, który każdy musi zobaczyć na wielkim ekranie. Spokojnie można obejrzeć go w domowym zaciszu.
-
Może nie jest wybitnym dziełem filmowym, ale jest niezłą produkcją, która pozwala spędzić ponad dwie godziny ze świetną muzyką. Na pewno spisuje się więc po prostu jako film o muzyce i jeśli z takim nastawieniem wybierzecie się na seans powinniście wyjść z niego zadowoleni.
-
Po genialnym "Głodzie", przeszywającym "Wstydzie" i oskarowym "Zniewolonym" Steve McQueen powraca z jedynie poprawnymi "Wdowami". Jest to jego najsłabszy film, co nie znaczy, że nieudany. Głównym i tak naprawdę jedynym zarzutem wobec tego obrazu jest mnogość wątków.
-
Typowe kino komercyjne, rozrywkowe, które potrafi oderwać nas od codzienności. Choć historia jest przeciętna i według mnie odstaje trochę od pierwszej części to film nadal ma w sobie jakiś urok oraz, co chyba ważniejsze - bawi.
-
Nie jest najlepszym filmem Luci Guadagnino. Jest za to pierwszym obrazem w karierze reżysera, w którym zrezygnował z ciepłych, śródziemnomorskich kolorów na koszt ponurych, wręcz mdlących barw. Zrobił nie tylko film inny od swoich wcześniejszych, ale przede wszystkim zrealizował sprawny remake oddający hołd twórcy utworu pierwotnego - Dariowi Argento.
-
Produkcja "Jak pies z kotem" ma więc równo rozłożone akcenty i jest zrobiona z niemałym wyczuciem. To na pewno bardzo osobisty dramat, którego największą siłą jest jego autentyczna historia oraz warsztat aktorski głównych postaci. Pod innymi względami, film Janusza Kondratiuka jest obrazem po prostu poprawnym.
-
Film pełen jest humoru i prześmiewczych sytuacji. Śmiało można wybrać się na niego z dzieckiem. "Hotel Transylwania 3" jest gwarancją świetnej zabawy zarówno dla dorosłych jak i tych najmłodszych.
-
W ogólnym rozrachunku, produkcja "7 uczuć" na pewno nie jest kolejnym "Dniem Świra", ale Koterski po długiej przerwie jest w całkiem niezłej formie. Mnie film ten, ze względu na formę i dosyć wolne tempo akcji, pozostawił z mieszanymi uczuciami, niemniej powinien się spodobać wszystkim, którzy lubią twórczość tego reżysera.